9 czerwca 2014

Proces za znieważenie nielegalnego pomnika wdzięczności armii radzieckiej

Czy w Polsce może dojść do sytuacji, w której nie wiadomo kto jest pokrzywdzonym? Czy można być ściganym za domaganie się przestrzegania prawa i za znieważenie nielegalnego pomnika? Okazuję się, że owszem. Taką sytuację mamy bowiem w sprawie karnej przeciw działaczom Stowarzyszenia Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznie "Niezłomni" (Adam Słomka, Zygmunt Miernik, Mariusz Cysewski) dotyczącej znieważenia pomnika wdzięczności okupacyjnej armii sowieckiej w Katowicach.  W trakcie manifestacji 9 maja br. monument został oblany czerwoną farbą, symbolizująca krew ofiar imperialnej polityki rosyjskiej. Policja i prokuratura oskarżyły czołowych działaczy o znieważenie pomnika i 6 czerwca rozpoczął się proces przed sądem rejonowym Katowice Zachód.
W sprawie nie wiadomo, kto jest pokrzywdzonym. Rok temu twierdzono, że pomnik jest własnością urzędu miasta, ale szybko okazało się, że miasto nie ma do niego tytułu prawnego, bo on został postawiony decyzją sowiecką jeszcze w Stalinogrodzie, bez uchwały rady miasta. Żeby było ciekawiej, w 1990 r. Rada Miasta Katowice na  wniosek  radnego KPN podjęła uchwałę o „likwidacji pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej”. Kolejni prezydenci miasta nie realizowali prawomocnej uchwały. Innymi słowy pomnik był nielegalny, ale władze odmawiały jego usunięcia. W końcu po kolejnym proteście - 14 maja br. zdemontowano ten pomnik.
W odwecie za całą sprawę, za konieczność realizacji uchwały Rady Miasta Katowice z 1990 roku, władza  postawiła organizatorów ostatniej demonstracji przed sądem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz