30 października 2013

Apel NSZZ "Solidarność" oświaty Reg. Gdańskiego o udział w manifestacji w Gdańsku 9.11.2013


Nowe doniesienia o korupcji politycznej w dolnośląskiej Platformie Obywatelskiej

Jak informuje Gazeta Wrocławska - Są kolejne doniesienia o domniemanej korupcji politycznej przed sobotnim zjazdem Platformy Obywatelskiej. Paweł Chomiczewski, szef Platformy Obywatelskiej w powiecie złotoryjskim twierdzi, że był świadkiem rozmów, z których wynikało że część delegatów dogadała się z Jackiem Protasiewiczem. W zamian za głosy mieli dostać miejsca na listach wyborczych i pracę. Informację taką Chomiczewski wysłał do posła Jakuba Szulca, który był przewodniczącym sobotniego zjazdu.- W dniu 26 października br. w trakcie zjazdu byłem mimowolnym świadkiem rozmowy delegatów z Głogowa na temat postawy w trakcie głosowania. Delegaci ci po pierwszej turze głosowania omawiali, iż obiecano im lepsze miejsca na listach oraz stanowiska lub pomoc w zatrudnieniu, gdyż ponoć doszło do jakiegoś spotkania na dzień lub dwa przed wyborami w trakcie którego padły konkretne propozycje - pisze w swoim liście Chomiczewski. - Po drugiej turze nastąpiła dziwna sytuacja, w której Pani Drozd (Ewa Drozd, posłanka PO z Głogowa - przyp. red.) po przekazaniu gratulacji J. Protasiewiczowi i rozmowie z nim zwróciła się do swoich delegatów i stwierdziła, iż to co im obiecano mają ugrane. Bezpośrednio nie jestem w stanie określić jakie stanowiska i co dokładnie zostało obiecane, bo rozmowa odbywała się ogólnikami, więc kto jaka propozycję dostał nie mogę powiedzieć. Chomiczewski dodaje w rozmowie z nami: - Proszę tego nie traktować jako oświadczenia. Takie informację przesłałem posłowi Szulcowi, bo po zjeździe proszono delegatów, aby zgłaszali wszelkie nieprawidłowości.  -  Jestem w szoku. Tym bardziej, że cały czas napływają do biura dolnośląskiej Platformy kolejne tego typu informacje - mówi sekretarz partii w regionie, poseł Jarosław Charłampowicz.


Przypomnijmy w poniedziałek ujawniono nagranie, w którym poseł Norbert Wojnarowski 
z Lubina obiecuje - powołując się na Jacka Protasiewicza - pomoc w zatrudnieniu Edwardowi Klimce. W zamian Klimka miał zadeklarować poparcie Protasiewicza. W nagrania pada też nazwiska Pawła Grasia – rzecznika rządu. Afera w dolnośląskiej PO jest tylko potwierdzeniem patologicznych stosunków pod rządami Platformy Obywatelskiej. Stołki, miejsca pracy przyznaje się za konkretny sposób głosowania. Nowością jest to, że ujawniono już nie tyle że otrzymuje się pracę za głosowanie, udział w PO, co za głosowanie na konkretne osoby z Platformy w celu odsunięcia innych z tej samej partii.

29 października 2013

Zmarli równi i równiejsi

3 listopada odbędzie się pogrzeb Tadeusza Mazowieckiego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że odbędzie się za nasze podatników pieniądze. Pogrzeb "państwowy" organizuje Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Przypomnijmy, iż Tadeusz Mazowiecki miał w chwili śmierci 86 lat, zajmował stanowisko doradcy prezydenta i prawdopodobnie otrzymywał wynagrodzenie. Kancelaria Premiera postanowiła jednak wydać publiczne pieniądze na pogrzeb osoby, która przez dłuższy okres czerpała korzyści z władzy, w PRLu jako redaktor różnych koncesjonowanych gazet, następnie jako poseł w Sejmie RP, a w III RP zajmując różne funkcje publiczne i polityczne. Dodajmy, iż pogrzeby państwowe fundowano także innym osobom, które zajmowały wysokie funkcje publiczne. Np. uroczystości pogrzebowe Andrzeja Leppera także odbyły się na koszt państwa.
Przypomnijmy jednak, że od 1 marca 2011 r. zasiłek pogrzebowy dla zwykłych ludzi został obniżony o 1/3 i wynosi zaledwie 4000 zł. Ile będzie kosztować pogrzeb Mazowieckiego, na razie nie wiemy, ale na pewno wielokrotnie więcej. Czy w warunkach kryzysu, biedy, 2 mln bezrobotnych i olbrzymiego zadłużenia państwa, powinniśmy z budżetu państwa opłacać pogrzeby polityków, czy też jeśli już powinniśmy raczej pomyśleć jak pomóc tym, których tak naprawdę nie stać na pogrzeb lub dla których będzie to znaczny wysiłek finansowy? (a niestety tacy już są w naszym społeczeństwie).
Władza tymi ostatnimi się jednak nie przejmuje, wszak pieniądze publiczne są dla swoich i na pogrzeby swoich. Jak widać nawet zmarli są traktowani przez władze na zasadzie "równych" i "równiejszych".

28 października 2013

Zmarł Tadeusz Mazowiecki. Przemilczane fakty w mainstreamowych mediach

Zmarł Tadeusz Mazowiecki. W mainstreamowych mediach (np. w GW) peany na jego cześć. Z artykułów publikowanych w prasie dowiemy się jedynie, że był opozycjonistą, pierwszym premierem niekomunistycznym III RP, zapisał się w historii i że zajmował wiele oficjalnych funkcji. Wszystko to ma sprawiać wrażenie, że odszedł od nas człowiek o wielkich zasługach dla kraju i społeczeństwa. Prawda jednak jest bardziej złożona i dlatego postanowiliśmy przypomnieć niektóre fakty z historii Tadeusza Mazowieckiego.

PRZECIW ŻÓŁNIERZOM WYKLĘTYM
które zostały już ujawnione przez Sławomira Cenckiewicza w tygodniku „Do rzeczy”. Cyt.
W oficjalnych panegirycznych publikacjach poświęconych Tadeuszowi Mazowieckiemu skrzętnie pomijana jest napisana przez niego w 1952 roku książka „Wróg pozostał ten sam”. Mazowiecki napisał ją wspólnie z Zygmuntem Przetakiewiczem, byłym działaczem przedwojennej „Falangi” i bliskim współpracownikiem Bolesława Piaseckiego. Książka była elementem bezwzględnej komunistycznej kampanii wymierzonej w polskie podziemie niepodległościowe i wszelką opozycję. Żołnierze Wyklęci zostali przez Mazowieckiego przedstawieni jako mordercy, a prowadzona przez nich działalność jako „bezsensowna” i „szkodliwa”. Gdy Sowieci i ich kolaboranci stosowali powszechny terror wobec podziemia niepodległościowego, Mazowiecki pisał w swojej książce, że koncepcja „drugiego wroga” (komunistów) jest wytworem od lat ciągnącej się propagandy antykomunistycznej i antyradzieckiej, którą w nowych warunkach kontynuują ośrodki dywersji w rodzaju BBC, Głosu Ameryki, Radia Madryt i Radia Wolna Europa ze swoim przekazem: „zabijajcie się wzajemnie”. W ten sposób próbuje się – stwierdzał Mazowiecki – zakwestionować owoce „rewolucji społecznej” w Polsce. Przyszły premier III RP zaznaczał, że owa rewolucja musi rodzić ofiary: „Byłoby jakąś ahistoryczną, sentymentalną ckliwością nie widzieć tego, że każda wielka przemiana dziejowa pociąga za sobą ofiary także w ludziach. Każda rewolucja społeczna przeciwstawia sobie tych, którzy bronią dotychczasowego porządku rzeczy, i tych, którzy walczą o nowy; przeciwstawia bezlitośnie. Jej prawa są twarde. ” Co więc zrobić z antykomunistycznym podziemiem? Mazowiecki tłumaczył: „Człowiekowi, który świadomie i uporczywie daje posłuch tej dywersyjnej propagandzie, musimy otwarcie powiedzieć, że wraz z nią stawia na zapomnienie i schodzi na stromą drogę. Trzeba to wyrazić brutalnie, bo podobno śpiącego nigdy, nawet dość delikatnie – listkiem róży – przebudzić nie można.” W książce groził ludziom Kościoła nie uznającym treści wymuszonego na episkopacie Polski porozumienia z komunistami z kwietnia 1950 roku, które potępiało „bandy podziemia”. Przestrzegał przed „lepem zachodniej propagandy”. Pisał również o „agenturalnym, rewanżystowskim polskim Londynie”, składającym się z „kondotierów polskiego wstecznictwa”. Mieli oni uprawiać zakłamaną propagandę antykomunistyczną i podburzać świat do wojny. Oczywiście wszystko w imię interesów klas posiadających. http://dorzeczy.pl/jak-tadeusz-mazowiecki-zwalczal-podziemie/

ATAKOWAŁ PRZEŚLADOWANEGO BISKUPA KACZMARKA
Jednostkowy przypadek książki pro-komunistycznej. Ależ nie w latach Stalinowskich Tadeusz Mazowiecki wielokrotnie dał wyraz nie tylko podporządkowania nowemu ustrojowi, ale wręcz nadgorliwości w atakach na tych, którzy komuniści niszczyli. W 1951 r. aresztowano biskupa Kaczmarka pod zarzutem szpiegostwa na rzecz USA i Watykanu. Jak zareagował Tadeusz Mazowiecki, pisał we Wrocławskim Tygodniku Katolickim - „Ludowa ojczyzna przywróciła godność milionom prostych ludzi, w olbrzymiej większości wierzących (…) i buduje w niezwykle trudnych warunkach powojennego życia podstawy lepszego bytu. (…) Ku szkodliwej działalności kierowały ks. bp. Kaczmarka i współoskarżonych poglądy prowadzące do utożsamienia wiary z wsteczną postawą społeczną, a dobro Kościoła z trwałością i interesem ustroju kapitalistycznego. (…) Proces ks. bp. Kaczmarka udowodnił również naocznie, i to nie po raz pierwszy, jak dalece imperializm amerykański, pragnący przy pomocy nowej wojny, a więc śmierci milionów ludzi, narzucić panowanie swojego ustroju wyzysku i krzywdy społecznej krajom, które wybrały nową drogę dziejową, usiłuje różnymi drogami oddziaływać na duchowieństwo oraz ludzi wierzących i kierować ich na drogę walki z własną ojczyzną, stanowiącą wspólne dobro wszystkich obywateli”. (…). Biskup Kaczmarek i współpracownicy skazano w 1953 r. na kary wieloletniego więzienia. Wkrótce potem aresztowano prymasa Stefana Wyszyńskiego. W okresie stalinowskim protest przeciw uwięzieniu duchownych nie miał żadnych szans i naraziłby na represje, ale można było próbować przynajmniej nie dołączyć się chóru hien żądających dla nich kar.

