4 czerwca 2013

Złotodajny interes

Poniżej tekst wysłany do dwumiesięcznika M6 przez czytelnika w kwietniu br. Tekst nie został zamieszczony ze względu na nadmiar materiałów, stąd publikacja w Serwis21


Złotodajny interes...

Chodzi oczywiście o śmiecie.  Wszyscy o nich teraz mówią i piszą. I trudno się temu dziwić, haracz jaki będziemy od lipca płacić musieli płacić miastu, wzrośnie niemal trzykrotnie. Piszę trzykrotnie, bo nie wyobrażam sobie by w blokowiskach z jakich się składają spółdzielcze osiedla mieszkaniowe można było nakłonić wszystkich mieszkańców do sortowania śmieci. Większość na pewno tak, ale zawsze się znajdą „indywidualiści” (chciałoby się rzec czarne owce), którzy będą wrzucać wszystko razem jak leci i gdzie popadnie.
A jak jest w krajach starej Unii, Unii, która zmusza nas do oddania śmieciowego interesu władzom samorządowym. Otóż stolica naszego zachodniego sąsiada za śmieci posegregowane nie pobiera od swych mieszkańców żadnych opłat. Z kolei we francuskim Strasbourgu za posegregowane śmieci mieszkańcy  dostają nawet jakieś pieniądze. Inne miasta także starają się tak postępować, by ten nowy podatek (sic!) był dla mieszkańców jak najmniej uciążliwy i kosztowny.
A jak będzie u nas? Ano w naszej stolicy już ustalono stawki (konia z rzędem temu, kto zrozumie według jakich kryteriów), mimo że nie przeprowadzono żadnego przetargu wśród potencjalnych odbiorców (utylizatorów) naszych śmieci. Wynik nie trudno prze-widzieć : od lipca ogólny chaos i bałagan, za który będą płacić Bogu ducha winni mieszkańcy naszego miasta. Przecież dotychczas nie wiadomo, w jaki sposób będą opłaty za wywóz śmieci pobierane. Dlaczego w naszym kraju mamy żyć i działał w ustawicznej improwizacji. Chyba między innymi i dlatego, że w ten sposób łatwiej jest ludzi oskubać.
Uważam, sprawa śmieci jest tak poważna  a przede wszystkim kosztowna, że należy z nią poczekać aż do momentu, kiedy zostaną wypracowane rozsądne zasady współpracy, a spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe i indywidualni właściciele domów zaopatrzą się w odpowiednie altanki i pojemniki do segregacji.

Jest jeszcze jedna sprawa nad którą  należałoby się pochylić: to rosnąca z roku na rok tendencja wypuszczania na rynek artykułów zwłaszcza spożywczych (ale nie tylko) w coraz mniejszych opakowaniach jednostkowych. W dobie powszechnego wyposażenia mieszkań w lodówki  jest to z racjonalnego punktu widzenia zupełnie nieodpowiedzialne. Tak powstają dodatkowo całe góry śmieci w skali osiedli, miast, a w końcu całego kraju. Nie przynosi to korzyści środowisku ani też indywidualnemu nabywcy. Miniaturyzacja produktów ma uzasadnienie w niektórych branżach przemysłowych, ale nie w przetwórstwie rolno-spożywczym. Producenci prześcigają się w wypuszczaniu na rynek coraz to mniejszych wagowo artykułów, głownie – jak mniemam – by kamuflować podwyżki cen. Leży to także w interesie producentów opakowań. Za to na składowiskach rosną góry dodatkowych śmieci .

Ryszard Korona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz