18 lutego 2016

RULEWSKI - WSTYD MI ZA CIEBIE

Poniżej artykuł Andrzeja Rozpłochowskiego, jednego z liderów Solidarności, który odnosi się do odnalezienia dokumentów dot. TW "Bolka" oraz prób usprawiedliwienia Lecha Wałęsy przez senatora Jana Rulewskiego (PO). 
                                                             
Jesteśmy świadkami historycznej chwili - po wielu latach zaprzeczania i kłamstw, wbrew prywatnym i urzędowym zabiegom wielu ludzi w fałszowaniu prawdy, cała Polska zobaczyła wreszcie kropkę nad "i". Czyli dokumenty SB, które niezbicie potwierdzają, że Lech Wałęsa był gorliwym tajnym współpracownikiem SB, który za pieniądze przez lata sprzedawał kolegów, których władza komunistyczna PRL następnie prześladowała, odbierała im zdrowie i niszczyła życie ich rodzin. O paradoksie historii; dowiedzenie tej prawdy o Wałęsie jest możliwe dzięki temu, że najważniejsze dowody miał w swoim posiadaniu generał Kiszczak. Z pewnością nigdy byśmy ich nie poznali, gdyby były one poza jego domem, ponieważ prezydent Lech Wałęsa zarządziłby ich wykradzenie, jak zrobiono to z innymi materiałami, do których miał on dostęp. Jestem przekonany, że odzyskamy dowody prawdy jeszcze z wielu prywatnych szaf ubeków, ponieważ wbrew pozorom, nikt nie szanuje ludzi nikczemnych.

Wałęsa nie rozliczył się ze swojej przeszłości i zrobił krzywdę Polsce - na wieść o ujawnieniu prawdy słusznie powiedział mądry reprezentant młodego pokolenia Polaków, wicepremier Mateusz Morawiecki. Natomiast legenda pierwszej "Solidarności", senator PO Jan Rulewski, powiedział dzisiaj, że dziwi się, że ekscytujemy się "szczurem wypuszczonym z domu Kiszczaka". Ponadto obawia się on o zdrowie... Wałęsy i powiada, że "my wszyscy musieliśmy w jakimś stopniu kolaborować". Posłuchaj kolego - dopóki mówisz o sobie, nic mi do tego, ale kiedy publicznie o kolaborację z komunistami w PRL pomawiasz "nas wszystkich", czyli liderów pierwszej "Solidarności", ja jako jeden z nich, Ciebie widzę jako cień prawdziwego szczura, który gaworzy co mu ślina na język przyniesie. Wstyd mi za Ciebie, że kiedyś byłeś obok mnie uważany za ekstremę "Solidarności", a w latach 1983-1984 razem byliśmy w "jedenastce" czołowych więźniów politycznych PRL. Niestety czuję obrzydzenie, że w takiej chwili jak obecna, która dla kondycji moralnej naszego narodu podobna jest zdemaskowaniu kłamstwa Katyńskiego i mam nadzieję, że również rychłego ukazania kłamstwa Smoleńskiego, Ty masz czelność roztkliwiać się nad zdrowiem Wałęsy, który sam sobie jest wszystkiemu winien i do dzisiaj zachowuje się właśnie on, jak mały człowiek. A poza tym - on ma się świetnie na kolejnym balowaniu w świecie, za co jeszcze dostaje takie pieniądze, jakich i Ty pewnie nie masz.

A jednocześnie słowem nie wyrażasz obawy o zdrowie i ciężkie życie ofiar nikczemnych donosów Wałęsy, zarówno tych spośród nich, którzy jeszcze żyją i tych, którzy już odeszli. Twoje zachowanie jest tak pokrętne, jak Twoja polityczna kariera. I tak nikczemne, że w okresie II Rzeczypospolitej najpierw dałbym Tobie w pysk, a potem sprawę honoru rozwiązałyby pistolety. Dlatego choć trochę poczuj się jak Boni i te moje słowa uważaj za publicznie wymierzony Ci policzek.


Katowice, 18 lutego 2016
Andrzej Rozpłochowski     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz