30 kwietnia 2015

SERWIS21 - KWIECIEŃ 2015

10 i 24 MAJA WYBORY
ODDAJ GŁOS
Zbliżają się wybory prezydenckie (10 i 24 maja). Zamiast narzekać na swój los, jak źle jest w naszym kraju, twierdzić że nic się nie da, weź udział w tych wyborach. Czy są uczciwe – oczywiście nie. Czy będą sfałszowane? Najlepszy sposób by zmniejszyć ich skalę jest właśnie uczestnictwo, oddanie głosu, a tym samym utrudnienie. Jeżeli będzie nas wystarczająco dużo, to nawet fałszerstwa nie zmienią ostatecznego rezultatu.  Na kogo głosować? Na pewno nie na obecnego prezydenta. Dlaczego? Bo

Prezydent RP to strażnik i gwarancja konstytucji, czyli m.in zasady sprawiedliwości społecznej, swobód obywatelskich, prawa do bezpłatnego publicznego leczenia. Te zasady przez 5 lat prezydentury Bronisława Komorowskiego nie zostały przez niego przestrzegane. 

Prezydent podpisał ustawy zdrowotne, które utrudniały bezpłatne leczenie (ustawa refundacyjna, która ograniczyła zakres refundacji, pakiet onkologiczny i kolejkowy, itd). Zgodził się także na wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat czyli o blisko 7 lat dla kobiet np. ciężko pracujących w hipermarketach i za śmieszne pieniądze. Podpisał także 13 ustaw podwyższających podatki (w tym podatek VAT do 23%, co oczywiście podniosło koszty utrzymania).  Dzięki prezydentowi więcej płacimy za śmiecie (nowelizacja ustawy o czystości i porządku w gminach).

Nie tylko prezydent podpisywał ustawy umożliwiające łupienie obywateli, ale także w jego kancelarii trwały prace nad opłatą urbanistyczną (z konstrukcją analogiczną jak podatek katastralny). W kampanii uzyskał wsparcie włodarzy większych miast, którzy dokonywali drastycznych podwyżek opłat wieczystego. Nie było natomiast słychać głosu prezydenta w obronie użytkowników wieczystych, nie było zaskarżenia wielu przepisach do Trybunału Konstytucyjnego.

Podsumowując swoją kadencję, prezydent szczycił się 840 podpisanymi ustawami, w znaczącej większości były to buble prawne, które nigdy nie powinny były ujrzeć światła dziennego. Co gorsza, podpisze także dalsze szkodliwe ustawy, które do niego wpłyną. W parlamencie np. trwają prace nad kodeksem postępowania cywilnego, zgodnie z którym sędzia w stosunku do którego złożono wniosek o wyłączenie, będzie nadal prowadził sprawę, tyle że bez prawa wydania wyroku (zrobi to wówczas jego kolega). A przecież wiadomo, że sposób prowadzenia postępowania może wpłynąć na ostateczny wyrok. Taką ustawę prezydent w imię "zgody" zapewne podpisze, ustawę która łamie konstytucyjną zasadę demokratycznego państwa prawnego

Prezydenckie hasła "zgoda i bezpieczeństwo", "Polski racjonalnej i radykalnej" w tym kontekście to naigrywanie się ze społeczeństwa. Jeżeli prezydent Komorowski zostanie ponownie wybrany, nic się nie zmieni, natomiast możemy się spodziewać np. podatku katastralnego (czyli kilka - kilkanaście tysięcy złotych od naszych mieszkań). I nie ma co wierzyć prezydentowi, jego obiecanki to cacanki, nie dotrzymał słowa ws podatków, wieku emerytalnego, nie-prywatyzowania szpitali. Nowych obietnic także nie dotrzyma. 10 i 24 maja możemy wystawić prezydentowi rachunek za owe 5 lat.

dr Daniel Alain Korona



PODWYŻKA CEN GAZU PRZY KONWERSJI M3 NA KWH
Gdy Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE protestowało w ubiegłym roku przeciwko przepisom wprowadzającym nowy sposób rozliczenia gazu (z m3 na kwh) a co zatem idzie podwyżkom opłat za gaz, Ministerstwo Gospodarki w piśmie z dnia 24.12.2015 (DRO-III-022-2/5/14) uspokajało, iż precyzyjne określenie zasad dokonywania przeliczeń zużycia z jednostek objętości na jednostki energii wyklucza stosowanie przez przedsiębiorstwa energetyczne dowolności w naliczaniu opłat za dostarczony odbiorcom gaz ziemny (zob. http://serwis21.blogspot.com/2015/01/ceny-gazu-moga-byc-wyzsze.html).

Stowarzyszenie ze swej strony stwierdzało zaś, iż nowy sposób naliczenia opłat gazowych, dla zwykłych konsumentów niezrozumiały, umożliwi manipulację i dokonanie podwyżki cenowej (zobhttp://serwis21.blogspot.com/2014/08/beda-mogli-cie-oszukiwac-na.htmlhttp://serwis21.blogspot.com/2014/08/wspoczynnikiem-konwersji-rozliczen.html)

Osoby, które teraz otrzymały rachunki za gaz mogą się przekonać, iż rację w tym sporze miało Stowarzyszenie. Cena za zużyty gaz została znacząco podwyższona. By konsumenci nie zorientowali się i przełknęli tą gorzką pigułkę dopuszczono się manipulacji w nadesłanych fakturach i informacjach, tak aby zdezinformować konsumenta. Dla lepszego wyjaśnienia jak dokonano manipulacji posłużymy się przykładem gospodarstwa domowego bloku 4-pietrowego z warszawskiej Sadyby przy ul. Sobieskiego.

Otóż o ile opłata abonamentowa się nie zmieniła, o tyle już dystrybucja stała podwyższono z 3,69 do 3,80 złotych miesięcznie (+11 gr). Cena gazu za m3 wynosiła w ubr. 1,6715 zł/m3 netto (paliwo gazowe + dystrybucja zmienna), a w okresie od 1.04 do 30.04.2014 - 1,78890 zł/m3. Po wprowadzeniu nowego systemu rozliczenia tj. w okresie 1.08-31.12.2014 cena m3 skonwertowanego (uwzględniając paliwo wraz z dystrybucją zmienną) wzrosła do 1,81674 a w okresie od 1 stycznia 2015 - 1,800749  zł/m3 netto (przy współczynniku konwersji 11,182 z m3 na kwh).

Jak widać z powyższego cena gazu w obu okresach była wyższa niż w okresie poprzednim, mimo że ceny gazu na całym świecie tanieją. Odbiorcy, który w roku poprzednim płacił 404,12 zł brutto, teraz przyszło zapłacić 441,81 zł czyli o ponad 37 złotych więcej. Wprawdzie nasz odbiorca skonsumował o 10 m3 gazu więcej niż w poprzednim roku, ale nawet uwzględniając ten fakt (wynikły z nieco dłuższego okresu rozliczeniowego o 24 dni za kwieceń 2014, w którym obowiązywały zresztą stare zasady rozliczeniowe) różnica wynosi wciąż 19,69 złotych (czyli ok. 4,9% więcej).

Powyższy przypadek nie jest incydentalny. Do Stowarzyszenia dociera wiele głosów mieszkańców Warszawy informujących o wyższych fakturach za gaz. Tyle są warte zapewnienia rządu, Ministerstwa Gospodarki, że nie będzie dowolności w naliczeniu opłat. Już w pierwszym roku dokonali manipulacji cenowej poprzez ustalenie wysokości opłaty w kwh przy danym poziomie konwersji. A to dopiero początek, teraz będą mogli manipulować samym wskaźnikiem konwersji, przywołując rzekomą wyższą kaloryczność gazu.


WYŻSZY ETAP ABSURDU. Postanowienia ws. nieistniejących zażaleń
Spór pomiędzy Stowarzyszeniem Interesu Społecznego WIECZYSTE a I wydziałem Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście przeszedł już na wyższy etap - absurdu sądowego. Już z klasycznymi zażaleniami Stowarzyszenia Sąd miał nie lada problem. Teraz dojdą zażalenia na postanowienia ws. nieistniejących zażaleń.

Przypominamy, iż Stowarzyszenie zostało najpierw dopuszczone do postępowania ws. aktualizacji opłat użytkowania wieczystego pani J, następnie po roku odmówiono dopuszczenia. Jak należało się spodziewać Stowarzyszenie zaczęło składać zażalenia na wszelkie postanowienia, wezwania, zarządzenia oraz zażądało wyłączenia sędziego - słowem zastosowało klasyczną obstrukcję prawną. Efekt, Sąd całkowicie się pogubił.

9.04 Sąd wydał postanowienie odrzucające zażalenie z dnia 13.02.2015 na zarządzenie sędziego z 5 lutego w przedmiocie opłaty sądowej. Jak wynika z posiadanych dokumentów papierowych przez Stowarzyszenie, a także z plików komputerowych takowego zażalenia Stowarzyszenie nie złożyło. W dniu 13 lutego 2015 Stowarzyszenie złożyło pismo zatytułowane "zażalenie" w związku z wezwaniem z dn. 5 lutego dotyczące uzupełnienia braków formalnych (wartość sporu, zakres zaskarżenia) oraz wskazujące, iż nie uczestniczy w żadnym postępowaniu przeciwko Zarządowi Transportu Miejskiego jak zapisano w wezwaniu. Zażalenie Stowarzyszenia zatem dotyczyło wezwania/ zarządzenia ws. nieistniejącego powództwa, a nie wysokości opłaty sądowej. Zatem skąd zatem Sąd wyciągnął "zażalenie" z 13 lutego ws. opłaty sądowej - nie wiadomo.

Nie dość na tym Sąd 16 kwietnia wezwał Stowarzyszenie do uiszczenia opłaty sądowej ws. zażalenia na zarządzenie z dnia 23.02.2015. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że nie wskazano wysokości tej opłaty. Jak widać Sąd uznał, że Stowarzyszenie ma zdolności telepatyczne i jest w stanie czytać w myślach Sądu o wysokości opłaty. Żeby było zabawniej, znów wezwanie dotyczy powództwa przeciw Zarządowi Transportu Miejskiego, którego formalnie nie ma. Sprawa dotyczy przecież wyłącznie Miasta Stołecznego Warszawa reprezentowanego przez Prezydenta, użytkownika wieczystego i Stowarzyszenia jako interwenienta (sygn. akt I C 2818/12).

Takiego prezentu Stowarzyszenie się nie spodziewało, i teraz będzie mogło złożyć zażalenie na kolejne postanowienie i wezwanie, tym razem ws. nieistniejącego powództwa i nieistniejącego zażalenia.


21 maja 2015 godz. 10.30
Sąd Rejonowy Warszawa Śródmieście,
ul. Marszałkowska 82 (wejście od ul. Żurawia) s.238
rozprawa z powództwa Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE
przeciw Skarbowi Państwa - Minister Sprawiedliwości
o ustalenie nieistnienia stosunku prawnego z tytułu pism sądowych nie zawierających podpisu i pieczątki (sygn. akt VI C 550/14)
ZAPRASZAMY



AFERA SKOKÓW, RACZEJ KNFu. Brak realnego nadzoru Komisji nad SKOKami
W sejmie powołano obradującą w trybie niejawnym podkomisję zajmującą się sprawami SKOKów. Politycy PO i część mediów sugeruje, oskarża PIS, Andrzeja Dudę że próbowali uniemożliwić a przynajmniej opóźnić nadzór Komisji Nadzoru Finansowego nad Kasami. Tymczasem prawda jest taka, iż realnego nadzoru KNF nad SKOKami nadal nie ma (mimo, że ustawa weszła w życie w 2012 roku), skoro Komisja wciąż nie dokonuje podstawowej oceny nadzorczej Kas.

OBJĘCIE SKOKów NADZOREM: Z dniem 27 października 2012 r. spółdzielcze kasy oszczędnościowo – kredytowe (SKOK–i) miały zostać objęte państwowym nadzorem, sprawowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Realizując ten nadzór w ubiegłym roku Komisja zobowiązała podała, 42 z 52 kas do realizacji programu postępowania naprawczego, a w przypadku 23 SKOK-ów KNF prowadziła postępowania w przedmiocie ustanowienia w kasie zarządcy komisarycznego. Komisja także odmówiła zatwierdzenia 7 prezesów SKOK. Jako powód podano brak rękojmi ostrożnego i stabilnego zarządzania kasą. Wszystko brzmi groźnie.
Jednak powyższe działania wcale nie świadczą, że istnieje realny nadzór KNF nad SKOKami. Są to bowiem działania urzędnicze, które powinny być następstwem realnych działań nadzorczych w postaci badania i oceny SKOKów. Innymi słowy KNF powinien dokonać najpierw tzw. oceny BION (Badanie i Ocena Nadzorcza).

NADZÓR POPRZEZ BION: Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, iż KNF przyjął przed laty system nadzoru opartego na analizie ryzyka. Jak informuje KNF na swojej stronie internetowej: Nadzorowane instytucje finansowe są w systemie ciągłym oceniane na bazie ryzyka, z wykorzystaniem metodyki BION. Od oceny BION jest uzależniona intensywność działań nadzorczych, w szczególności o charakterze inspekcyjnym. Umożliwia to efektywniejszą alokację zasobów UKNF, które są kierowane do obszarów i podmiotów generujących najwyższe ryzyko. W toku oceny BION wykorzystuje się wszelkie dostępne nadzorowi informacje, pozyskane m.in. w czasie inspekcji, wizyt i spotkań nadzorczych, postępowań licencyjnych, kontaktów z właścicielami, analizy sprawozdawczości okresowej i odpowiedzi na dodatkowe zapytania UKNF (kwestionariusze, wezwania nadzorcze, ankiety itp.). Proces BION jest wspierany przez systemy informatyczne UKNF służące do wymiany informacji nadzorczych z instytucjami finansowymi. Efektem BION jest dokonanie przez nadzór oceny:
• poziomu ryzyka w instytucji finansowej, 
• jakości procesu zarządzania przez instytucję finansową istotnymi ryzykami, 
• poziomu kapitału pokrywającego ryzyko w instytucji finansowej, 
• zgodności działalności instytucji finansowej z przepisami prawa i regulacjami wewnętrznymi.

OCENA BION BANKÓW: Co jest badane w ramach BION banków?
- ryzyko kredytowe, czyli ryzyko nieoczekiwanego niewykonania zobowiązania lub pogorszenia się zdolności kredytowej zagrażającej wykonaniu zobowiązania.
- ryzyko rynkowe, czyli ryzyko utraty wartości aktywów, wzrostu poziomu zobowiązań lub negatywnej zmiany wyniku finansowego w rezultacie wrażliwości na zmienność cen na rynku. 
- ryzyko płynności, czyli niewywiązania się z bieżących zobowiązań w wyniku niedopasowania przepływów finansowych. 
- ryzyko operacyjne, czyli prawdopodobieństwo wystąpienia straty związanej z niedostateczną efektywnością działań ludzi, systemów, procesów zachodzących w podmiocie oraz czynnikami zewnętrznymi. 
- ryzyko modeli (wdrożenia nieprawidłowo zdefiniowanych modeli, taryf lub parametrów), 
- ryzyko biznesowe (nieosiągnięcia założonych i koniecznych celów ekonomicznych z powodu niepowodzenia w rywalizacji rynkowej),
- ryzyko kapitałowe (wynikające z niezapewnienia kapitału wystarczającego do absorpcji strat nieoczekiwanych), 
- ryzyko zarządzania (związane z niewłaściwym zarządzaniem, złą identyfikacją i ograniczaniem ryzyka prowadzonej działalności, brakiem lub niewystarczającym działaniem kontroli wewnętrznej, nieodpowiednim stosowaniem procedur wewnętrznych lub ich nieprzestrzeganiem).

Jak wyjaśnia KNF - Korzyścią z BION jest stworzenie mechanizmu stosowania wobec danej instytucji środków nadzorczych adekwatnych do oceny, zmierzających do poprawy sytuacji w obszarach generujących nadmierne ryzyko. Podstawowym kryterium określenia priorytetu i częstotliwości działań nadzorczych jest poziom ryzyka.

BRAK OCENY BION SKOKów: Należałoby się zatem spodziewać, iż taka ocena BION jest przeprowadzana chociażby dla bezpieczeństwa klientów SKOK, a wszelkie działania KNF w/s SKOKów wynikają m.in. z dokonanej oceny BION. Tymczasem tak nie jest. 30 marca Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE zwróciło się do KNF o udzielenie informacji ws. oceny BION SKOKów za lata 2012-2014, ze szczególnym uwzględnieniem SKOKu Wołomin i SKOKu Wspólnota (czyli 2 SKOKów, których ogłoszono upadłość). W odpowiedzi z dn. 31.03.2015 r. nr DKS/0511/41/2/2015/MB Komisja Nadzoru Finansowego stwierdziła jednak, iż nie może zadośćuczynić wnioskowi, gdyż Ocena BION nie była dotychczas nadawana Spółdzielczym Kasom Oszczędnościowo-Kredytowym.

NA CZYM POLEGA NADZÓR KNF? Przypomnijmy, iz BION jest podstawowym instrumentem oceny nadzorczej. Skoro nie dokonywano ocen BION, to rodzą się kolejne pytania: Dlaczego KNF nie dokonuje oceny BION SKOKów, tak jak w przypadku innych instytucji finansowych? Na czym polega nadzór KNFu, skoro ten ostatni nie dokonuje oceny BION? I wreszcie jak można mówić o tym, iż blokowano, opóźniano nadzór, skoro KNF tego nadzoru wciąż nie wykonuje, mimo że ustawa przewidująca nadzór Komisji nad SKOKami weszła w życie 3 lata temu.

Dr Daniel Alain Korona





(Nie)bezpieczeństwo zdrowotne czyli opóźnienie leczenia okulistycznego
Jednym z haseł prezydenta Komorowskiego (PO) jest zgoda i bezpieczeństwo. Jednym z nieustannych powtarzanych sloganów przez ministra zdrowia Bartosz Arłukowicza jest iż pacjent, może czuć się bezpiecznie. Tak mówił przy ustawie refundacyjnej, tak mówił przy okazji strajku lekarzy, tak mówił w związku z pakietem onkologicznym i kolejkowym. Za każdym razem, życie zweryfikowało rozwiązanie ustawowe podpisane przez prezydenta i tak szumnie wychwalane przez ministra. Efektem tych wszystkich rozwiązań jest, iż pacjent musi płacić za świadczenia, które konstytucyjnie ma zagwarantowane jako bezpłatne.

Pan D. regularnie pracuje przy komputerze i czasami zdarzaj się irytacja oczu, łzawienie, drobne zapalenia. Zazwyczaj pomagały tzw. sztuczne łzy i zwykłe okłady wodne. Tym razem było inaczej, nagle gwałtownie problemy z prawem okiem nasiliły się, do tego stopnia, iż ból oka był bardzo silny, a na domiar przy złego zapaleniu światła w nocy, spojrzeniu na światło telefonu komórkowego czy nawet spojrzenie na światło dzienne przez okno stawał się wręcz nie do zniesienia. Pan D. w celu złagodzenia objawów i zwalczenia zapalenia zastosował przez jeden dzień okłady z rumianku. Pomogło na tyle, iż umożliwiło udanie się do prywatnej przychodni. Okulista po zbadaniu stwierdził obce przezroczyste ciało w oku. Skończyło się 100 zł. za konsultację i zabieg wyjęcia obcego ciała

Gdyby pan D. chciał udać się do publicznego okulisty, najpierw musiałby odwiedzić lekarza I kontaktu (co najmniej jeden dzień stracony), następnie zapisać się do okulisty (kolejny dzień), który wyznaczy dopiero termin (trzeci dzień) być za może za około 2 tygodnie. Z powyższego przykładu widać bezsens reformy zdrowotnej, albowiem lekarz I kontaktu nie byłby w stanie cokolwiek poradzić, bez zbadania oka (co wymaga aparatury odpowiedniej i wiedzy), a tymczasem w danej sprawie czas mógł odgrywać rolę, albowiem przyczyną zapalenia i problemu było przezroczyste obce ciało w oku. A co gdyby lekarz I kontaktu przepisał tylko zwykłe przeciwzapalne lekarstwa bez wyjęcie obcego ciała z oka i nie skierował do okulisty? A nawet gdyby skierował, to przecież pacjent pan D. straciłby więcej czasu, niż gdyby mógł od razu zapisać się do publicznego okulisty.

Zatem zamiast polepszyć stan leczenia pacjentów, opóźnia się leczenie okulistyczne czyli pogarsza stan zdrowia pacjentów Jedynym ratunkiem dla ludzi, którzy nie mogą czekać (bo sprawa jest np. dość pilna) jest prywatna służba zdrowia (nie refundowana z NFZ). Pytanie tylko co z tymi, których nie stać wysłupać 100 zł na konsultację medyczną, bo mają np. zbyt niską emeryturę lub są na bezrobociu?


Spór o status stowarzyszeń
W sejmie, przy całkowitym milczeniu mediów, trwa ostry bardzo istotny spór, o status, istnienie organizacji pozarządowych.

AKTUALNY STAN: Od samego początku projekt budzi zastrzeżenia organizacji pozarządowych, który w sposób szczególny uderzy w stowarzyszenia zwykłe. Do tej pory każde 3 osoby, które chciały powołać stowarzyszenia dokonywały zgłoszenia i jeżeli w ciągu 30 dni nie zakazano działalności, mogło ono funkcjonować. Stowarzyszenie zwykłe uzyskiwało dochody tylko ze składek członkowskich. W teorii co prawda było zobowiązane do sprawozdawczości finansowej, ale większość stowarzyszeń zwykłych tego wymogu nie przestrzegała, chociażby dlatego iż niektóre z nich nie pobierają składek, a także dlatego iż w świetle orzecznictwa sądowego, stowarzyszenia zwykłe nie mają organów, czyli organu zatwierdzającego w rozumieniu ustawy o rachunkowości.

PROJEKT USTAWY: Nowa ustawa ten stan całkowicie wywraca. Po pierwsze nie ma już zgłoszenia, ale jest wniosek o wpis do ewidencji, co oznacza iż dopóty podmiot nie został wpisany, nie może on rozpocząć działalności. Stowarzyszeniom zwykłym przyznano zdolność prawną, prawo do dotacji, darowizn, ofiar publicznych i innych form działalności finansowej. W efekcie stowarzyszenia nie uciekną przed sprawozdawczością finansową, a to oznacza, iż część osób zrezygnuje z uczestnictwa. Najgorsze jednak, iż ustawodawca chce wpisać do ustawy odpowiedzialność subsydiarną członków, czyli członkowie stowarzyszeń mieliby odpowiadać finansowo za zobowiązania stowarzyszenia w przypadku gdyby stało się niewypłacalne. Tymczasem w stowarzyszeniach zarejestrowanych odpowiedzialności członków nie ma, odpowiada tylko zarząd i to w świetle przepisów jedynie za zobowiązania podatkowe.

MOŻLIWOŚĆ BLOKOWANIA TWORZENIA STOWARZYSZEŃ: W nowej formule stowarzyszenia zwykłe mogłyby działać także dopiero po wpisie do ewidencji, a nie jak dotychczas 30 dni po zgłoszeniu. A co w przypadku w którym organ nadzoru (starosta) nie dokonuje wpisu, wówczas przysługiwałaby skarga do WSA na bezczynność. Przeciw takiemu rozwiązaniu oponuje jednak Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE, który wskazuje iż postępowania sądowo-administracyjne mogą trwać 2 lata uwzględniając kasację do NSA (abstrahując już od kosztów procesowych), a w tym czasie organizacja działać nie może. A co w przypadku w którym organ uporczywie nie dokonuje wpisu (nawet w przypadku pozytywnego dla stowarzyszenia orzeczenia)?  Tego projektodawcy nie uwzględnili. W wyniku protestu przedstawiciela Stowarzyszenia, który proponował szybszą drogę odwoławczą do sądu rejestrowego, uznano że należy przeredagować zapisy, choć z drogi sądowo-administracyjnej na razie nie zrezygnowano. Projektodawcy mają uwzględnić natomiast możliwość ograniczenia czasowego rozstrzygania sprawy przez WSA na wzór przepisów obowiązujących ws. informacji publicznej.

NIE DLA ODPOWIEDZIALNOŚCI SUBSYDIARNEJ: Równie wielkie kontrowersje wzbudził zapis o odpowiedzialności subsydiarnej członków stowarzyszeń zwykłych w przypadku upadłości. Jest to o tyle istotny zapis, iż stowarzyszeniom zwykłym ustawodawca chce przyznać prawo do zaciągania zobowiązań, kredytów? Przeciw takim zapisom znów występują organizacje społeczne, wskazujące że spowoduje to zanik wielu stowarzyszeń (członkowie zaczną się bać odpowiedzialności finansowej).

PREZYDENCKA „ZGODA” NIE Z ORGANIZACJAMI SPOŁECZNYMI: Daniel Alain Korona ze Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE wezwał zatem przedstawiciela prezydenta (wnioskodawcy projektu) by wykazał, że prezydenckie hasło wyborcze o zgodzie nie był tylko pustym sloganem wyborczym i wycofał te propozycje. Jak można było się spodziewać propozycji nie wycofano, „zgoda” prezydencka jak widać nie obejmuje organizacji społecznych. Ostatecznie posłowie uznali, że być może należy przedstawić propozycje alternatywne (czyli obok dotychczasowych także lekko zmodyfikowane aktualne przepisy). Można się jednak obawiać, że to są jedynie słowa mające nieco złagodzić opór organizacji społecznych.


GŁOSOWANIE BEZ POPRAWEK
Minęło 25 lat od zakończenia PRL, zdawało się, iż epoka głosowania bez skreśleń (w wyborach) czy głosowania bez poprawek (w parlamencie) odeszła do lamusa. Nic bardziej błędnego, jak można było się przekonać w trakcie prac senackich nad projektem ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej i osobach represjonowanych z przyczyn politycznych. 8 i 9 kwietnia br. "prace" nad ustawą toczyło się, aż w 3 komisjach senackich. Czy nie można było zwołać jedną połączoną komisję, zwłaszcza iż miały ten sam scenariusz zdarzeń?

Marszałek Wyrowiński przedstawiał ustawę, przedstawiciel rządu ją popierał, a spór był nie tyle pomiędzy senatorami w sprawie (choć niektórzy senatorowie twierdzili, iż sejm popsuł projekt ustawy, który wyszedł pierwotnie z senatu), co bardziej z przedstawicielami stowarzyszeń weteranów, którzy nie kryli swego krytycznego stosunku do tejże ustawy, niby uchwalonej dla nich.

USTAWOWY BUBEL: Przedstawiciel Stowarzyszenia Walczących o Niepodległość 1956-89 dr Daniel Alain Korona wskazywał na 3 zasadnicze kwestie:
Pierwsze - w zakresie zapisu uzależniającego przyznania statusu działacza od wymogu braku zachowanych dokumentów dot. tajnej współpracy z SB. W świetle tego dokumentu, nie można by odmówić statusu działacza - osobie, która była TW, jeżeli nie zachowały się dokumenty IPN, i na odwrót mogłaby nastąpić odmowa przyznania statusu działacza osobie, co do której istnieje dokument informujący o fakcie współpracy, nawet jeżeli byłby fałszywy (np. casus Kaczyńskiego). Nie oceniając czy był czy nie był TW, Lech Wałęsa w świetle zapisu nie mógłby ubiegać się o status działacza opozycji. Stąd też SWN 1956-89 popiera propozycję Biura Legislacyjnego Senatu rozszerzenia katalogu dowodowego dla oceny faktu współpracy lub nie (co nie zmieniłoby sytuacji, iż Lech Wałęsa nadal nie mógłby uzyskać statusu działacza).
Drugi zarzut - dotyczył nie przestrzegania zasady legalizmu. Projekt przewidywał zwolnienie z wymogu przedstawienia dokumentu z IPN w przypadku osób posiadających Krzyż Wolności i Solidarności. Nie wiadomo czemu akurat tą kategorię osób wyłączono, gdy inne np. osoby, które uzyskały orzeczenia sądowe w drodze unieważnienia orzeczeń wydanych w PRL w związku z działalnością polityczne lub osoby które otrzymały z Urzędu Kombatantów decyzję potwierdzające świadczenie pracy na rzecz nielegalnych organizacji w okresie PRL - już nie. Czyżby zatem odznaczenie ważyło więcej niż orzeczenie sądowe czy decyzję Urzędu Kombatantów. Stąd propozycja rozszerzenia o te kategorie osób.

USTAWA NIEZGODNA Z KONSTYTUCJĄ: Najpoważniejszy zarzut jednak dotyczył naruszenie przepisów konstytucyjnych art. 19 i 32. Projekt stwarza bowiem sytuację dyskryminowania osób walczących o niepodległość w zależności od okresu. Osoby które walczyły po 1956 roku mają zatem inne, mniejsze uprawnienia niż te które walczyły przed tym okresem, natomiast uczestnicy wydarzeń z 1956 i 1970 roku znaleźli się w podwójnym stanie prawnym - ustawy kombatanckiej i ustawy o działaczach opozycji. Zapisy ustawowe także nie dają się pogodzić z art.19 konstytucji, który nakłada na państwo obowiązek opieki nad weteranami walki o niepodległość.

BRAK NAWET HONOROWYCH UPRAWNIEŃ: Również przedstawicielka Stowarzyszenia Polskiej Partii Niepodległościowej Alina Cybula Borowińska wskazywała na fakt, iż ustawa nie przyznaje praktycznie żadnych praw - np. chociażby do domu kombatanta czy nawet honorowych uprawnień (nawet w samej nazwie ustawy - wpisano słowo działacza zamiast weterana), zaś prześladowcy z okresu PRL, którym żyje się dostatnio, nadal mogą śmiać się z ich ofiar, którzy żyją w biedzie.

PRÓBA ROZBICIA SPRZECIWU WETERANÓW: Mocna krytyka obu stowarzyszeń stwarzało pewne zakłopotanie i stąd może dla równowagi zaproszono na 9 kwietnia na komisje także przedstawicieli Stowarzyszenia Wolnego Słowa, którzy wcześniej opowiadali się za projektem. Tym razem jednak władza się przeliczyła, bo nawet Wojciech Borowik z SWS wyraził żal w jakim kierunku poszły prace ustawowe i wskazał na niekonsekwencje w wypowiedziach rządowych, w którym raz powołuje się na konieczność korelacji z ustawą kombatancką dla uzasadnienia wysokości świadczenia w kwocie 400 zł (dodajmy - korelacji w rzeczywistości nie zrealizowanej, skoro dodatki kombatantów nie są uzależnione od dochodów), a z drugiej wskazuje się, iż po uzyskaniu pierwszych danych odnośnie liczby osób korzystających, będzie możliwość zwiększenia świadczenia. 

GŁOSOWANIE BEZ POPRAWEK: Na wszystkich 3 komisjach jednak padła propozycja głosowania bez poprawek, bo w przypadku choćby jednej - ustawa wróci do Sejmu, a wówczas w świetle zasady dyskontynuacji, ustawy mogłoby nie być, gdyby Sejm nie zdążył (do września!!!) z przegłosowaniem. Jak zaproponowano, tak się stało, komisje senackie (stosunkami 6:4, 3:2 oraz 6:0:1) przyjęły propozycję. Taki przebieg - na co zwrócili uwagę przedstawiciele SWN 1956-89 i Stowarzyszenia PPN - ma na celu jedynie ogłoszenie sukcesu przed najbliższymi wyborami (prezydenckimi i parlamentarnymi). Nie głosowano zatem 20 poprawek biura legislacyjnego poprawiających ustawę (w wielu miejscach jest bowiem nieścisła, wadliwie napisana), nie głosowano 2 poprawek proponowanych przez SWN 1956-89, w tym poprawki przyznającej weteranom takie same świadczenia jak kombatantom i osobom represjonowanym do 1956 roku.

Taki sam scenariusz (bez poprawek) nastąpiło na posiedzeniu plenarnym Senatu (15/16 kwietnia) i ustawa trafi teraz do prezydenta, który ją podpisze. Przegłosowano zatem ustawę wadliwą, która będzie wymagać nowelizacji (co przyznają senatorowie) i niezgodną z konstytucją (co może oznaczać jej zaskarżenie). Czy zatem nie można było od razu uchwalić właściwej ustawy?



MIĘSO ARMATNIE PRZED 10 MAJA
Refleksje po przegłosowaniu przez Polski Parlament dokumentu, któremu nadano tytuł: „Ustawa o działaczach opozycji antykomunistycznej i osobach represjonowanych z powodów politycznych
     Po upływie ponad ćwierć wieku od porozumień „okrągłego stołu” nadal bezwzględnie obowiązuje zasada sformułowana przez Pierwszego Premiera Wolnej Polski, noszącego chlubny przydomek Siła Spokoju: pacta sunt servanda. Znaczy to, że do końca polskiej historii, do którego nieuchronnie w tej sytuacji zmierzamy – układ jest zamknięty: bohaterom Polski Ludowej przysługują wszelkie honory i przywileje, natomiast reszta społeczeństwa powinna „skorzystać z okazji, by siedzieć cicho” (jak to – w odniesieniu do innej sytuacji politycznej – ujął z wdziękiem prezydent podobno zaprzyjaźnionego z nami kraju).  Szkoda tylko, że w tym ferworze zwycięstwa zapomniano, jak „Strona Rządowa” potraktowała inne „pakta”: Porozumienia Sierpniowe, które złamała już po szesnastu miesiącach, w najbrutalniejszy sposób – wypowiadając wojnę Narodowi , podczas gdy te pookrągłostołowe mają być przestrzegane Na Wieki Wieków Amen.

Nic więc dziwnego, że dawni utrwalacze władzy (a może nie tylko „dawni”, wszak - jak twierdzi aktualny przywódca światowego postępu – kagiebowcem pozostaje się do końca życia) przejadają poważną część budżetu przeznaczonego na bezpieczeństwo w Kraju: ich emerytury, na które nigdy nie potrącano z wynagrodzeń, finansowane są przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – mają coraz  lepsze „zaopatrzenie na starość” (waloryzacja procentowa, promująca wysokie świadczenia) w stosunku do „zusowców”,  płacących na ten cel haracz od każdej zarobionej w życiu złotówki.

Taka „filozofia” polityczna  musi znaleźć przełożenie na egzystencję byłych działaczy opozycji antykomunistycznej i osób represjonowanych z powodów politycznych, ponieważ zakłada niezbywalne zasługi obozu rządzącego Polską Ludową w „przemianach ustrojowych”, niemal eliminując ich czynnik sprawczy: nieprzerwany opór społeczeństwa przeciw dziwolągowi ustrojowemu i wyrzeczeniu się suwerenności państwowej. Ludziom, którzy szli w manifestacjach na czołgi (stan wojenny) nawet nie z szabelką, lecz z gołymi rękami – odmawia się tytułu Weterana i miejsca w Domach Kombatanta, zdominowanych już przez nowych bohaterów: bojowników Armii Ludowej i dzielnych obrońców  istniejącego systemu.

Omawiana Ustawa nie tylko potwierdza powyższe refleksje, ale je umacnia: mimo wzmianek o zasługach w wybiciu się Polski na niepodległość - stopuje Konstytucję w obowiązku zapewnienia godnego życia osobom dla tej sprawy zasłużonym. Nawet ta jałmużna (czterysta zł.) dla  pobierających emerytury w wysokości ok. 1000 zł.(brutto) została tak obwarowana zastrzeżeniami, że prawie nikt z niej nie skorzysta, ponieważ uzależniona jest od innych dochodów osoby samotnej lub od dochodów osób pozostających we wspólnym gospodarstwie domowym.  Poza tym przyznawana jest (z nielicznymi wyjątkami) na okres jednego roku. Zatem emeryt, dorabiający do swojego głodowego świadczenia, nie zaryzykuje utraty pracy, bo po roku może się okazać, że już nie zasługuje na jałmużnę, chociażby z powodu przekroczenia wskutek waloryzacji nawet o złotówkę określonego Ustawą pułapu. Z kolei ojciec straci do niej prawo, gdy zamieszkujący z nim syn otrzyma od swego pracodawcy 50 zł. podwyżki. Nieliczni szczęśliwcy, którym uda się te pułapki ominąć, będą musieli co dwanaście miesięcy dokumentować swoje prawo do korzystania z dobrodziejstw Ustawy. Wskazuje to jednoznacznie, że jej twórcy nie kierowali się, jak twierdzą, zapisami uprawnień kombatanckich – lecz rygorami świadczeń socjalnych (zasiłki dla ubogich).
  
A co z działaczami i represjonowanymi, pobierającymi emerytury o 20 zł. wyższe? Jak już należycie udokumentują swoje zasługi dla Kraju – otrzymają blaszkę i papierek, czyli odznakę i legitymację. O przynależności do jakiego klubu, stowarzyszenia, związku będą one świadczyć, skoro tylko oficjalnie zorganizowane środowiska mogą je nadawać swoim członkom ? Ustawa mówi: „ustanawia się”, czyli należy rozumieć, że to Parlament przyjął rolę organizatora środowisk niepodległościowo – antykomunistycznych, tylko że one nie są jego członkami. Nadawanie odznak i wydawanie legitymacji Ustawa powierza Szefowi Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, do których jednak tych środowisk nie zaliczono. Zatem czy przedstawiciel związków Kombatantów i Osób Represjonowanych ma prawo nadawania odznak i legitymacji osobom, które nie są członkami tych związków, a nawet zostały zakwalifikowane do całkowicie odrębnego środowiska: zasłużonego dla Ojczyzny działalnością polityczną?

Projekt Obywatelski Ustawy zakładał utworzenie Korpusu Weterana, skupiającego wszystkich aktywnie zaangażowanych w walkę cywilną na rzecz niepodległości i demokracji,  o potwierdzonym statusie działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych, którym Projekt ten nadawał symboliczny tytuł Weterana Opozycji Antykomunistycznej. Tak zorganizowane środowisko byłoby władne ustanowić odznakę i legitymację członkowską.

Niestety rozwiązanie to nasi ustawodawcy uznali za przesadnie honorowe. Ludziom, którzy latami uprawiali konspirację (druk i kolportaż wydawnictw drugiego obiegu, rozpowszechnianie ulotek, tzw. mały sabotaż na murach itp.), podlegali inwigilacji i szykanom w miejscach pracy ( odmowy awansu i podwyżek płac, przenoszenie na gorsze i mniej płatne stanowiska, wydalanie „z wilczym biletem”), doświadczali upokarzających rewizji, przesłuchań i zatrzymań, byli pałowani i gazowani na manifestacjach oraz poddawani przeróżnym szantażom psychicznym (np. grożenie zemstą na członkach rodziny, szczególnie na dzieciach) -  lewicowy poseł z mównicy sejmowej rzucił w twarz: wyciągacie rękę po pieniądze a możecie cieszyć się wolnością. Wielka szkoda, że nie powiedział tego swoim ideologicznym pobratymcom, którzy zaskarżyli Państwo Polskie (a jego partia to popierała), przed Europejskim Trybunałem, gdy Rząd w minimalny sposób obciął ich „ubeckie” emerytury. Oni nawet mają za co cieszyć się tą wolnością, wywalczoną – wbrew nim samym - przez środowiska antykomunistyczne, za tę walkę przez nich represjonowane.

Ustawa przyjęta w obecnym kształcie w żadnym stopniu nie naprawia wieloletnich krzywd społecznych ani nie buduje sprawiedliwości dziejowej – środowiska niepodległościowe są nią głęboko rozczarowane. Oceniają ją jako niekonstytucyjną oraz dyskryminującą innych działaczy i osoby represjonowane, których egzystencja jest bardzo daleka od poziomu godnego życia. Kryteria przyznawania tej zapomogi, penetrujące dochody nie tylko opozycjonistów ale także współdomowników oraz konieczność cyklicznego dokumentowania tych dochodów, połączona z ciągłą obawą o to, co będzie za rok -  po prostu odzierają ludzi walczących o Polskę z należnej im godności.

Wady Ustawy widzą nawet parlamentarzyści, pracujący nad nią i nakłaniający do przyjęcia jej w obecnym kształcie, rzekomo dlatego, że lepsza ustawa „byle jaka” niż żadna: bo złą można poprawić a nad „żadną” trzeba zacząć prace od podstaw, czyli od szukania sprzymierzeńców do tej idei, a kadencja się kończy i nie wiadomo w jakim składzie będzie obradował przyszły Parlament. Gdyby przyjąć taki tok rozumowania, należałoby zapytać, dlaczego gremium niechętne  godnego potraktowania podziemia niepodległościowego miałoby nagle wpaść w zapał ulepszania  ustawy totalnie krytykowanej przez to podziemie? Jeśliby natomiast przyszły parlament składał się z entuzjastów opozycji antykomunistycznej, to przecież można by być spokojnym o los takiej ustawy.

Co więc zadecydowało o pośpiesznym uchwaleniu Ustawy, mimo niedoróbek legislacyjnych, na które wskazywało Biuro Legislacyjne Kancelarii Senatu, właśnie w tej kończącej się kadencji? Sądzimy, że prawdziwa przyczyna ma datę 10 maja bieżącego roku.
  
Różne środowiska, zrzeszające opozycjonistów z czasów PRL, występowały wielokrotnie od wielu lat do wszystkich przedstawicielstw władzy ustawodawczej i wykonawczej III RP z przekazem, że od dwudziestu lat Polska czeka na kompleksowe unormowanie sytuacji finansowej i godnościowej osób czynnie zaangażowanych w odzyskanie suwerenności Ojczyzny i doprowadzenie do zmian ustrojowych, umożliwiających normalny rozwój gospodarczy i polityczny Kraju. Bardzo długo te apele, kierowane również bezpośrednio do obecnego Prezydenta – pozostawały bez echa. „Coś drgnęło” półtora roku temu, by następnie ulec kilkakrotnemu paromiesięcznemu „zamrożeniu”. Sprawa ruszyła „z kopyta” w okresie zbliżającej się kampanii wyborczej i wtedy okazało się, że nie ma czasu nawet na rozpatrzenie poprawek legislacyjnych, bo ustawa musi wejść w życie natychmiast.

Nie negujemy dobrych intencji niektórych członków komisji sejmowych i senackich, pracujących nad Ustawą – bo ich nie znamy. Oceniamy jedynie „owoce”, po których należy je poznać. A one, zarówno sama ustawa jak i tryb jej procedowania – nasuwają podejrzenie, że ponownie zostaliśmy potraktowani jak mięso armatnie: raz gdy Układ szedł po władzę oraz teraz gdy walczy wszelkimi metodami o jej utrzymanie.
  
Ciągle wierzymy, że Nasza Ojczyzna zdobędzie się kiedyś na „oddzielenie ziarna od plew”, czyli docenienie Jej prawdziwych obrońców a nie  „przebierańców”. I choć starsze pokolenia opozycjonistów pewnie tego nie doczekają – zawsze aktualne są słowa Wieszcza:

I  TEN  SZCZĘŚLIWY,
KTO  PADŁ  WŚRÓD  ZAWODU,
JEŻELI  POLEGŁYM  CIAŁEM
DAŁ  INNYM  SZCZEBEL
DO  SŁAWY  GRODU.

Warszawa, dnia 25 kwietnia 2015 r.

za Stowarzyszenie Polskiej Partii Niepodległościowej Członków i Współpracowników: Alina Cybula Borowińska, Hanna Jakóbowska
Barbara Kądziela, Halina Kamać

za Stowarzyszenie Walczących o Niepodległość 1956-89: dr Daniel Alain Korona
  

wiadomości









DEPRAWACJA MŁODZIEŻY PRZEZ MEN: Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje wielkie zmiany w przedmiocie Wychowanie do życia w rodzinie. W miejsce edukacji seksualnej typu A (wychowanie do odpowiedzialności) ma być wprowadzona biologistyczna edukacja seksualna typu B, zachęcająca młodych do wczesnej aktywności seksualnej. Nowy przedmiot ma być obowiązkowy i realizowany bez pytania o zgodę rodziców… Tymczasem z danych Eurostatu, jasno wynika, że tam, gdzie wprowadzono "edukację" seksualną typu B (np. w Szwecji, gdzie trwa to już ponad 60 lat), dane dotyczące seksualności nieletnich są dużo gorsze niż w Polsce! Przykładowo: w Szwecji grupa 15-letnich chłopców po inicjacji seksualnej to 31%, dziewczynek aż 32%!!! W Polsce to odpowiednio 19% i 12%. W wielu krajach, w których już wprowadzono "edukację" wg modelu B to dziewczynki częściej mają kontakty seksualne od chłopców... " (Magdalena Korzekwa. CitizenGO)

FAŁSZYWE STENOGRAMY: Na kilka dni przed katastrofą smoleńską oraz w związku z kampanią wyborczą można było spodziewać się jakiegoś brudnego chwytu. RMF FM opublikował materiał z rzekomego stenogramu z kokpitu z TU 154 M z dnia 10 kwietnia 2010 roku. Generalna wymowa materiału jest taka, iż dowódca sił powietrznych generał Błasik był w kokpicie, który nie był zamknięty (sterylny), a na domiar lało się piwko. Skąd my to znamy, czy nie przypadkiem była to teza raportu Anodiny czyli rosyjskiego MAK. Autorzy prowokacji częściowo się przeliczyli, albowiem publiczne oburzenie zmusiło także NPW do reakcji i oświadczenia, iż materiał jest zmanipulowany i nieścisły (bardziej umiarkowany sposób określenia kłamstwa). W całej sprawie dziwić musi jednak, iż polskim ekspertom potrzebne jest 5 lat na odczytywanie nagrań z kokpitu, fakt iż pracują cały czas na kopiach wykonywanych w różnych okresach (w tym prawie 4 lata po katastrofie). W efekcie mamy różne stenogramy, różne twierdzenia i tezy na temat katastrofy. Wielokrotnie podkreślaliśmy, iż dochodzenie ws. katastrofy smoleńskiej przypomina farsę. Nie można zatem się dziwić, iż dochodzeniowa farsa doprowadziła do medialnej obłudy, do medialnego show kłamstw.

JEDYNIE POD ANTYKATASTREM: Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE aktualnie zbiera podpisy jedynie pod projektem ustawy antykatastralnej (zawierającej m.in. pakiet ws. wieczystego) i pod żadnym innym projektem. Wszelkie informacje o udziale w innych zbiórkach podpisów są niezgodne ze stanem faktycznym.


MONSANTO ALBO ZDROWIE: Najpopularniejszy na świecie środek chwastobójczy może powodować raka – alarmuje Światowa Organizacja Zdrowia!  Unia Europejska ponownie rozpatrzy zgodę na używanie glifosatu – substancji czynnej mającej odpowiadać za rakotwórcze działanie środków chwastobójczych. Podobne procedury przeprowadzą USA, Kanada i Brazylia. Zagrożenie jest oczywiste – ta trucizna znajduje się w naszej żywności. Rozpyla się ją na polach uprawnych, placach zabaw, przy ulicach. Glifosat stanowi podstawowy składnik preparatu RoundUp, flagowego produktu Monsanto. Jego sprzedaż przynosi światowemu gigantowi branży genetycznie modyfikowanej żywności 6 miliardów dolarów rocznie. (Avaaz)

NIEZAINTERESOWANI MOBBINGIEM: Gdy w Ministerstwie zdrowia doszło praktyk mobbingowych ze strony przełożonych, pracownicy - ich ofiary, którzy m.in. trafili do szpitali, wskutek takich działań, próbowali zainteresować odpowiednie instytucje do działania. Jak ujawniają media, nikt nie podjął działań, ani posłowie, ani Kancelaria Premiera, ani szefowie służby cywilnej, ani prokuratura. Dopiero po nagłośnieniu sprawy mailem do wszystkich pracowników przez urzędnika wydziału kontroli - Joanny Koczaj-Dyrda a także przez media, minister Bartosz Arłukowicz wystąpił do szefowej służby cywilnej, która wszczęła postępowanie ws. mobbingu.
Pracownicy obwiniają dyrektora generalnego Marcina Antoniaka oraz dwóch nominowanych przez niego zastępców - Justynę Mieszalską i Edytę Kramek. Jak pisze "Fakt", "urzędnicy bali się przychodzić do pracy, nie zgłaszali faktu, że dostali zwolnienia lekarskie, w pracy notorycznie spotykali się z groźbami i obelgami". "W efekcie jedni popadli w depresje, inni ze stresu posiwieli i cierpieli na przeróżne dolegliwości, a w znakomitej większości musieli poddać się leczeniu psychiatrycznemu". Jak zareagowała władza po ujawnieniu sprawy, co zaproponowała pani prezes USC? Otóż z ust Claudii Torres-Bartyzel padła propozycja przeniesienia skarżącej Koczaj-Dyrdy do innego urzędu, ale ta nie skorzystała z takiej opcji. Zatem znów - próba spychologii, a nie rozwiązania sprawy.


OD KOGO NALEŻNE PRZEPROSINY? Wypowiedź dyrektora amerykańskiej agencji rządowej, federalnego  Biura Śledczego  (FBI) Jamesa Comeya dot. współudziału Polaków w zbrodni holokaustu nie powinno dziwić. Jest pochodną antypolskiej kampanii prowadzonej przez "polskie" środowiska opiniotwórcze. Kto promował stereotypy Polaka - antysemity? Kto wydrukował książki Jana Tomasza Grossa - Złote żniwa”, „Sąsiedzi”, „Strach - antysemityzm w Polsce po Auschwitz” i inne…, w których to Polacy są przedstawieni, jako żyrujących na niedoli żydowskiej. Przypadkiem czy to nie wydawnictwo Znak wydał książkę Grossa. W polskich gazetach praktycznie go promowano, a polska telewizja zapraszała go do studia.Kto nakręcił film "Pokłosie", kto go sfinansował i promował? Czyżby pieniądze na ten film nie pochodziły od państwowego Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, czyli z naszych pieniędzy. Kto z ohydnego mordu w Jedwabnym (dzieła kilkunastu zbrodniarzy) zrobił symbol polskiego ludobójstwa na żydach? Jak polski minister przedstawiał tamten okres? Przytoczmy słowa Władysława Bartoszewskiego, sekretarza stanu w kancelarii prezesa rady ministrów dla Die Welt: Jeśli ktoś się bał, to nie Niemców. Jeżeli niemiecki oficer widział mnie na ulicy i nie miał rozkazu aresztowania mnie, nie musiałem się niczego bać. Ale gdy polski sąsiad zauważył, że kupiłem więcej chleba, niż przyjęto, tego musiałem się bać. Słowa dyrektora FBI przeminą, polski wizerunek o współodpowiedzialności za holokaust już nie - bo jest on generowany m.in. w Polsce, często za nasze publiczne pieniądze. I dopóki to się nie zmieni, to nadal będzie się szerzyć kłamstwo o naszym udziale w tej potwornej zbrodni.

O DOBREJ ŻYWNOŚCI POMARZYĆ: W czwartek 9.04.2015 r Sejm przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Hucznie ogłoszono, że te nowe przepisy umożliwią rolnikom sprzedaż bezpośrednią produktów żywnościowych wytworzonych z własnych surowców bez konieczności rejestracji działalności gospodarczej. JAK ZWYKLE DIABEŁ TKWI W SZCZEGÓŁACH! Zgodnie z nowymi przepisami, które to mają wejść w życie 1 stycznia 2016 roku(!) ROLNIK BĘDZIE MÓGŁ SPRZEDAWAĆ SWOJE PRODUKTY TYLKO WE WŁASNYM GOSPODARSTWIE LUB NA TARGOWISKACH (UWAGA! nie zadaszonych!). Trudno zrozumieć brak rekomendacji Rządu RP dla poprawki umożliwiającej sprzedaż tych produktów w lokalnych sklepikach, a jeszcze trudniej pojąć, dlaczego nie można będzie prowadzić tej sprzedaży na targowiskach usytuowanych w budynkach lub w ich częściach. Konsumenci mogą dalej tylko marzyć o łatwym dostępie do dobrej żywności od polskich rolników. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to nawet dobrze rozwijający się Biobazar na Żelaznej w Warszawie stanie się NIELEGALNY! A więc rolnikom nie pozostało nic innego, jak dalej trwać w Zielonym Miasteczku w Warszawie i walczyć o lepsze przepisy, które pozwolą im na wykonywanie ich zawodu i misji.


PROPAGANDOWY SHOW ZE ZMARŁYM: Zmarł Władysław Bartoszewski. Zaczęły się peany na cześć zmarłego, oczywiście pomija się niejasne i ciemne karty. I tak nie przeczytamy, nie usłyszymy w mediach, iż jego biografia z II wojny światowej jest delikatnie mówiąc co najmniej wątpliwa, o czym można było przeczytać w Serwis21 http://serwis21.blogspot.com/2011/03/watpliwosci-woko-wojennej-dziaalnosci.html i w innych portalach np.
http://pokazywarka.pl/wladyslawbartoszewski/ . W okresie PRL miał wiele możliwości podróżowania, choć wówczas władze ograniczała możliwości wyjazdów na Zachód. W okresie III RP Bartoszewski nie pokazał się z najlepszej strony. Nie reagował na oszczerstwa wobec narodu polskiego (ba sam w nich czasami uczestniczył), sam nazwał część naszych rodaków "bydłem", nie mając nic wspólnego z lotnictwem został członkiem rady nadzorczej LOTu (kasa), nie występował w imieniu biednych, uciśnionych, ale stanął po stronie złodziejskiej władzy, która łupi obywateli a w wielu wypadkach także zabija swoimi skandalicznymi decyzjami (np. w dziedzinie zdrowia).Oczywiście jak każdy miał negatywne i pozytywne momenty, okresy życia. Ale gloryfikacja jego postaci w mediach, peany to zwykłe zakłamywanie rzeczywistości, biografii, medialny Orwell. Skoro odszedł, należało pozostawić go w spokoju, a nie robić propagandowy show.

Przeciwko AntyPolonizmowi: Najgorsze jest to, że dzisiaj wszystko jest wywinięte na lewą stronę, podam przykłady. Kiedyś ciało decydowało o płci i seksualności, a dzisiaj dewiacje. Kiedyś gej był uważany za chorego, a teraz ten co uważa geja za chorego jest uważany za ''homofoba'', którego należy leczyć. Kiedyś puszczalska zboczenica była uważana za szmatę, a dzisiaj za kobietę wyzwoloną. Kiedyś narodowiec był uważany za patriotę, a dzisiaj za ''rasistę'' Kiedyś w multikulti widziano zagrożenie, a dzisiaj ''zbawienie'' Kiedyś to większość decydowała o mniejszości, a dzisiaj to zboczona mniejszość decyduje o normalnej większości.


STOP HOMOSEKSUALNEJ CENZURZE:
Przyjęcie przepisów ograniczających wolność słowa zaproponowali posłowie SLD (druk sejmowy nr 2357) oraz Twojego Ruchu (druk sejmowy nr 340). Jeżeli zmiany zostaną wprowadzone, istnieje groźba, że każda wyrazista krytyka środowisk budujących swą tożsamość wokół praktyk homoseksualnych zostanie uznana za „przestępstwo z nienawiści ze względu na orientację seksualną” zagrożone karą nawet do dwóch lat więzienia. Znieważenie kogoś ze względu na praktykowane przezeń zachowania homoseksualne lub obnoszenie się z zaburzeniami tożsamości płciowej będą zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 3, a groźba sformułowana ze względu na „tożsamość płciową” lub „orientację seksualną” poszkodowanego – nawet karą 5 lat więzienia. Autorzy projektu, jako przykład wypowiedzi, która na gruncie nowych przepisów podlegałaby karze, podają wypowiedź posła, który w interpelacji nazwał homoseksualizm dewiacją i zestawił go z zoofilią i pedofilią. Po zmianie prawa może się okazać, że za „mowę nienawiści” ukarany zostanie ksiądz mówiący o grzeszności praktyk homoseksualnych. Jeśli przepisy wejdą w życie, organy ścigania będą zobowiązane, by wszcząć postępowanie nawet bez wniosku osoby poszkodowanej.

WYGRYWA PIS: W sondzie internetowej preferencji wyborczych Serwis21 bezapelacyjnie wygrało Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 70,8%. Drugie miejsce zajęło KORWIN 12,2% a dopiero trzecie Platforma Obywatelska 5,6%. Pozostałe partie nie przekroczyły 2% - Ruch Narodowy 1,7%, Ruch Palikota 1,4%, SLD 1%, PSL 0,3% Zwraca jednak uwagę wysoki wynik tzw. innych ugrupowań - 7%. W sondzie wzięło udział 288 respondentów, wynik nie jest reprezentatywne, liczenie było natychmiastowe i automatyczne.  Jest to kolejna sonda w roku bieżącym, w którym Platforma zajmuje trzecie miejsce.

WOLNOŚĆ SŁOWA W EUROPIE:
W Brukseli przed parlamentem europejskim legalna pikieta antyaborcyjna została zaatakowana przez lewicowych aktywistów i brutalnie stłumiona przez policję. Belgijskie służby, zamiast chronić uczestników pikiety, stwierdziły, że policja nie będzie brała odpowiedzialności za nasze bezpieczeństwo i nakazały pozbyć się wszelkich symboli antyaborcyjnych, organizacyjnych oraz flagi narodowej (!) jako stanowiących element prowokujący do agresji. Tak wygląda wolność słowa na Placu Luksemburskim przed Parlamentem Europejskim!

ZAMACH NA PRAWDĘ: Książka Zamach na prawdę  przedstawia nieznane kulisy katastrofy i śledztwa smoleńskiego. Małgorzata Wassermann, córka zmarłego, aktywnie zaangażowana w sprawy rodzin smoleńskich w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim opowiada o katastrofie, pobycie w Moskwie (próbie zwerbowania przez tajemniczą agentkę FSB),  zamkniętych spotkaniach z premierem Tuskiem, rosyjskich agentach albo prowokatorach, którzy próbowali nawiązać z nią kontakt już w Polsce, podejrzeniu inwigilowania przez ABW, innych rodzinach ofiar. Celem publikacji jest ukazanie prawdy o katastrofie dotyczy to następujących kwestii najbardziej prawdopodobna przyczyna katastrofy, reakcja Państwa Polskiego na katastrofę (działania rządu, prokuratury i innych służb). Książka podsumowuje obecny stan wiedzy o katastrofie, przedstawia najbardziej prawdopodobny przebieg dramatu, obnaża zaniechania, rządu Donalda Tuska i niekompetencję prokuratury. Fragmenty książki na blogu: http://zamachnaprawde.salon24.pl/