CZŁOWIEK ZAUFANIA WŁADZ
Tadeusz Mazowiecki w latach stalinowskich zajmował eksponowane stanowisko w mediach, co świadczyło o dużym zaufaniu władz do niego. Zaczął w tygodniku „Dziś i Jutro”, wydawany przez grupę Bolesława Piaseckiego (później zorganizowaną w Stowarzyszenie PAX), deklarującą katolicyzm, ale i akceptację ustroju komunistycznego. Mazowiecki zaczął tam publikować w roku 1949 jako 22-latek, a już rok później został zastępcą redaktora naczelnego PAX-owskiego dziennika „Słowo Powszechne”. Co było przyczyną tak szybkiego awansu? W tamtym czasie nie mogła to być rzetelność dziennikarska, raczej lojalność i serwilizm wobec władz i systemu. Po odejściu ze Słowa Powszechnego, w 1953 r. zostaje redaktorem naczelnym Wrocławskiego Tygodnika Katolickiego. W 1955 r. dochodzi do konfliktu z Bolesławem Piaseckim szefem PAXu. Frondyści z Mazowieckim piszą oficjalne donosy do władz, donoszą na burżuazyjny styl bycia szefa PAX.
Także w okresie gomułkowskim był doceniony przez władze. W latach 1961-72 był posłem na Sejm z ramienia ZNAKu. W 1958 r. jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Więź”, krytycznie ocenionego przez episkopat, jako środowiska sprzyjającego komunizmowi.
W oficjalnych biografiach eksponuje się interpelację koła ZNAK ws. wydarzeń marcowych, której członkiem był Tadeusz Mazowiecki. Nie dodaje się tylko, iż konsekwencje poniósł tylko Jerzy Zawiejski, który został usunięty z Sejmu i Rady Państwa, a następnie zginął w tragicznych okolicznościach. Tadeusz Mazowiecki rok później ponownie został posłem, a nawet w 1969 r. z okazji 25-lecia PRL został odznaczony Krzyżem Oficerskim Odrodzenia Polski (było to zresztą jego drugie już odznaczenie).

OKRES SOLIDARNOŚCI
Dzisiejsze media wspominają zaangażowanie Mazowieckiego po stronie opozycji w latach 70-tych, strajkujących w stoczni w 1980 r. i Solidarności. Przytoczmy zatem słowa Krzysztofa Wyszkowskiego (Historia jego życia jest niezwykle smutnaWywiad z Krzysztofem Wyszkowskim 18.04.2012, Stefczyk.info):
„Doradcy” protestujących robotników w sierpniu 1980 r. - „Zarówno Tadeuszowi Mazowieckiemu jak i Bronisławowi Geremkowi rząd umożliwił przybycie do stoczni. Wszystkie swoje posunięcia konsultowali z ówczesnymi władzami. Wpływając na decyzje podejmowane przez Komitet Strajkowy starali się zrealizować dwa cele: po pierwsze – jak najszybsze zakończenie strajku, po drugie – nie dopuszczenie do rozprzestrzenienia się protestu na cały kraj. Dlatego dążyli do przekonania robotniczych przywódców, że należy zakończyć protest. Później dowiedziałem się, że czyniono takie próby. (…) W Stoczni panowała ogólna konsternacja i zdziwienie faktem, że Geremek, Mazowiecki i inni wysłani zostali do Gdańska specjalnym samolotem w asyście oficera MSW. (…) Dla mnie Mazowiecki nie był wiarygodną osobą, wiedziałem bowiem jak zachowywał się w latach pięćdziesiątych… uważam, że w rozwiązywaniu konfliktu na Wybrzeżu panowie Geremek i Mazowiecki byli bardziej związani z komunistyczną władzą niż z protestującymi.” ["W cieniu Prymasa Tysiąclecia. Z Romualdem Kukołowiczem rozmawia Piotr Bączek", str. 145-146, Warszawa 2001]. Dogadali się z łatwością w 1989 roku.
Być może Krzysztof Wyszkowski nieco przesadza, ale faktem jest iż tzw. doradcy zajmowali w czasie strajku - bardzo umiarkowane stanowisko m.in. w kwestii niezależnych od partii związków zawodowych. Faktem też, że to władza aresztowaniami lub brakiem aresztowań w sierpniu 1980 r. decydowała jacy "doradcy" do Gdańska dojadą, a jacy nie (20 sierpnia zatrzymano wielu działaczy KOR, ROPCziO i KPNu). A co do roli ekspertów w czasie strajku zacytujmy słowa historyków np. Jerzego Holzera w Solidarność 1980-81 r. wyd. Instytut Literacki 1984 r. - Większość ekspertów bardziej liczyła się z interwencją zbrojną, także radziecką niż sam MKS (innymi słowy straszyli interwencją, by strajkujący łagodzili swoje żądania) czy Timothy Gartona Ash'a, Polska Rewolucja, Solidarność 1980-82 str. 39 - 25 sierpnia Mazowiecki pyta, czy MKS jest gotów zaakceptować wycofanie się do stanowiska akceptującego zasadniczą demokrację istniejących związków. Członkowie prezydium jeden po drugim odrzucają tę koncepcję. Zatem jest niewątpliwe, że to Mazowiecki i inni doradcy próbowali doprowadzić do odrzucenia głównego postulatu - niezależnych związków zawodowych. Warto przy tym przypomnieć, iż tzw. koncepcję nowych demokratycznych wyborów do związków zawodowych z CRZZ wypróbowano już w 1971 r. po strajkach w Szczecinie (i z wiadomym skutkiem).

GRUBA KRESKA
W 1989 r. Tadeusz Mazowiecki zostaje pierwszym premierem tzw. niekomunistycznego rządu. Sformułowanie mylne, skoro w rządzie tym kilku ministrów było działaczami PZPR. W trakcie expose zapowiedział „grubą kreskę”. W praktyce oznaczało to bezkarność członków poprzedniej władzy za jej przewinienia. Rozpoczęto realizację programu gospodarczego, której ofiarami byli zwykli ludzie. W rezultacie w wyborach prezydenckich człowiek znikąd Stan Tymiński pokonał Mazowieckiego i przeszedł do drugiej tury. W następnych latach Mazowiecki był działaczem Unii Demokratycznej, następnie Unii Wolności. Pełnił wiele oficjalnych funkcji, występował w obronie obecnego bandyckiego systemu, któremu zawdzięczamy bezrobocie, emigrację młodego pokolenia, biedę i nędzę dużych rzesz ludności, niesprawiedliwość w sądach, utratę atrybutów suwerenności na rzecz Unii Europejskiej.


27 października 2013

DONALD TUSK Z PUTINEM TUŻ PO TRAGICZNEJ ŚMIERCI LECHA KACZYŃSKIEGO?

Tygodnik "wSieci" zamieścił na okładce nieznane zdjęcia z dn. 10.04.2010 r. premiera Donalda Tuska i prezydenta Putina. Jak widać śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz 95 innych osób na pokładzie wcale wymienionych nie zmartwiło, są rozradowani. Skoro premier wytoczył proces Jerzemu Urbanowi za oczywisty żart - fotomontaż z premierem (czego redakcja tygodnika NIE nigdy nie ukrywała), rozumiemy że w tej sprawie również wytoczy podobny proces, a Sąd rozstrzygnie czy zdjęcie jest prawdziwe czy nie. Jeżeli tego nie uczyni będzie to dowód fałszu i cynizmu premiera, który udawał pognębionego, a w rzeczywistości ordynarnie się cieszył z prezydentem Rosji.


Przy okazji może warto przypomnieć zachowanie prezydenta Komorowskiego (wówczas p.o. prezydenta jako marszałek sejmu). 16.04 na lotnisku na którym miały przylecieć trumny smoleńskie, był niezwykle radosny.  Procesu Serwisowi21 ani innym portalom, które to ujawniły oczywiście nie próbowano wytoczyć, wszak dowód był publicznie dostępny w internecie -http://serwis21.blogspot.com/2010/07/serwis21-z-dn-20100701-smiech-nad.html

MANIPULACJA SONDAŻOWA TNS POLSKA?

Według najnowszego sondażu TNS Polska dla "Wiadomości" TVP – Platforma Obywatelska uzyskała 41% poparcia, a PIS 32% poparcia, dalej SLD 9%, Twój Ruch 5%, PSL i Nowa Prawica po 3%, Solidarna Polska 2%, PJN 1% a inne 2%. Już mainstreamowe media ogłaszają zmianę preferencji politycznych Polaków i odwrót od PIS. Tymczasem prawda jest taka, że doszło do manipulacji statystycznej.
Liczebność próby liczyła ponad 1000 osób, ale aż 22% zadeklarowała że nie poszłaby na wybory a 44% że nie wie na kogo. Zatem wyniki wyliczono na podstawie 361 osób. Przy tak małej próbie, błąd statystyczny to nie 2-3%, ale wielokrotnie więcej. Zatem wiarygodność sondażowa takiego badania jest żadna.
TNS Polska nie podaje zresztą innej ważnej informacji tj. ile osób w ogóle odmówiło wzięcia udziału w badaniu. Tymczasem jak wyjaśniła Urszula Krasowska z TNS Polska przy okazji referendum warszawskiego - Mieliśmy nadzwyczaj dużo odmów udziału w naszym projekcie. Tak duży odsetek odmów rozmowy z ankieterami może być związany z dużym ideologicznym zaangażowaniem głosujących. Tradycyjnie już w Polsce zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości bardzo nieufnie podchodzą do sondaży, nie wierząc ankieterom. Dlatego w rozmaitych głosowaniach często okazuje się, że wynik wyborczy PIS  jest lepszy od prognozowanego. (GW, Nic nie powiem Głosujący w referendum nie wierzyli ankieterom). 
Dodajmy również, iż kilka dni wcześniej badanie przeprowadziło Homo Homini a wyniki były całkiem inne: PIS 30%, PO 22%, SLD 13%, PSL 7%, Twój Ruch 4%, SP 3%. Aż 21% ankietowanych nie wskazało żadnej partii.
Zatem wynik badania TNS Polska jest całkowicie niemiarodajny. Dopiero inne badania pozwolą potwierdzić lub zaprzeczyć rzekomemu trendowi odwrotu od PISu i wzrostu poparcia dla PO. Na razie wygląda to raczej na chwyt propagandowy, mającym próbować wmówić Polakom, iż PO znów jest modne i jest jedyną światłością. Najwyraźniej liczą, że medialnie można przykryć rzeczywistość i jeszcze raz oszukać naród. 

HALLOWEEN, ZNOWU MAŁPUJESZ AMERYKANÓW?

Znalezione na facebooku:


26 października 2013

Prof. Chris Cieszewski nie powoływał się na Deepaka Mishry - dowód z 9.10.2013

Jak zauważył jeden z internautów w Salonie24.pl: Na konferencji w Nowym Orleanie organizowanej przez IUFRO prof. Cieszewski w środę 9 października o godz. 9:30 podczas wykładu pt. "Spatiotemporal analysis of broken tree signatures on high-resolution satellite imagery" przedstawił te same nazwiska autorów co na II Konferencji Smoleńskiej, nie znalazł się wśród nich Deepak Mishra. Zatem GW celowo kłamała.



Image Hosted by ImageShack.us

GW ZARZUCA KŁAMSTWO, TYLE ŻE SAMA KŁAMIE

Gazeta Wyborcza nie ustaje w wysiłkach w celu skompromitowania naukowców podważających oficjalne ustalenia ws. katastrofy smoleńskiej. W tym celu nie waha się przed niczym, nawet przed ordynarnym kłamstwem, czego dowodem jest nieudolna próba przypisania kłamstwa prof. Ciszewskiego. Najwyraźniej w GW hołdują zasadzie, iż kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą.
Otóż jak pisała GW - "Cieszewski, który pracuje na wydziale leśnym, podkreślał, że w pracach nad analizą zdjęć uczestniczyło kilku wybitnych naukowców z USA: Arun Kumar, Deepak Mishra, Roger Lowe i Pete Bettinger", a jak wyjaśnia nam GW - Mishra zaprzeczył by brał udział w pracach Cieszewskiego dot. katastrofy smoleńskiej. "Mamy dowód na kłamstwo eksperta PiS od brzozy" - konkluduje dziennik. Weryfikacji tez Gazety Wyborczej zajęła się Rzeczpospolita, która stwierdziła, że:
Istotnie nazwisko Mishry znajduje się w programie II konferencji smoleńskiej. Jednak każdy kto wysłuchał wykładu Cieszewskiego na konferencji może łatwo się przekonać, że ten uprzedził o zmianach, które w nim zaszły (również w tytule i treści). - Autorstwo jest inne niż było oryginalne. Głównie ze względu na to, że wyniki były tak drastyczne, żeśmy po prostu postanowili, że musimy mieć najlepszych na świecie ekspertów. W związku z tym zaczęliśmy szukać innych  - powiedział Cieszewski przed wygłoszeniem referatu, w którym mówił o brzozie. Potem wymienił nazwiska osób, które uczestniczyły w jego pracach , określając ich jednymi z najlepszych na świecie w dziedzinie fotogrametrii. Zanim wygłosił pierwszy referat (również dotyczący analizy zdjęć satelitarnych) także informował o zmianach. - Proszę zwrócić uwagę na zmianę autorstwa i na zmianę małą również tytułów. Również kontent (treść - red.) będzie inny trochę, dlatego, że jak żeśmy to składali (...) to nie były skończone badania - uprzedzaDwa tygodnie przed konferencją w Warszawie Cieszewski przedstawił swoje analizy na temat brzozy na konferencji naukowej w Luizjanie, którą organizowała prestiżowa organizacja zrzeszająca naukowców zajmujących się leśnictwem - IUFRO. W tej prezentacji również nie posłużył się nazwiskiem Mishry. Informacje o tym nie znalazły się w artykule "Gazety Wyborczej"(Rzeczpospolita, http://www.rp.pl/artykul/459542,1059991-Cieszewski-klamie-wedlug-Gazety-Wyborczej--Sprawdzilismy.html, aktualizacja z godz. 11.44).
Po tych informacjach Gazeta Wyborcza, zamiast przyznać się do błędu, dokonała małej korekty swych informacji, ale nadal manipuluje i bezczelnie posługuje się kłamstwem, próbując wmówić rzekome kłamstwo prof. Cieszewskiego. Na stronie tytułowej GW wydanie internetowe wciąż można przeczytać iż Ekspert PiS od brzozy kłamał. Powołał się na naukowca z USA. "Nie brałem udziału w analizie Cieszewskiego". W tekście (aktualizacja godz. 12.37) czytamy już nieco zmieniony opis: Cieszewski, który pracuje na wydziale leśnym, zgłaszając swój referat, powołał się, że w pracach nad analizą zdjęć uczestniczyło kilku wybitnych naukowców z USA: Arun Kumar, Deepak Mishra, Roger Lowe i Pete Bettinger. Nazwisko Mishry znalazło się na oficjalnej stronie konferencji, i w programie jest do dziś. Jednak rozpoczynając swój poniedziałkowy wykład Cieszewski stwierdził, że "autorstwo jest inne niż było oryginalne". Już nie wymienił Mishry. http://wyborcza.pl/1,75478,14846403,Mamy_dowod_na_klamstwo_eksperta_PiS_od_brzozy.html#ixzz2ipKKmNkp
A zatem uczciwie przyznawano, od początku iż Deepak Mishra nie uczestniczył w badaniach (choć pierwotnie zamierzano się do niego zgłosić). Ale przecież Gazecie Wyborczej nie chodziło o prawdę, chodzi o wmawianie czytelnikom i szerzej obywatelom, że eksperci podważający oficjalną teorię katastrofy smoleńskiej to bądź oszołomy bądź cyniczni kłamcy. Wiadomo, że w świadomości w szczególności utkwi tytuł, a nie treść artykułu. 
Ale w całej tej sprawie chodzi jeszcze o jedno, o próbę szkodzenia profesorowi za granicą. Wiadomo, że Deepak Mishra zdziwiony tą sytuacją będzie chciał wyjaśnień. Oczywiście można domyśleć, iż usłużne osoby będą donosiły mu całkowite wymyślone historie w tej sprawie. Być może w pierwszej chwili nie uwierzy, ale po wielu mailach zasieje się ziarno niepewności i nieufności między naukowcami. Inni naukowcy, którzy zauważają takie działania mogą zrezygnować z badań nad katastrofą smoleńską, tak dla świętego spokoju. Przypominam jak dr Daniel Alain Korona kiedyś pisał o swojej przygodzie na Uniwersytecie Warszawskim, gdy na pewnej rozmowie kwalifikacyjnej zapytano go o kontakty z Andrzejem Melakiem. Żadnych kontaktów z wymienionym Daniel nie miał, ale mogło to być skutek jego artykułów wskazujących fałsz oficjalnego dochodzenia ws. katastrofy smoleńskiej. Dodajmy, że pracy oczywiście na UW wówczas nie otrzymał.
Media nawet te opozycyjne informując o kłamstwach Gazety Wyborczej dot. wypowiedzi profesora, pomijają inne jawną manipulację. Otóż cały czas gazeta twierdzi, iż prof Chris Cieszewski jest ekspertem PIS. O ile nam wiadomo, PIS ani zespół parlamentarny nie zatrudnili jako eksperta prof. Cieszewskiego, nie podpisali z nim żadnej umowy, ani też nie nadali mu jakiejś funkcji choćby doradcy społecznego.
Czemu GW posłużyła się kłamstwem w swoim artykule. Otóż cała oficjalna teoria katastrofy smoleńskiej wskutek prac różnych naukowców, w tym ostatnich prof. Cieszewskiego wzięła w łeb. I stąd wściekłość i atak mainstreamowych mediów i służalczych dziennikarzy.

.

24 października 2013

Zakwestionuj pełnomocników Miasta Stołecznego Warszawy przed sądami powszechnymi

W sporze przed sądami cywilnymi z Miastem Stołecznym Warszawa można (a nawet należy) podważyć ważność legitymacji procesowej pełnomocników M.St. Warszawa. Zgodnie z udzielanymi pełnomocnictwami przez Prezydenta M.St. Warszawy - Hanny Gronkiewicz Waltz, pełnomocnicy procesowi reprezentują Miasto Stołeczne Warszawa, Prezydent Miasta, Urząd M.St. Warszawy oraz Skarb Państwa reprezentowane przez Prezydenta Miasta. Z pełnomocnictw nie wynika, iż pełnomocnik występuje wyłącznie w imieniu Miasta Stołecznego Warszawy w sporach cywilnych. Tymczasem dwa z wymienionych podmiotów reprezentowanych przez pełnomocników (dot. Prezydenta Miasta i Urzędu Miasta) nie ma zdolności przed sądami cywilnymi, zaś Skarb Państwa nie jest stroną postępowania w sporach z Miastem. Skoro pełnomocnictwa nie precyzują w jakiej roli występuje pełnomocnik procesowy tj. w imieniu którego z podmiotów, należy przyjąć, że występuje w roli każdego z nich, a zatem także podmiotów nie mających zdolności sądowej oraz nie będących stronami postępowania. Jest to przesłanka nieważności postępowania.
Zachęcamy do składania wniosków w sprawie do sądów rejonowych, okręgowych. Nie wiemy czy odniesie to skutek, wszak sądy nie służą obywatelom, a władzy, ale warto spróbować. W każdym przypadku utrudni się nieco życie tym bandytom, którzy próbują nas złupić w tzw. majestacie prawa.


WZÓR WNIOSKU OPRACOWANY PRZEZ STOWARZYSZENIE INTERESU SPOŁECZNEGO "WIECZYSTE":

23 października 2013

W Sądzie Rejonowym Wwa Żoliborz - wyrok z góry na niekorzyść powódki

Sąd Rejonowy Warszawa Żoliborz. Sprawa opłat wieczystego użytkowania. Powódka pani Maria w grudniu 2009 r. otrzymała podwyżkę opłat wieczystego użytkowania. Wypowiedzenie zawierało w nagłówku Prezydent Miasto Stołecznego Warszawy i było podpisane z up. Prezydenta Miasta. SKO podtrzymało podwyżkę i na skutek sprzeciwu użytkownika sprawa trafiła do sądu rejonowego. 
8.10 odbyła się rozprawa. Powódka uznała wycenę nieruchomości dokonaną przez Miasto (by nie narazić się na koszty biegłego), ale zarzuciła błędy formalnoprawne. Pani sędzia nie była jednak zbyt wyrozumiała dla powódki, przerywała wywód, pytaniami czy pani czytała akta. Od razu było widać, że wyrok będzie nie po myśli powódki, a nie użytkownika wieczystego. Powódka wystąpiła o zawieszenie postępowania w związku ze skargą Stowarzyszenie Interesu Społecznego „Wieczyste” do sądu administracyjnego ws. niezgodności z prawem uchwały kompetencyjnej, w części dotyczącej aktualizacji opłat wieczystego użytkowania.  Przedstawiciel Stowarzyszenia obecny na salę wsparł powódkę, wskazując że zarówno wypowiedzenie jak i pełnomocnictwa powołują się expressis verbis na uchwałę kompetencyjną, które są niezgodne z prawem. Pani sędzia nie wydawała być przekonana i zadała pytanie – czy uchwałą można zmienić ustawę? Przedstawiciel Stowarzyszenia wyjaśnił, iż uchwała nie może zmienić ustawę, ale w danej sprawie wypowiedzenie i pełnomocnictwo wydano w oparciu o tą uchwalę, a zatem skoro podstawa prawna jest niezgodna z prawem, zatem i dokonane czynności prawne (pełnomocnictwa, wypowiedzenia) są niezgodne z prawem. Z postawy pani sędziny widać było jednak, że powódka sprawę ma przegraną.
W tej sytuacji 15.10 Stowarzyszenie wystąpiło z wnioskiem o ponowne otwarcie rozprawy, gdyż pełnomocnictwo procesowe pełnomocnika strony przeciwnej było wadliwe. Prezydent Miasta upoważnia pełnomocników do działania w imieniu 4 podmiotów tj. Prezydenta Miasta, Urzędu Miasta, Miasta Warszawa i Skarbu Państwa reprezentowanego przez Prezydenta Warszawy.  Z pełnomocnictw nie wynika, by pełnomocnik występował wyłącznie w imieniu Miasta. Innymi słowy w sprawie występuje reprezentując 4 różne podmioty, z czego dwa z nich (Prezydent Miasta, Urząd Miasta) nie mają zdolności procesowej, a jeden (Skarb Państwa) nie ma prawa uczestnictwa w postępowaniu. 
22.10 Sąd Rejonowy wydał orzeczenie na niekorzyść powódki. Pani sędzia uznała, że sprawa uchwały kompetencyjnej jest bez znaczenia w sprawie, bo przecież Prezydent ma prawo udzielić pełnomocnictwa i wypowiedzenie dokonano w imieniu Prezydenta Warszawy (czyżby?). Także pouczała, że w celu zakwestionowania wysokości opłat, należało kwestionować wycenę nieruchomości (czyli narazić się na znaczne koszty sądowe). Już po odczytaniu wyroku, przedstawiciel Stowarzyszenia zahaczył Wysoki Sąd, że przecież został złożony wniosek o ponowną rozprawę, na co pani sędzia orzekła że skoro wydała wyrok, to znaczy że go nie uwzględniła. Żadnego postanowienia jednak w tej kwestii nie wydano, co jest naruszeniem zasad postępowania. Najpierw rozstrzyga się wnioski formalne, a dopiero później można wydać wyrok. W tej sytuacji sprawę rozstrzygnie Sąd Okręgowy, albowiem strona powodowa zapowiada apelację. W sprawie zastanawia jednak lekceważenie podstawowych zasad prawa przez Wysoki Sąd.



22 października 2013

WIECZYSTE UŻYTKOWANIE W WARSZAWIE - ROZSTRZYGNIE WSA

Sprawa ze skargi Stowarzyszenia Interesu Społecznego „Wieczyste” z dnia 28 czerwca 2013 r. ws. stwierdzenia niezgodności z prawem uchwały Rady M.St. Warszawy nr XLVI/1422/2008 z dn. 18.12.2008 r. (tzw. uchwała kompetencyjna) - §7 PKT.1-3 I 15 c dot. m.in. aktualizacji i przekształcenia opłat wieczystego użytkowania nabiera rozpędu. Miasto Stołeczne Warszawa udzieliło odpowiedzi na skargę, Stowarzyszenie opłatę sądową uiściło i w piśmie procesowym rozprawia się z argumentacją Miasta Stołecznego Warszawy. Podstawową kwestię, które rozstrzygnie WSA jest uprawnienie Rady Miasta do przekazania kompetencji w zakresie opłat wieczystego użytkowania do dzielnic/jednostek pomocniczych. Przypominamy iż zarówno podwyżki jak i pełnomocnictwa do dokonywania podwyżek powoływały się właśnie na uchwałę kompetencyjną. Zatem przedmiotem rozstrzygnięcie sądowego będą kompetencje w zakresie określanie lub zmiany stawki procentowej oraz aktualizacji opłat wieczystego użytkowania gruntu, ustalanie innego terminu wnoszenia opłat, udzielanie 50% bonifikaty od opłat rocznych. Dodatkowo Stowarzyszenie zaskarżyło kompetencje dzielnicy w zakresie przekształcenia opłat wieczystego użytkowania w prawo własności.
 Dla uzasadnienia swego uprawnienia, Urząd miasta powołuje się na:
art.11. ust.1 ustawy warszawskiej: Dzielnica działa na podstawie statutu dzielnicy nadanego przez Radę m. st. Warszawy i innych uchwał Rady m. st. Warszawy przekazujących dzielnicy zadania i kompetencje gminne i powiatowe, zadania zlecone gminie z zakresu administracji rządowej oraz zadania realizowane na podstawie porozumień zawartych pomiędzy jednostkami samorządu terytorialnego.
art.39 ust.4 ustawy o samorządzie gminnym:
Do załatwiania indywidualnych spraw z zakresu administracji publicznej rada gminy może upoważnić również organ wykonawczy jednostki pomocniczej oraz organy jednostek i podmiotów, o których mowa w art. 9 ust. 1.
Tymczasem jak wynika zarówno z przepisów prawa, orzecznictwa sądowo-administracyjnego i Sądu Najwyższego, sprawy aktualizacji opłat wieczystego użytkowania są sprawami cywilnymi i nawet fakt stosowania w ograniczonym zakresie KPA nie nadaje im charakteru administracyjnego.
Z powyższego wynika, że zgodnie z prawem WSA powinno uznać niezgodność z prawem przepisy uchwały kompetencyjnej w zakresie aktualizacji opłat wieczystego użytkowania, natomiast może uznać kompetencje dzielnicowe ws. przekształcenia prawa użytkowania wieczystego w prawo własności. Nie wiadomo czy przy orzeczeniu WSA i NSA, prawo jednak  będzie miało zastosowanie (wszak Polska demokratycznym państwem prawnym jest tylko na papierze, ale zdarzają się także orzeczenia zgodne z prawem).

W obawie przed werdyktem sądu administracyjnego ws. aktualizacji opłat, Urząd Miasta próbuje doprowadzić do odrzucenia skargi Stowarzyszenia, ze względu na brak legitymacji procesowej. Miasto próbuje kwestionować interes prawny zarówno Stowarzyszenia (uczestnika postępowań sądowych cywilnych ws. opłat wieczystego użytkowania) jak i osób reprezentowanych (którzy ponoszą opłaty wieczystego użytkowania i których część otrzymała podwyżki opłat). Argumentacja, iż podmiot, który uczestniczy w postępowaniach sądowych, lub który ma stosunek użytkowania wieczystego z Miastem, lub wreszcie któremu podwyższono opłata wieczystego użytkowania – nie ma interesu prawnego jest oczywiście całkowicie niedorzeczny. Zatem wydaje się, iż sprawa kompetencji w zakresie aktualizacji opłat wieczystego użytkowania w Warszawie doczeka się rozstrzygnięcia sądowo-administracyjnego, a wygrana Stowarzyszenia (ewentualna) może spowodować istne trzęsienie ziemi w Warszawie.

21 października 2013

PEDOFILSKA HIPOKRYZJA MAINSTREAMOWYCH MEDIÓW

Od wielu dni w mainstreamowych mediach króluje temat pedofilii w Kościele i reakcji hierarchii na to zjawisko. Nie da się nie zauważyć, że ws. pedofilii media wykazują wiele hipokryzji.

Niewątpliwie każdy przypadek księdza pedofila jest naganny, jest dramatem dla Kościoła i wymaga ostrej reakcji. Jednak codzienne publikacje nt. księży pedofilów nie odzwierciedlają rzeczywistości. W diecezji warszawsko-praskiej na ok. 700 księży i katechetów były 3 przypadki podejrzanych o pedofilię. W 2 przypadkach sprawy nie są zakończone prawomocnymi wyrokami (a zatem sąd nie orzekł prawomocnie o winie). W jednym przypadku ksiądz zawieszony został w czynnościach kapłańskich, a ostatecznie okazało się że był niewinny (w międzyczasie całkowicie się załamał). Mówimy zatem o promilu, może kilku promilach księży. Co więcej przykłady z zagranicy np. USA wskazują, iż wiele oskarżeń o pedofilię wśród księży było nieprawdziwych. W latach 1950-2002, było 10667 oskarżeniach o molestowanie postawionych 4392 księżom czyli 4 proc. amerykańskich księży działający w tamtym okresie. 4300 z nich zostało oczyszczonych z zarzutów. Czy ksiądz którego fałszywie oskarżono o pedofilię nie staje się ofiarą? Ale o tych przypadkach media wolą milczeć lub szybko przejść nad tym do porządku dziennego. Zatem mówiąc o pedofilii w kościele warto pamiętać o proporcjach i warto też pamiętać, że łatwo skrzywdzić osobę takim zarzutem. Nie oznacza to oczywiście, że należy bagatelizować doniesienia czy zarzuty, wręcz przeciwnie, Kościół z racji swej pozycji powinien przyjąć zasadę ostrożności czyli odsunąć od pracy z młodzieżą, ale także warto mieć na uwadze by nikogo przy tym nie skrzywdzić. Te sprawy nie są łatwe.

Hipokryzja mediów jednak nie jest związana z zakresem pedofilii w kościele katolickim. Jest związana z faktem przemilczenia lub wręcz pomniejszenia zjawiska i przypadków pedofilii w innych sferach społecznych. Np. nie słychać medialnej wrzawy dotyczące działań pedofilskich w innych kościołach (poza katolickim), w środowisku nauczycielskim, dziennikarskim, artystycznym. Ba w tym ostatnim przypadku, podejrzanych pedofilów wręcz fetowano. Przypominam przypadek Romana Polańskiego (oficjalnie oskarżonego), który w Polsce był przyjmowany, uznawany, a oskarżenia w zakresie kontaktów seksualnych z 13-letnią dziewczynką próbowano dyskredytować, że to sprawa sprzed lat, że chodziło o próbę wyłudzenia pieniędzy itd. Gdy w 1977 r. toczył się proces trzech Francuzów oskarżonych o molestowanie dwojga dzieci, to wsparcia zboczeńcom udzielili m.in. Jean-Paul Sartre, Simone de Beauvoir, André Glucksmann i Bernard Kouchner. Czy ww. celebrytów choćby zbojkotowano za taką postawę? Skądże. Ogłasza się bojkot serialu „Derrick”, bo główny aktor był w młodości w SS, ale równocześnie nikt nie ogłasza bojkotu filmów aktora i reżysera Klausa Kińskiego, których skłonności pedofilskie do małych dziewczynek były znane.

Także w środowisku politycznych nie brak osób o skłonnościach pedofilskich. Czołowa postać niemieckich zielonych, europarlamentarzysta Daniel Cohn Bendit zachwycał się pedofilskimi inklinacjami gdy w roku 1975, w książce „Wielki bazar” opisywał, jak w przedszkolu dzieci rozpinały mu rozporek, aby go połaskotać, a on nie pozostawał im dłużny i w roku 1982 twierdzeniem., że . „Gdy mała, pięcioletnia dziewczynka zaczyna cię rozbierać, to jest to fantastyczne. To fantastyczne, bo to gra, czysto erotyczno-maniakalna gra” . Inklinacją pedofilską wśród pedofilów wykazywali także inni politycy. W książce „Pedofilia dzisiaj” z 1980 r. Dagmar Döring (niemieckiej liberalnej FDP) opowiadała o „długim, seksualnie intensywnym związku z pewną dziewczynką”. Aż do 1993 r. niemieccy zieloni postulowali legalizację pedofilii, poprzez wykreślenie zakazu kontaktów seksualnych z dziećmi w kodeksie karnym.


Pedofilia jest wielkim problemem dla Kościoła, ale także w innych sferach społecznych. Wymaga zdecydowanego działania. Ale nagonka na kościół katolicki, przy równoczesnym rozgrzeszeniu tego zjawiska w innych sferach społeczeństwa zwłaszcza artystycznego to zwykła hipokryzja. Niech ta sama miara ws pedofilii zostanie zastosowana, bez względu na to czy mamy do czynienia z księdzem, artystą, dziennikarzem czy politykiem.

DRUGA KONFERENCJA SPOLEŃSKA - ON LIVE W INTERNECIE

Gazeta Wyborcza (Trwa tajemnicza "druga konferencja smoleńska". Zebrali się eksperci Macierewicza) próbuje zasugerować, iż II konferencja smoleńska odbywa się w podziemiu, w tajemnicy przed opinią publiczną cyt. Jest okryta tajemnicą - nie napisano, gdzie została zorganizowana (poza tym, że w Warszawie). Nie zaproszono na nią dziennikarzyMimochodem przyznaje, że można oglądać ją w internecie, ale oczywiście nie podaje żadnego linku, by przypadkiem ktoś nie obejrzał tego. Otóż konferencję można obejrzyć na żywo na stronie http://www.konferencjasmolenska.pl/

PREMIERA FILMU "POLACY" MARII DŁUŻEWSKIEJ

Klub Myśli Pozytywnej zaprasza na premierę nowego filmu Marii DŁUŻEWSKIEJ  POLACY , którego głównymi bohaterami są polscy inżynierowie uczestniczący w badaniu przyczyn tragedii smoleńskiej: prof. Wiesław Binienda, prof. Kazimierz Nowaczyk, dr Wacław Berczyński, dr Grzegorz Szuladziński. Premiera odbędzie się w kinie LUNA w Warszawie    (Marszałkowska 28), w poniedziałek 21 października, godz. 20:30.   WSTĘP WOLNY

17 października 2013

TNS POLSKA ANALIZUJE SPADEK FREKWENCJI W ŚRÓDMIEŚCIU

Serwis21 wystąpił do TNS Polska o wyjaśnienie kwestii tzw. spadającej frekwencji w Śródmieściu Wynik frekwencji według PKW był o 9,1% niższy niż według sondaży, chociaż zazwyczaj jest akurat odwrotnie lub różnica mieści się w granicach błędu. Przypominamy, że badanie było realizowane metodą exit-poll, a nie telefonicznie. Poniżej odpowiedź TNS Polska:

Badanie exit poll, zrealizowane przez TNS Polska w dniu 13.10.2013 na zlecenie TVP Info i TVN24 zostało zaprojektowane, aby oszacować wynik frekwencji oraz referendum dla całej Warszawy, w ten sposób były dobrane założenia losowania próby i jej dobór ze względu na wynik ogółem. Zasadniczym celem badania było przekazanie widzom stacji telewizyjnych rzetelnej prognozy dotyczącej prawdopodobieństwa odwołania bądź nie prezydent Warszawy. W obu tych przypadkach poziom błędu oszacowania nie przekroczył zakładanego poziomu 2 pkt. proc. Natomiast na poziom błędu w przypadku bardziej szczegółowych przekrojowych danych dla Śródmieścia mogło złożyć się kilka przyczyn, które obecnie starannie analizujemy. (Z poważaniem, Anna Rostkowska, Biuro Prasowe TNS Polska).

Być może rzeczywiście TNS Polska popełnił błąd, ale nie można wykluczyć też innej sytuacji. Bloger AlterNemo z Salonu24, który głosował w Śródmieściu, zauważył że spisy wyborców były na luźnych kartkach, w komisjach byli głównie urzędnicy (zwolennicy obecnej władzy), zatem istniała możliwość podmiany spisów i wyciągnięcia odpowiedniej liczby kart. Nikt tego nie sprawdzi, a w protokołach wszystko się zgadza. Teoretycznie liczba kart do głosowania powinna być przeliczona przed głosowaniem, w praktyce to fikcja, często nie jest to czynione, a ponadto nikt tego i tak nie weryfikuje.

SERWIS21 Warszawski 17.10.2013

NOCNY SPADEK FREKWENCJI
                                   


13 października pierwsze sondaże referendalne oznajmiały frekwencję 27,2%, nieco później 26,8%, a poziom błędu określano na 2%. Nazajutrz PKW, po tym jak zażądano korekty 30 protokołów wyborczych, w którym dopatrzono się niezgodności, oznajmiono 25,66%. Rozbieżność między wynikiem sondażowym, a ogłoszonym przez PKW mieści się w granicach błędu. W sprawie zadziwia jednak nocny spadek frekwencji w Śródmieściu. Według sondażu TNS Polska najwyższą frekwencję odnotowaliśmy w Śródmieściu 35,6%, tymczasem według PKW frekwencja w tej dzielnicy wyniosła zaledwie 26,51%. Różnica - ponad 9%. Przypomnijmy, iż znacząca część osób uczestniczących w referendum było zwolennikami PIS. Jak twierdzi Urszula Krasowska z TNS Polska - Mieliśmy nadzwyczaj dużo odmów udziału w naszym projekcie. Tak duży odsetek odmów rozmowy z ankieterami może być związany z dużym ideologicznym zaangażowa-niem głosujących. Tradycyjnie już w Polsce zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości bardzo nieufnie podchodzą do sondaży, nie wierząc ankieterom. Dlatego w rozmaitych głosowaniach często okazuje się, że wynik wyborczy PIS  jest lepszy od prognozowanego  (GW, Nic nie powiem Głosujący w referendum nie wierzyli ankieterom).
Potwierdzają to wyniki z innych dzielnic, w których wyniki frekwencji w sondaży były albo znaczące niższe, albo mieściły się w granicach błędu statystycznego. Wydawałoby się, że to samo zjawisko powinniśmy odnotować w Śródmieściu, nie ma żadnej przesłanki by trend był akurat odwrotny i aż w takim stopniu, tymczasem … Co prawda 9,1% wyborców Śródmieścia nie zmieniło by kwestii ważności referendum, ale ten spadek nocny musi dziwić. Wprawdzie protokoły z komisji i frekwencja podana przez PKW się zgadzają, ale czy same protokoły się zgadzają z faktami? A jeśli tak to jak wytłumaczyć ten nocny spadek frekwencji?

METRO-FARSA
Zapowiadano drugą linię metra na rok 2012, 2013, 2014. Teraz dowiadujemy się, że być może otworzy się pierwszy odcinek w roku przyszłym, ale cała linia metra wraz z odnogami na Targówek i Wolę będzie gotowa w … 2022 roku. Przed referendum zapewniano, że już w 2020 roku linia będzie w całości gotowa. Po prostu farsa.







NOWA FALA PODWYŻEK
Ruszyła nowa fala podwyżek opłat wieczystego użytkowania w Warszawie m.in. na Żoliborzu, Ochocie, Woli, Śródmieściu, Pradze itd. Tysiące Warszawiaków otrzymuje podwyżki kilkuset procentowe. Warto się odwołać od podwyżek do SKO, a następnie wystąpić o zawieszenia postępowania, w związku ze skargą Stowarzyszenia Interesu Społecznego „Wieczyste” do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego ws. niezgodności z prawem uchwały kompetencyjnej w części dotyczącej opłat wieczystego użytkowania. Niektóre sądy rejonowe na wniosek Stowarzyszenia już zawieszają poszczególne postępowania. NIE DAJ SIĘ ŁUPIĆ PRZEZ HGW I JEJ URZĘDNIKÓW.

KOLEJNY ZESPÓŁ, KOLEJNY POZÓR

8.10 - HGW wydała zarządzenie nr 5072/2013 w sprawie powołania Zespołu ds. regulacji stanów prawnych nieruchomości oraz wspierania i koordynowania inicjatyw spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. Zespół składa się z 41 osób, dyrektorów biur urzędu miasta, przedstawicieli spółdzielni i firm komercyjnych, do których dokooptowano kilka reprezentantów wybranych sobie stowarzyszeń. Czym ma zajmować się zespół? Wymianą poglądów m.in. ws. systemu odpadów komunalnych, regulacją stanu gruntów spółdzielni, spraw reprywatyzacji i przekształcenie wieczystego użytkowania w prawo własności. Kolejny zespół, kolejne wydatkowane pieniądze, kolejne ble ble ble. Pozorne działania, a rzeczywisty stosunek władz miejskich widać w sądach rejonowych i w sądzie administracyjnym w sporach z użytkownikami wieczystymi. 

WERSJA DO DRUKU:
https://docs.google.com/viewer?a=v&pid=sites&srcid=ZGVmYXVsdGRvbWFpbnxzZXJ3aXMyMXxneDo2MGMyNDZlNDA1Zjg0ZGY0

16 października 2013

Zginęły orzeczenia skazujące, nie można ich unieważnić

16.10 Sąd Okręgowy w Warszawie, XVIII Wydział Karny. Rozprawa ws. unieważnienia orzeczenia kolegium ds. wykroczeń, na podstawie którego skazany został za kolportaż 11 listopada 1986 r. niezależnych publikacji Daniel Alain Korona - ówczesny lider NZS SGPiS i prezes Klubu Francuskiego SGPIS zwanego "Syndromem". Wnioskodawca złożył w listopadzie ubr do Sądu wniosek o unieważnienie orzeczenia załączając kopię z odpisu orzeczenia Kolegium II instancji z dn. 18.12.1986 r. utrzymującego w mocy orzeczenie I instancji. Ponadto załączył kopię odmów paszportowych uzasadnionych skazaniem przez Kolegium.
Przypomnijmy, iż zatrzymanie Daniela nabrało w 1986 r. dużego rezonansu w prasie podziemnej. Była to jedna z pierwszych spraw po nowelizacji przepisów i wprowadzenie słynnego art. 52a kodeksu ds. wykroczeń. Relacje z tej rozprawy opisał m.in. Tygodnik Mazowsze, CDN-GWR, wzmianki pojawiały się w innych publikacjach. Amnesty International wymieniała tą sprawę w swoim raporcie za rok 1986.
Sądziłem, że sprawa będzie formalnością - mówi dr Daniel Alain Korona - Niestety okazuje się, że żyjemy w państwie bałaganu i absurdalnych procedur. Skąd takie słowa. Otóż okazało się, że Sąd nie dysponuje oryginałami ani odpisami orzeczeń Kolegium z tamtego okresu, nie było ich ani w Instytucie Pamięci Narodowej, ani w archiwach akt, ani też w Sądzie Rejonowym. W IPN co prawda zachowała się teczka Daniela - są np. odmowy paszportowe, kilka notatek, ale dokumentów skazania - brak.
Daniel okazał Sądowi odpis orzeczenia Kolegium z II instancji. Okazuje się, że to nie wystarczy, potrzebne orzeczenie jeszcze z I instancji, chociaż orzeczenie II instancji utrzymuje w mocy orzeczenie pierwszej. Wydawałoby się zatem, że wystarczyłoby unieważnić orzeczenie II instancji, a tym samym uchylałoby się orzeczenie w I instancji Kolegium. Okazuje się, że tak nie można. Trzeba pozyskać dokument z I instancji.
Prokurator wnioskował by wnioskodawca skontaktował się z panią mecenas Zofię Adamowicz w ciągu 14 dni, która reprezentowała go w 1986 r. w celu sprawdzenia, czy nie dysponuje orzeczeniem I instancji. Daniel oponował, stwierdzając że nie ma kontaktu z panią Mecenas, nie wie czy żyje, a ponadto prawdopodobnie nie zachowała kopii lub odpisu orzeczenia dotyczącego klienta sprzed 25 lat. W tej sytuacji Wysoki Sąd postanowił z urzędu podjąć działania prawne w celu skontaktowania się z panią mecenas w celu ustalenia istnienia/nie istnienia dokumentu i w zależności od ustaleń, dokona dalszych zarządzeń.
Cała sprawa pokazuje absurd pewnej sytuacji prawnej byłych opozycjonistów. Dokumenty skazujące zginęły, i chociaż wnioskodawca okazał dokument prawomocny (II instancji), a sprawa nie budzi żadnych wątpliwości - sprawa się przeciągnie, gdyż Sąd będzie musiał odtworzyć dokument z I instancji. Widzę, że Wysoki Sąd próbuje wyjść na przeciw, i w końcu nastąpi unieważnienie orzeczenia choć to potrwa. Są relacje świadków, jest dokument z II instancji. - stwierdza Daniel Alain Korona. - Ale w przypadku wielu opozycjonistów, którzy nie zachowali dokumenty lub sprawa nie była tak głośna jak moja, unieważnienie ich skazań będzie bardzo trudne. Tym bardziej uważam, że potrzebne są zmiany prawne, które sprawy osób walczących o niepodległość w latach 1956-89 uregulują w sposób właściwy, np. poprzez uznanie okresów pracy w strukturach podziemnych za działalność kombatancką, bo wielu z nich nie będzie miało możliwości unieważnienia orzeczeń kolegiów i sądów.

15 października 2013

Frekwencja podobno prawidłowa, spadek w Śródmieściu nadal zagadkowy

Jak informuje przedstawiciel warszawskiego PIS: przeanalizowaliśmy niezależnie od PKW protokoły z komisji referendalnych i frekwencja podana przez PKW jest prawidłowa 26,51%. Sondaży niestety nie potrafię skomentować. Zgadza się - protokoły z komisji i frekwencja podana przez PKW muszą się zgadzać. Pytanie jednak czy protokoły się zgadzają z faktami, czy też doszło do takiej omyłki w sondażu TNS Polska. Przypomnijmy, iż regułą w przypadku sondaży jest zaniżenie frekwencji opcji głosującej jak PIS, względnie pomyłka w granicach błędu statystycznego czyli 2-3%. Podobnie było także przy tym referendum. Jednak przypadku Śródmieścia, wynik podany przez PKW 26,51% był o 9,1% niższy od sondażowego, chociaż - jak przyznają przedstawiciele sondażowni - liczba odmów (a zazwyczaj nie chcą odpowiadać zwolennicy PIS, którzy uczestniczyli w referendum i głosowali za odwołaniem HGW) była proporcjonalnie dwukrotnie większa niż zazwyczaj (co daje wyjaśnić się tym, że zwolennicy PO i znaczna część zwolenników SLD nie głosowała). Nie znamy odpowiedzi na powyższy problem, twierdzenia ws. prawidłowości frekwencji przez PKW nie odpowiadają bowiem na pytanie - Co się stało w Śródmieściu z nocy z 13 na 14 października, że tak zmieniła się podawana frekwencja? Czy rzeczywiście doszło do jakieś znaczącej pomyłki, a jeśli tak jaki to czynnik spowodował tak odmienny trend przy badaniu sondażowym od dotychczasowym, skoro w danej sprawie powinno być akurat odwrotnie. Zadaliśmy pytanie do biura prasowego firmy TNS Polska. Odpowiedzi na razie nie otrzymaliśmy. Prawdopodobnie sami są tym zaskoczeni.

ŚMIECI W NSA - Skarga Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP


ŚMIECI W NSA - Skarga Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP 12 VI 2013, 10:01:00

Uzasadnienie
W wyjaśnieniu Ministra Ochrony Środowiska skierowanym na ręce Pani Ewy Kopacz Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 5 marca 2013 roku jako odpowiedź na interpelację Pani poseł Krystyny Łybackiej znak: SPS-023-1502/13 w sprawie wykonania obowiązków związanych z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przez zarządy spółdzielni mieszkaniowych stwierdzono, że w świetle definicji „właściciela nieruchomości” zawartej w w/w ustawie, obowiązki właściciela nieruchomości określone w w/w ustawie w przypadku spółdzielni mieszkaniowej spoczywają na zarządzie spółdzielni mieszkaniowej. Naszym zdaniem stwierdzenia zawarte w przywołanej interpretacji nie znajdują odniesienia w zapisach ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Powołanie się jedynie na definicję właściciela zawartą w art. 2 ust. 1 pkt.4 w/w ustawy bez analizy kolejnych zapisów ustawy i przypisanie na tej podstawie zarządom budynków spółdzielni obowiązków wynikających z art. 6m ust. 1 i art. 6hustawy jest sprzeczne z zapisami ustawy.
Zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt.4 w/w ustawy przez właścicieli nieruchomości rozumie się „współwłaścicieli, użytkowników wieczystych oraz jednostki organizacyjne i osoby posiadające nieruchomości w zarządzie lub użytkowaniu, a także inne podmioty władające nieruchomością”.
Stąd też zgodnie z w*/w zapisem ustawy za właściciela nieruchomości uważane są wszelkie osoby i podmioty posiadające jakikolwiek tytuł prawny do nieruchomości, w tym również do lokalu w budynku wieloblokowym. Wobec powyższego prócz właścicieli wyodrębnionych lokali w budynkach wielolokalowych, za „właściciela lokalu” zgodnie z zapisami ustawy uważane są również osoby posiadające inne tytuły prawne do lokali, na podstawie których użytkują lokal w budynku wielolokalowym – m.in. na zasadach spółdzielczego własnościowego i lokatorskiego prawa do lokalu i prawa najmu. Na tej tż osobie, naszym zdaniem, bezpośrednio spoczywa obowiązek realizacji art. 6 m ust. 1 i art. 6h ustawy tj. obowiązek składania deklaracji do gminy o wysokości opłat za gospodarowanie odpadami oraz wnoszenia tych opłat do gminy.
Zapis art. 2 ust. 3 ustawy z dnia 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach brzmi:
„ Jeżeli nieruchomość jest zabudowana budynkami wielolokalowymi, w których usytuowano odrębną własność lokali, obowiązki właściciela nieruchomości obciążą osoby sprawującą zarząd nieruchomością wspólną, w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 24 czerwca 1994r. o własności lokali (Dz. U. z 2000 r. Nr 80, poz 903 oraz z 2044 r. Nr 141, poz. 1492) lub właścicieli lokali, jeżeli zarząd nie został wybrany”.
Z zapisów w/w artykułu wywnioskowano, naszym zdanie niesłusznie, że zarządy spółdzielni są zobowiązane wypełnić obowiązki właściciela w zakresie określania wysokości opłaty za odpady i terminowego jej uiszczania do gminy za osoby fizyczne i prawne posiadające prawa do lokali. Pomijając aspekty dotyczące przeniesienia odpowiedzialności karno-skarbowej z Mieszkańców budynków wielolokalowych na zarządcę nieruchomości przy wykonaniu czynności zwizanych z realizacją zapisów ustawy tj. m.in. odpowiedzialności a prawdziwość danych zawartych w deklaracjach oraz konieczności uiszczania opłat przez zarządcę nawet w przypadku, gdy od użytkownika lokalu wpływają opłaty za gospodarowanie odpadami, pragniemy zwrócić uwagę na fakt, żę spółdzielnie nie zarządzają nieruchomościami na podstawie ustawy o własności lokali , a na podstawie art. 27 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, który to artykuł nie został przywołany w art. 2 ust. 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
Zgodnie z art. 27 ust. 2 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych:
„Zarząd nieruchomościami wspólnymi stanowiącymi współwłasność spółdzielni jest wykonywany przez spółdzielnię jak zarząd powierzony, o którym mowa w art. 18 ust. 1 ustawy z dnia 24 czerwca 1994r r. o własności lokali, choćby właściciele lokali nie byli członkami spółdzielni, z zastrzeżeniem art. 241 i art. 26. Przepisów ustawy o własności lokali o zarządzie nieruchomością wspólną nie stosuje się , z zastrzeżeniem art. 18 ust. 1 oraz art. 29 ust. 1 i 1a, które stosuję się odpowiednio.”
W związku z w/w artykułem zarząd, o którym mowa w art. 27 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, wykonywany przez spółdzielnie mieszkaniową nie jest i nie może być traktowany jako zarząd nieruchomością wspólną w rozumieniu ustawy o własności lokali, a tylko o zarządzie nieruchomością wspólną jest mowa w art. 2 ust. 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Opisana w w/w artykule sytuacja ma odniesienie jedynie do wspólnot, którymi nie są spółdzielnie funkcjonujące na podstawie zapisów ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
Zarządu wykonywanego przez spółdzielnie nie należy również utożsamiać z zarządem powierzonym, o którym mowa w art. 18 ust. 1 ustawy z dnia 24 czerwca 1994 roku o własności lokali. Przytaczamy poniżej uzasadnienie do wyroku Sądu Okręgowego Warszawa –Praga w Warszawie II Cywilny – sygn. Akt II C 784/10 z 10.11.2011r.:
„Zgodnie z treścią art. 27 ust. 1 i 2 u.s.m.( w brzmieniu obowiązującym w dacie podjęcia uchwały oraz aktualnie), „ust. 1 w zakresie nieuregulowanym w ustawie do prawa odrębnej własności lokalu stosuje się odpowiednio przepisy ustawy o własności lokali, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3. Ust.
2. Zarząd nieruchomościami wspólnymi stanowiącymi współwłasność spółdzielni jest wykonywany przez spółdzielnię jak zarząd powierzony, o którym mowa w art. 18 ust. 1 ustawy z dnia 24czerwca 1994r. o własności lokali, choćby właściciele lokali nie byli członkami spółdzielni z zastrzeżeniem art. 241 i art. 26. Przepisów ustawy o własności lokali o zarządzie nieruchomością wspólną nie stosuje się, z zastrzeżeniem art. 18 ust. 1 oraz art. 29 ust. 1 i a, które stosuję się odpowiednio .”Ponadto jak stanowi powołany przez powódkę art. 27 ust. 3 u.s.m., „Przepisów ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali o wspólnocie mieszkaniowej i zebraniu właścicieli stosuje się, z zastrzeżeniem art. 241 oraz art. 26.
Z wykładni powołanych regulacji wynika, że Spółdzielnia wykonuje zarząd nieruchomością wspólną „jak zarząd powierzony, o którym mowa w art. 18 ust. 1 u. w.l.” nie zaś „jako zarząd powierzony, o którym mowa w art. 18 ust. 1 u.w.l.”. Użycie zwrotu :”jak zarząd powierzony” należy, zdaniem Sądu, interpretować w ten sposób, że zbieżne z wykonywaniem zarządu z art. 18 ust. 1 u.w.l. jest jedynie określenie sposobu i zakresu czynności wykonywanych przez spółdzielnię – lecz bez uzyskania propozycji prawnej tożsamej z zarządcą, któremu współwłaściciele powierzyli zarząd nieruchomością wspólną. Gdyby bowiem Spółdzielnia miała w omawianej sytuacji uzyskać status zarządcy, któremu powierzono zarząd (art. 18 ust. 1 u.w.l.), użyte byłoby sformułowanie, że zarząd nieruchomością wspólną jest „wykonywany przez spółdzielnię jako zarząd powierzony o którym mowa w art. 18 ust.1 u.w.l”. Oznaczałoby to, że występuje zbieżność charakteru zarządu (art.18 ust. 1 u.w.l).
Wracając do przedstawionych wyżej wyników wykładni językowej art. 27 ust. 2 u.s.m. należy zatem zauważyć, żę skoro jak wcześniej wyjaśniono, ustawodawca przyjął, iż Spółdzielnia wykonuje zarząd jedynie ”jako” zarząd powierzony, o którym mowa w art.. 18 ust. 1u.w.l. nieuzasadnione jest w ocenie Sądu twierdzenie, że powódka miała status zbieżny z zarządcą umownym w rozumieniu powołanego ostatnio przepisu.
Wobec powyższego w art. 2 ust. 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, nie wskazano na zarządy spółdzielni, jako właściciela wypełniającego obowiązki określone w art. 6 m ust. 1 i w art. 6h ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
Stąd też zarząd spółdzielni mieszkaniowej nie może pełnić roli właściciela nieruchomości i składać deklaracji o wysokości opłaty za lokatorów oraz uiszczać opłatę do gminy bez względu na to, cz dotyczy to lokalu zajmowanego na zasadach spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu, lokatorskiego prawa do lokalu, najmu lokalu czy też odrębnej własności lokalu, gdyż w żadnym przypadku nie sprawuje on zarządu nieruchomością wspólną w rozumieniu ustawy o własności lokali, o którym mowa w art. 2 ust. 3 ustawy z dnia 13 września 1996 roku o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Każdy z Mieszkańców, zajmujący na podstawie różnych tytułów prawnych (art. 2 ust. 1 pkt. 4 ustawy) lokale w zasobach spółdzielni , jest odpowiedzialny za złożenie deklaracji o wysokości opłat za gospodarowanie nieruchomościami i wnosić na rzecz Gminy opłatę.
Dopiero gdy w danej nieruchomości, zarządzanej przez spółdzielnię zostaje wyodrębniona własność wszystkich lokali, stosuje się przepisy ustawy o własności lokali (art. 28 ust. 1 usm) i wówczas to nowopowstały zarząd wspólnoty mieszkaniowej zobowiązany będzie wykonywać zadania określone w art. 2 ust. 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach.
Przy braku mocowań ustawowych do wykonywania zadań określonych w art. 2 ust. 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach spółdzielnie ni będą mogły m.in. skutecznie:
-żądać od użytkowników lokali złożenia deklaracji o wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi,
-przyjmować w/w opłat,
-egzekwować sądownie zaległych należności za w/w opłaty,
-sprawdzać prawidłowość danych zgłoszonych w deklaracji o wysokości opłat np. w przypadku ustalenia opłaty w zależności od ilości osób zamieszkałych.
Należy zauważyć, że w związku z ustawą o ochronie danych osobowych , osoba nabywająca odrębną własność lokalu od innej osoby, nie jest zobowiązana do przedłożenia aktu nabycia odrębnej własności lokalu w spółdzielni. Stąd też Spółdzielnia niejednokrotnie nie jest poinformowana, że lokal ma już innego właściciela. Natomiast akty notarialne kupna-sprzedaży odrębnej własności lokalu są wysłane przez notariusza do właściwej gminy.
Wykonywanie zadań wynikających z art. 2 ust. 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach wiąże się z kosztami obsługi administracyjnej systemu gospodarowania odpadami komunalnymi. Na podstawie art. 6r ust. 2 pkt 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach , gminy mogą pokryć w/w koszty opłatami za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Przeniesienie obowiązku zebrania opłat publicznych z gminy na zarządców powoduje powstanie kosztów obsługi systemu po stronie spółdzielni przez co użytkownicy lokali w spółdzielniach, będą musieli zostać obciążeni kosztami tej obsługi poprzez zwiększenie opłat za użytkowanie lokali i jednocześnie ci sami użytkownicy będą w opłatach za odbiór nieczystości pokryć koszty obsługi administracyjnej systemu w gminie.
Stąd też nie możemy zgodzić się z Interpretacją Ministra Ochrony Środowiska powołaną na wstępie nie mającą odzwierciedlenia w zapisach ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach przez brak w art. 2 ust. 3 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach zapisów, dotyczących zarządu sprawowanego na podstawie art. 27 ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
PREZES ZARZĄDU
Jerzy Jankowski

14 października 2013

ZADZIWIAJĄCY SPADEK FREKWENCJI REFERENDALNEJ W ŚRÓDMIEŚCIU?

Wyniki frekwencji referendum w Warszawie muszą budzić zdziwienie, zwłaszcza rozbieżności pomiędzy wynikami uzyskanymi w ramach badań sondażowych, a wynikami ostatecznie ogłoszonymi. Rozbieżności w niektórych przypadkach są tak istotne, że każą zastanowić się, kto tu manipule danymi. Przypomnijmy, oficjalna frekwencja według PKW dla całego miasta wyniosła 25,66 proc, w sondażach było 26,8-27,2% czyli 2% błąd statystyczny był zachowany. Można podejrzewać iż podobny rząd wielkości błędu jest w przypadku poszczególnych dzielnic. W większości przypadków rezultaty frekwencyjne sondaży są niższe od tych oficjalnych lub jeżeli są wyższe mieszczą się w granicach błędu statystycznego tj. rzędu 2-3%. Inaczej jest w przypadku Śródmieścia. Według badań sondażowych TNS Polska najwyższą frekwencję odnotowaliśmy w Śródmieściu 35,6%, tymczasem według wyników PKW frekwencja w tej dzielnicy wyniosła zaledwie 26,51%. Różnica o ponad 9%. Także badania TVN24 podawały zazwyczaj dane niższe niż ostateczne wyniki PKW, czasami były nieco wyższe, ale w sposób nieistotny. Zatem sondaże raczej zaniżały rzeczywiste wyniki, względnie były do nich zbliżone. Przypomnijmy, iż znacząca część osób uczestniczących w referendum było zwolennikami PIS. Jak twierdzi Urszula Krasowska z TNS Polska - Mieliśmy nadzwyczaj dużo odmów udziału w naszym projekcie. Normalnie przy ogólnopolskim badaniu exit polls odsetek odmów nie przekracza 10 procent, częściej oscyluje w okolicach 6-8 procent. A tu mieliśmy 20, a w niektórych miejscach nawet ponad 20 procent odmów - mówi Urszula Krasowska. 
Tak duży odsetek odmów rozmowy z ankieterami może być związany z dużym ideologicznym zaangażowaniem głosujących. Tradycyjnie już w Polsce zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości bardzo nieufnie podchodzą do sondaży, nie wierząc ankieterom. Dlatego w rozmaitych głosowaniach często okazuje się, że wynik wyborczy PIS jest lepszy od prognozowanego, co jeszcze bardziej nakręca spiralę nieufności stronników Jarosława Kaczyńskiego do sondaży. (zob. Gazeta Wyborcza, Nic nie powiem Głosujący w referendum nie wierzyli ankieterom). 
Zatem trend w Śródmieściu i w innych dzielnicach powinien być podobny. Nie ma bowiem żadnej przesłanki by przypuszczać, że ten sam sposób pozyskiwania danych przynosił inny rezultat. Tymczasem różnica pomiędzy wynikami sondażowymi a oficjalnymi w przypadku Śródmieścia jest znacząca i wynosi aż 9,1% in minus w stosunku do sondaży. Nie znamy przyczyny tej zagwostki frekwencyjnej, w każdym razie sprawa wymaga wyjaśnienia – dlaczego frekwencja w Śródmieściu tak znacznie się zmieniła w ciągu nocy?

List do parlamentarzystów z Pomorza - Sekcja Gdańska ws. Karty Nauczyciela

Apel do Parlamentarzystów z Pomorza
Komunikat


Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Gdańskiego informuje, że w dniu 14 października przekazaliśmy do Zarządów Wojewódzkich partii reprezentowanych w Parlamencie RP pisma do Parlamentarzystów z województwa pomorskiego ws. rządowego projektu zmian w ustawie Karta Nauczyciela (poniżej zdjęcia i apel). W następnych dniach będziemy je przekazywać do poszczególnych biur poselsko-senatorskich.
W Dniu Edukacji Narodowej chcieliśmy zwrócić uwagę na propozycje niekorzystnych zmian w prawie oświatowym, w tym w ustawie Karta Nauczyciela (projekt przesłano do zaopiniowania 19 września – czas jeden miesiąc). Z jednej strony słyszymy piękne życzenia i uznanie dla trudnej pracy nauczyciela z okazji DEN, gdy z drugiej strony atakuje się po raz kolejny status zawodowy nauczycieli, jest trudny do przyjęcia. Można powiedzieć, że słowa nie idą za czynami. Chcemy też zwrócić uwagę na personalny wymiar głosowań w sprawie zmian w KN, odpowiedzialność za polską edukację i to niezależnie od opcji politycznej.
Więcej informacji znajdzie się na str. www.solidarnosc.gda.pl/oswiata (w tym zdjęcia i film z konferencji prasowej oraz wyjazdów do biur stronnictw politycznych).

--------------------------------------------------------------------------
ZDJĘCIA



APEL DO PARLAMENTARZYSTÓW

Sekcja Oświaty i Wychowania  Regionu Gdańskiego 
NSZZ "SOLIDARNOŚĆ 

Gdańsk, 14. 10. 2013 r.



Zarządy Wojewódzkie Partii z siedzibą w Gdańsku:
Platforma Obywatelska,
Polskie Stronnictwo Ludowe,
Prawo i Sprawiedliwość,
Ruch Palikota – Twój Ruch,
Sojusz Lewicy Demokratycznej,
Solidarna Polska
oraz Parlamentarzyści z terenu Województwa Pomorskiego


Szanowni Państwo,

            Rada Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Regionu Gdańskiego zwraca się do Państwa Parlamentarzystów o wsparcie naszych starań dotyczących wprowadzenia takich zmian do projektu nowelizacji ustawy Karta Nauczyciela, które nie będą ograniczać już i tak coraz bardziej „okrojonych” uprawnień nauczycieli, a tym samym nie będą uderzać w polską oświatę.

Przypominamy, że o takie podejście apelowaliśmy w życzeniach, które w listopadzie 2010 roku skierowaliśmy na państwa ręce, „mając nadzieję, iż edukacja będzie traktowana jako wartość ogólnonarodowa, w której tak ważne będzie myślenie i porozumienie ponadpartyjne oraz ponadkadencyjne”.

Doceniając niektóre, szczególnie porządkujące propozycje zapisów w obecnym projekcie, za najbardziej kontrowersyjne uznajemy:

  1. Urlop dla poratowania zdrowia (pkt 32, 33). Trudno zgodzić się z tym, że po 20 latach, tylko jeden  raz i tylko w przypadkach, które mogą prowadzić do choroby zawodowej, a także na przeniesienie orzekania o potrzebie urlopu zdrowotnego z lekarza pierwszego kontaktu na lekarza medycyny pracy oraz zmianę organu odwoławczego od decyzji w sprawie urlopu zdrowotnego na sąd pracy. Zwracamy uwagę, że problem ten niepomiernie wzrasta w czasie, gdy zwiększono czas pracy nauczycieli (od 2008 roku w oświacie – średnio o 12 lat). Będzie to wymagało większej regeneracji zdrowia przez pracujących do 67 lat nauczycieli.

  1. Urlopy wypoczynkowe (pkt 24). Uważamy, że należy zwracać uwagę na zadania, żeby nie tworzyć fikcji w szkołach, żeby nauczyciel nie musiał być w szkole bez potrzeby, gdy np. uczniowie mają wakacje lub przerwy świąteczne. Należy wziąć pod uwagę czas urlopu, jaki obowiązuje nauczycieli w innych krajach europejskich. Należy uwzględnić wyniki badań dotyczące czasu pracy nauczycieli wykonane przez Instytut Badań Edukacyjnych (średnio 46 godz. 40 min), co powinno mieć wpływ także na sprawy urlopu na poratowanie zdrowia, urlopu wypoczynkowego, funduszu zdrowotnego, itd..


  1. Rejestrowanie zajęć (pkt 18).  Szereg kontrowersji budzi obowiązek rejestrowania czynności wykonywanych przez nauczyciela poza pensum i to według wzorów opracowanych przez poszczególnych dyrektorów. Widzimy w tym zagrożenie m. in. dodatkową BIUROKRACJĄ.

  1. Awans zawodowy nauczycieli (pkt 4, 8, 9). Już obecnie jest możliwość wyrażenia opinii przez Radę Rodziców. Z kolei zmiany organu przeprowadzającego postępowanie na nauczyciela dyplomowanego są nieprzekonujące. Także jeden ekspert w komisji egzaminacyjnej to stanowczo za mało.

  1. Komisje dyscyplinarne dla nauczycieli (pkt 34, 38). Uregulowanie w ustawie spraw dotyczących postępowania dyscyplinarnego nie budzi sprzeciwu. Natomiast umiejscowienie komisji I instancji przy organie prowadzącym budzi poważne wątpliwości. Chodzi przede wszystkim o niezależność osób pracujących w komisji dyscyplinarnej oraz uwarunkowania lokalne.

Wydaje się, iż te propozycje zmian to kolejne działania, które naruszają delikatną, ale bardzo ważną zasadę równowagi w edukacji, którego głównymi filarami są: Nauczyciele i Dyrektorzy – Uczniowie i Rodzice – Nadzór Państwa – Organy prowadzące. To działania krótkowzroczne.

W tych propozycjach brakuje głębszej – strategicznej wizji funkcjonowania polskiej oświaty, brak odpowiedzi na kluczowe pytania:

a. Jaki ma być docelowy model polskiej szkoły?
b. Jaki ma być nadzór państwa nad polityką oświatową samorządów?
c. Jak wzmacniać podmiotowość nauczycieli i szacunek do zawodu nauczyciela?
e. Jak zapewnić – adekwatnie do stawianych zadań – finansowanie polskiej oświaty?
c. Jaki będzie uczeń (pożądana – także z punktu widzenia państwa – sylwetka absolwenta)?

Przypominamy, że naszymi postulatami do realizacji w ustawie Karta Nauczyciela są m. in.:

  1. Wykreślenie tzw. godzin karcianych,
  2. Objęcie KN wszystkich nauczycieli niezależnie od organu prowadzącego,
  3. Określenie w KN pensum także dla nauczycieli-pedagogów, psychologów, logopedów,
  4. Doprecyzowanie zapisu art. 72 KN określającego minimum środków przekazywanych na pomoc zdrowotną dla nauczycieli,
  5. Ustalenie standardów - między innymi maksymalnej liczby uczniów w klasie,
  6. Inne, korzystniejsze dla nauczycieli rozwiązania emerytalne (nawiązujących do b. art. 88 KN).

Staraniem nas wszystkich powinno być podejmowanie działań na rzecz zachowania prestiżu zawodu nauczycielskiego, wspólnej merytorycznej obrony przed nierzetelnymi informacjami o warunkach pracy, a czasami naruszających godność nauczycieli (niestety, w ostatnich latach corocznie traci pracę po ok. 7.000 nauczycieli. Napięć jest więc wystarczająco dużo).

Zwracamy też uwagę, że oświata, w tym odpowiednia pozycja nauczycieli, jest dobrem całego narodu, gwarancją naszej tożsamości i systematycznego rozwoju. Stąd oczekujemy dialogu i merytorycznej debaty o kształcie polskiej edukacji a także podmiotowego traktowania ludzi oświaty.

                                                            W imieniu Sekcji:


       Hanna Minkiewicz                              Barbara Kamińska                                        Wojciech Książek    
       (Sekretarz Sekcji)                 (Zastępca Przewodniczącego Sekcji)            (Przewodniczący Sekcji Gdańskiej)


Do wiadomości:
- Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”;
- Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”;
- Wojewoda Pomorski;
- Organy prowadzące oraz szkoły i placówki oświatowe w województwie pomorskim;