19 grudnia 2012

Polskie wigilie, wartości i życzenia


Blog nr 33

Polskie wigilie, wartości i życzenia

Czas grudniowy, to czas opłatkowy. Trochę się rymnęło, ale coś w tym jest. Wiele jest okazji do spotkań w szkołach, w kręgu różnych organizacji. Tylko co powiedzieć w takich chwilach?
Co powiedzieć tym bardziej wtedy, gdy nie chce się mówić banałów, nie chce się być hipokrytą mówiącym coś, w co się  nie wierzy, gdy wyznaje się zasadę, iż „tylko prawda jest ciekawa” (to słowa bodajże Józefa Cata-Mackiewicza)?
Właśnie owa prawda, którą nosimy w sobie, jakoś nie przystaje w obecnej przedświątecznej sytuacji. Tu adwentowy czas, kolędy, lampki, przygotowania domowe, a w sobie są jakieś pokłady wątpliwości, buntu, czasami cichej rozpaczy. Dlaczego? Skąd?
Wynika to z odbioru rzeczywistości. Trudno ominąć, zapomnieć o takich odczuciach, iż obecnie w Polsce, ale w części i w Europie, na świecie:
  • Następuje atak na wartości, na składowe polskości czy tradycji narodowej. Polska przestaje być zbudowana na skale.
  • Dominuje prowizorka, brak jest szerszej wizji państwa, gospodarki, relacji społecznych.
  • Narasta poczucie, że ludzie stają się balastem, są niepotrzebni władzy (korzystającej do woli z przywilejów – np. służbowych samochodów, samolotów). Stąd występuje lęk, poczucie zagrożenia utratą pracy, środków do życia – także nauczycieli, pracowników szkół.
  • Skutkiem likwidacji stoczni, obumierania przemysłu motoryzacyjnego, zamykania szkół jest nie tylko uwiąd innowacji, myśli technicznej, ale i dramatyczne bezrobocie, które w sposób szczególny dotyka absolwentów szkół i uczelni. Brakuje perspektyw, tymczasem Polska nie była i nie jest tylko krajem kelnerów (oczywiście nie obrażając ludzi tego ciekawego zawodu). Trzeba wytwarzać, żeby móc korzystać.
  • Odtwarza się podział na Polskę A i B i to nie tylko w sensie geograficznym, czy w podziale na ludzi mieszkających na wsi, małych miasteczkach, czy dużych miastach. Dla edukacji gorszy jest podział na dzieci urodzone w rodzinach biednych (a ponad dwa miliony ludzi żyją w ubóstwie) i tych z rodzin zamożnych, bo nie to kryterium powinno stanowić o dostępie do jak najwyższej edukacji. Bez poczucia narastających obszarów wykluczenia społecznego.

To opis krytyczny, ale trudno zmienić swoje poczucie, że Polska staje się wydmuszką, że polityka staje się pusta, zapełniona przez aktorskie gesty, tzw. pijar bez oparcia na wartościach, idei „Pro publico bono”. Jak w tej sytuacji dzielić się opłatkiem z kimś, kto potrafi powiedzieć na drugiego człowieka, i to pod pełną kontrolą emocji, rozumu, nawet najgorsze kalumnie, bo media lubią wyrazisty przekaz, bo to może wpłynąć na notowania wyborcze? Dzisiaj miłe gesty – a jutro, czy zaraz po spotkaniu? Znowu pogarda, intrygi?
W tej sytuacji sam bardziej wolę dziękować niż życzyć. Bo jest za co chociażby w edukacji. To dobro mniej się przebija do mediów, gdzie dominują tzw. afery, ale ono tworzy się każdego dnia, szczególnie podczas spotkań nauczyciela z uczniem.
A życzenia? Za Conradem opowiadam się za heroizmem trwania, realizacją swoich obowiązków, nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach. W sytuacjach trudnych, wśród nawałnic i kryzysów, żeby do końca nie tracić ducha i wiary. Wracam też do niezwykłego opisu naszego charakteru narodowego, źródła słabości ale i niezwykłej siły, który dokonał w III części „Dziadów” Adam Mickiewicz. Te trudne, ale jakże ważne słowa to: „Nasz naród jak lawa,/Z wie­rzchu zim­na i twar­da, sucha i plugawa/Lecz wewnętrzne­go og­nia sto lat nie wyziębi,/Plwaj­my na tę sko­rupę i zstąpmy do głębi”.
Warto w tym szczególnym dla polskiego zegara czasie Świat Bożego Narodzenia zejść do głębi siebie, najbliższych, poczuć polskość i wartości. Wrócić pamięcią do wielkich polskich zmarłych, jak chociażby Karol Levittoux, jak tych 44 zabitych w grudniu 1970 na Wybrzeżu po to, aby przypomnieć sobie ich testament, który powinien być zobowiązaniem dla naszej przyzwoitości, pracowitości. Przypomnieć sobie zapominany często sens słów ECCE HOMO, czyli czym jest człowieczeństwo. I starać się to przenieść na swoje życie już w 2013 roku. Czego moim współbraciom (i współ-siostrom oczywiście tyż) i sobie życzę.

Wojciech Książek

Ps. Pewnym elementem trudnego, ale jednak optymizmu jest to, iż w obecnej Polsce, nawet w sytuacji zaskakujących zmian personalno-właścicielskich w jednym czasopiśmie („Uważam Rze”), można powołać nowe („W Sieci”). Tylko trzeba mieć „kapitał” na rozruch i to nie ten, od Marksa i Engelsa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz