30 czerwca 2015

Obawa Urzędu Miasta, że powód nie doczeka wyroku - niekorzystnego

30 czerwca w sądzie okręgowym w Warszawie wydział cywilno-odwoławczy doszło do niespotykanej sytuacji, przedstawiciel miasta wyraził troskę o wiek powodów. Skąd ta troska? Ano, bo zamiast szybkiego wyroku, następują kolejne odroczenia rozpraw, a wszystko za sprawą Stowarzyszenia Interesu Społecznego "Wieczyste".
Sprawa zaczęła się sprzeciwem Urzędu Miasta do korzystnego dla użytkownika wieczystego orzeczenia SKO. W połowie 2012 roku rozpoczęła się postępowanie sądowe, które zakończyło się wyrokiem 15 lipca 2013 r. ustalającym opłatę wieczystego użytkowania. Apelację od wyroku złożyli powodowie (starsi państwo, mąż w wieku 89 lat, i żona w podobnym wieku ale ciężko chora), wspierani przez Stowarzyszenie. Miasto liczyło na szybki wyrok, ale przeliczyło się. Pierwsza rozprawa apelacyjna w grudniu ubr. nie odbyła się, gdyż Stowarzyszenie wystąpiło o dokumenty potwierdzające odbiór pełnomocnictw przez burmistrza dzielnicy dokonującego wypowiedzenia opłaty. Następna rozprawa 6 marca znowu odroczono, tym razem Stowarzyszenie zakwestionowało jednego z sędziów (Dorotę Walczyk, która w innym postępowaniu w I instancji odmówiła udziału Stowarzyszenia w sprawach aktualizacji opłat). Wprawdzie ostatecznie prawomocnie wniosek oddalono, ale już pani sędzia nie uczestniczyła w kolejnej rozprawie. Tym razem Stowarzyszenie podniosło, że składało wnioski formalne. Na uwagę Sądu, że już je rozpatrzono 6 marca, przedstawiciel Stowarzyszenia dr Daniel Alain Korona zaoponował, że był obecny 6 marca i żadnych rozstrzygnięć sobie nie przypomina. Po przerwie Sąd oddalił wniosek w zakresie wystąpienia z zapytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego ws. niezgodności z konstytucją przepisów ustawy o gospodarce nieruchomościami. Kolejny wniosek Stowarzyszenia dotyczył wystąpienie do Sądu Najwyższego w celu rozwiania wątpliwości związanych ze sprzecznym orzecznictwem sądowym, sądów uznających prezydenta miasta za organ właściwy i sądu administracyjnego uznającego właściwość dzielnicy czyli zarządów dzielnicy. Właśnie przeciw temu wnioskowi oponował radca prawny Urzędu Miasta, który - w związku z kolejnymi odroczeniami - wyraził obawę w związku z sędziwym wiekiem powodów (że nie doczekają wyroku ustalającego nową podwyższoną opłatę wieczystego użytkowania). Argumentacja Stowarzyszenia okazała się jednak na tyle przekonująca, że Sąd nie odrzucił wniosku, zarządził doręczenie przez stowarzyszenie sprzecznych orzeczeń na które wskazuje, i odroczył rozprawę.... Decyzja ws. wniosku do Sądu Najwyższego zostanie podjęta na posiedzeniu niejawnym.

BIULETYN SERWIS21 - CZERWIEC 2015

Po przegranych wyborach prezydenckich, można było oczekiwać iż rząd zmieni swój stosunek i będzie się bardziej liczył z oczekiwaniami społecznymi. Dziś już wiemy, że buta i arogancja tej władzy praktycznie nie zmalała, że nie zamierza nic zmieniać na korzyść obywateli. Dowodem tego jest stanowisko Ministra Infrastruktury ws. zasad wyceny nieruchomości dla potrzeb aktualizacji opłat użytkowania wieczystego.

ZMIENIĆ ZASADY WYCENY NIERUCHOMOŚCI: Zasady wyceny nieruchomości dla potrzeb aktualizacji opłat użytkowania wieczystego są określone w rozporządzeniu Rady Ministrów z dn. 21 września 2004 roku w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzenia operatu szacunkowego. §28 rozporządzenia stwierdza, iż dla aktualizacji opat użytkowania wieczystego określa się wartość nieruchomości jako przedmiot prawa własności. 15 maja br. Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE wystąpiło do Prezesa Rady Ministrów z wnioskiem/petycją zmiany przepisów w tym zakresie i zaproponowało zmianę rozporządzenia tj. przyjęcie, iż dla celów aktualizacji opłat użytkowania wieczystego określa się wartość nieruchomości jako przedmiot prawa użytkowania wieczystego. Zdaniem Stowarzyszenia opłaty użytkowania wieczystego powinny być odniesione do tego samego stosunku prawnego (czyli użytkowania wieczystego) a nie do innego jakim jest prawo własności. Dodajmy, iż Stowarzyszenie przygotowało konkretne rozporządzenie o zmianie rozporządzenia, które miało wejść w życie 1 stycznia 2016 r. Rząd miał gotowe rozporządzenie, wystarczyło tylko uchwalić.

RZĄD ODMAWIA ZMIANY ZASAD WYCENY: Minister Infrastruktury i Rozwoju pismem z dnia 11 czerwca 2015 r. odmówił zmiany rozporządzenia, nie zadeklarował jakichkolwiek działań w tym celu. Podsekretarz stanu Paweł Orłowski (PO, b. wiceprezydent Sopotu) powołuje się przy tym niezgodnie z prawdą, iż ustawodawca zdecydował, iż wysokość pierwszej opłaty i opłaty rocznych z tytułu użytkowania wieczystego uzależniona jest od ceny nieruchomości gruntowej, rozumianej jako cena sprzedaży prawa własności nieruchomości. Tymczasem art.72 ustawy wbrew twierdzeniom ministra nie wspomina czy cena sprzedaży odnosi się do prawa własności czy prawa użytkowania wieczystego (a wartość nieruchomości jako prawo użytkowania wieczystego byłaby nawet o kilkadziesiąt procent mniejsza niż w przypadku prawa własności). Także art 67 do którego odwołuje się przepis art.72 tego nie określa. Skąd zatem pan minister wyczytał w ustawie, iż musi to być cena sprzedaży prawa własności nieruchomości, a nie prawa użytkowania wieczystego? A zatem rząd PO-PSL postanowił utrzymać w mocy przepisy niekorzystne dla użytkowników wieczystych, chociaż mógłby je łatwo zmienić. Ale wówczas zyskaliby obywatele, a tak włodarze miast mogą "łupić" użytkowników wieczystych do woli.

OPINIE BIEGŁYCH DO SKUTKU AŻ WYCENA ZGODNA Z WOLĄ WŁADZY: Konieczność zmiany zasad wyceny wynika z faktu, iż nawet w przypadku korzystnej opinii biegłego, Urzędy Miast je nie akceptują i prowadzą dalej spór. Przykładowo: 22 czerwca Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście. Rozprawa ws. aktualizacji opłat użytkowania wieczystego dla działki przy ul. Bluszczańskiej. W sprawie zlecono opinię biegłego. Biegły oszacował wartość działki na podstawie transakcji porównywalnych z danego obszaru i określił cenę m2 na 1319,43 zł. Tymczasem w wycenie Miasta wyznaczono wartość m2 na 2110,41 zł. Biegły szczegółowy wyjaśnił sposób wyceny. Użytkownicy wieczyści, ani Stowarzyszenie nie kwestionowali opinii biegłego. Radca prawny reprezentujący Miasta natomiast nie akceptował wyceny, a nawet wnioskował o nowy operat szacunkowy. Przeciwko temu wnioskowi oponowali powodowie, wskazujący że 5 lat czekali na przekształcenie użytkowania wieczystego w prawo własności, a w tym czasie właśnie dokonano podwyżki opłat. Z kolei Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE oświadczyło, że Miasto stosuje metodę łupienia obywateli na zasadzie - jak nie zgodzicie się z naszą opłatą, to będziemy żądać operatów do skutku, a tym samym obciążymy użytkowników wysokimi kosztami sądowymi. Sąd uznał te racje i oddalił wniosek o nową wycenę. W efekcie ustalono opłatę zgodnie z operatem biegłego sądowego, co satysfakcjonuje stronę powodową. Nie wykluczone, jednak iż na tym sprawa się nie zakończy, albowiem przedstawiciel Miasta wniósł zastrzeżenie do protokołu, w związku z odmową nowej opinii. Nie wykluczone zatem, iż - skoro Sąd nie pozwolił złupić obywateli - Miasto złoży apelację.

ZBIERAMY DALEJ PODPISY POD OBYWATELSKIM PROJEKTEM USTAWY: Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE zebrał wystarczającą liczbę podpisów do zarejestrowania Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej ws. ustawy antykatastralnej. Jednakże postanowiono dalej zbierać podpisy przed formalną rejestracją Komitetu i ustawy, po której będzie 3 miesięczny termin na zbierania ostatecznej liczby 100 tys. podpisów. (do projektu obywatelskiego). Równocześnie od września wchodzi w życie ustawa o Petycjach, zgodnie z którą organy władzy (w tym Sejm RP) muszą już ustosunkować się do składanych petycji.
Podpisy zatem będą zbierane co najmniej do września, w terminie po którym Stowarzyszenie podejmie decyzje co do formy prawnej wniosku w/s ustawy - w formie petycji do Sejmu (wówczas rozstrzyga komisja sejmowa na posiedzeniu, zanim ewentualnie trafi na forum plenarne), do prezydenta Andrzeja Dudy (który ma inicjatywę ustawodawczą) czy też w formie projektu obywatelskiego (wówczas I czytanie następuje na forum Sejmu). Im więcej podpisów, tym większa siła obywatelskiego nacisku

Karty podpisów do pobrania na stronie Stowarzyszenia: http://wieczyste.blogspot.com


8 lipca 2015 o godz. 13.40 w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie o godz. 13.50 w sali B odbędzie się rozprawa z udziałem Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE ws. wadliwości doręczenia orzeczeń SKO ws. aktualizacji opłat użytkowania wieczystego – adresowane na obu współmałżonków. ZAPRASZAMY


STOWARZYSZENIA JAKO
SKOK NA KASĘ
W sejmie trwają prace nad prezydenckim projektem nowelizacji ustawy o stowarzyszeniach. Oficjalnie celem projektu ustawy jest tworzenie nowej konstytucji ustroju stowarzyszeń, rozszerzenie możliwości ich działania. W praktyce poważnie ograniczy się działalność dotychczasowych stowarzyszeń zwykłych, a równocześnie umożliwi się wypaczenie idei stowarzyszeń, a nawet "przekręty" z udziałem stowarzyszeń. W trakcie dyskusji w podkomisji przedstawiciele stowarzyszeń (np. Jerzy Płókarz z Krajowej Społecznej Sieci Ratunkowej, czy dr Daniel Alain Korona ze Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE) wskazywali że to wypaczenie idei stowarzyszeń, że stowarzyszenia uzyskają w efekcie taką samą negatywną renomę jak w przypadku fundacji. Sprzeciw budzi w szczególności próba tworzenia możliwości podziału stowarzyszeń oraz nowy status stowarzyszeń zwykłych.

Za możliwością podziału stowarzyszeń zarejestrowanych szczególnie optowała posłanka Kochan z Platformy Obywatelskiej. Jak nie wiadomo o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o pieniądze. Tak jest też w tym przypadku. W niektórych stowarzyszeniach osobowość prawną ma zarówno organizacja jako całość jak i poszczególne oddziały terenowe. Zdarza się, iż te ostatnie są beneficjentami różnych dotacji (nieruchomości od miasta, pieniądze unijne itp). Pani posłanka proponowała by organizacje terenowe z osobowością prawne mogły się odłączyć, z całym majątkiem i z zachowaniem nazwy. W ten sposób np. dane koło, uzyskiwałoby majątek od władz lokalnych, korzystając m.in. z reputacji całego stowarzyszenia, a następnie działacze tego koła mogliby wydzielić się ze stowarzyszenia, z zachowaniem nazwy. Skoro nowa ustawa wprowadza wręcz możliwość wynagradzania zarządów stowarzyszeń, zatem w ten sposób można by nieźle się urządzić na koszt publiczny.

Temu samemu celowi (czyli kasy) służy nowy status stowarzyszeń zwykłych. Do tej pory 3 osoby zgłaszają tworzenie stowarzyszenia zwykłego i mogą działać już po 30 dniach. Stowarzyszenie uzyskuje dochody wyłącznie ze składek. Jako organizacja pozarządowa, stowarzyszenie może uczestniczyć w postępowaniach administracyjnych i sądowych (wątpliwości występują jedynie czy w sprawach cywilnych może wystąpić we własnym imieniu). Stowarzyszenie ma ograniczone możliwości, ale też nie może dokonywać przekrętów, nie ma też dużych zagrożeń dla członków. Propozycja ustawy to zmienia. Po pierwsze stowarzyszenie będzie mogło działać dopiero po wpisie do ewidencji (przy czym starosta może nie dokonywać wpisu, postępowania sądowo-administracyjne ws. bezczynności może być długotrwałe, w przypadku kasacji przez starosta do NSA, ponadto nie ma żadnego mechanizmu zmuszającego starosta do wpisanie do ewidencji, nawet w przypadku korzystnego wyroku WSA). Ponadto daje się stowarzyszeniom zwykłym wszelkie możliwości dochodowe z wyłączeniem jedynie działalności gospodarczej. Innymi słowy wystarczy 3 delikwentów znajomych lub bliskich starosty lub członków zarządu powiatu, wpis do ewidencji i będzie można przekazywać dotacje na rzecz tegoż stowarzyszenia. Już teraz dofinansowanie stowarzyszeń zarejestrowanych budzi poważne wątpliwości, a co dopiero nowe stowarzyszenia zwykłe (czyli 3 znajomych królika). Ponadto zarząd stowarzyszenia zwykłego będzie miał moc zaciągania różnych zobowiązań, pożyczek i kredytów, a będą odpowiadać za nie w razie złego zarządzania także członkowie tych stowarzyszeń zwykłych.

W perspektywie utraty władzy centralnej, Platforma Obywatelska próbuje stworzyć mechanizm, które pozwoli wielu "działaczom" przez kilka lat (korzystając z obecności PO w wielu ośrodkach decyzyjnych) jeszcze żerować na majątku publicznym. Oprócz możliwego skoku na pieniądze publiczne, proponowana ustawa może doprowadzić do zniszczenia wielu autentycznym stowarzyszeń i zohydzenia w ogóle do tej formy organizacyjnej. A to miałoby dramatyczne skutki społeczne.





WCZEŚNIESZE EMERYTURY BEZ ZNACZĄCYCH KOSZTÓW BUDŻETOWYCH
Niezależny ekonomista dr Daniel Alain Korona rozprawia się z lansowanymi przez pseudo-ekonomistów tezami, iż reforma wcześniejszych emerytur spowoduje znaczące koszty dla budżetu państwa. Wykazuje, iż tak nie jest.

W rozmowach publicznych nt. wcześniejszych emerytur, często słyszymy że nie ma pieniędzy na taką reformę. Rzecz w tym, iż osoby wypowiadające się w tej materii, z niewiedzy lub ze złej intencji nie dostrzegają, iż paradoksalnie budżet państwa na danej reformie finansowo nie straci. Ba, być może nawet zyska.

By wyjaśnić ten paradoks, warto wrócić do podstawowej kwestii jakim jest sposób obliczenia emerytur. Od 1998 r. obowiązuje w Polsce tzw. kapitałowy system emerytalny, w skrócie polega on na tym, iż tyle wpłacimy w formie składek emerytalnych tyle otrzymamy w ciągu swojej emerytury, oczywiście uwzględniając waloryzację w związku z inflacją. Innymi słowy, jeżeli wiek emerytalny wynosi 67 lat, a dajmy na to okres życia wynosi 20 lat, to zgromadzony kapitał zostanie podzielony przez 240 i co miesiąc otrzymamy odpowiednią sumę. W przypadku wprowadzenia wcześniejszych emerytur, np. w wieku 60 lat lub np. po 40 latach okresów składkowych i nieskładkowych, to zgromadzony kapitał zostanie podzielony przez 27 lat czyli emerytura będzie ok. 25% niższa. Zatem w skali budżetu państwa, nie będzie to miało wpływu, a osoba ma wybór dłużej pracować i mieć wyższe świadczenia, czy też krócej pracować i mieć niższe świadczenia.

Ponadto należy zauważyć, iż w Polsce już mamy tzw. świadczenia przedemerytalne po 40 latach okresów składkowych i nieskładkowych - bez względu na wiek czy też w wieku 60 lat i przy założeniu 35 lat okresów składkowych i nieskładkowych. Dodatkowym warunkiem jest np. zwolnienie z przyczyn dot. zakładu pracy, co ma jedyny skutek iż dochodzi do patologii w postaci fikcyjnych zatrudnień i zwolnień w celu uzyskania świadczenia. Zatem zamiast kombinowania, może prostsze byłoby przyznanie uprawnienie emerytalnego bez względu na wiek po 40 latach okresów emerytalnych lub w wieku 60 lat po 35 latach okresów emerytalnych, zwłaszcza jeżeli uwzględnić iż w wieku 67 lat wystarczy 25 lat okresów składkowych i nieskładkowych.

Wśród argumentów podnoszonych przeciwko reformie, także możemy spotkać ten, iż wskutek wcześniejszej emerytury, nie wpłynie określona suma składek, gdyż osoby nie będą już pracować. Argument ten jest o tyle niezasadny, że w warunkach bezrobocia, wcześniejsze emerytury spowodują miejsca pracy dla osób młodszych na bezrobociu, a zatem pod względem wymiaru składek nie spowoduje to ubytków we wpływu składek.

Pytanie o finansowanie reformy kryje jedno dodatkowe założenie, którego jednak publicznie nikt nie chce mówić. Otóż w przypadku późniejszego wieku emerytalnego, część osób nie dożyje, a zatem budżet państwa wówczas zyskuje na śmierci osoby, poprzez nie wypłacenie emerytur. I tu rzeczywiście jest pewien wymiar finansowy. W przedziale 60 - 67 lat mówimy o śmierci ok. 46 tys. osób rocznie, i przy przeciętnej emeryturze przyjmując brutto ok. 2000 zł (netto ok. 1650 zł), ten koszt wynosi mniej niż 1 mld złotych rocznie. W rzeczywistości będzie to suma wielokrotnie mniejsza, gdyż duża część osób będzie i tak pracować, umierać zanim nabędzie uprawnienia emerytalne. Ponadto wraz z wydłużeniem trwania życia, śmiertelność w tej grupie ludności powinna ulec zmniejszeniu. A zatem co najwyżej można mówić o kilkaset milionach złotych. Jak widać daleko jesteśmy od sum przytaczanych w mediach przeciw reformie. 

Dodajmy iż ta strata budżetowa zostanie zrównoważona faktem mniejszych wydatków w związku z polepszeniem sytuacji zdrowotnej tej kategorii ludności. Wcześniejsza emerytura - przy obecnych warunkach pracy - oznacza krótszy okres tzw. pracy stresowej, a co zatem idzie możliwość trochę lepszego stanu zdrowia, co będzie miał dodatni wpływ na sytuację wydatków służby zdrowia. Lekarze mogliby w tej materii powiedzieć znacznie więcej.

Z powyższego wynika, iż cała argumentacja dot. braku pieniędzy na reformę wcześniejszych emerytur opiera się na nieprawdziwych założeniach i nieznajomości obecnych przepisów prawnych. Reforma wcześniejszych emerytur zatem nie spowoduje znaczących kosztów budżetowych.

dr Daniel Alain Korona




AROGANCJA I BUTA NOWEGO
MINISTRA ZDROWIA
W wyniku afery taśmowej odszedł minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Lepiej późno niż wcale chciałoby się rzec, ale jego następca wydaje się prezentować podobny styl. Prof. Marian Zembala (66 l.), kardiochirurg, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu niewątpliwie uratował życie wielu osobom, jednak jak wynika z taśm Zembali  jakby zatracił powołanie.

PROFESOR ODMÓWIŁ POMOCY CHOREMU DZIECKU
Prof. Marian Zembala odmówił pomocy matce chorego 10-letniego Pawełka. Jak informuje wpolityce.pl, który dotarł do tzw. taśm Zembali: To historia 10-letniego Pawełka Janysza, który cierpi na tetralogię Fallota z artezją zastawki tętnicy płucnej z ubytkiem między komorami, co oznacza brak prawidłowego połączenia między płucami a sercem. Na pomoc jest już za późno. Matka podkreśla, że gdyby w odpowiednim czasie ich dziecku udzielono pomocy, o którą prosili przez lata, nie musieliby martwić się o życie chłopca. Stało się jednak inaczej. W nagraniach, które znalazły się w posiadaniu portalu wPolityce.pl, śląski radny PO podkreśla, że NFZ nie opłaca się wydać kilku milionów złotych na zoperowanie chorego dziecka. W świetle jego słów po prostu nie mogą liczyć na państwo polskie i powinni szukać innego rozwiązania (np. zbiórkę publiczną, chociaż matka zbiera pieniądze od urodzenia dziecka). Z rozmowy prof. Zembali z rodziną można wysnuć wniosek, że największym problemem był brak środków na finansowanie drogich zabiegów u dzieci, a także… marnotrawstwo (jakkolwiek strasznie by to nie zabrzmiało) tych pieniędzy. Ś.p. Prof. Religa  zaproponował ośrodek w USA. Jednak kiedy władzę objęła inna ekipa i zmienił się konsultant wojewódzki, leczenie Pawełka zostało zablokowane Zainteresowani wygrali już sprawę z NFZ o odszkodowanie w tej sprawie o zaniechanie w 2013 rok. Fundusz kierował ich jednak na kolejne badania, które niewiele wnosiły. W lutym 2014 roku prosiliśmy, by prof. Zembala pozwolił nam jechać do Stanów na badanie, bo po 7 latach nie byliśmy pewni, że operacja będzie możliwa. Pan Profesor zrobił Pawełkowi tomografię komputerową i obiecał, że jeśli damy mu miesiąc lub dwa, wyśle dziecko do USA, aby mogło być tam leczone. Po dwóch miesiącach już nie odbierał telefonu. Wcześniej nawet sam oddzwaniał… Po dwóch tygodniach bezskutecznych prób skontaktowania się z lekarzem, pojechaliśmy do profesora z niezapowiedzianą wizytą i nagraliśmy rozmowę — mówi portalowi wPolityce.pl Beata Janysz, matka Pawełka.
W obliczu odmowy udzielenia pomocy choremu dziecku przy użyciu środków z NFZ, rodzina Pawełka sama zebrała konieczne środki na wyjazd do Stanów, aby uzyskać diagnozę w tej sprawie. Niestety potwierdziła ich najgorsze przypuszczenia… Operacja jest już niemożliwa. Gdyby NFZ podjął odpowiednie działania wcześniej, uratowanie życia Pawełka byłoby możliwe — mówi Beata Janysz. Prof. Marian Zembala zajmuje się leczeniem Pawełka od 2011 roku. Choć słowo „leczenie” może wydać się użytym na wyrost w obliczu słów rodziny dziecka. Bez przerwy wysyłał nas po różnych klinikach. Przez 2 lata po prostu nie robił nic. Przez 2 lata wszędzie wydzwaniałem – Fundusz, Zembala, ośrodki… — wspomina matka Pawełka. Wiele wątpliwości budzi również kwestia opieki nad pacjentem. Matka podkreśla, że rodzina sama musiała zadbać o to, aby dokumentacja medyczna ich dziecka trafiła do Katowic, gdzie miało przejść badania. Szans na operację niestety już nie mamy — przyznaje ze smutkiem pani Elżbieta. Po wygranej w sądzie z NFZ, rodzina Pawełka przekazała sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Elżbieta Janysz podkreśla, że w czasach prof. Zbigniewa Religi wysłano na koszt NFZ dziecko do Stanów Zjednoczonych na operację.

Kasa dla prof. Zembali

Sposób funkcjonowania stanowiska zależy m.in. od osobowości ludzi. Jedną z głównych bolączek obecnej służby zdrowia jest, iż lekarze pracują na wielu etatach, w dużej mierze fikcyjnych. Niby pracują 8 godzin, a ich praktycznie nie ma, kasę zaś biorą, Taką też osobowość prezentuje nowy minister zdrowia, od kasy nie stroni. Jest wszędzie i nigdzie, ale kasę zgarnia całymi garściami. I tak jak wynika z jego oświadczenia majątkowego w 2014 r. był radnym PO (diety), pracował w Śląskim Uniwersytecie Medycznym (5,5 tys. zł/mc),  w Śląskim Centrum Serca w Zabrzu (prawie 14 tys. zł/mc), miał zlecenie z Ministerstwa Zdrowia (13 tys. zł), a z indywidualnej praktyki (brutto 1,2 mln zł, netto 1,09 mln zł). Prof. Zembala wprawdzie przyjął stanowisko ministra, ale nie ma zamiaru zrezygnować z kasy. Dlatego blokuje etaty, a ministrem zgodnie z jego własnymi zapowiedziami będzie tylko 3 dni w tygodniu, w piątki zamierza nadal pracować w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, a w czwartki będzie jeździł po kraju.

DLA NIEGO KASA, BATY DLA INNYCH

A jak minister odnosi się do osób, którzy nie godzą się na upokarzające warunki.  Jeżeli ktokolwiek z pracowników w moim szpitalu podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie, dyrektora, zwolniony - powiedział w TVN. Wypowiedź miała miejsce przy okazji rozmowy o strajku pielęgniarek z Wyszkowa. Minister stwierdził - Jeżeli ktokolwiek z pracowników w Śląskim Centrum Chorób Serca, czyli w moim szpitalu podjąłby strajk, na drugi dzień będzie przeze mnie, dyrektora, zwolniony. Przyznał, że pielęgniarki zarabiają za mało, ale nie zamierza prowadzić rozmów "pod szantażem strajków i odejścia od łóżek pacjentów".
"Solidarność" skierowała pismo do premier Ewy Kopacz, w którym podkreśla, że  "prawo do organizowania się w związki zawodowe, w tym prawo do strajku to jedno z podstawowych praw obywatelskich zapisanych nie tylko w polskiej konstytucji, ale też w prawie unijnym i konwencjach Międzynarodowej Organizacji Pracy, które Polska ratyfikowała. Szkoda, że w roku 35-lecia powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność” musimy to przypominać Pani rządowi i ugrupowaniu, które chwali się przynależnością do Europejskiej Partii Ludowej. "
- Prawo do organizowania się w związki zawodowe, w tym prawo do strajku są zapisane w Konstytucji RP, a obowiązkiem ministra jest przestrzeganie konstytucji - zwraca uwagę Piotr Duda, szef Związku - Ta wypowiedź dyskwalifikuje Zembalę nie tylko jako ministra, ale również jako dyrektora publicznej, utrzymywanej przecież za nasze podatki, placówki.
NSZZ "Solidarność" żądała od premier Kopacz zdymisjonowania ministra zdrowia oraz jednoznacznego odcięcia się od tej wypowiedzi. (www.solidarnosc.org.pl)


Jak należało się spodziewać władza próbowała wytłumaczyć ministra, że powiedział, ale nie powiedział, że co innego miał na myśli. Ministra nie zdymisjonowano. Arogancja i buta w Ministerstwie Zdrowia pozostanie.



WIELKI BRAT
W PARKU ŻOLIBORSKIM?
Monitoring w miastach ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa (a przynajmniej łatwiejszemu wykrywaniu sprawców przestępstw). Ale instalowanie monitoringu w każdym miejscu jest bezcelowe, narusza prawo do prywatności, jest kosztowne, a ponadto musi być efektywne - czyli wiązać się z realnie istniejącym zagrożeniem. Postulat monitoringu w parku żoliborskim (w ramach budżetu partycypacyjnego) tymczasem nie opiera się na realnych przesłankach bezpieczeństwa. Poniżej głos w sprawie jednego z mieszkańców Sadów Żoliborskich - pani Marii Kondratowicz (członka SIS WIECZYSTE):

Przedstawicielka Stowarzyszenia Parku Sady Zoliborskie [na Osiedlu Zoliborz III Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa] zgłosiła projekt partycypacyjny monitoring w parku !!!  Jako uzasadnienie składając - sprzecznie z faktami, nie poparte zgłoszeniami na Policję,  grasowanie  w parku  bandziorów, napadających ... na  kobiety "z torebkami wracające z mszy" itd. itp. Policja  o ww zdarzeniach nic  nie  wie!   Na  jednym ze spotkań "Partnerstwa na Żoliborzu" komendant  nie potwierdził zdarzeń ani zagrożenia.

Park Żoliborski to główne miejsce spacerów matek z dziećmi, spacerujących emerytów, w większości mieszkańców pobliskich domów. Nieuprawnione jest twierdzenie, epatowanie ZAGROŻENIEM mieszkańców.

Stąd pytanie  na  czyje  konkretnie  zlecenie  działa  przedstawicielka Stowarzyszenia Parku kreując psychozę  strachu  wśród mieszkańców ! Który to wujek Muniek  ma  mieć  patent  na  wykonawstwo?

Każdy mieszkaniec spółdzielni, spacerowicz  zdają sobie sprawę,  że monitoring narusza ich prawo do prywatności lub ochrony wizerunku.  Fakt, ten jest wystarczającym do żądania jego usunięcia, zniszczenia nagrań, a nawet – zapłaty zadośćuczynienia.

Planowane funkcjonowanie monitoringu, zainstalowanego legalnie, ale niespornie manipulacyjnie może być źródłem roszczeń, formułowanych zarówno przez członków spółdzielni jak i przez osoby trzecie. Tymczasem ww. pani działająca również w kościele  Sw. Jacka Kantego za udziałem księdza, po  mszy   ogłosiła  podpisywanie  wniosków partycypacyjnych zainstalowania monitoringu w parku Sady Zoliborskie! Należy podkreślić, że niedopuszczalne jest łączenie spraw kościelnych,  z  działalnością polityczną  i  partyjną KOSZTEM MIESZKAŃCÓW.

Prawo do prywatności jest dobrem chronionym art. 47 konstytucji RP. W przypadku naruszenia tego prawa (lub nawet tylko zagrożenia naruszeniem) przysługują roszczenia o ochronę dóbr osobistych, o których mowa w art. 23 i 24 kc. Przesłankami dochodzenia tych roszczeń są: istnienie dobra osobistego, wykazanie naruszenia lub zagrożenia naruszenia dobra osobistego oraz bezprawność działania sprawcy.

Przed sądem można żądać zaniechania naruszeń, dopełnienia czynności potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia, oraz zadośćuczynienia pieniężnego. Do zadośćuczynienia konieczne jest wykazanie przesłanki w postaci winy umyślnej lub rażącego niedbalstwa sprawcy naruszenia. ?!



EMERYTURY OD PREMIERA
Gdy zwykłym obywatelom wydłużono wiek emerytalny, gdy wiele osób musi żyć za minimum czyli 880,45 zł w 2015 r, okazuje się że Prezes Rady Ministrów według własnego uznania może przyznać świadczenia emerytalne, i to nie w wysokości minimalnej, ale często znacznie wyższych niż przeciętna - wynika to z odpowiedzi KPRM na zapytanie Stowarzyszenia Interesu Społecznego "Wieczyste" cyt.

Prezes Rady Ministrów może, na podstawie art. 82 ust. 1 ustawy  z dnia 17 grudnia 1998 r. (Dz. U. z 2013 r., poz. 1440, z późn. zm.) o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych,  przyznać rentę lub emeryturę na innych warunkach i w innej wysokości niż określone w ustawie (tzw. świadczenie specjalne), ale jedynie w szczególnie uzasadnionych przypadkach. Zgodnie z przyjętymi zasadami postępowania, potwierdzonymi przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 17 października 2006 r. sygn. akt P 38/05, świadczenie specjalne może być przyznane osobie legitymującej się wybitnymi, niepowtarzalnymi zasługami i osiągnięciami w jakiejś dziedzinie aktywności, np. na niwie zawodowej, społecznej, artystycznej, sportowej. Tak więc celu ustanowienia emerytury lub renty przyznawanej przez Prezesa Rady Ministrów należy szukać w sferze uhonorowania osób szczególnie zasłużonych, wybitnych i zapewnienia takim osobom godziwych warunków bytowych. Świadczenie w trybie powołanego przepisu może być też przyznane w przypadku zaistnienia zdarzeń losowych, ale jedynie  o charakterze nadzwyczajnym. W związku z powyższym świadczenia specjalne mogą być przyznane osobom, które wykażą istnienie jednej z powyższych przesłanek.

Ile takich emerytur premierowskich przyznano. Otóż o ile w ostatnim okresie świadczenia są nieliczne, o tyle w pierwszych latach rządów Platformy było ich znacznie więcej. Cyt.
- w 2009 r. przyznanych zostało 77 świadczeń w kwotach wynoszących od połowy najniższej emerytury do 2000 zł brutto,
- w 2010 przyznanych zostało 113 świadczeń w kwotach wynoszących od 600 zł brutto do 4000 zł brutto,
- w 2011 r. przyznanych zostało 38 świadczeń w kwotach wynoszących od 600 zł brutto do 3000 zł brutto,
- w 2012 r. przyznanych zostało 18 świadczeń w kwotach wynoszących od 300 zł brutto do 2500 zł brutto,
- w 2013 r. przyznanych zostało 14 świadczeń  w kwotach wynoszących od 600 zł brutto do 3000 zł brutto,
- w 2014 r. przyznanych zostało 12 świadczeń w kwotach wynoszących od 800 zł brutto do 2500 zł brutto,
- w 2015 r. przyzna zostały 3 świadczenia w kwotach wynoszących od 800 zł brutto do 1000 zł brutto.

Ponadto w omawianych okresie podjęte zostały 34 decyzje przedłużające prawo do świadczeń na dalszy okres lub podwyższające kwoty świadczeń przyznanych w latach wcześniejszych.

W związku z ochroną danych osobowych, nie otrzymaliśmy listy osób objętych emeryturami specjalnymi. W ten sposób nie możemy zweryfikować czy były one rzeczywiście potrzebne i zasłużone. Można jednak podejrzewać, iż część emerytur przyznano według własnego politycznego uznania, a nie realności potrzeb.

STOWARZYSZENIE POLSKIE EURO 2012
Rachunek Bankowy
48 1050 1038 1000 0090 6392 2471 


POLSKA JEDNYM Z NAJBOGATSZYCH KRAJÓW ŚWIATA?
Polska jest krajem olbrzymiej biedy (40% społeczeństwa nie je śniadań), a tymczasem - jak przypomina Pressmix.eu - jesteśmy jednym z bogatszych krajów świata, przynajmniej jeżeli chodzi o surowce mineralne. Otóż dysponujemy złożami:
- metali w okolicach Suwałk (tytan, wanad, żelazo i metale ziem rzadkich)
- molibdenu, wolframu, miedzi pod Myszkowem (Jura Krakowsko-Częstochowska). Obok tych metali zawsze występuje złoto, srebro i selen
- niklu pod Ząbkowicami Śląski. Obok niklu w złożach występuje złoto i platynowce
- wysokiej jakości węgla kamiennego na Lubelszczyźnie.
- węgla brunatnego pod Legnicą
- złota w różnych lokalizacjach głównie na terenie Dolnego Śląska
- miedzi i złota w rejonie Bytomia Odrzańskiego
- Konwencjonalnymi (nie łupkowymi) gazu ziemnego, lokalizacja Ziemia Lubuska, Wielkopolska i Podkarpacie
Ponadto Polska leży na ogromnym złożu ropy i gazu (w dodatku daleko wychodzącym w polski szelf bałtycki), bowiem twór geologiczny skał porowatych, który jest jak gąbka nasączony gazem i ropą. Tylko, że to ogromne złoże znajduje się na głębokości 5 km – Polska zachodnia i północna i 7 km – Polska południowo-wschodnia.
W powyższym wyliczeniu nie uwzględniono złóż uranu, srebra, cynku, ołowiu, bursztynu, siarki i soli oraz innych.
Celowo pominęliśmy oszacowania zasobności złóż, bo te jak wiemy nie są  w pełni miarodajne. Jednak fakt bogactw naturalnych Polski nie ulega dyskusji, wystarczy przypomnieć co przez lata wydobywaliśmy. Zatem dlaczego przy takich bogactwach, jesteśmy tak biedni?


Mapa Polskich złóż

Pod całą Polską znajduje się „gąbka” nasączona największą ilością Ropy i Gazu – to z ich części Norwegia, Arabia Saudyjska, Iran, Irak, Kuwejt czerpią swoje bogactwa!!! – o tych złożach pisał w książce Pola Laska Alef Stern


ZA ZNIEWAŻENIE POMNIKA DO PSYCHIATRY
To co donosi express.olsztyn.pl nie mieści się w głowie. III RP sięga do  sowieckiego modelu represji. Wiesław Kałudziński, prezes Stowarzyszenia Represjonowanych  w Stanie Wojennym „Pro Patria", został skierowany na przymusowe badanie psychiatryczne. Badania zaleciła słynna pani prokurator z Braniewa, Weronika Olender. Powód? Znieważenie pomnika sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Tegoż samego "znieważenia" dopuścił się również - wespół z Kałudzińskim - Wojciech Kozioł, jednak jego na razie prokuratura nie wysyła do psychiatry...   Przypomnijmy. Wiesław Kałudziński oraz Wojciech Kozioł udali się do Pieniężna, poirytowani faktem, że wbrew decyzji i woli lokalnych władz o likwidacji pomnika, monument wciąż stoi niewzruszony, a Rosjanie urządzają sobie pod nim pokazowe akademie ku czci kata żołnierzy Armii Krajowej. Mężczyźni załadowali więc na przyczepkę narzędzia i drabinkę i pojechali wypełnić swoją misję. Zdążyli skuć napis i już przymierzali się do odkucia popiersia, kiedy nadjechał patrol policji. Dodajmy, że Kałudziński i Kozioł nie robili tego pod osłoną nocy, tylko w samym środku dnia, bez ukrywania się. Policjanci powiadomili o fakcie szefową posterunku policji w Pieniężnie i w tym momencie już było wiadomo, że zaczną się przysłowiowe schody. Dlaczego? Otóż dlatego, że tamtejszym policjantom szefuje ta sama funkcjonariuszka, która w maju zeszłego roku zatrzymała do kontroli redaktora naczelnego Expressu Olsztyn, Piotra Niczyperowicza, kiedy ten wracał z happeningu pod pomnikiem generała, gdzie występował jako dziennikarz, a został potraktowany jak przestępca. Wspomniana pani policjantka wsławiła się przede wszystkim tym, że na prośbę towarzyszącego naszemu redaktorowi naczelnemu Bogusława Owoca o okazanie legitymacji służbowej odpowiedziała, że takowej nie posiada, gdyż  "zostawiła ją w toalecie gdy zmieniała podpaskę". Nagranie poszło w świat, pani policjantka została "gwiazdą internetów", a Piotr Niczyperowicz został po ponad miesiącu od zdarzenia pozwany o jej rzekome znieważenie. Co ciekawe, tu także występuje pani prokurator Weronika Olender...

Wracając do sprawy Kałudzińskiego i Kozła - oni akurat postanowili nie nagłaśniać tematu, jednak kiedy Kałudziński został skierowany na badania psychiatryczne uznali, że dość milczenia.
- Nawet w stanie wojennym nie było takich sytuacji - opowiada zbulwersowany Wojciech Kozioł. - Przypomina mi to jak żywo sytuację w Rosji Radzieckiej, kiedy tamtejszy opozycjonista, Władimir Bukowski, został osadzony w szpitalu psychiatrycznym, bo władza zdiagnozowała u niego nową jednostkę chorobową - schizofrenię bezobjawową.
Czy teraz w rzekomo wolnej Polsce czeka nas era psychuszek? Człowieka w tej materii jest bardzo łatwo zdiagnozować i naznaczyć, a tym samym upokorzyć i zniszczyć mu życie. Tu znów nasuwa się analogia z Bukowskim, który spędził w psychuszkach cztery lata, a w więzieniu - kilkanaście. Za poglądy...

Władysław Kałudziński za komuny za kolportaż ulotek został internowany i bestialsko pobity, co zaskutkowało tym, że dziś jest inwalidą. Jednak w pełni poczytalnym inwalidą, który nie pozwoli zrobić z siebie wariata. - Potrafimy odróżnić dobro od zła i nigdy nie zgodzimy się z zarzutem, że znieważyliśmy pomnik - kontynuuje Kozioł. - Istnienie tego monumentu jest niezgodne z interesem naszego państwa. To samo stanowisko prezentuje burmistrz Pieniężna, Kazimierz Kiejdo i tamtejsi radni, którzy podjęli uchwałę o likwidacji pomnika.


KRAJ

PRÓBA RATOWANIA WIZERUNKU? Po upublicznieniu akt postępowania prokuratorskiego przez Zbigniewa Stonogę, rozgorzała burza. Wobec kompromitacji państwa PO-PSL, Premier Ewa Kopacz zdecydowała się na desperacki ruch. Prawie płaczącym głosem ogłosiła zmiany w rządzie, rezygnację złożyli ministrowie: Bartosz Arłukowicz, Andrzej Biernat, Włodzimierz Karpiński, wiceministrowie Rafał Baniak, Stanisław Gawłowski i Tomasz Tomczykiewicz, a także szef doradców Jacek Rostowski. Na tym nie koniec rezygnację z funkcji koordynatora służb specjalnych złożył Jacek Cichocki. Do dymisji podał się także marszałek sejmu Radosław Sikorski. Jednak polityków i urzędników uwikłanych w aferze taśmowej jest więcej np. szef CBA Paweł Wojtunik, który wciąż nie jest odwołany. Pani premier oświadczyła, że nie przyjmie sprawozdania prokuratora generalnego (pierwszy krok w celu odwołania) i na koniec "w imieniu PO przeprosiła". Tyle tylko, że przez rok będąc na czele rządu tolerowała osoby skompromitowane, jej rząd odmawiał spełnienia postulatów społecznych (np. w zakresie kwoty wolnej, wcześniejszych emerytur, gwarancji dla konsumentów oszukiwanych na rozliczeniach gazowych itd). Dopiero teraz na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi i po przegranych wyborach prezydenckich przez Komorowskiego, pani premier podejmuje działania, ale wyłącznie w celu ratowania wizerunku PO. a nie ukrócenia patologii władzy. Tymczasem społeczeństwo ma dość aferzystów, rządzących naszym krajem, czemu daje wyraz w kolejnych sondażach, w których wygrywa PIS.

 

CIĘŻKA PRACA MINISTRA? Prezydent Bronisław Komorowski na wniosek pani premier Ewy Kopacz powołał nowych ministrów i wiceministrów. Przedstawiając nowych ministrów pani premier wspominała o ciężkiej pracy dzień po dniu 24 godziny dziennie (jak wiadomo ministrowie w ogóle nie śpią i żyją). Ba, pani premier się pomyliła, oni nie pracują 24 godziny, ale nawet 25 godzin dziennie i przez 8 dni w tygodniu. I to rzeczywiście ciężka praca - pan minister przecież musi zastanowić się jedząc w prywatnej luksusowej restauracji, w godzinach pracy, za publiczne pieniądze, czy zamówić wino Mouton Rotschild czy Chateau Lafite, z rocznika 2000 czy 2001. Ciężka praca, zwłaszcza że gang kelnerów może spisać menu. Pani premier stwierdza, iż ministrowie są blisko ludzi i rzeczywiście, przez 4 miesiące trochę znajomych mogą wsadzić na stołki czy podpisać umowy, które zabezpieczą z publicznych pieniędzy działaczy właściwej rządowej partii. Jedynie niewdzięczni obywatele tego nie są w stanie dostrzec. 


ELEWARR POD LUPĄ ŚLEDCZYCH: Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła nadzór Agencji Rynku Rolnego nad spółką Elewarr zajmującej się przechowywaniem oraz obrotem zbóż i rzepaku. Izba wykryła tak wiele patologii, że występuje o likwidację badanej spółki, a o stwierdzonych nadużyciach powiadomiono prokuraturę. Historia Elewarru - jak w soczewce odzwierciedla czasy rządów PO-PSL. Sprawa zaczęła się 23 listopada 2007 r., kiedy odwołano apolitycznego i mającego wyniki prezesa spółki - dra Daniel Alain Korona. Obawiano się bowiem pomysłów prezesa zmierzających do odseparowania spółki od polityki, co nie było w smak rządzącym. Na jego miejsce powołano Andrzeja Śmietankę - działacza PSL. Ten ostatni silny wsparciem Marka Sawickiego ustanowił własne rządy. Praktycznie z dnia na dzień wszystko uległo zmianie, zamiast planów dywersyfikacji i rozwoju spółki, nastąpiło zwijanie czego efektem było likwidacja produkcji mąki i kaszy. Dokonano reorganizacji spółki, która doprowadziła do dezorganizacji działalności.  O nieprawidłowościach w spółce alarmował b. prezes Daniel Alain Korona m.in. listem do premiera Donalda Tuska. Bezskutecznie, także listy pracowników np. likwidowanego oddziału w Nowogrodzie Bobrzańskim pozostały bez reakcji. Kontrola NIK w 2011 r. stwierdziła nieprawidłowości w spółce, omijanie ustawy kominowej, proces dekapitalizacji majątku, ale nadal kierownictwo Elewarru czuło się bezkarne. Wszystko zmienia się w 2012 r. wraz z taśmami Serafina, na których prezes Łukasik z ARR opowiada o nieprawidłowościach w spółce. W efekcie Andrzej Śmietanko (powołany na dyrektora generalnego w celu ominięcia kominówki) zostaje odwołany, a minister rolnictwa Marek Sawicki traci na jakiś czas stanowisko. Dwóch wiceprezesów spółki przyznało się do oszustw (fikcyjnych wyjazdów służbowych, w rzeczywistości były to prywatne wyjazdy turystyczne) i dobrowolnie poddało się karze. Na miejsce Śmietanki powołany zostaje nowy dyrektor generalny, osoba niegdyś skazana za udział w aferze maślanej. Jednak wraz ze zmianami w ARR i resortem rolnictwa następują nowe decyzje personalne ws. Elewarru. Z zyskownej spółki za czasów prezesa Korony, Elewarr stał się spółką deficytową (prawie 12 mln zł - 2013 r., ok. połowa tej sumy - w 2014 r.).


FAŁSZYWE MAILE ZUS: Jak informuje Radio Zet - oszuści podszywają się pod Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Pod pretekstem wyliczania wysokości emerytur, rozsyłają e-maile z wirusami lub próbują wyłudzić pieniądze. Oszuści w każdym z przypadków tłumaczą, że kontaktują się z nami, bo zmieniły się przepisy dotyczące wysokości rent i emerytur. W wiadomościach rozsyłanych pocztą elektroniczną zachęcają do kontaktu z dyrektorami oddziału, ale tak naprawdę w załącznikach przesyłają wirusy. Inną metodą działania oszustów jest namawianie do płatnych porad. Zakład Ubezpieczeń Społecznych przypomina, że nigdy nie rozsyła swoim klientom wiadomości pocztą elektroniczną. Nie dzwoni też do klientów w sprawach przeliczeń wysokości emerytury.


Kolejna afera w PO, tym razem w Szczecinie



NOWOCZESNA.PL CZYLI SYTY GŁODNEGO NIE ZROZUMIE:  Ile razy można oszukać społeczeństwo? Raz, dwa, pięć razy, dziesięć. Jak widać niektórzy uważają, iż nie ma takich granic. Oto jesteśmy świadkami nowej inicjatywy politycznej tj. stowarzyszenia nowoczesna.pl. Jeśli uważnie przyjrzeć się inicjatorom, a także słuchać wypowiedzi lidera - to jakbyśmy słyszeli kolejny raz KLD, UW czy PO. Innymi słowy to samo w nowym opakowaniu. Kto był na niedzielnym kongresie Stowarzyszenia – samorządowcy (którzy nas łupią opłatami i podatkami), przedsiębiorcy w rodzaju założyciela firmy Inpost Rafała Brozkę (który przejął doręczanie pism sądowych, z wiadomym skutkiem dla obywateli) a także inni podobnego kroju działaczy. Stwórzmy szanse na pracę dla młodych ludzi. (...) - wzywał lider Ryszard Petru. Prace czy raczej śmieciówki, jak ma to miejsce w firmie Inpost. Sam Ryszard Petru, odgrywający rolę "wkurzonego opozycjonisty" od lat jest związany ze środowiskiem bankowym i należy do establishmentu. W marcu 2009 r. pełnił rolę nieformalnego doradcy premiera rządu PO-PSL, Donalda Tuska. Takie informacje przytacza depesza ujawniona przez Wikileaks. Ryszard Petru 12 maja występował na wspólnej konferencji prasowej w towarzystwie prezydenta Bronisława Komorowskiego, chwaląc jego "pozorne" propozycje podatkowe. Aż do II tury namawiał by iść głosować i agitować na rzecz Komorowskiego. Ten człowiek establishmentu dziś próbuje odegrać rolę "oburzonego" i przejąć elektorat niezadowolonych. Ryszard Petru należy do tych, którym się powiodło, którzy nie mogą narzekać. I jak wiadomo - syty głodnego nie zrozumie - a na pewno nie ulży mu w niedoli.


PEDOFIL W PLATFORMIE? Nie ma dnia by nie ujawniała się moralna zgnilizna i degrengolada kolejnych działaczy PO. Jak informuje portal gniezno.naszemiasto.pl Prokuratura Rejonowa Poznań-Wilda zatrzymała młodego działacza PO z Gniezna, Rafała P. pod zarzutami pedofilskimi. Cyt. Rafał P. pracował jako katecheta w jednej z poznańskich szkół, a 15-latka miał poznać w internecie. Podczas spotkania Rafał P. miał dopuścić się molestowania. Sprawa wyszła na jaw. - Ten podejrzany, w trakcie składania wyjaśnień, przyznał się do winy. Ale skruchy nie wyraził, nie widział niczego złego w swoim zachowaniu - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury. Rafał P. w przeszłości był słuchaczem seminarium duchownego. Odszedł, a po pewnym czasie zaczął uczyć religii. Rafał P. w internecie, na stronie dla homoseksualistów, poznał niespełna 15-letniego chłopca. Wiedząc, ile ma lat, spotkał się z nim. Za obopólną zgodą doszło do intymnych kontaktów. W związku z tym, że jego „partner” nie skończył 15 lat, katecheta usłyszał zarzuty związane z pedofilią. Trafił do aresztu. Śledczy sprawdzają, czy miał inne, podobne kontakty z nieletnimi. W jego komputerze znaleziono materiały pornograficzne... Rafał P. został wydalony ze struktur Platformy Obywatelskiej w Gnieźnie... Rafał P. pracował w biurze posła Pawła Arndta oraz senatora Piotra Gruszczyńskiego (u którego przez pewien czas pełnił funkcję rzecznika prasowego). Był także przewodniczącym młodzieżówki PO w powiecie gnieźnieńskim. W ostatnich latach szefował Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy w Gnieźnie. W 2011 roku był jednym z kandydatów PO w wyborach parlamentarnych.


PODWYŻKA OPŁAT RTV: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podniosła opłatę RTV od 1 stycznia 2016 r. Opłata za używanie odbiornika radiowego ma wynieść 7 zł miesięcznie (zamiast dotychczasowych 6,50 zł) a za telewizyjnego 22,90 zł (zamiast dotychczasowych 21,50 zł). Zatem skala podwyżki wynosi ok. 7% (przy rzekomo zerowej inflacji). Jak wyjaśnia KRRIT decyzję podęło z uwagi na zapewnienie mediom publicznym stabilności finansowej w obliczu coraz niższej ściągalności abonamentu pochodzącego z bieżących wpłat. A może tak KRRiT oraz publiczne redia (TVP, Polskie Radio) zaczęliby raz dla odmiany oszczędności od siebie (np. zmniejszając apanaże Lisów, Kraśki, Tadli itp.), zamiast łupić obywateli. Przypominamy, iż Stowarzyszenie Interesu Społecznego „Wieczyste” zachęca do wystąpienia z wnioskiem do Poczty Polskiej o wykreślenie numeru identyfikacyjnego RTV, w związku z brakiem doręczenia zawiadomienia o nadaniu numeru identyfikacyjnego RTV w latach 2007-2008, jak nakazywało to rozporządzenie ministra transportu (przypominamy wysyłali zawiadomienia listami zwykłymi, zatem brak dowodu powiadomienia). Wzory pism na stronie Serwis21 lub Stowarzyszenia, w zakładkach po prawej stronie.


PUBLICZNE PIENIĄDZE NA PROPAGOWANIE ZGNILIZNY: Blisko 900 tysięcy złotych publicznych pieniędzy z czego 500 tys. zł to pieniądze unijne a 400 tys. zł polskie wydano na imprezę w której wystąpił pan/pani Thomas Neuwirtha (pseud. Conchita Wurst), transeksualista zwycięzca Eurowizji. Na biednych, na leczenie chorych, na weteranów, pieniędzy zaś brak.

"UKARANY" ZA NADPŁATĘ SKŁADEK ZUS? Gdy firma lub przedsiębiorca zalega ze składkami ubezpieczenia socjalnego, normalne że ZUS taką osobę ściga, każe mu płacić i deklaracje uzupełnić. Okazuje się jednak, że można być "ukaranym" za zadeklarowanie wyższych składek niż ustawowo przyjętych. Sytuacja zdarzyła się w I oddziale ZUS w Warszawie. Pewna firma zatrudniająca nie więcej niż 9 osób za miesiąc kwiecień 2015 zadeklarowała w ramach składki na ZUS składkę ubezpieczenia wypadkowego 1,93% i równocześnie wpłaciła ww. składkę. ZUS jednak odmówił przetwarzania dokumentów rozliczeniowych, czyli nie dokonał stosownych wpisów, a pracownikom nie naliczył składki ubezpieczenia emerytalnego, bo zastosowano nieprawidłową stawkę procentową ubezpieczenia wypadkowego. Okazuje się że od 1/04/2015 r. wynosi ona 1,80%, zamiast dotychczasowych 1,93%. ZUS nakazał poprawienie kompletu dokumentów. Dlaczego ZUS z urzędu nie dokonał poprawki dokumentów i nie przesłał je danej firmie nie wiadomo. Ostatecznie wraz ze złożeniem poprawionych dokumentów wszystko powinno powrócić do normy. Jednak w tej sprawie dziwi, iż nie dokonano w terminie zaliczenia składek ZUSowskich i składki ubezpieczenia zdrowotnego, mimo że pozostałe składki (poza wypadkową) były właściwie naliczone a wszystkie składki opłacono (nadpłacono składkę wypadkową). 


UNIEWINNIENIE: 9.06. Sąd Rejonowy w Nowym Sączu uniewinnił działaczy niepodległościowych (w tym Krzysztofa Bzdyla, Zygmunta Miernika, Adama Słomkę i innych) od zarzutów dewastacji pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej w tym mieście oraz znieważenia policjantów w czasie  protestu pod nim 27 września 2014 roku, w trakcie którego domagano się jego likwidacji z przywołaniem uchwały Rady Miasta Nowego Sącza z lutego 1992 roku. 

WYBÓR MARSZAŁKA: Wybrano nowego Marszałka Sejmu - Małgorzatę Kidawę Błońską. Kolejny raz stołek i kasa okazały się dla PO najważniejsze, a dla SLD czy PSL - jakieś „pokątne” deale. A jak internet ocenia wybór nowego marszałka?

 

ZWIĄZKI TAKŻE DLA OSÓB NA ŚMIECIÓWKACH: Trybunał Konstytucyjny orzekł, iż przepisy ograniczające prawo tworzenia związków zawodowych tylko do osób zatrudnionych na umowie o pracę jest niezgodny z konstytucją. Oznacza to, iż po ogłoszeniu wyroku Trybunału w Dzienniku ustaw, osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnych (zlecenia, o dzieło) będą mieli prawo tworzyć i wstępować do związków zawodowych. Trybunał stwierdził, iż skoro Konstytucja zakłada wolność tworzenia związków zawodowych, Skoro Konstytucja wyraźnie oznaczyła wolność tworzenia związków zawodowych, to ustawodawca nie ma prawa zawężać i określać, kto się może w nich zrzeszać. Wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją przepisów ustawy o związkach zawodowych złożył OPZZ (sygn. Akt K 1/13).


ZWOLNIENIE ZA ODMOWĘ ZŁAMANIA PRAWA? Władze Gdańska chcą zwolnić dyrektor SP nr 65 Jolantę Kwiatkowską Reichel, gdyż nie wyrzuciła z pracy nauczycielkę historii Annę Kołakowską, która uczestniczyła (poza szkołą) w manifestacji antygejowskiej. Żądał tego wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk, który nie zważał, iż nie ma żadnych podstaw do zwolnienia z pracy, abstrahując już od faktu, iż jako radna - pani Anna - objęta jest ochroną przed zwolnieniem z pracy. Skoro pani dyrektor odmówiła naruszenia prawa, teraz sama jest obiektem szykan władz miasta i próby zwolnienia z pracy. Przeciwko próbom zwolnienia dyrektorki i nauczycielki zaprotestowała oświatowa Solidarność

NIE PIJ COCA COLI, ZE WZGLĘDÓW IDEOWYCH CZY ZDROWOTNYCH: Międzynarodowy koncern Coca Cola zamiast ograniczyć się do sprzedaży produktów żywnościowych, w ramach kampanii reklamowej postanowiła zaatakować tradycyjny model rodziny i wypromować gejowski "model rodziny". Na bilbordach tej firmy w zachodniej Europie widać gejowską parą z dzieckiem i slogan "Wybieramy szczęście zamiast tradycji". Co prawda tej reklamy w Polsce jeszcze nie ma, ale kierunek obrany przez Coca Cola jest jasny - promocja dewiacji, a nie normalności. Stąd apele o bojkot tego napoju. Jednak oprócz ideowych względów, warto zauważyć iż częste spożywanie tego napoju jest szkodliwe dla zdrowia. Słynny napój został stworzony w 1886 przez farmaceutę J.S. Pembertona. Napój był lekarstwem stworzonym na bazie liści koki i orzechów coli. Zawiera znaczne ilości cukru, dwutlenku węgla, barwników (inaczej jego kolor byłby zielony), regulatorów kwasowości, kofeiny. Jak wskazują lekarze, naukowcy i dietetycy systematyczne spożywanie Coli powoduje uszkadzanie szkliwa zębów i rozwój próchnicy, nadmiar kalorii (otyłość), ryzyko chorób serca i cukrzycy (zwiększona ilość tłuszczu brzusznego, podwyższone ciśnienie krwi, zmniejszona ilość dobrego cholesterolu), osłabia układ kostno-mineralny (wypłukuje z organizmu magnez, wapń oraz żelazo) itd. A zatem, ze względów ideowych lub zdrowotnych, Nie pij Coca Coli.

 

PO WEJŚCIU DO UNII EUROPEJSKIEJ