31 października 2014

SERWIS21 - PAŹDZIERNIK 2014 R.

PROJEKT USTAWY WS. WIECZYSTEGO
ZBIERAMY PODPISY
24 marca Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Stowarzyszenia Interesu Społecznego „Wieczyste” przedstawił obywatelski projekt ustawy o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz o zmianie niektórych ustaw. Od tego momentu trwały prace nad projektem, konsultacje i zbieranie pierwszych podpisów.
14 października Komitet Inicjatywy Ustawodawczej złożył do Marszałka Sejmu zawiadomienie o powołanie Komitetu, projekt ustawy o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz 1857 podpisów poparcia (potrzebnych było 1000).

PROJEKT USTAWY: Po konsultacjach, projekt ustawy uległ lekkiej zmianie. Aktualny projekt przewiduje m.in.
- obniżenie stawek opłat wieczystego do 0,3% (grunty mieszkaniowe) i 1% (komercyjne), przy czym zlikwidowano niektóre bonifikaty.
- Nieruchomości w użytkowaniu wieczystym od ANR będą objęte takimi samymi stawkami jak nieruchomości w użytkowaniu wieczystym od skarbu państwa czy samorządu
- zlikwidowano procedurę administracyjną przed SKO ws. opłat wieczystego (od razu przysługuje pozew do sądu).
- wprowadzono kryteria unieważnienia podwyżek opłat wieczystego użytkowania i stworzono możliwość sądowego unieważnienia podwyżek opłat wprowadzonych po 31.12.2008 r. (ważne dla Warszawiaków i mieszkańców miast na prawach powiatu)
- stworzono możliwość przekształcenia udziału w prawie wieczystego użytkowania w prawo własności (nie będzie potrzeba zgody sąsiadów na przekształcenie)
- wprowadzono nieodpłatne przek-ształcenie udziałów w prawie użytkowania wieczystego w udziały w prawie własności nieruchomości na cele mieszkaniowe w przypadku osób fizycznych (z urzędu).
- wprowadzono zmiany w kpc i kpa umożliwiające udział organizacji społecznej w każdym postępowaniu za zgodą strony.



POTRZEBNE 100 TYS. PODPISÓW: 28 października Marszałek Sejmu Radosław Sikorski wydał postanowienie o przyjęcie zawiadomienia Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Stowarzyszenia Interesu Społecznego „Wieczyste” na rzecz ustawy o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz o zmianie innych ustaw. W ciągu 3 miesięcy trzeba teraz zebrać i złożyć 100 tys. podpisów pod projektem. Komitet apeluje o nadsyłanie sukcesywnie podpisów do stycznia, przy czym im szybciej zostaną zebrane, tym szybciej Sejm będzie mógł rozpatrzyć projekt. Najpóźniej Komitet musi złożyć podpisy 27-28 stycznia 2015 r. W ciągu 3 miesięcy od złożenia niezbędnej liczby podpisów, Sejm przystąpi do I czytania, a tempo prac będzie zależało od nacisku społecznego.

POSŁOWIE ZA DEBATĄ: Jak informuje Marek Wielgo na łamach Gazety Wyborczej "Drogie użytkowanie wieczyste. Jest projekt obniżenia opłat" -  Kiedy Komitet Inicjatywy Ustawodawczej zbierze co najmniej 100 tys. podpisów pod swoim projektem, trafi on do Sejmu, a ten zdecyduje o jego dalszym losie. Posłowie mieliby twardy orzech do zgryzienia, bo proponowane w projekcie rozwiązania najpewniej nie spodobają się gminom, dla których opłaty za użytkowanie wieczyste są jednym z ważniejszych źródeł pieniędzy. Przewodniczący sejmowej komisji infrastruktury Stanisław Żmijan z Platformy Obywatelskiej przyznał w rozmowie z "Wyborczą", że ta kwestia wymaga bardzo dokładnej analizy. - Trzeba będzie znaleźć racjonalne rozwiązania - stwierdził poseł Platformy. Poparcie dla inicjatywy obywatelskiej zadeklarował wiceprzewod-niczący tej samej komisji poseł Andrzej Adamczyk z PiS. - Dobrze, że pojawiła się ta inicjatywa, bo wywoła ona debatę na temat użytkowania wieczystego. Także i do mnie dociera wiele skarg na wysokość opłat - mówi poseł. Także zdaniem rzecznika klubu SLD Dariusza Jońskiego ta kwestia wymaga debaty sejmowej. - Podoba mi się idea poprawek mających prospołeczny charakter. Diabeł tkwi jednak w szczegółach - zastrzegł Joński


ZAMIERZENIA RZĄDOWE: Tymczasem rząd przygotowuje nowelizację ustawy o zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz o zmianie ustawy o przekształceniu użytkowania wieczystego w prawo własności. Planowany termin przyjęcia ustawy - IV kwartał 2014. Jak informuje KPRM - zmiana przepisów polegać będzie na zastosowaniu mechanizmów rynkowych przy ustalaniu opłaty z tytułu przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości gruntowych na rzecz użytkowników wieczystych. W szczególności zmieniona zostanie zasada i sposób ustalania opłaty za przekształcenie, uiszczonej na rzecz dotychczasowego właściciela, tj. Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego, a także modyfikacji ulegnie tryb dokonywania przekształcenia. Dodatkowo w projekcie zostaną uwzględnione wnioski legislacyjne dotyczące doprecyzowania przepisów w zakresie gospodarki nieruchomościami publicznymi (np. wnioski RPO, wnioski gmin). Projekt ani założeń projektu do tej pory nie skonsultowano z organizacjami społecznymi. Nie wiadomo zatem, co ma oznaczać tzw. zastosowanie mechanizmów rynkowych przy ustalaniu opłaty przekształceniowej (czyżby obecne są zdaniem rządzących za niskie?). 17 października Stowarzyszenie Interesu Społecznego "Wieczyste" zwróciło się zatem do Ministerstwa Infrastruktury o kopię projektu ustawy i wystąpiło o uwzględnienie w trakcie prac projektu obywatelskiego.

DOŁĄCZ DO AKCJI: Walka o zmniejszenie opłat i możliwość przekształcenia użytkowania wieczystego we własność ma istotne znaczenie. Władze samorządowe szykują się do kolejnych podwyżek opłat (za śmiecie, za wodę itd.). Ponadto po wyborach możemy liczyć się z próbą wprowadzenia podatku kadastralnego. Dla mieszkańców miast podatek kadastralny wraz z opłatami wieczystego staną się zabójcze i doprowadzą do nędzy (i nie tylko) wielu osób. Nadchodzący okres wyborczy to szansa dla społeczeństwa zmuszenia rządzących, by odpuścili w jakiejś części. Fakt, że politycy mówią o badaniach czy analizach, świadczy iż obawiają się odrzucić taki projekt, koszty polityczno-wyborcze mogłyby być zbyt wysokie.

Dlatego apelujemy do wszystkich o dołączenie do akcji, zebranie podpisów wśród znajomych i rodzin i przesłanie je sukcesywnie na adres Stowarzyszenia. MOŻEMY ZWYCIĘŻYĆ





SĄD ZWRACA POZEW Z POWODU NIEISTNIEJĄCYCH BRAKÓW FORMALNYCH
Czy Sąd może zwrócić pozew, mimo że braki formalne pozwu zostały usunięte? Niby nie, a jednak taki przypadek zdarzył się w I wydziale Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście. Oczywiście chodzi o sprawy wieczystego użytkowania. Panu Józefowi podniesiono ponad 5-krotnie opłatę, odwołał się najpierw do SKO, złożył sprzeciw od orzeczeniem Kolegia, który nieznacznie obniżył opłatę. Sprawa trafiła do I wydziału Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście.

87-letni Pan Józef najpierw wnosił o przyznanie adwokata z urzędu, ale Sąd odmówił. 23 czerwca złożył w biurze podawczym pismo uzupełniające braki formalne pozwu, czyli sprecyzował wartość przedmiotu sporu oraz wskazał jakiej opłaty się domaga. W lipcu pan Józef był ciężko chory a w dniach 4-7 sierpnia trafił do szpitala. Przeżył. W tym czasie Sąd przesłał wezwanie o uzupełnienie braków formalnych pozwu (tj. wartości przedmiotu sporu oraz czy wnosi o uznanie aktualizacji za nieuzasadnione w całości czy w części, a w tym ostatnim przypadku w jakiej wysokości). Skoro pan Józef nie odebrał wezwania, zatem uznano je za doręczone po 2 tygodniach tj. 23 lipca. W tej sytuacji Sąd 14 sierpnia br. zarządził zwrot pozwu. Panu Józefowi z pomocą przyszło Stowarzyszenie Interesu Społecznego "Wieczyste". W piśmie przygotowanym przez Stowarzyszeniu i uzupełniającym zażalenie, wskazano że NIE BYŁO BRAKÓW FORMALNYCH POZWU.

Jak stwierdza pismo - W sprawie należy zauważyć, iż powód jest jak stwierdza Sąd w postanowieniu z dn. 9 maja 2014 r. (dot. kwestii adwokata z urzędu) – osobą nieporadną, ze względu na podeszły wiek (87 lat) i zły stan zdrowia. Dodajmy także nieobytą w prawie i stąd często sformułowania niezbyt precyzyjnie pod względem prawnym. Dokonując wezwania uznanego za doręczone w dniu 23.07.2014 Sąd zignorował fakt, iż w dniu 23.06.2014 r. powód złożył na adres biura podawczego Sądu pismo datowane 20.06.2014, w którym braki formalne pozwu zostały uzupełnione (a zatem zanim przesłano wezwanie do uzupełnienia). W szczególności pismo z dn. 20.06.2014 wskazuje iż wartość przedmiotu sporu w wysokości 1676,30 zł oraz wskazuje w jakiej części opłata jest nieuzasadniona, a także określa sposób wyliczenia proponowanej opłaty w oparciu operat (inny niż Miasta) i zwolnienie części żony (ubezwłasnowolnionej, w imieniu której występuje powód).

Pewna nieporadność w sposobie pisania powoda nie może być powodem do ignorowania lub odrzucania a priori tegoż pisma i zawartych w nich stwierdzeń. Fakt, że powód może nie w sposób dosłowny pisze „wnoszę o uznanie aktualizacji opłat za nieuzasadnione w części….” nie jest wystarczającą przesłanką do uznania, że nie doszło do sprecyzowania braków formalnych skoro wartość przedmiotu sporu została wskazana (cyt. Różnica wynosi 2793,42 zł – 1117,12 zł = 1676,30 zł. Jest to wartość przedmiotu sporu), a częściowe uznanie nieuzasadnionego charakteru opłaty także wynika z pisma, jest wskazana bowiem dotychczasowa opłata 491,55 zł, nowa opłata 2793,42 zł, proponowana przez powoda opłata 1117,12 zł).
Nadmierny formalizm językowy w sprawach sądowych nie jest do przyjęcia i Sąd Okręgowy już nieraz wskazywał, iż taki formalizm nie uzasadnia zwrotu pozwu (przykładowo ws. V Cz 2155/13 uchylając zarządzenie wydane przez SR Warszawa Śródmieście o zwrocie pozwu ze względu na nieuzupełnienie w terminie braku formalnego w zakresie wartości sporu, wskazał cyt. Uchybienie powódki nie powinno skutkować zwrotem pozwu … należy bowiem zauważyć iż wartość przedmiotu sporu można było łatwe obliczyć w oparciu o dane zawarte w treści dokumentów. Tymczasem w bieżącej sprawie 23 czerwca Sąd otrzymał pismo, w którem wartość sporu była określona, wskazano jaką opłatę proponuję powód i jaka była poprzednio, a zatem powód wskazał iż domaga się uznania aktualizacji za nieuzasadnione w części.
W tym stanie rzeczy wezwanie (uznane za doręczone) 23 lipca było bezzasadne, gdyż dotyczyło braków formalnych już wcześniej uzupełnionych przez powoda. Fakt nie ustosunkowania się do tegoż wezwania także niczego w sprawie nie zmienia, albowiem nie było już żadnych braków formalnych, Tym samym odrzucając pozew na podstawie art.130§2 kpc motywując brakiem uzupełnienia wad formalnych pozwu (których nie było) Sąd naruszył konstytucyjne prawo powoda wynikające z art.45 Konstytucji RP.

Dodatkowo wskazano na 2 inne przesłanki bezskuteczności tj. braku podpisu i pieczątki wezwań sądowych, a także fakt bezskuteczności doręczenia zastępczego przez operatorów prywatnych pism sądowych.  (sygn. I C 2691/13)

Cała sprawa stanowi potwierdzenie, iż wiele sędziów nie czyta pism procesowych powodów, nie przegląda akt, nie zastanawia się nad sprawą. Działają przeciw obywatelom i na korzyść urzędów. Powód miał szczęście, mógł skorzystać z pomocy Stowarzyszenia Interesu Społecznego "Wieczyste" i ma szansę na przywrócenie sprawy przez Sąd Okręgowy. Ale ile jest innych przypadków, o których nie wiemy, w którym sądy działają tak samo jak I wydział Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście?


GALERIA SUDECKA: Co z pozwoleniem wodnoprawnym?
1.10.2014 Dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu wszczął postępowanie z urzędu w/s stwierdzenia nieważności decyzji Prezydenta Miasta Jeleniej Góry nr 25/2013 z dn. 31.12.2013 udzielającej pozwolenia wodnoprawnego na wprowadzenie ścieków przemysłowych zawierających substancje szczególnie szkodliwe dla środowisko wodnego pochodzącego z CH ECHO (Galerii Sudeckiej) w Jeleniej Górze do miejskiej sieci kanalizacji sanitarnej. Wszczęcie postępowania nastąpiło na wniosek Stowarzyszenia Interesu Społecznego "Wieczyste", które zostało dopuszczone do postępowania.

Przypomnijmy, iż Stowarzyszenie 21 lipca wystąpiło z wnioskiem o stwierdzenie nieważności pozwolenia wodnoprawnego na wprowadzenie ścieków przemysłowych zawierających substancje szczególnie szkodliwe dla środowiska wodnego pochodzących z centrum handlowe Echo (czyli przyszłej Galerii Sudeckiej) w Jeleniej Górze do miejskiej sieci kanalizacji sanitarnej. Stowarzyszenie zwróciło uwagę, iż mogło dojść do przyjęcia niezgodnych z prawem dopuszczalnych wskaźników warunków zanieczyszczeń tj. w przypadku fosforu ogólnego i azotów 10-krotnie wyższych, a w przypadku miedzi i cynku 2 i 2,5-krotnie wyższych niż przyjęty w rozporządzeniu Ministra Środowiska z 28.01.2009 r.(zob. http://serwis21.blogspot.com/2014/07/galeria-sudecka-przyjeto-wyzsze.html)

Co prawda 20 października RZGW odmówił stwierdzenia nieważności decyzji, uznając że w prawie zastosowanie mają nie przepisy rozporządzenia Ministra Środowiska, a przepisy rozporządzenia Ministra Budownictwa z 14 lipca 2006 r. ws. sposobu realizacji obowiązków dostawców ścieków przemysłowych oraz warunków wprowadzenia ścieków do urządzeń kanalizacyjnych, jednakże zdaniem Stowarzyszenia decyzja RZGW obarczona jest wadą formalną. Ostateczne rozstrzygnięcie zatem podejmie Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej.


HUMOR
Poseł jadąc samochodem potrącił 2 pieszych na przejściu. Przychodzi do znajomego prokuratora i pyta: Co z tym zrobimy? Prokurator po chwili odpowiada: - Myślę, że ten, który rozbił głową przednią szybę może dostać 5 lat za uszkodzenie cudzego mienia, a ten drugi, co odleciał w krzaki 8 lat za próbę ucieczki z miejsca wypadku.

Sędzia odmówił wyłączenia samego siebie
W dniu 23 września Stowarzyszenie Polskie Euro 2012 złożyło wniosek do I wydziału Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście o wstąpienie do postępowania sądowego ws. aktualizacji opłat użytkowania wieczystego pana M. Jako że sędzia Anna Ogińska-Łągiewska już wcześniej odmówiła wstąpienia Stowarzyszenia Interesu Społecznego "Wieczyste", Stowarzyszenie Polskie Euro 2012 wraz ze wstąpieniem złożyło wniosek o wyłączenie sędziego (w związku z brakiem bezstronności w sprawie, czego dowodem było odrzucenie w maju br. z urzędu czyli bez możliwości zaskarżania wstąpienie Stowarzyszenia Interesu Społecznego „Wieczyste” naruszając w ten sposób art.61 kpc. w związku z art.7 ust.1 pkt.6 ustawy o VAT). 

W przypadku wniosku o wyłączenie, sędzia nie jest już uprawniony do orzekania ws. wstąpienia do postępowania Stowarzyszenia Polskie Euro 2012, co wynika expressis verbis z art.50§3 kpc. Jednak 29 września sędzia na rozprawie (o której formalnie Stowarzyszenie nie było powiadomione) wydał postanowienie ws. odmowy wstąpienia Stowarzyszenia do postępowania, a tym samym rozstrzygnął wniosek o wyłączenie samego siebie z postępowania (faktycznie tego wniosku nie rozpatrzono). Normalnie w sprawie o wyłączenie sędziego orzeka 3 sędziów po złożeniu wyjaśnienia przez sędziego, którego wniosek dotyczy, a tymczasem jeden sędzia rozstrzygnął wniosek i tego który go bezpośrednio dotyczył.

W tym miejscu warto zauważyć, iż zgodnie z art.61 kpc organizacja społeczna wstępuje do postępowania, czyli staje się uczestnikiem postępowania. Słownik Języka Polskiego definiuje słowa wstąpić, wstępować poprzez wejście, zostać członkiem. A zatem ustawodawca posługując się terminem „wstępuje” miał na celu nie zwrócenie się o dopuszczenie do postępowania (jak formułuje to np. KPA), ale stworzenie mechanizmu w którym organizacja społeczna staje się uczestnikiem postępowania poprzez samo zgłoszenie, a nie na podstawie decyzji Sądu. Wprawdzie Sąd może wydać postanowienie o odmowie wstąpienia (czy z urzędu czy na skutek opozycji – prawomocnie rozstrzygniętej), ale wówczas Stowarzyszenie przestaje być uczestnikiem dopiero z chwilą tegoż postanowienia.

Zatem z chwilą wstąpienia i zanim Sąd wydał odmowę wstąpienia, Stowarzyszenie mogło i było uprawnione do złożenia wniosku o wyłączenie sędziego, które automatycznie powoduje, iż do czasu jego rozstrzygnięcia sędzia nie może orzec o odmowie wstąpienia do postępowania, natomiast powinien przekazać wniosek o wyłączenie do dalszego procedowania i dopiero po jego rozstrzygnięciu (jeżeli wniosek zostałby prawomocnie oddalony lub odrzucony), wydać postanowienie ws. odmowy udziału Stowarzyszenia, jeżeli uzna iż nie było przesłanek wstąpienia wynikających z art.61 kpc. Dodajmy, iż taką procedurę zastosował inny sędzia Sądu Rejonowego Warszawa Śródmieście ws. o sygn. akt I C 2962/13.

Ale sprawa się nie zakończyła. 6 października Stowarzyszenie złożyło zażalenie na postanowienia, stwierdzając fakt rażącego naruszenia prawa w Sądzie Rejonowym Warszawa Śródmieście. Wcześniej 29 września z kolei użytkownik wieczysty także zareagował na zachowanie sędziego, wniósł o wyłączenie sędziny jak i całego wydziału (sygn.. akt. I C 733/13).

Pomiędzy Stowarzyszeniem Interesu Społecznego „Wieczyste” (wraz z organizacjami zaprzyjaźnionymi) a częścią środowiska sędziowskiego w sprawach aktualizacji opłat użytkowania wieczystego dochodzi do coraz ostrzejszego konfliktu. Sędziów drażni fakt wykorzystania przez Stowarzyszenie wybiegów prawnych blokujących postępowania i w celu złamania oporu sądy coraz bardziej naginają i naruszają prawo procesowe.


AFERA BANKOWA? KNF UKRYWA POZIOM RYZYKA
15.10 Komisja Nadzoru Finansowego uznała, że argumentacja przedstawiona przez Stowarzyszenie Polskie Euro 2012 nie wykazuje szczególnie istotnego interesu publicznego, które umożliwiłyby udostępnienie informacji publicznej przetworzonej tj. oceny BION poszczególnych banków komercyjnych za 2012 rok (DKS/0511/27/2014/JC). W związku z powyższym KNF z urzędu wszczął postępowanie w przedmiocie odmowy udostępnienia informacji publicznej we wskazanym zakresie.

Przypomnijmy, iż Stowarzyszenie Polskie Euro 2012 zwróciło się o udostępnienie ocenę BION poszczególnych banków za rok 2012 i 2013. Najpierw Komisja twierdziła iż potrzeba analiz, potem stwierdziła iż trzeba wykazać szczególny interes, a teraz odmawia udostępnienia ale zamiast wydać decyzję o odmowie udzielenia informacji (zgodnie z ustawą), wszczyna postępowanie w przedmiocie odmowy udzielenia informacji. To typowe przewlekanie sprawy.

Przypomnijmy, iż 25 września w piśmie do Komisji, Stowarzyszenie wykazało nie tylko, że ocena BION nie jest informacją przetworzoną, ale nawet gdyby była takową to istnieje szczególny publiczny dla ujawnienia oceny. Stowarzyszenie stwierdziło m.in., że 

KNF uznało, że żądana ocena BION dla poszczególnych banków stanowi „informacja publiczna przetworzona”. Za informację przetworzoną "uważa się taką, której udostępnienie wiąże się z zaangażowaniem dodatkowych sił czy środków osobowych lub finansowych lub których przygotowanie wymaga wytworzenie zestawień czy obliczeń na podstawie posiadany danych, w związku z żądaniem wnioskodawcy na podstawie kryteriów przez niego wskazanych". Tymczasem Stowarzyszenie nie prosi o informacje wymagające dalszego przetwarzania, ale o końcowe oceny BION banków komercyjnych, które dla poszczególnego banku KNF przesyła w postaci listu (do prezesa lub wiceprezesa banku) najczęściej kilkustronnicowe, zawierające oceny banku i wyjaśnienia do tych ocen. Są to informacje, które zostały już dawno opracowane, przesłane odpowiednim bankom, i których udostępnienie nie wymaga żadnych, ale żadnych dodatkowych zestawień, analiz czy obliczeń, wystarczy mail z załączonymi plikami listów.

Odnośnie szczególnie istotnego interesu publicznego, oceny BION to zwracamy uwagę, że wynika ona z samej natury tej oceny, która gdyby nie miała szczególnie istotnego interesu publicznego wówczas nie byłaby w ogóle sporządzona. Jak przyznaje sam KNF na swojej stronie internetowej "Od oceny BION jest uzależniona intensywność działań nadzorczych, w szczególności o charakterze inspekcyjnym", co świadczy o znaczeniu tej oceny. Gdyby ocena BION nie byłaby istotna to KNF także nie nakładałby kary na członków zarządu banków za nieprzekazanie w wyznaczonym terminie, informacji niezbędnych do aktualizacji oceny nadanej w ramach procesu BION. Także fakt, iż kontrola NIK w zakresie działań związanych z bezpieczeństwem sektora finansowego w latach 2010-2011 zajmowała się także oceną BION świadczy o znaczeniu tej oceny. Skoro BION w bankach ocenia m.in. ryzyko kredytowe, ryzyko rynkowe (czyli ryzyko utraty wartości aktywów, wzrostu poziomu zobowiązań), ryzyko płynności (czyli niewywiązania się z bieżących zobowiązań w wyniku niedopasowania przepływów finansowych), ryzyko operacyjne (czyli prawdopodobieństwo wystąpienia straty związanej z niedostateczną efektywnością działań ludzi, systemów, procesów zachodzących w podmiocie oraz czynnikami zewnętrznymi), ryzyko biznesowe, ryzyko kapitałowe (wynikające z niezapewnienia kapitału wystarczającego do absorpcji strat nieoczekiwanych), ryzyko zarządzania (związane z niewłaściwym zarządzaniem, złą identyfikacją i ograniczaniem ryzyka prowadzonej działalności, brakiem lub niewystarczającym działaniem kontroli wewnętrznej, nieodpowiednim stosowaniem procedur wewnętrznych lub ich nieprzestrzeganiem), to siłą rzeczy, te informacje nt. poziomów ryzyk ma znaczenie dla klienta lub akcjonariusza banku.

Ocena, wiedza w zakresie powyższych ryzyk jest istotna przy podjęciu decyzji dla lokowania pieniędzy w danym banku (bezpieczeństwo lokat, powyżej 100 tys. euro nie ma żadnych gwarancji BFG). Przy dużym poziomie ryzyka, zarządzania, kapitałowym lub płynności skłonność do lokowania w tym banku będzie znacząca mniejsza i odwrotnie. A zatem informacje o poziomie ryzyk czyli ocena BION będzie istotna dla podjęcia decyzji lokacyjnej w danym lub innym banku.

BION również ma znaczenia dla podejmowania decyzji w zakresie kupna czy sprzedaży akcji banku. Podejmuje się je bowiem na podstawie dostępnych informacji w tym dot. także oceny zarządzania, poszczególnych ryzyk, a zwłaszcza ryzyk finansowych. Warto przy tym zauważyć, iż sam KNF w grudniu 2013 r. zalecił wypłaty dywidendy przez ubezpieczycieli i banki w zależności m.in. od oceny BION nie gorszej niż 2,5 za rok 2012 wprowadził mechanizm wpływu oceny BION na dywidendę i cenę akcji.  A przecież są to elementy które mają istotne znaczenie dla kupna lub sprzedaży akcji danej instytucji finansowej przez inwestorów i akcjonariuszy.

Najwyraźniej KNF gra na zwłokę, bo chce ukryć prawdziwy poziom ryzyka banków działających w Polsce. Zamiast tego tworzy publiczne oceny i raporty nt. SKOKów, których wiarygodność jest wątpliwa, uwzględniając negatywny stosunek KNF do SKOKów wogóle oraz podjęte przez Komisję działań w celu sparaliżowania działalności SKOKów. Gdyby okazało się, że sektor bankowy niesie znaczny poziom ryzyka, to wówczas cała konstrukcja KNF kierowania uwagi na SKOKi okazałoby się jedynie próbą ukrywania znaczącej afery bankowej. Dodajmy przy tym, iż tzw. gwarancje bankowe BFG, którymi mami się obywateli są w rzezywistości puste, nie starczy bowiem na zaspokojenie ewentualnych roszczeń choćby jednego większego banku w Polsce. Cała sprawa oczywiście zakończy się wcześniej czy później w sądzie administracyjnym, ale Komisja liczy, iż minie znaczny okres, ocena BION się zdezaktualizuje i będzie można twierdzić, że sytuacja uległa zmianie (a nowej oceny znów się nie ujawni, co zmusi do długotrwałego kolejnego sporu).

Odmowa udostępnienia oceny BION świadczy, iż poziom ryzyka w bankach albo jest niewłaściwy, zbyt duży, albo że ocena BION nie odzwierciedla stanu faktycznego (jak twierdzą sami bankowcy) chociaż wpływa ona na fakt wypłaty dywidendy. W każdym wypadku postawa KNF świadczy, iż prawdopodobnie możemy mówić już o aferze bankowej.




PROCES DLA POSZKODOWANEGO, A NIE DLA SPRAWCÓW POBICIA
Czy weteran opozycji antykomunistycznej, który stracił wzrok wskutek pobicia przez MO, może być dziś oskarżonym za to, że chciał uzyskać pomoc od instytucji państwowej w sprawie represji jakie dotknęły go w latach 70-tych? Taka sytuacja przydarzyła się panu Kazimierzowi Buśkiewiczowi.

OSKARŻENIE: 30.09 prokuratura rejonowa Bydgoszcz Południe przesłała do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy IV Wydział Karny akt oskarżenia o popełnienie przestępstwa z art.233§1 kk (złożenia zeznań niezgodnych z prawdą, czyn zagrożony karą 3 lat więzienia). Jak czytamy w uzasadnieniu postanowienia zarzutów pan Kazimierz miał niezgodnie z prawdą zeznać, iż w związku z prowadzoną działalnością opozycyjną w Komitecie Obrony Robotników był w latach 1976-79 prześladowany przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej w Grudziądzu poprzez wielokrotne zatrzymywanie, przeprowadzanie przeszukań mieszkania, aresztowanie i pozbawienie wolności w okresie od marca do czerwca 1970 r. oraz dwukrotne pobicie go przez funkcjonariuszy Milicji wskutek czego doznał obrażeń ciała w tym uszkodzenia nerwu wzrokowego. Prokuratura przyznaje, iż dochodziło do interwencji Milicji Obywatelskiej, ale ich przyczyną miało być nadużywanie alkoholu, wszczynaniu awantur, a karę pozbawienia wolności był za znęcanie się nad członkami rodziny. 2 grudnia o godz. 9.00 w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy przy ul. Wały Jagiellońskie 4 w sali 233 odbędzie się rozprawa przeciw panu Kazimierzowi. Adwokat z urzędu (przyp. pan Kazimierz jest niewidomy) do tej pory nie uznał za stosowne skontaktować się ze swoim klientem, a tym samym przygotowanie jego obrony w sądzie np. listy świadków, dowodów świadczących iż był opozycjonistą itp. No cóż proces w takich warunkach stanie się farsą.

ZEZNANIA PANA KAZIMIERZA: Przypominamy, iż 29 sierpnia i 13 listopada 2013 r. pan Kazimierz złożył zeznania ws. swojej działalności opozycyjnej. W aktach IPN nie znaleziono stosownych dokumentów, dokumenty z zakładu karnego dotyczyła sprawy znęcania się (przyp. pod koniec lat 70-tych opozycjonistom zakładano także sprawy karne i fałszowano dowody) a niektórzy świadkowie nie potwierdzili faktu ww. działalności.

PROKURATURA NEGUJE DZIAŁALNOŚĆ OPOZYCYJNĄ: Problem w tym, że ten obraz prokuratury rozmija się z materiałem dowodowym i zeznaniami świadków. Dotarliśmy do protokołu przesłuchania pana Kazimierza z dn. 29.08.2013 r. Pan Kazimierz stawił się jako pokrzywdzony czyli osoba, która doznała krzywdy i która chce uzyskać stosowne dokumenty. W zeznaniach opisuje swoją historię opozycyjną w tym pobicie przez MO w wyniku czego praktycznie stracił wzrok. Dlaczego zatem prokuratura postawiła zarzuty? Otóż z pisma IPN wynika, iż kwerenda w zasobie Instytutu Pamięci Narodowej nie doprowadziła do dokumentów dotyczących pana Kazimierza. Areszt Śledczy w Bydgoszczy potwierdził fakt przebywania w Oddziale Okulistycznym Szpitala Aresztu Śledczego w Bydgoszczy w 1979 r. ale nie ma kserokopii leczenia szpitalnego w 1979 r. bo dokumenty zniszczono w 2008 r. Fakt uszkodzenie nerwu wzrokowego potwierdza jednak dokument karta informacyjna leczenia szpitalnego z 15.02.1979 r. Co więcej pismo adwokata z 9.01.1981 r. potwierdza fakt, iż w 1981 roku pan Kazimierz próbował dochodzić sprawiedliwości w związku z prawie całkowitą utratą wzroku. A zatem skutki zdrowotne wskutek pobicia są udokumentowane. Jednak w uzasadnieniu zarzutów prokuratura nie podważa dolegliwości zdrowotnych, ale stwierdza iż z akt osobowych z Zakładu Karnego wynika, że sprawy pana Kazimierza miały charakter kryminalny.

SPRAWA ZADROŻYŃSKIEGO: Przeglądając protokół z przesłuchania, a także oświadczenia świadków natrafiliśmy na jedno nazwisko - Edmund Zadrożyński, z którym współpracował pan Kazimierz. Wyjaśniamy iż pan Edmund był aktywnym działaczem opozycyjnym, m.in. współpracował z KOR, czasopismem Robotnik i WZZ-Wybrzeża. 1 lipca 1979 r. aresztowany został pod zarzutami kryminalnymi i w marcu 1980 skazany na 3 lata więzienia (zmarł w 1982 r.). Jedną z metod bezpieki było m.in. tworzenie pod koniec lat 70-tych opozycjonistom spraw kryminalnych. Tak uczyniono ws. Edmunda Zadrożyńskiego i można podejrzewać że czyniono podobnie w stosunku do osób współpracujących z panem Edmundem.

ŚWIADKOWIE POTWIERDZAJĄ DZIAŁALNOŚĆ: Fakt współpracy z Edmundem Zadrożyńskim pana Kazimierza potwierdził bratanek pana Edmunda. Także inni świadkowie z Grudziądza, potwierdzają tą znajomość oraz działalność opozycyjną pana Kazimierza, m.in. proboszczowie 2 parafii w Grudziądzu, osoby fizyczne członkowie rodzin Pomorskiej Odlewni i Emalierni (gdzie w 1976 r. był strajk) czy też znany działacz związkowy Tadeusz Dudkiewicz. Rekomendacje pana Kazimierzowi udzieliły także NSZZ Solidarność Region Bydgoski Oddział w Grudziądzu, a także kilka organizacji osób represjonowanych (Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń Represjonowanych w Stanie Wojennym, Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w PRL "Przymierze", Ogólnopolskie Stowarzyszeń Internowanych i Represjonowanych).

SPRAWA KARNA JEST ABSURDEM: Poproszony o komentarz Dr Daniel Alain Korona, prezes Stowarzyszenia Walczących o Niepodległość 1956-89 stwierdził: Nie mogę potwierdzić działalności opozycyjnej pana Kazimierza, nie mieszkałem w Grudziądzu, ale nazwisko Edmunda Zadrożyńskiego z którym pan Kazimierz miał współpracować powinno dać do myślenia IPNowi i prokuraturze. Opozycjonista Edmund Zadrożynski został skazany pod zarzutem włamania, mimo że w trakcie procesu wykazano, iż było to wszystko sfingowane. Wiele osób potwierdza, iż pan Kazimierz współpracował z Solidarnością w latach 80-tych, mówimy ponadto o sprawach sprzed 35 lat, wiadomo pamięć ludzka jest zawodna i ułomna, a dokumentacja (np. medycznego leczenia) w międzyczasie została zniszczona. Zatem moim zdaniem nawet jeśli IPN i prokuratura odmawiają uznania faktu działalności pana Kazimierza, to powinny bardziej wstrzemięźliwie przedstawiać zarzuty i akty oskarżenia. Abstrahuje już od faktu, iż akt oskarżenia jest bardzo lakoniczny w swoim uzasadnieniu (niecałe 2 stronnicowe uzasadnienie z powtórzeniem części zawartej w zarzutach). A ponadto nawet gdyby pan Kazimierz nadinterpretował pewne zdarzenia, to mówimy o osobie, która straciła wzrok w wieku ok. 22 lat i która nie przedstawia żadnego zagrożenia. Robienie sprawy karnej jest w tej sytuacji całkowitym absurdem i stratą czasu wymiaru sprawiedliwości.

KONKLUZJA: Wydaje się zatem, iż fakt działalności opozycyjnej jest potwierdzony, a zarzuty kryminalne z lat 70-tych miały jedynie zastępować faktyczne polityczne. W każdym razie prokuratura powinna była zamiast skierować akt oskarżenia, to przynajmniej przesłuchać świadków, których w sprawie nie brak. Zatem czemu postawiono zarzuty i nie przeprowadzono właściwego postępowania? Czyżby chodziło o zastraszenie byłych opozycjonistów, by nie domagali się należnych im praw?

 


KRAJ

2 MILIONY BIEDNYCH PRACUJĄCYCH: Dane za Wprost zatytułowane „ Polacy pracują i głodują Prawie 2 miliony pracujących Polaków nie mogą wyżyć z pensji - wynika z raportu Komisji Europejskiej, „.....” Biedni pracujący nie mają oszczędności. Prawie całe wynagrodzenie wydają na rachunki i jedzenie. Wyniki raportu wskazują, że w takiej sytuacji jest już prawie 12 procent pracujących Polaków. To prawie 2 miliony ludzi pracujących na etatach, umowach-zlecenie i o dzieło lub tzw. samozatrudnionych. „.....”Takich ludzi zaczęło gwałtownie przybywać w zeszłym roku „.....”Wśród samozatrudnionych aż 28 procent żyje w biedzie, wśród etatowców - 8 procent. „..... (Marek Mojsiewicz, salon24.pl)

6-DNIOWY TYDZIEŃ PRACY? Dziesiątkami lat walczono o 40-godzinny tydzień pracy, po 8 godzin dziennie. Ten postulat okupiono ranami pracownikami na manifestacjach, a nawet przypadkami śmierci. Wydawałoby się, iż w XXI wieku, w demokratycznym państwie prawnym, nikomu nie przyjdzie na myśl cofnięcie tego osiągnięcia. Wydawałoby się. W Polsce rządzi Platforma Obywatelska, która ma obywatelstwo tylko w nazwie. Grupa posłów z tego ugrupowania proponuje, by jeśli nie będzie można oddać pracownikowi wolnego dnia za pracę w sobotę, to pracodawca będzie musiał mu wypłacić ekwiwalent za sobotnie nadgodziny. Według obecnego ustawodawstwa, takie uprawnienie przysługuje pracownikowi tylko za pracę w niedzielę. Wprowadzenie przepisu to prosta droga do wydłużenia w praktyce czasu pracy nawet do 6-dniowego tygodnia. pracy. Albowiem nic nie stanie na przeszkodzie by pracodawca zmuszał pracowników do pracy w soboty, a skoro nie będzie mógł (chciał) oddać dni wolne, pracownikowi wypłaci dodatkowe wynagrodzenie. Pamiętajmy, iż o dobrowolności trudno będzie mówić, w warunkach gdy pracownik jest słabszą stroną i w warunkach bezrobocia.

96-LETNI KOMBATANT CHCIAŁ UKARANIA BESTII Z UB, TRAFIŁ DO PSYCHIATRYKA! Jak informuje niezalezna.pl - Stanisław Adamczyk, 96-letni kombatant NSZ, który w stanie wojennym był internowany, został zatrzymany przez policję i umieszczony na oddziale psychiatrycznym... Pan Stanisław od wielu lat protestuje przed sądem. Co jakiś czas zabiera go stamtąd policja. Jak informuje Komenda Policji w Ciechanowie - 2 października podjęto interwencję wobec Stanisława Adamczyka, który w Ciechanowie przy ul. Mikołajczyka przed budynkiem Sądu Rejonowego zakłócał porządek publiczny, używając głośno słów wulgarnych oraz uszkodził drzwi wejściowe do budynku sądu. W efekcie umieszczono Stanisława Adamczyka na oddziale psychiatrycznym w Grzędzicach z uwagi na fakt, iż mężczyzna zachowywał się agresywnie oraz stwarzał zagrożenie dla życia i zdrowia innych osób. 96 letni mężczyzna? A wszystko dlatego, iż pan Stanisław protestuje przed Sądem, iż domaga się sprawiedliwego wyroku dla kata z UB „Krwawego Mańka”, który zasłynął iż katował więźniów m.in. wkładając im nogi do pieca. Tak III RP traktuje ludzi domagających się sprawiedliwości? Zamyka w psychiatruszkach (tak jak niegdyś czynili to sowieci).

CO2 DO ZAPŁATY: Premier Ewa Kopacz, rząd, działacze PO ogłosili wielki sukces po szczycie klimatycznym w Brukseli. Kraje Unii zgodziły się na bardzo ryzykowny plan obniżenia do 2030 roku emisji szkodliwych gazów o 40 proc. (w porównaniu z rokiem 1990). Ustalono, że udział energii ze źródeł odnawialnych w całkowitym zużyciu energii elektrycznej do 2030 roku ma wynosić co najmniej 27 proc. Kraje biedniejsze w tym Polska będzie mogła przekazywać darmowe pozwolenia na emisję CO2 elektrowniom. Tyle propaganda, a jaka jest rzeczywistość. Polska uzyskała 280 mln darmowych certyfikatów wartych ok. 31 mld zł. i 7,5 mld zł z tzw. rezerwy na modernizację sektora energetycznego (w gestii Europejskiego Banku Inwestycyjnego). Tymczasem rząd Tuska w 2008 r. wynegocjował 400 mln darmowych certyfikatów (czyli obecnie dostajemy 120 mln mniej). Sama grupa PGE potrzebuje przez okres 10 lat 600 mln certyfikatów. Co z tego wynika? Otóż cena energii w Polsce wzrośnie i to znacząco. Pani Kopacz okłamała społeczeństwo. I jeszcze jedno Unia i Polska wprowadza normy środowiskowe CO2 a równocześnie nie wprowadza opłat wyrównawczych (ekologicznych) od towarów importowanych z krajów, które nie podejmują działań na rzecz ochrony środowiska i zmniejszenia CO2. Zatem nie tylko nie ma sukcesu, ale jest klęska Polski i całej Unii Europejskiej.

CYRK SIKORSKIEGO ZA NASZE PIENIĄDZE: Marszałek Sejmu Radosław Sikorski udzielił wywiadu dla amerykańskiego czasopismo "Politico", w którym stwierdził, że Putin zaproponował Tuskowi (wówczas premier rządu RP) w czasie spotkania rozbiór Ukrainy. Tusk miał nie zareagować, bo rozmowa była nagrywana. W mediach i wśród polityków zawrzało, bo z tą wiedzą prawdopodobnie nic nie uczyniono. Następnie Radosław Sikorski opowiadał, że rozmowa z portalem Politico była nieautoryzowana, później stwierdził, że autor tekstu dokonał nadinterpretacji, na konferencji uciekł przed dziennikarzami (odesłał do wywiadu w Gazecie Wyborczej i przerwał konferencję) a na koniec już na kolejnej konferencji oznajmił, że… zawiodła go pamięć i spotkania Tuska z Putinem w Moskwie nie było w ogóle (dziennikarze jednak potwierdzili, że w lutym 2008 r. rozmowa bezpośrednia się odbyła). Groteskowe były zachowania polityków PO - którzy mówili o niezręczności, że sprawy już nie ma, a nieoceniony poseł Stefan Niesiołowski obwinił dziennikarzy (cyt.  To nie była kompromitacja ani PO, ani marszałka Sejmu. Mamy do czynienia z nagonką. Część dziennikarzy kłamie i uprawia niszczenie polityków. To dziennikarska szczujni). Skompromitowała się przy okazji premier Kopacz, która chcąc udawać stanowczość udzieliła reprymendy Marszałkowi Sejmu, stwierdzając iż Nie będę tolerować standardów, które spróbował wczoraj zaprezentować marszałek Radosław Sikorski. Jak widać Radosław Sikorski jest tylko błaznem na usługach premiera, a nie Marszałkiem Sejmu. Oczywiście premier miał prawo (a nawet powinna) wyrazić swoje zdanie, ale Marszałek Sejmu nie jest przecież wasalem czy podwładnym. Co najwyżej pani premier mogła powiedzieć, iż nie aprobuje. Tylko tyle i aż tyle. Rządzący znów fundują nam cyrk, za nasze publiczne pieniądze. Rozumiemy, że chcą wyeliminować konkurencję czyli satyryków. Cyrk trwa, problemy nie są rozwiązywane i to wszystko za nasze pieniądze. Może wreszcie czas wyzwolić kraj od tych bałwanów.

DIAGNOZA ZAPALENIE PŁUC, BADANIE RENTGENOWSKIE NA KONIEC: Obsługa pacjentów przez służbę zdrowia pozostawia wiele do życzenia. Okazuje się także, że tak jest również zarówno w prywatnej służbie zdrowia jak i w renomowanych placówkach publicznych. Pan M. stracił pracy w przytomność. Zakład pracy miał zawartą umowę na świadczenie medyczne z LUXmedem (30 zł miesięcznie na pracownika). W tej placówce, stan pacjenta pana M. po prostych zabiegach odświeżających nieco się poprawił. Lekarze nie wiedzieli, co pacjentowi jest, toteż uznali iż potrzebne są dalsze badania i .... zadzwoniono po pogotowie ratunkowe. Czemu Luxmed nie dokonał samemu badań? Czy dlatego, że one kosztują a dodatkowej opłaty nie mógł pobrać i lepiej zatem było przenieść koszty na państwową służbę zdrowia? Tak czy inaczej, pacjent miał szczęście, trafił do renomowanego Centralnego Szpitala Klinicznego MSW. Na skierowaniu do szpitala widniała diagnoza/podejrzenie "zapalenie płuc". Możnaby pomyśleć, że w takiej sytuacji pierwszym badaniem będzie Rentgen Płuc. Nic bardziej mylnego. Pacjenta przyjęto w szpitalu ok. 11.30, pierwsze badanie nastąpiło po 3 godzinach i było to ... EKG. W ciągu następnych 1,5 godziny przeprowadzon w kolejności: badanie krwi, tomografię komputerową i dopiero na koniec rentgen płuc. Pacjent otrzymał także kroplówkę. Od godz. 16.00 nastąpiło czekanie. Na wyniki i przyjęcie przez lekarza, mija godzina, dwie, i nadal nie wiadomo. Wreszcie wyniki nic nie stwierdzono, prawdopodobnie wycieńczenie ale też do końca nie jest to pewne. Pana M. wreszcie odesłano do domu, a jest 18.30. Zapomniano tylko zdjąć mu dren po kroplówce, ale to już drobiazg w tej sytuacji.
Pana M. skutecznie już zniechęcono do służby zdrowia. Leżąca nie ruszają się przez godzinę kobieta na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, i którym nikt się nie zajmuje, przejmuje. Mogła umrzeć, a nawet by się nie spostrzeżono. Jak powiedział pan M. to o wiele gorzej niż w amerykańskim serialu "ostry dyżur".  Tak wygląda obsługa w renomowanym szpitalu, jeden z najlepszych w Polsce? To jak to wygląda ono w innych.

GRUSZKI NA WIERZBIE: Od 7 lat słyszymy nieustanne obiecanki władz jak Polska będzie się rozwijała, a ludziom żyło się dostatniej. Oczywiście jest to jak w powiedzeniu, że "gdy władza obiecuje że da, to obiecuje, jak obiecuje że weźmie, to weźmie". Premier Ewa Kopacz w swoim expose wzorem swojego poprzednika znów obiecywała, to czego nie będzie np. likwidacji kolejek w służbie zdrowia (a przypomnijmy była ministrem zdrowia przez wiele lat). Zapowiedziała także wiele wydatków (zresztą głównie w następnej kadencji, kiedy będzie już następny rząd), ale nie wspomniała skąd wziąć pieniądze.. Pani premier zapomniała zatem przy tym powiedzieć, iż wprowadzona zostanie dodatkowa opłata od tabletów i smartfonów, utrzyma się podwyższony VAT, nie zwaloryzuje się progów podatkowych, nie podwyższy się kwoty wolnej od podatku, nastąpi podwyżka opłat i podatków lokalnych. No cóż nadal chcą nas doić i przy okazji się nachapać.

HOMOTELEWIZJA: Telewizja Polska nieodpłatnie wyemituje spoty promujące związki par homoseksualnych, w których pokazuje się życie takiego związku oraz sugeruje się że polskie prawo jest krzywdzące dla osób żyjących w związkach jednopłciowych. Spoty przygotowane zostały przez Kampanię Przeciw Homofobii. Jak władze TVP uzasadniają nieodpłatność spotów?  Kampania Przeciw Homofobii traktowana jest na równi z innymi organizacjami pożytku publicznego. Telewizja Polska jest nastawiona na propagowanie otwartości i tolerancji, a spot "Najbliżsi obcy" jest przykładem dobrze zrealizowanej kampanii - zarówno pod względem warstwy wizualnej, jak i merytorycznej - która naświetla ogólnospołeczny problem. Nasze pieniądze jak widać mają służyć homolobby. Ciekawe czy TVP wyemitowałby zatem bezpłatnie spoty np. na rzecz obywatelskiego projektu ustawy ws. obniżenia opłat wieczystego? Raczej nie. Fakt emitowania nieodpłatnie powyższych spotów potwierdza rację tych, którzy odmawiają płacenia abonamentu RTV. Stowarzyszenie Interesu Społecznego "Wieczyste" i Serwis21 udostępniły wzory wniosków o umorzenie opłat czy zarzuty do postępowania egzekucyjnego. SZKODA PIENIĘDZY NA TVP.

KAZIRODCZE PODCHODY: Rozpoczęły się na razie nieśmiałe próby postawienia na forum publicznym sprawy legalizacji kazirodztwa. Prof. Hartman postawił pytanie czy nie należy dyskutować ws. legalizacji kazirodztwa. Później dowiedzieliśmy się, iż obecna minister "ds. równości", Małgorzata Fuszara już w 2012 r. w trakcie konferencji na Uniwersytecie Warszawskim formułowała tezy podobne. Cyt. "Pytanie, które na Zachodzie się w tej chwili stawia dotyczy innej takiej normy która jest rzadko dyskutowana, i uważana jest zwykle za niepodważalną, to znaczy zakaz kazirodztwa. I on jest w tej chwili dyskutowany w Wielkiej Brytanii i w Niemczech. ... Przede wszystkim podważa się sens utrzymywania zakazu kazirodztwa w kontekście rodzeństwa. I pytanie o to, czy w dzisiejszych czasach rzeczywiście taki jest sens utrzymywania zakazu małżeństwo między rodzeństwem ... w tej chwili podważa się jakby w ogóle sensowność takiego argumentu, ponieważ tu znowu musielibyśmy się odwoływać do tego, że tylko pewna norma potomstwa ma decydować o tym, w jakie związki ludzie między sobą mogą wchodzić, a przecież takich norm nie można z góry jakby ustalać i odbierać innym osobom tutaj możliwości istnienia". No cóż, jak widać głupota i szkodliwość tych oficjeli nie zna granic.

KOMUNISTYCZNI OPRAWCY CHOWANI Z HONORAMI: Mi­ni­ster Obro­ny Na­ro­do­wej, wyraził oburzenie przy­zna­niem asy­sty woj­sko­wej zmar­łe­mu sta­li­now­skie­mu pro­ku­ra­to­ro­wi puł­kow­ni­kowi Wa­cła­wa Krzy­ża­now­skie­go, który w 1946 roku za­żą­dał kary śmier­ci dla 17-let­niej sa­ni­ta­riusz­ki AK, słyn­nej Da­nu­ty Sie­dzi­ków­ny "Inki". Minister Siemoniak zapowiedział także, iż nie będzie pochówku komunistycznych generałów na Wojskowych Powązkach. Tyle, że ma to miejsce od lat i do tej pory nie wzbudzało to reakcji pana ministra. No cóż, punkt widzenia przed wyborami może ulec zmianie i po wyborach także.

KURIER ŻOLIBORZA PROMUJE OBNIŻKĘ WIECZYSTEGO: Biuletyn informacyjny mieszkańców Żoliborza "Kurier Żoliborza" na stronie 6 zamieścił przedruk za Serwisu21 artykułu "W Warszawie obniżamy opłaty wieczystego". Kurier wydawany jest w 6 tys. egz. Ponadto jest w nim wiele artykułów na tematy lokalne Żoliborza i prezentacja niektórych kandydatów PISu na radnych dzielnicy.

LIST DO SAMEGO SIEBIE: Jak informuje niezalezna.pl - Kancelaria Prezydenta Bronisława Komorowskiego przyznała, że treść listu, w którym część rodzin smoleńskich domaga się postawienia pomnika upamiętniającego katastrofę powstawał przy aktywnym udziale prezydenckiego ministra Sławomira Rybickiego i jego asystenta Rafała Bojanowskiego (oboje z Kancelarii Prezydenta). Pełna treść oświadczenia biura prezydenta przyznającego się do powyższego faktu na stronie http://niezalezna.pl/60408-tylko-u-nas-kancelaria-prezydenta-przyznaje-ze-minister-komorowskiego-redagowal-list. Pan Sławomir Rybicki, którego brat zginął w katastrofie ma oczywiście prawo do pisania listu wraz z innymi osobami. Problem w tym, że w bieżącej sprawie, cała akcja nie była spontaniczna, treść listu powstała w kancelarii prezydenta, tam też wprowadzono zmiany. Tak wyglądają rzekomo spontaniczne akcje ws. pomnika smoleńskiego zorganizowany przez obóz prezydencki. Zwykły cyrk za nasze podatkowe pieniądze. Tragedia smoleńska, pamięć o zmarłych takiego cyrku nie potrzebuje.

MAINSTREAMOWE MEDIA FINANSOWANE PRZEZ RZĄD: Parlamentarny Zespół ds. Obrony Wolności Słowa przedstawił w Sejmie raport na temat wydatków KPRM i ministerstw na ogłoszenia i komunikaty w środkach masowego przekazu w latach 2008 – 2013. Okazuje się, iż mainstreamowe media są częściowo uzależnione finansowo od rządu, a zatem nie będą zbyt krytyczne wobec niego. I tak najwięcej pieniędzy KPRM i resorty wydały na ogłoszenia i komunikaty w stacjach telewizyjnych: TVP - 30 mln 850 tys. zł, TVN - 21 mln 905 tys. zł, Polsat - 9 mln 952 tys. zł (czyli łącznie ponad 60 mln zł). Na ogłoszenia i komunikaty w dziennikach ogólnokrajowych wydano aż 6 mln 877 tys. dla Gazety Wyborczej, 4 mln 377 tys. na Rzeczpospolitą, a na Dziennik Gazeta Prawna - 1 mln 051 tys. Na tym tle tygodniki były słabo finansowane, skoro Polityka otrzymała zaledwie/aż 603 tys. zł, Newsweek Polska - 562 tys. zł, Wprost - 106 tys. zł. Tak władza wydaje pieniądze publiczne czyli nasze podatkowe pieniądze.

NAJGORSZY KOMISARZ: Mainstreamowe media cały czas wmawiały o "fachowości" Elżbiety Bieńkowskiej, jak to została wspaniale przyjęta w Brukseli. Tymczasem prawda jest zgoła inna. W Komisji Europejskiej obowiązuje parytet państw członkowskich (po 1 z każdego kraju) zatem Polsce należało się 1 miejsce (i top niezależnie od kwalifikacji bądź ich braku). Po drugie okazało się że pani Elżbieta Bieńkowska spośród kandydatów na komisarzy została oceniona najgorzej przez ekspertów z „Commissioner Hearings”. Elżbieta Bieńkowska została oceniona najgorzem z wynikiem 5 (na 10) znalazła się na końcu listy.

NAJPROSTZA DROGA Z WARSZAWY DO GDYNI? WEDŁUG PKP INTERCITY – PRZEZ KUTNO: Jak wygląda podróż koleją między miastami wojewódzkimi? 3 października postanowiliśmy to zweryfikować na linii z Warszawy do Gdyni. Linię wybraliśmy nieprzypadkowo, wszak to ważna arteria komunikacyjną i standard kolejowy jeden z najwyższych w kraju. W linii prostej 303 km, 375 km normalną drogą, trasą kolejową było niegdyś 350 km. O dziwo na bilecie jest już 467 km. Dlaczego? Bo podróż do Gdynii następuje przez ... Kutno. Czemu pociąg jedzie najpierw ok. 110 km na zachód przez godzinę, gdy cel jest na północy? Sama podróż w PKP Intercity - ok. 5 godz. 15-20 minut, jak na połączenie 2 ważnych ośrodków miejskich, powinno być krócej co najmniej o godzinę, dwie. Dodajmy, iż w drodze powrotnej nie skorzystaliśmy z TLK, wszak wówczas podróż trwałaby ponad 6,5 godz. Pociągi były względnie punktualnie, w drodze do Gdyni spóźnił się tylko o ok. 10 minut. Koszt biletu w PKP Intercity 87 zł. Standard niby wysoki, ale wagon WARS nieczynny, poczęstunek w ramach biletu jak je nazwali pasażerowie - "zdrowa przekąska owocowa" tj. jabłko "putinka" (czyli jabłko antyputinowskie) i soczek jabłkowy lub pomarańczowy. W podróży powrotnej poczęstunek zaserwowano dopiero po 2 godzinach, zatem ci którzy wychodzili w Bydgoszczy nie zdążyli się załapać. Hot spot działał jedynie w podróży do Gdyni, w powrotnej wieczorem do Warszawy - już nie. Informacja pasażerów w czasie podróży, no cóż dezinformacja w podróży powrotnej, poinformowano bowiem ok. 20.25 że pociąg dojeżdża do Kutna czyli o godzinę wcześniej niż w rzeczywistości, w rezultacie pasażerowie już czekali z bagażami do wyjścia. Gdy się okazało, że jest inaczej pasażerowie z tobołami znów wracali do przedziałów, by godzinę później znowu przygotowywać się do wyjścia. Może należałoby pozwać PKP Intercity? Zapowiadano kolejowe miraże, niewątpliwie pociągi są trochę szybsze i w nieco lepszym standardzie niż w czasach PRL, ale cóż z tego, skoro zamiast jechać w linii prostej, pociąg objeżdża pół Polski.

NIEPOZORNA ZMIANA: Polski rząd próbuje pokątnie wprowadzić w Polsce możliwość uznawania "małżeństw" homoseksualnych. Drogą do tego ma być niepozorna zmiana w Prawie o aktach stanu cywilnego (druk sejmowy 2620). Jak informuje Ordo Iuris, rządowy projekt wśród wielu niekontrowersyjnych rozwiązań, przewiduje on również wprowadzenie nowego rodzaju "zaświadczeń o stanie cywilnym", które umożliwią Polakom zawieranie za granicą "małżeństw", które są sprzeczne z polskim porządkiem publicznym i konstytucyjnym. Po przyjęciu nowego projektu, w państwach takich jak Malezja, w oparciu o zaświadczenie o stanie cywilnym, Polka będzie mogła wstąpić w małżeństwo poligamiczne, natomiast we Francji, Polacy będą mogli zawierać "małżeństwa” jednopłciowe. Ta ostatnia możliwość jest szczególnie brzemienna w skutki w kontekście unijnej zasady swobodnego przepływu osób. Polska może zostać przez sądy UE zmuszona do traktowania takich związków na równi z małżeństwem kobiety i mężczyzny, inaczej bowiem narazić się może na sankcje za dyskryminację. (CitizenGO)

OBRAZIŁ ROLNIKÓW: Minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL) obraził rolników. W wywiadzie dla portalu mpolska24.pl nazwał rolników frajerami i to niejednokrotnie. Niby zaproponowana w połowie sierpnia instrumenty wycofania z rynku, w którym za jabłka oferuje 27 groszy, a rolnicy wciąż wiozą jabłka na przetwórstwo po 12-14 gr. Pan minister oczywiście nie wspomniał, iż proponowane rozwiązanie starcza na znikomy ułamek polskich jabłek. Minister także stwierdził, iż nasi rolnicy są głupsi od niemieckich. No cóż, pan minister z PSLu szczerze przyznał, co myśli o naszych rolnikach. Jego słowa się potwierdzą, jeśli zagłosują oni na PSL.

PO RAZ DRUGI ZWOLNIONY, WBREW ORZECZENIU SĄDU: Platforma często wypowiada frazesy o praworządności, o prawie. A jak wygląda to w praktyce w jej wydaniu? Przekonał się st. insp. straży miejskiej Artur Jarecki. W 2011 roku skierował do szefa stołecznej Straży Miejskiej pismo związkowe domagając się zaniechania wykorzystania straży miejskiej do usuwania kwiatów i zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego. Pismo było kierowane do komendanta, ale trafiło do władz Warszawy. Efekt 13 grudnia 2011 r. został zwolniony z pracy. Po decyzji o zwolnieniu z pracy Artur Jarecki odwołał się występując na drogę sądową. Sąd przyznał mu rację, nakazał przywrócenie funkcjonariusza do pracy oraz wypłacenie wynagrodzenia za okres, w którym zmuszony był on bezrobocia. Gdy zaraz po uprawomocnieniu się wyroku stawił się do pracy, natychmiast został zwolniony ponownie. W piśmie stwierdzającym rozwiązanie umowy o pracę za wypowiedzeniem podano dokładnie te same powody, które widniały w dokumencie z 2011 roku – tym, podważonym przez sąd. Sprawę ujawniła TV Republika oraz niezalezna.pl.

SĄD GORSZY NIŻ W STANIE WOJENNYM: Jak informuje „Nasz Dziennik” Sąd Rejonowy w Gdańsku w trybie zaocznym skazał 17-letnią Marię Kołakowską na 40 godzin prac społecznych Nastolatka została skazana za to, że 28 czerwca br. podjęła próbę uniemożliwienia odczytania obrazoburczego scenariusza pseudospektaklu „Golgota Picnic”, który miał się odbyć w świetlicy Krytyki Politycznej w Gdańsku. Dziewczyna bez problemu weszła do świetlicy i aby zapobiec bluźnierstwu, w obecności około pięćdziesięciu lewackich aktywistów rozpyliła dezodorant o nieprzyjemnym zapachu. Rzuciło się na nią kilku mężczyzn, została pobita, na głowę nałożono jej worek. Mężczyzna, który się tego dopuścił, został uniewinniony, a Marysię oskarżono o czyn chuligański i skazano. – Wyrok w trybie zaocznym zapadł 2 października, ale ani Marysia, ani jej adwokat nie zostali poinformowani przez sąd o zakończeniu śledztwa, dniu rozprawy i jej skazaniu. Adwokat, zaniepokojony ciszą w tej sprawie, poszedł do sądu, aby zasięgnąć informacji, i dowiedział się, że zapadł wyrok – informuje Anna Kołakowska, matka dziewczyny. Nie dano jej możliwości obrony. Jak wynika z akt, w tej sprawie nie został przesłuchany także żaden ze świadków obrony. – Nawet w stanie wojennym nie zapadały wyroki w trybie zaocznym, bez możliwości obrony oskarżonych – ocenia matka nastolatki. Marysia ani jej rodzice nie zamierzają zgodzić się z niesprawiedliwym, upokarzającym wyrokiem. Zapowiadają złożenie zażalenia w tej sprawie. – Marysia z ciążącym na niej wyrokiem za odwagę obrony wiary i wartości zapisała kolejną kartę w historii swojej rodziny, w której każde pokolenie doświadczyło represji i więzień, począwszy od czasów zaborów, a skończywszy na stanie wojennym – podkreśla Anna Kołakowska.

SCHIZOFRENIA W GMINIE KAMPINOS? Czy ws. tego samego terenu mogą być 2 różne oficjalne projekty planu zagospodarowania przestrzennego? Takie pytanie jest zasadne w świetle tego co dzieje się w gminie Kampinos. W odpowiedzi na wypowiedzi państwa Wilczyńskich oraz na nasz artykuł http://serwis21.blogspot.com/2014/09/dojazdu-do-posesji-nie-bedzie-bo-tak.html  na facebook'u gminy ukazała się odpowiedź wójta gminy Tomasza Tymoftyjewicza, w którym stwierdza, iż W komentarzu pism roznoszonych przez Panią Zofię Wilczyńską oraz wskazywanego przez nią linku do blogu internetowego (SERWISu21 - przyp.) odnośnie braku dojazdu do jej posesji przedstawiam fragment mapy Projektu Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego – Kampinos A, cz. I, z naniesioną drogą obok posesji Pani Wilczyńskiej
https://www.facebook.com/pages/Gmina-Kampinos/302848756476865?fref=photo. Zajrzeliśmy zatem na stronie urzędu gminy Kampinos i zamieszczonego projektu planu zagospodarowania przestrzennego http://www.bip.kampinos.pl/art/id/3416) i o dziwo, stwierdziliśmy, że projekt planu publicznie wyłożony jest inny niż ten który zamieszczono na facebook'u - wójt. W MPZG ze strony internetowej gminy jak widać droga (przedłużenie ul. Szkolnej) kończy się znacznie wcześniej, podczas gdy na tym z facebook'a planu wójta przebiega przez cały teren. Ciekawe, który plan mają opiniować mieszkańcy i nad którym będzie pracować Rada Gminy? Czy ten publiczny czy ten opublikowany na facebook'u przez Wójta? Publikowane przez nas artykuły nt. gminy Kampinos spowodowały wielkie ożywienie i dyskusję nt. funkcjonowania wójta i urzędu gminnego. I  oto właśnie chodzi, by ludzie wreszcie analizowali i oceniali rządzących (lokalnie i w kraju) a nie byli biernymi odbiorcami oficjalnej propagandy.

USTAWA O WETERANACH OPOZYCJI DO KOŃCA ROKU? 25.10 w Centrum Edukacyjnym Instytutu Pamięci Narodowej odbyło się spotkanie przedstawicieli organizacji opozycyjnych z prezesem IPN oraz  z wicemarszałkiem Senatu RP Janem Wyrowińskim. M.in. rozmawiano o projekcie ustawy o weteranach opozycji antykomunistycznej. Pewnym ubawieniem w dyskusji wywołała opinia Biura Analiz Sejmowych, iż kwota 831 złotych (czyli odpowiednik najniższej emerytury) postulowanej renty/świadczenia miesięcznego to duża "hojność". Zatem zamiast 831 zł będzie prawdopodobnie 2 razy mniej, będą brane pod uwagę kryteria dochodowe, a wnioski trzeba będzie co roku lub 3 lata składać do właściwych organów. W projekcie zaproponowano m.in. powołanie wojewódzkich rad weteranów składających się z działaczy odznaczonych krzyżem wolności i solidarności, i które opiniować wnioski weteranów. Zdecydowany sprzeciw wobec tworzenia nowych biurokratycznych ciał jest Stowarzyszenie Walczących o Niepodległość 1956-89, który domaga by pieniądze przeznaczyć na dodatki, renty dla weteranów zamiast na biurokratyczne ciała. Dr Daniel Alain Korona z SWN 1956-89 pytał dlaczego pomija się w pracach nad ustawą działaczy organizacji weteranów wbrew pierwotnym ustaleniom, a prowadzone są konsultacje nie wiadomo z kim i po cichu. Pan Marszałek Wyrowiński (PO) zapewniał, iż ustawa powinna zostać uchwalona przez Sejm do końca roku. Wygląda na to, iż ta ustawa nie rozwiąże problemu. Prace jednak będą nad nią trwały, a weterani zamierzają w nich uczestniczyć i upominać się o sprawiedliwość.

HUMOR Z ZESZYTÓW SZKOLNYCH
- Nad prawidłowym orzecznictwem sądów rejonowych i wojewódzkich czuwa sąd ostateczny.
- Konserwatyzm to ochrona przed psuciem się np. konserwy.
- Na ukształtowanie powierzchni ziemi mają wpływ jej trzęsienia oraz wulkanizacja.
- Dyrektor uścisnął pracowników z przodu i z tyłu.
- Lekarze przed operacją myją ręce i pielęgniarki.
- Przed wścieklizną chronią człowieka szczepionka i kaganiec.
- Dżdżownica spulchnia glebę i robi ulgę rolnikowi.
- W czasie burzy babcia wystawiła obraz święty, aby piorun strzelił w niego, a nie dom.
Kiedy jest ślisko dziadek nie wychodzi. Boi się złamać rękę, nogę lub inny członek.
- Romans to gatunek literacki który dzieje się nocą.
- W czasie totalnej mobilizacji wcielono do wojska nawet dzieci w podeszłym wieku.
- Praca lekarza jest trudna i niebezpieczna dla pacjentek.
- Aleksander Głowacki to panieńskie nazwisko Bolesława Prusa.
- Podczaszy to cios w tył głowy.
- Młodzi rolnicy dostarczaliby więcej plonów, ale brakuje im żon.
- Został zaciągnięty do wojska ochotniczo.
- Wśród wirusów rozróżniamy mikroby, mikrony, mikrusy i mikrobusy.
- Był dowódcą, który umiał podrywać żołnierzy.
- W Olsztynie istnieje fabryka opon mózgowych.
- Bolesław Chrobry był mężny, mocny, wysoki i ciężarny.
- Na klimat Europy wpływa morze, które nas olewa.
- Trójdźwięk składa się z 3 klawiszy.
- Nauczycielki nie uświadomiły uczniów, a przecież były do tego stworzone.
- Mimo śmierci Norwid nie załamuje się i dalej wierzy w zwycięstwo.


DO WYDRUKU: