31 marca 2012

W SPRAWIE STADIONU

Związek Stowarzyszeń Praskich

ul. Ząbkowska 27/31, 00-987 Warszawa atd@zwiazekpraski.pl    www.zwiazekpraski.pl

                                                                                                                                                       

Warszawa 10.02.2012 r.

W sprawie Stadionu,

 blokowiska wieżowców planowanego koło Stadionu

i blokowiska wieżowców, którego budowę umożliwia projektu planu miejscowego Portu Praskiego

Szanowni Państwo

Docierają do mnie relacje z katastrofy komunikacyjnej i ekologicznej na Saskiej Kępie spowodowanej imprezą otwarcia Stadionu.

       Nie kompetentni i bez wyobraźni urzędnicy miasta, którzy postawili w tym miejscu taki Stadion szykują nam jeszcze większą katastrofę.

       Planują wybudować przy Stadionie blokowisko wieżowców. Następne blokowisko wieżowców planuje inwestor w Porcie Praskim, bo umożliwia mu to plan miejscowy opracowany przez miejskie BAi PP obecnie rozpatrywany.

       Na posiedzeniu DKDS Praga Pn przedstawiciel Elektrimu powiedział, że w Porcie Praskim planują blokowisko o pojemności na 40 tys. ludzi.

 Pojemność blokowiska koło Stadionu będzie podobna, jeżeli nie większa.     

      Każdego dnia mieszkańcy obu blokowisk będą chcieli wjechać lub wyjechać z tego terenu. Ulic dojazdowych nie da się poszerzyć a więc kataklizm komunikacyjny będzie dotykał Mieszkańców Saskiej Kępy, ul. Grochowskiej, Zamojskiego, Targowej i Jagiellońskiej, co dzień w skali porównywalnej, jaką spowodowała impreza otwarcia Stadionu. Status i nawyki komunikacyjne spowodują, ze Mieszkańcy tych blokowisk będą używać samochodów a nie metra.

       Oba blokowiska wieżowców zamkną biegnący tamtędy kanał napowietrzający tereny objęte klęską ekologiczną wywołaną przez ogromne natężenie ruchu pojazdów z tych blokowisk. Projekt planu dla Portu Praskiego umożliwia inwestorowi zniszczenie Warszawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu przez wycięcie prawie 200-letniego drzewostanu  „jako gatunków obcych” i zasypanie wód odnogi Portu. ( opinia RDOŚ). Obok nad Wisłą są obecnie wycinane przez RZGW stuletnie drzewa w chronionym obszarze Natura 2000 „w ramach działań zapobiegających powodzi i usuwania gatunków obcych” ( też opinia RDOŚ).

       Oba tereny zielone przez kanał napowietrzający dostarczają wzbogacone w tlen powietrze na tereny przyszłych tras dojazdowych do blokowisk.



      A co będzie w dniu, kiedy do ruchu pojazdów z blokowisk dojdzie impreza na Stadionie i spowoduje dodatkowe wielkie natężenie ruchu pojazdów?

       Oceną wielkości tej katastrofy i jej skutków ekologicznych dla życia Mieszkańców tego rejonu obu naszych dzielnic, zostawiam państwa wyobraźni.

      Proszę organizacje i Mieszkańców z tych terenów o wyrażanie sprzeciwu przeciw tym planom wszędzie gdzie nadarzy się ku temu okazja. Powiadomcie o tym sąsiadów, znajomych w organizacjach i mediach.

 Zapraszam do współpracy żeby urzędnicy nie zmienili naszych spokojnych dzielnic w tereny nienadające się do życia dla ludzi.

Antoni T. Dąbrowski

Związek Stowarzyszeń Praskich


NIE DLA POMNIKA CZTERECH ŚPIĄCYCH


Nie dla pomnika "Czterech śpiących" w Warszawie! Podpisz petycję

"Ten pomnik komunistycznej propagandy, sprzeczny z historyczną rzeczywistością, jest dla Polaków symbolem serwilizmu i hańby (...) Gdy 18 listopada 1945 roku uroczyście odsłaniano pomnik, kilkaset metrów dalej trwały przesłuchania, mordowano ludzi i chowano potajemnie w bezimiennych zbiorowych mogiłach" - czytamy w petycji popieranej m.in. przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej.

Treść petycji skierowanej do Rady Miasta Warszawy:

Społeczny Komitet Protestu Przeciwko Przywróceniu Pomnika Braterstwa Broni (tzw. „Czterech Śpiących”) wraz ze Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej i Fundacją „Wolność i Demokracja”, przy wsparciu Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, zwraca się do władz stołecznego miasta Warszawy o podjęcie decyzji w sprawie definitywnego usunięcia Pomnika Braterstwa Broni z przestrzeni publicznej stolicy i ostatecznego przekazania go do miejskiego magazynu lub do skansenu komunistycznych rzeźb w Kozłówce.

Ten pomnik komunistycznej propagandy, sprzeczny z historyczną rzeczywistością, jest dla Polaków symbolem serwilizmu i hańby - tym bardziej niemożliwym do zaakceptowania, że obrażającym pamięć i godność żołnierzy AK, WiN i NSZ zamęczonych w katowniach i więzieniach NKWD i UB znajdujących się w czasach stalinowskiego reżimu w najbliższej okolicy dotychczasowej lokalizacji pomnika. Gdy 18 listopada 1945 roku uroczyście odsłaniano pomnik, kilkaset metrów dalej trwały przesłuchania, mordowano ludzi i chowano potajemnie w bezimiennych zbiorowych mogiłach.

Domagamy się uszanowania Ich Pamięci!

Kwestia ulokowania takiego pomnika w stolicy jest sprawą dotyczącą nie tylko mieszkańców Warszawy, ale wszystkich Polaków - zarówno w kraju, jak i poza jego granicami, którym bliska jest pamięć o bohaterach polskiego podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego.

Społeczny Komitet Protestu Przeciwko Przywróceniu Pomnika Braterstwa Broni, wraz z organizacjami wspierającymi, zwraca się z gorącą prośbą do wszystkich Rodaków o składanie swoich podpisów pod tą petycją.

Komitet tworzą:

Przewodniczący- Tomasz Pisula Prezes fundacji Wolność i Demokracja socjolog i politolog –Andrzej Melak Przewodniczący Komitetu Katyńskiego, Radny m. st. Warszawy Ryszard Bacciarelli Aktor teatralny filmowy i telewizyjny Paweł Wróbelinżynier – działacz podziemnej „Solidarności”, b. więzień polityczny PRL Hubert Kossowski publicysta, dokumentalista historii Pragi, żołnierz AK Rzecznik komitetu  TELEFON KONTAKTOWY kom. 501 588 668




28 marca 2012

POKIN W OBRONIE LEKCJI HISTORII

Kraków, 23.03.2012


Prezydent RP Bronisław Komorowski
Premier Rządu RP Donald Tusk
Marszałek  Sejmu Ewa Kopacz
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz                                                     


Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zwraca się do Szanownych Adresatów w sprawie niezwykle ważnej, bo dotyczącej akcji Ministerstwa Edukacji, które od najbliższego roku szkolnego ma zamiar wyeliminować nauczanie historii i  drastycznie  ograniczyć nauczanie języka polskiego w dwóch ostatnich latach liceum na podstawie opracowanej nowej podstawy programowej, a której my, żołnierze AK, WiN, NSZ, żołnierze z lat drugiej konspiracji, więźniowie i represjonowani z lat PRL, stanowczo się sprzeciwiamy. 

Przeciwko tym działaniom MEN wystąpili z Apelem „Ratujmy historię” profesorowie historii i literatury polskiej, środowiska niepodległościowe, NSZZ „Solidarność”, Towarzystwo Nauczycieli Szkół Polskich i inne organizacje. Wszyscy wypowiedzieli się jasno, że ta reforma doprowadzi do utraty pamięci naszej historii przez młodzież, zniszczy tożsamość narodową, a w rezultacie doprowadzi do zaniku patriotyzmu. Poziom liceów będzie znacząco obniżony, wg ekspertów do poziomu dawnych szkół podstawowych. Ministerstwo Edukacji te wszystkie protesty zlekceważyło.

W obliczu takiego zagrożenia podstawowych wartości narodowych została podjęta w Krakowie głodówka przez działaczy dawnej opozycji niepodległościowej z lat PRL jako akt całkowitej desperacji, bo agencje państwowe odpowiedzialne za poziom i jakość kształcenia zamiast zwiększyć liczbę godzin historii i polskiego rozpoczęły likwidacje tych przedmiotów. A przecież sami absolwenci liceów zauważają, iż z powodu ograniczeń lekcyjnych nie mieli okazji poznać bliżej wydarzeń z lat 1945-1989, tak przecież istotnych dla pełnego zrozumienia sytuacji społeczno-politycznej naszego kraju.

Takie działania Ministerstwa Edukacji Narodowej i do czego one doprowadzą, najlepiej można skomentować słowami Józefa Piłsudskiego głównego twórcy II Rzeczypospolitej „Naród, który nie szanuje swej przyszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”. Ten szacunek wyraża się zaś m.in. w nauczaniu historii. My, którzy walczyliśmy zbrojnie o niepodległą Polskę, którzy niejednokrotnie widzieliśmy śmierć w boju naszych kolegów,  nie dopuścimy i nie pozwolimy na bezideowe wychowanie młodzieży, na niszczenie polskości. Nauczyciele historii i polskiego z liceów widzą w tych działaniach swoiste podobieństwo do działań dawnych komunistycznych aparatczyków, tylko, że teraz zamiast kłamać, po prostu nie będzie się uczyć historii i literatury polskiej.

My wiemy, że za nieznajomość historii płaci się prędzej, czy później, wielką cenę, upadku gospodarczego, niewoli i krwi. I tu musimy znowu zacytować słowa marszałka Piłsudskiego „Naród, który traci pamięć przestaje być narodem – staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmującym dane terytorium”. My, kombatanci i osoby represjonowane, widzimy - może ze względu na nasz dojrzały wiek - niezwykle jasno szereg posunięć władz państwowych, które przynoszą szkodę Państwu Polskiemu. W tej chwili występujemy w obronie polskiego szkolnictwa, ale niedawno musieliśmy wystąpić w obronie wolności mediów, w obronie wyrzucanych dziennikarzy, przeciw cenzurze. Chcemy, aby nasz kraj był rzeczywiście wolny i sprawiedliwy, a nie tylko udawał, że takim jest. Dlatego przypominamy, że każda władza musi się kiedyś skończyć i odpowiedzieć za podłe czyny.

Mamy wciąż nadzieję, że Szanowni Adresaci doprowadzą do oczekiwanych przez nas zmian i nie będziemy musieli się wstydzić za nasze władze. Oczekujemy od Szanownych Adresatów zarówno realizacji naszych postulatów, a właściwie postulatów całego społeczeństwa, jak również pisemnej odpowiedzi o tym co będzie zrobione, aby więcej nie dopuścić do tak karygodnych, antypolskich działań.

Z poważaniem   

Przewodniczący POKiN

Edward Wilhelm Jankowski

21 marca 2012

Serwis21 Krajowy - marzec 2012

Donald Tusk jak papuga powtarza 67 lat, Komorowski popiera wydłużenie wieku emerytalnego i zaprasza do debat eksperckich zwolenników wydłużenia pomijając niezależnych ekonomistów (jak np. dra Daniela Alain Koronę) przeciwnych temu rozwiązaniu. Palikoty już zadeklarowały poparcie dla przymusu pracy dla mężczyzn i kobiet do 67 lat. Petycje pod referendum, manifestacje i inne protesty społeczne mają miejsce, ale władza pozostaje na razie nieugięta. Naród nie traci przy tym poczucia humoru, o czym świadczy poniższy tekst, które przesyłają sobie mailami internauci.





POLSKA ROK 2054
ZUS po raz kolejny podniósł emerytalną poprzeczkę


Rodzina Pyziołów:



Wacek Pyzioł, nestor rodu, lat 104, operator koparki, dorabia do pensji rozwożąc butle gazowe. Czasem zapomina do czego służy koparka, ale to nic. Zeszyt z opisem nosi przy sobie, nie widzi na jednooko a drugie o 40% osłabione, ale życzliwi przechodnie zawsze poczytają o co biega.



 Żona Wacka Krystyna Pyzioł, lat 101, księgowa. Kochane prawnuczki dowożą ją do roboty, na zmiany przeliczają słupki liczb, co przy czterdziestu prawnuczkach przebiega dosyć sprawnie i pozycja Krystyny w firmie jest nie do zakwestionowania.



Antoni Pyzioł, syn Wacka i Krystyny, lat 80, leśniczy z zaawansowanym Alzheimerem. Okrutny Niemiec rzuca Antonim po całym powiecie. GPS wszyty w portki informuje wnusie o miejscu pobytu dziadka. ZUS oddala tysiąc czternaste podanie o rentę.



Małżonka Antoniego, Marianna, lat 78, laborantka w zakładach chemicznych. Jest po sześciu wybuchach i dwóch wyciekach trucizn. Okopcona, lecz pełna wigoru.



Drugi syn Wacka, Leszek Pyzioł, lat 78.Murarz i tytan pracy. Jeden poziom budynku w rewelacyjnym czasie ośmiu lat. Dwóch pomocników, obaj po 70 lat kryją Lesia jak mogą.



Żona Leszka, Józefa, lat 74, fryzjerka. Z konieczności strzyże owce. Im jest wszystko jedno jak wyglądają po robocie Józefy.



Kolejny syn Wacka, Marian Pyzioł, lat 76, operator dźwigu żurawia. Mieszka na stałe w kabinie. Nie opłaca się schodzić bo trochę to trwa. Wnusie dowożą prowiant i DVD ze zrzędzeniem żony, Teofili Pyzioł, lat 75, położnej z Parkinsonem, czasowo zawieszonej w czynnościach zawodowych po trzech upuszczeniach noworodków.



Kolejne dziecko Wacka i Krystyny Pyziołów córka Stefania Krążol, lat 82, pilotka wycieczek zagranicznych, której i tak nikt nie słucha bo często angielskie słowa miesza z rumuńskimi i rosyjskimi. U Stefci historia potrafi wyglądać nieco dziwnie i bywa, że Jaćwięgowie leją Krzyżaków pod Koronowem a Henryk Pobożny zostaje małżonką księcia Witolda, przez co wzmacnia się przymierze Sasów i Hetytów. Na marginesie, mąż Stefanii, Leon Krążol, lat 95, chirurg na rencie inwalidzkiej, bo ZUS sprytnie przeliczył wydatki na Krążola i wydatki na ofiary jego trzęsących się dłoni. Krążol wygrał. Może zwiedzać świat za 1600 zł renty.



Ostatni syn Wacka i Krystyny, Wiesław, lat 69, policjant z wydziału kryminalnego na rok przed emeryturą. Ostatni sukces -wielogodzinny pościg i aresztowanie dziewięćdziesięcioletniego złodzieja batoników.



Wśród przedstawicieli trzeciej generacji na uwagę zasługuje Jeremiasz Pyzioł, syn Antoniego i Marianny Pyziołów, lat 58, po przeszczepie nerki i dwóch zawałach nadal lata helikopterem GOPR-u. ZUS uzależnia prawo do renty od trzeciego zawału.








OSZUKIWALI WYBORCÓW

Jak informuje Gość Niedzielny - Prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski jeszcze niedawno krytycznie wypowiadali się na temat podniesieniu wieku emerytalnego. Ich stwierdzenia łączy fakt, że zostały wygłoszone przed wyborami.

- (…) w Polsce nie ma potrzeby podnoszenia wieku emerytalnego. – Można stworzyć możliwość wyboru – na przykład łącznie z wyższą emeryturą. Nic na siłę” – mówił Bronisław Komorowski 28 czerwca 2010 r. podczas debaty przed wyborami prezydenckimi.

- Nie wierzę, żeby wszyscy ludzie zbliżający się do siedemdziesięciu lat mogli pracować w swoich zawodach z równą wydajnością, jak robili to wcześniej. (…) Trzeba znaleźć rozwiązanie elastyczne, miękkie, przede wszystkim dobre dla ludzi, zachęcające ich do dłuższej aktywności zawodowej, a w konsekwencji dobre dla równowagi demograficznej na rynku pracy - pisał Donald Tusk 19 marca ubr. w „Gazecie Wyborczej”.

- (…) Proste podwyższenie wieku emerytalnego jest w pewnym sensie pójściem na skróty i załatwianiem sprawy przy użyciu topora, a nie skalpela” – ocenił Jacek Rostowski w wywiadzie dla „Polski - Głosu Wielkopolskiego” z 9 czerwca 2011 r. (cytat za stroną internetową Ministerstwa Finansów).

Przed wyborami  politycy PO krytycznie wypowiadali się na temat podniesienia wieku emerytalnego, teraz ich zdaniem nie ma innej możliwości. Minęło od kilku do kilkunastu miesięcy, ani w demografii ani w gospodarce tak dużo się nie zmieniło. A zatem – oszukali wyborców.





STAN WOJENNY – NIEZNANE FAKTY O PROCESIE JARUZELSKIEGO, KISZCZAKA I KANI



  Zakończony 12 stycznia 2012 roku proces przeciwko osobom oskarżonym o bezprawne wprowadzenie stanu wojennego, choć daleki od ideału, przyniósł bardzo cenne owoce. Zostało to jednak przemilczane, lub wręcz zafałszowane przez świat mediów, co samo w sobie już jest zjawiskiem dość znamiennym i wzbudzającym niepokój.



Po pierwsze, jak ustalił sąd na podstawie licznych, niegdyś tajnych a dziś już jawnych dokumentów, 13 grudnia 1981 roku nie istniało żadne, realne zagrożenie obcą interwencją. Potwierdził to również swoim świadectwem były I Sekretarz KC PZPR Stanisław Kania, który widział zagrożenie zbrojną interwencją ZSRR, ale rok wcześniej, w grudniu 1980 roku. Niebezpieczeństwo to, ostatecznie przeminęło wiosną 1981 roku. Od czerwca 1981 roku, trwały już tylko nieustanne naciski Breżniewa i posłusznej mu grupy polskich, dogmatycznych komunistów, mające na celu usunięcie z kierownictwa Partii Stanisława Kani i Wojciecha Jaruzelskiego, którzy nie widzieli potrzeby odwoływania się do rozwiązań siłowych i problemy wewnętrzne Polski zamierzali rozwiązywać za pomocą środków cywilnych, politycznych. Od września 1981 roku, ostatnią zaporą broniącą porozumień sierpniowych i swobód demokratycznych w Polsce był już tylko Kania, który został zastąpiony w październiku 1981 przez Jaruzelskiego, który w międzyczasie uległ naciskom Breżniewa, aby do rozprawy z Solidarnością użyć siły.



Kania za swoją uczciwość wobec Solidarnościowych partnerów i wierność zasadzie, aby problemy wewnętrzne rozwiązywać metodami pokojowymi, politycznymi, przypłacił utratą stanowiska i złamaniem jego osobistej kariery. Według Kani, wprowadzenie stanu wojennego mogło być uzasadnione jedynie w absolutnie wyjątkowych okolicznościach, co w żadnym stopniu nie miało miejsca w 1981r.



 Media przemilczały większość tych ustaleń, a nawet, jak Gazeta Wyborcza, dopuszczały się fałszerstw. <Kania (…)po wyjściu z Sali powiedział dziennikarzom, że jego zdaniem „zagrożenie interwencją ZSRR trwało aż do grudnia 1981 roku.”> (G.W. 13.01.2012, str.4)



To tylko najprostszy przykład fałszerstwa, co można sprawdzić, porównując tekst z Wyborczej, z treścią wywiadu, który miał miejsce także przed kamerami, a przede wszystkim, z treścią oficjalnego stanowiska Kani, prezentowanego przed sądem. Cytuję: „Ważne jest, że w późniejszych miesiącach, taka groźba, wbrew temu co się niekiedy pisze i mówi, nie wystąpiła już w realnym wymiarze. Jestem głęboko przekonany, że i jesienią 1981 r. zagrożenia Polski radziecką interwencją zbrojną, nie było.”

(całość „Ostatniego Słowa” Stanisława Kani z 05.01.2012”- http://serwis21-express.blogspot.com/2012/03/wystapienie-kani-przed-sadem-okregowym.html).



 Te zorganizowane manipulacje dziennikarskie, dotyczą spraw bardzo ważnych dla Polski, bo chociaż historia sprzed 30 lat jest już dość odległa, to są to jeszcze tematy dotykające żywotnych interesów kraju i całego narodu. Ale najbardziej niepokojącym jest fakt, że świat mediów pokazał w tej sprawie absolutną, niemalże wojskową jedność i dyscyplinę, tak jakby dyrygował nimi do dziś jeden generał. Jest to tym bardziej zastanawiające, ponieważ Kania nie tylko  że został całkowicie oczyszczony z zarzutów, ale proces przypomniał również o jego licznych zasługach dla demokracji. To także on koordynował pokojowe i konstruktywne negocjacje w trakcie strajków w 1980 roku, co zostało zwieńczone podpisaniem Porozumień Sierpniowych w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu.



Innym, równie ważnym „odkryciem” tego procesu jest zachowanie się strony skarżącej, prokuratury IPN, która tak prowadziła oskarżenie, aby jak najmniej dotykać istoty sprawy, a jednocześnie aby proceduralnymi, bezsensownymi posunięciami przedłużać proces w nieskończoność. Tylko zdecydowana postawa sądu w grudniu 2011 roku, sprawiła, że odrzucono absurdalne wnioski IPN o … publiczne odczytanie tysięcy, tysięcy stron dokumentów, co nic nie wnosząc do rozprawy, zajęłoby jak obliczono, dodatkowo ok. 4lat!  To kolejny sygnał ostrzegający że sprawiedliwość nie zawsze jest nadrzędnym celem IPN.



Warszawa, 27.01.2012 r.

Radosław Oleksak



Red: Z procesu (i co potwierdza Kania) wynika niezbicie, iż nie groziła żadna interwencja sowiecka, a decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego miała tylko na celu ochronę interesów władzy przed społeczeństwem. Ale proces i dziennikarskie manipulacje wskazują także na ciągłą ochronę, jaką cieszy się sprawca stanu wojennego generał Jaruzelski. Gdy umrze urządzą mu – jako byłemu prezydentowi - jeszcze pogrzeb państwowy, mimo odpowiedzialności za zbrodnie stanu wojennego i z grudnia 1970 roku. Hańba.





Sól przemysłowa

Fajny wierszyk o jakże ostatnio aktualnej tematyce kulinarnego zakłoPOtania w zakłamaniu. Od jednego z internautów ~wujek sam


Sól przemysłowa, zanieczyszczona,

Za to przez Sanepid pobłogosławiona!

Tym wymyślnym kulinarnym przysmakiem

Częstowaliśmy latami zagranicznych przyjaciół.

Telewizja krzyczy: nic się nie stało!

Dioksyny, rtęć, ołów – było tego mało,

Wyników badań nie można zobaczyć,

Prokuratorzy wrzeszczą: trzeba umorzyć!


Łojewski i spółka do rozpuku się śmieją,

Szwajcarskie konta w szwach im pękają,

Już zaciera łapska rzesza cwaniaczków,

Potrójna przebitka czeka na oprychów.


Króluje kłamstwo sto razy powtórzone:

Brudna sól przemysłowa to zdrowie!

To wszystko napawa trwogą i smuci

Do wędlin ten gnój jak bumerang powróci.


Wydymać Polaka jest proste niesłychanie,

Skonsumuje z pokorą co mu będzie podane,

Grzecznie się schowa jak myszka pod miotłą,
Pęka ze strachu - spocony niewolniczą pracą.

Rosjanie mają kawior, Francuzi Foie Gra(s),
Podniebienia Hiszpanów rozpieszcza Paella,
A my Polacy nie gorsi, też dumny naród,

Mamy sól odpadową z chemicznych kombinatów!

Brudna sól drogowa na naszych stołach przez lata,

A niech to! Polacy znów pośmiewiskiem świata.

(źródło: Henryk Młynarczyk, Facebook)



Główny Inspektor Sanitarny, mimo obowiązku ustawowego, nie odpowiedział na wniosek Stowarzyszenia Interesu Społecznego z 29 lutego o udostępnienie listy zakładów oraz sklepów sprzedających produkty zawierające sól przemysłową.


KRAJ



ABW W DOMU SOŁTYSA BLOGERA: Opolscy policjanci przeszukali mieszkanie i komputer Jacka Walasa, sołtysa Graczy, który nazwał prezydenta Bronisława Komorowskiego złodziejem, a premiera Donalda Tuska kłamcą, informuje portal www.nysa24.pl. Również Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaintere- sowała się tą sprawą. (Zbigniew Płukar, facebook). To kolejne takie wydarzenie, po sprawie antykomora.pl.



AUTOSTRADY PĘKAJĄ. MINISTER TO NORMALNE.: Gigantyczne pęknięcia pojawiły się na powierzchni nowo zbudowanych odcinków autostrad A1 i A2. Drogi pękają, bo do ich budowy użyto mieszanki, która źle reaguje na niskie temperatury. Zniszczeń można było uniknąć, bo już rok temu ostrzegali przed tym eksperci i przedstawiciele firm budowlanych. – Główna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zignorowała te ostrzeżenia (Paula Freedom, Facebook)



ACTA OBOWIĄZUJE? Młodzi Polacy mówią nie dla ACTA. To tylko początek. Wrocławski poseł Solidarnej Polski prof. Mariusz Orion – Jędrysek niedawno napisał, cyt. (...) „Prawo międzynarodowe mówi, że państwo, które podpisało traktat ma obowiązek go przestrzegać także przed ratyfikacją, albo zawiadomić depozytariusza, że nie będzie ratyfikowało dokumentu i wycofać swój podpis. Dopiero po takich zawiadomieniu, rzecz jasna pisemnym, państwo to nie ma obowiązku traktatu przestrzegać. Póki Premier Tusk nie złoży odpowiedniego zawiadomienia w Japonii, ACTA w Polsce będzie obowiązywało, nawet przed ratyfikacją. Czyli już teraz obowiązuje. Premier, wobec oporu Jego Wysokości Internetu - postanowił dać sobie czas - i tylko sobie, a tymczasem ACTA działa (...)”. To wskazuje, że premier zapowiadając jakieś dyskusje nad paktem ACTA po prostu oszukuje kolejny raz młodych Polaków. http://ksi.3-2-1.pl/



BEZPRAWIE W IMIĘ PRAWA: Sędzia Jarosław Góral, który uwolnił Tomasza Turowskiego od zarzutu kłamstwa lustracyjnego, uniewinnił generałów Ciastonia i Płatka, oskarżonych o udział w przygotowaniach do mordu na ks. Jerzym Popiełuszce. Był też przeciwny uznaniu Józefa Oleksego za kłamcę lustracyjnego (Anna Kreczmer, Facebook)



DWA LATA WIĘZIENIA: Obrazisz homoseksualistę lub transseksualistę, możesz pójść na dwa lata do więzienia. Takie są konsekwencje propozycji zmian w kodeksie karnym zaproponowanych przez pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania, panią minister Agnieszkę Kozłowską-Rajewicz.  Co uzna się za obrazę – praktycznie każdą negatywną opinię, powiedzenie czy wręcz satyrę o homoseksualistach. Słowem tworzy się kastę nietykalnych. Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej oraz Instytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. Księdza Piotra Skargi apelują o wysyłanie protestów na adres pełnomocnika rządu ds. równego traktowania. Wzór na stronie: http://www.piotrskarga.pl/ps,9820,8,0,1,I,informacje.html. Skoro pani minister straszy więzieniem, zatem będziemy rozpowszechniać znak rejestrowy NOP - „Zakaz Pedałowania”.



GŁODÓWKA W OBRONIE ZAJĘĆ Z HISTORII: Jak informuje www.niezalezna.pl 5 działaczy opozycji z lat 80. rozpoczęło w kościele św. Stanisława Kostki w Krakowie głodówkę przeciwko zmianom w programach nauczania w szkołach. Domagają się zawieszenia rozporządzenia MEN, które ogranicza m.in. naukę historii.



IPADY DLA POSŁÓW, NIE DLA UCZNIÓW: Komputer dla każdego ucznia – oto hasło, którym Donald Tusk (55 l.) kilka lat temu wywołał euforię w polskich szkołach. Hasło pozostało hasłem, a nowe komputery dostali właśnie... posłowie. Za półtora miliona złotych (Paula Freedom, facebook)



KOMOROWSKI NADAJE SIĘ WYŁĄCZNIE NA BIESIADY: Bezpartyjny prezydent obywatelski wziął udział w obchodach Dnia Żołnierzy Wyklętych. To dobrze. Niestety przemówił. A to niedobrze. Nie zająknął się ani razu o jakich żołnierzy chodziło. Nie powiedział nic o ich losach. Nie powiedział z kim, kiedy i gdzie walczyli. Ani razu nie wspomniał Sowietów, komunistów i bolszewików, NKWD, KBW i PZPR. Nie wypadało urazić czerwonych przyjaciół? Komorowski, skoro już musi, to niech występuje wyłącznie na biesiadach"; http://blogmedia24.pl/node/56192



POLITYCZNY PROCES: 28 lutego ruszył proces Adama Słomki Zygmunta Miernika, Marianny Mirosław (weterani opozycji PRL), oskarżonych o kierowanie grupą przestępczą (o charakterze terrorystycznym) w wyborach prezydenckich 2005 roku. Brzmi groźnie, czytelnik myśli planowali lub szykowali zamachy, groźbami bezprawnymi, pobiciami straszyli wyborców. Nic z tych rzeczy. W trakcie dochodzenia przesłuchano ponad 70 tysięcy ludzi - pytając każdego CZY GŁOSOWAŁ NA SŁOMKĘ - co jest zabronione przez kodeks karny. Zgromadzono ponad tysiąc sześćset tomów akt ! Wydano kilkanaście milionów złotych! W trakcie dochodzenia dokonano rewizji w mieszkaniu i biurze KPN (prawomocną decyzją Sądu Rejonowego w Katowicach uznano te działania policji za "nielegalne przekroczenie uprawnień"), dokonano zatrzymania A.Słomki co kolejne trzy sądy uznały zgodnie za nielegalne i zasądziły zadośćuczynienie, a Apelacyjny w Katowicach uznał przewlekłość tego postępowania, zasądził odszkodowanie dla Z. Miernika oraz nakazał zakończyć trwające 6 lat śledztwo, gdyż "obecnymi metodami można je prowadzić w nieskończoność".



KOMBUD REMONTOWAŁ TRAFNE ZWROTNICE: Jak informuje Gazeta Polska Codziennie, zwrotnice na odcinku Psary–Kozłów, na którym doszło do tragicznej katastrofy kolejowej (pod Szczekocinami), remontowała spółka Kombud SA, która remontowała m.in. urządzenia Sterowania Ruchem Kolejowym (np. zwrotnice). To właśnie ich awaria mogła być jedną z przyczyn tragedii. Wyremontowany odcinek Psary–Kozłów został oddany do użytku w grudniu u.br. Jest najnowocześniejszy w Polsce. W założeniach podróż na tej trasie miała być komfortowa, szybka i bezpieczna. Mimo to w sobotę 3 marca w okolicy Szczekocin doszło do katastrofy. Zginęło w niej 16 osób. Prezes Kombudu - Ryszard Szczygielski jest związany z Platformą Obywatelską, w 2010 r. był członkiem komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego.



OGRABIĄ NAS DO SZCZĘTU: Budowa 1 km autostrady kosztuje w III RP 4 razy drożej niż w innych krajach Europy. Czesi budują swoje autostrady za 1-2 mln dolarów, my za 8 mln. Stadion Narodowy został wybudowany mniej więcej dwa razu drożej, niż podobne obiekty. Co więcej – nie nadaje się do użytku, chociaż termin zakończenia budowy już trzykrotnie przesuwano. Podobnie jest z innymi dziedzinami życia w Polsce – wszystko jest drogie, byle jakiej, niesprawne. Nie działają: sądownictwo, policja, administracja, nie funkcjonuje samorząd, służba zdrowia. To znaczy w ogóle to coś tam niemrawo robią, ale kilka razy wolniej i kilka razy drożej, niż powinny działać. Dlaczego tak? No bo to państwo (III RP) tak została zorganizowana, że nie jest w stanie sprawnie i oszczędnie działać. Poszczególne części państwa – administracje, gospodarkę, wymiar sprawiedliwości, sejm – oddano w ręce poszczególnym klikom zorganizowanym z różnych (najczęściej warszawskich) kręgów towarzysko-koteryjnych. Potem poszło to w dół. „Klika” – oznacza, że mamy do czynienia z grupą działającą we własnym interesie, nie w interesie ogółu. Klika – najpierw musi sobie zapewnić jakieś „żerowisko”, przejąć jakąś dziedzinę - powiedzmy wydawanie uprawnień budowlanych, albo mianowanie sędziów – wszystko jedno – byle odbywało się to za zgodą kliki, a nie na zasadzie wolnego wyboru obywateli. Potem klika zapewnia sobie nieusuwalność czyli to, ze sama siebie kontroluje. I jeszcze tylko dostęp do publicznych pieniędzy i mechanizm się domyka. Sami siebie wybierają, sami siebie kontrolują, sami sobie ustalają wynagrodzenia (oczywiście jak najwyższe) i tylko z naszych kieszeni wyciągają coraz większe kwoty, bo przecież ktoś to wszystko musi utrzymać. I tak właśnie funkcjonuje III Rzeczpospolita – państwo będące w teorii „wspólna własnością wszystkich Polaków”, a praktyce własnością kilkuset klik zorganizowanych już to w zawodowe korporacje, już to w polityczne partie (Janusz Sanocki, http://www.komitet-obrony-sprawiedliwosci.pl/ )



W OBRONIE WOLNYCH MEDIÓW: 18 marca kilkadziesiąt tysięcy osób manifestowało w całej Polsce, w proteście przeciw dyskryminacji Telewizji Trwam przez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Marsze w obronie katolickiej stacji i w proteście przeciwko łamaniu podstawowych praw obywatelskich oraz ograniczaniu przez rząd Donalda Tuska wolności mediów odbyły się m.in. w Gdańsku, Lublinie, Białymstoku i Bydgoszczy. Wcześniej podobne marsze miały miejsce w Warszawie, Krakowie, Łodzi. 21 kwietnia odbędzie się w Warszawie wielka demonstracja w obronie wartości katolickich i wolnych mediów. Zapraszamy.





GOSPODARKA



DEREGULACJA: Rzadko chwalimy ministrów rządowych, bo zazwyczaj nie ma za co. Ale gdy zdarza się pozytywna inicjatywa, warto ją pochwalić. Minister Gowin zapowiedział deregulację ok. 50 zawodów (na ok. 380), czyli zmniejszenie ograniczeń w dostępie do zawodów. W niektórych wypadkach przewiduje się likwidację licencji. Kierunek słuszny i wart rozważania. Tym niemniej ostrożności nie zawadzi (ten rząd wiele razy oszukiwał), a jak mówi powiedzenie - Bóg jest w preambule, a diabeł tkwi w szczegółach.



EMERYCI TRACĄ, ZARZĄDZAJĄCY ZYSKUJĄ: W myśl zasady, że pod latarnią najciemniej, w kapitale zgromadzonym na wypłatę przyszłych emerytur w Otwartych Funduszach Emerytalnych w 2011 roku wystąpiły straty, które wyniosły 11 mld zł. A instytucje finansowe zarządzające tymi funduszami zarobiły ponad 616 mln zł. http://marucha.wordpress.com/2012/03/11/ofe-marnuja-pieniadze/



PODWYŻKA CEN GAZU:. URE właśnie zatwierdził nową taryfę gazową dla PGNiG poinformował prezes URE Marek Woszczyk. Wzrost cen dla odbiorców przemysłowych wyniesie około 15 proc., a dla domowych od 7 do 10 proc. W postępowaniu przed URE nie uczestniczą żadne organizacje społeczne, w 2009 roku Urząd odmówił, a Sąd podtrzymał decyzję o odmowie dopuszczenia Stowarzyszenia Interesu Społecznego do postępowania ws. cen gazu. Sąd nawet odmówił wydania wówczas uzasadnienia wyroku.



PIENIĄDZE WYPAROWAŁY W ZUS: Z kont emerytalnych w ZUS wyparowało w ubiegłym roku ponad 8 mld złotych. Znikły środki emerytalne należące do osób, które pobierały rentę i zmarły, nie dożywszy emerytury. Po śmierci uprawnionych zawartość należących do nich kont emerytalnych powinna zostać przeniesiona na fundusz rentowy, ale tego nie zrobiono. Według danych ZUS, na kontach zmarłych rencistów znajdowało się w końcu 2010 r. aż 8,4 mld zł, po których dziś nie ma śladu. Miliardy znikły, rozpłynęły się w "rządowej przestrzeni". Co się z nimi stało? http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120308&typ=po&id=po03.txt



POLSKIE DZIECI PIJĄ NA UMÓR: Jesteśmy w czołówce Europy. Po przebadaniu 4 tys. polskich uczniów z 250 gimnazjów (średnia wieku 14 lat) okazało się, że choć raz w życiu upiło się 33 proc., z czego co dziesiąty po kilka razy. W przeprowadzonym w sześciu państwach Europy badaniu alkoholizmu wśród młodzieży Polska jest na trzecim miejscu po Holandii i Szkocji - donosi news.stv.tv. Najmniej piją młodzi ludzie w Niemczech i na Islandii. Alkoholu nie tknęło tam odpowiednio 76 i 94 proc. gimnazjalistów. Gimnazjaliści w Polsce najczęściej wśród badanych widzieli też pijącego alkohol ojca (61 proc.), choć upijającego się najczęściej widują nastolatki z Włoch i Holandii (11 proc.). (Zbigniew Płukar, facebook)





RÓŻNE



MORDERSTWO UPOŚLEDZONEGO: Minister zdrowia Holandii, pani Borst, mówiła o dziecku zabitym przez lekarzy już po urodzeniu. Stwierdziła, że wedle prawa karnego było to morderstwo, ale wymiar sprawiedliwości odstąpi od ukarania winnych, bo śmiertelny zastrzyk został zaaplikowany przez lekarza po konsultacji z rodzicami.  A tak w ogóle, dziecko to miało niewielkie szanse osiągnięcia "akceptowalnego poziomu wartości życia ludzkiego"?. Było upośledzone (Andrzej Eligiusz, facebook)



PIUS XII WSPOMAGAŁ OFIARY HOLOKAUSTU: Jak ujawnia Rzeczpospolita, Watykan ujawnił archiwalne dokumenty dot. Piusa XII. Dowodzą one bezspornie, że papież interesował się i wspomagał prześladowanych żydów przez hitlerowców. M.in. świadczy o tym dokument sporządzony przez byłych żydowskich więźniów, których papież przyjął na audiencji w 1944 roku po zajęciu Włoch przez wojska alianckie. Ludzie ci wyrazili olbrzymią wdzięczność dla Piusa XII za okazywaną im pomoc. „Papież przekazywał nam znaczące i niezwykle hojne dary i okazywał olbrzymie, ojcowskie zainteresowanie naszym stanem fizycznym, duchowym i moralnym" – napisali ocaleni z Holokaustu (Paula Freedom, facebook).



SERWIS21 KRAJOWY - DO WYDRUKU:
https://docs.google.com/viewer?a=v&pid=sites&srcid=ZGVmYXVsdGRvbWFpbnxzZXJ3aXMyMXxneDozZjk0Y2FkOThlZWY5NTQz&pli=1

20 marca 2012

WYSTĄPIENIE KANI PRZED SĄDEM OKRĘGOWYM 5.01.2012


Stanisław Kania

Wystąpienie przed Sądem Okręgowym w Warszawie po zakończeniu przewodu sądowego - 5.01.2012r.

Wysoki Sądzie,

nasz proces zbliża się do finału. Jeszcze niedawno nie było to oczywiste. Realna była obawa, że rozprawy trwać będą jeszcze kilka lat i nie dojdzie do sądowego rozstrzygnięcia o zasadności monstrualnego oskarżenia.

Jest jednak inaczej. Przychodzi pora decyzji, na które wytrwale oczekuję, budzą one też zainteresowanie liczących się kręgów społeczeństwa. Ciąży na mnie hańbiący zarzut udziału w związku zbrojnym, który miał mieć na celu popełnianie przestępstw, zwłaszcza udział w przygotowaniu stanu wojennego i likwidacji Solidarności".

Przypominam sobie czas, kiedy przedstawiono mi oskarżenia, przypominam sobie to uczucie zdumienia i sprzeciwu, które trwa. I nie może być inaczej. Nie zawodzi mnie jeszcze pamięć o minionych wydarzeniach i jest też dużo, dostatecznie dużo wiarygodnych, powszechnie dostępnych dowodów, polskich i zagranicznych - by znać prawdę o moich działaniach, o mojej postawie w okresie, w którym usytuowane jest oskarżenie.



2

To wszystko uzasadnia wnioski o zasadniczo innym charakterze niż te, które przedstawił prokurator IPN - mój oskarżyciel. Moje działania wówczas stanowiły egzamin z obowiązku wobec Polski. I ja się oceny tego egzaminu nie obawiam, jeżeli jej podstawą będą fakty.

Swoje stanowisko w sprawie oskarżenia przedstawiłem w Wyjaśnieniach..." przed Sądem na początku procesu. Mówiłem wówczas: Trzeba dojść Wysoki Sądzie do oczywistej konkluzji - z jednej strony jest monstrualny zarzut prokuratury IPN, a z drugiej zupełna pustka dowodowa, swoista czarna dziura".

Chciałbym podkreślić, że w prokuratorskich dokumentach nie ma żadnych śladów jego starań by swoje oskarżenie uzasadnić odpowiednimi dowodami. Prokuratora zobowiązuje do tego prawo (art.332 §2 kpk). Powtórzę, że w aktach sprawy na ponad 13 tysięcy kart nie zauważyłem ani jednej (podkreślam - ani jednej) odnoszącej się do głównego i jedynego - kwalifikowanego zarzutu o zbrojnym związku przestępczym. Żaden ze świadków, w czasie prokuratorskich przesłuchań, nie przekazał informacji na ten temat i żaden też nie był o to przez prokuratora pytany. Tak było u progu procesu.

Wysoki Sądzie,

jest rzeczą naturalną, że wobec nicości dowodów oskarżenia, oczekuje się co przyniesie w tej sprawie sam proces, co wniesie on do rozpoznania i rozstrzygnięcia sprawy. Było oczywiste, że proces nie jest w stanie przynieść prawdziwych dowodów na wsparcie fałszywego oskarżenia.

3

Liczyłem jednak, że może będzie podjęty chociażby wysiłek prokuratora na rzecz wskazania nawet subiektywnych faktów, w których on widział, dostrzegał choćby symptomy istnienia związku zbrojnego. Spodziewałem się stosownych pytań prokuratora na rozprawach wobec świadków. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. W toku całego procesu nie pojawiły się takie zeznania świadków, które przyniosłyby dowody wspierające oskarżenie. Stało się tak, bo takie dowody po prostu, nie istnieją.

Dominującą grupę świadków oskarżenia zgłoszonych przez prokuratora do przesłuchania w Sądzie stanowili generałowie Ludowego Wojska Polskiego. Przedstawiali oni, ze znajomością rzeczy i zaangażowaniem, fakty i oceny uzasadniające wprowadzenie stanu wojennego i informacje o przygotowaniach do tej operacji. Żaden ze świadków zeznających na rozprawach, nie informował o istnieniu związku zbrojnego i żaden nie był przez prokuratora o to pytany. Było tak samo jak przed procesem, w toku postępowania przygotowawczego.

Tak więc zeznania tych świadków oskarżenia na procesie, oznaczają wsparcie nie dla oskarżyciela, ale dla oskarżonych o wprowadzenie stanu wojennego. Świadkowie oskarżenia stali się świadkami obrony. Nie było w tym, ze względu na okoliczności, żadnego zaskoczenia. Generałowie byli po prostu sobą.

Ten całkowity brak dowodów na wsparcie oskarżenia, po latach śledztwa i procesu, ma jednak swoją wartość. Trudno nie uznać, że taki brak dowodów, w takich okolicznościach, jest też dowodem, jest nowym świadectwem na bezzasadność oskarżenia. I jest to dowód jednoznaczny, teraz już definitywny, mający - jak sądzę - istotne znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy.

4

Ostatnie wystąpienie prokuratora po zakończeniu przewodu sądowego jest kontynuacją praktyki rzucania oskarżeń bez ich oparcia na faktach i wiarygodnych dowodach. Ma to juz więc charakter i patologiczny i chroniczny.

Dziwnym faktem w naszym procesie jest to, że na świadków oskarżenia prokurator nie przedstawił ani jednej osoby ze środowiska Solidarności"! Wiadomo przecież, że to właśnie środowisko było najbardziej pokrzywdzone w stanie wojennym. Zabiegałem o ten udział w przekonaniu o pożytku skonfrontowania przed Sądem racji tych pokrzywdzonych i nas oskarżonych. Moje wystąpienie w tej sprawie pozostało bez echa.

Myślę, że przy okazji tych rozważań warto przypomnieć jeszcze jedno. Przed laty Sąd Apelacyjny w Warszawie zajmował się sprawami naszego procesu. W wydanym postanowieniu znajdujemy ważne stwierdzenie. Brzmi ono następująco: Nie można zapominać, że w polskim procesie karnym materialny ciężar dowodu spoczywa nie na sądzie, lecz na oskarżycielu publicznym i to prokurator ponosi ryzyko niezgodnego z jego oczekiwaniami rozstrzygnięcia sprawy, w sytuacji nie przeprowadzenia dowodów winy" (Postanowienie SA z 30 czerwca 2008r, str.1O). Jest oczywiste, że ta fundamentalna zasada, choć nie nowa jest wciąż aktualna

Wysoki Sądzie,

są w naszym procesie pewne uchybienia, które mogłyby budzić sprzeciw. Szkoda, że nie udało się, za sprawą decyzji Sądu, wysłuchać

5

na    rozprawach     moich    świadków    i     przedstawić    dokumentów dowodowych. Tak jest zresztą i w odniesieniu do innych oskarżonych.

Czy świadkowie i dokumenty zmieniliby obraz istoty i okoliczności moich działań? Tak tego nie oceniam. Faktycznie byłby to obraz o tej samej wymowie, ale jednak bardziej wyrazisty, odsłaniający bezpodstawność oskarżenia.

Staram się jednak zrozumieć stanowisko Sądu w sprawie świadków i dokumentów. Proces, łącznie z postępowaniem przygotowawczym, trwa już długo. Pierwsze zawiadomienie o podejrzeniu trafiło do mnie w marcu 2006r, w kwietniu 2007r. był akt oskarżenia, a w grudniu 2008r. po różnych komplikacjach zacząłem prezentować Sądowi Wyjaśnienia...", co trwało aż do czerwca 2009 roku. Tak więc, od początków postępowania przygotowawczego do zakończenia procesu upływa już prawie sześć lat. To rzeczywiście długo.

W tym czasie kruszyła się coraz bardziej ława oskarżonych. Proces rozpoczął się od oskarżenia 9 osób, ale wkrótce zmarł generał Tadeusz Tuczapski i Krystyna Marszałek-Młyńczyk. Ciężkie choroby sprawiły trwałe wyłączenie z naszego procesu generała Wojciecha Jaruzelskiego, generała Floriana Siwickiego i Emila Kołodzieja. Schorzenia i inne przyczyny uzasadniały prawie stałą nieobecność na rozprawach generała Czesława Kiszczaka i Eugenii Kempary. Uchylono oskarżenie wobec Tadeusza Skóry ze względu na jego bezprawność. Wcześniej, w okresie śledztwa zmarł Kazimierz Barcikowski - główny negocjator Porozumień Sierpniowych ze strony rządowej w Szczecinie, który miał być także tu sądzony. Zmarł też w fazie śledztwa generał Mirosław Milewski.

6

W ostatnich miesiącach na ławie oskarżonych zostałem sam, procesowi nadano moje imię. Przyszło mi więc uosabiać i ten wytworzony w prokuratorskiej wyobraźni zbrodniczy związek zbrojny i sprawców stanu wojennego i likwidatorów Solidarności".

Nieraz jestem przez swoich przyjaciół pytany, czy słyszę w tym wszystkim szyderczy chichot historii. Tak, ja słyszę i po ludzku gorzko odczuwam, ale myślę, że nie tylko ja słyszę.

Tempo procesu coraz bardziej gasło. W takich to okolicznościach prokurator wystąpił do Sądu ze zdumiewającą propozycją. Przypominam, że chodziło o odczytanie na rozprawach tysięcy kart z prokuratorskich materiałów dowodowych. To dobrze, że Sąd wspomniany wniosek oddalił bo uznał, że w sposób oczywisty zmierza jedynie do przedłużenia postępowania a nie zaś do realizacji jakichkolwiek celów postępowania karnego". Warto zauważyć, że na to czytanie trzeba by przeznaczyć, przy dotychczasowym rytmie rozpraw jeszcze cztery lata. Sąd zaliczył dokumenty prokuratora do materiałów dowodowych, bez ich czytania na rozprawach. Te akta okazały się bardzo przydatne dla obrony przed oskarżeniami. Przeczytałem je wszystkie i korzystałem z nich z pożytkiem dla potrzeb swojej obrony.

Trudno zaprzeczyć, że ten przykład z czytaniem dokumentów na rozprawach dowodzi jak wyraźne jest parcie na takie przedłużenie procesu, by sądowe rozstrzygnięcie sprawy stało się niemożliwe.

Ta kwestia ma dla mnie nade wszytko wymiar moralny. Zostałem naznaczony przez prokuratora hańbiącym piętnem. Poniża to moją godność. Nierozstrzygnięcie o prawdzie czy fałszu tego piętna niesie z

7

sobą jeszcze inne konsekwencje. Oznaczałoby to, że na moich najdroższych żonę, córkę, syna, dorosłą już wnuczkę i wnuka, na całą rodzinę i przyjaciół spłynie hańbiący spadek", to piętno z którym ja sobie mogę poradzić a im było by trudniej. Dlatego właśnie z takim uporem występowałem przeciw zagrożeniom nierozstrzygnięcia sprawy przez Sąd, bo... zabraknie czasu.

Byłem zdeterminowany, że trzeba zrobić wszystko by sprostać sytuacji, w której ludzie oczekujący i tu na sprawiedliwość tak szybko odchodzą, porażeni niemocą lub na zawsze. Rzecz w tym by zdążyć przed Panem Bogiem" jak to obrazowo wyraziła Hanna Krall w tytule swojej mądrej książki. Ostatnie tygodnie świadczą, że my jednak zdążamy i chyba zdążymy.

Dlatego właśnie ja nie tylko nie zgłaszam zastrzeżeń do decyzji Sądu, w sprawie świadków i dokumentów, ale je popieram bo one po prostu chronią proces, stwarzają możliwość oczekiwanego wymiaru sprawiedliwości.

Wysoki Sądzie,

znaczne uszczuplenie możliwości mojej obrony i innych oskarżonych uzasadniają potrzebę szczególnej uwagi dla dowodów w tej sprawie, które są dostępne.

Taką prośbę, taki postulat kieruję do Wysokiego Sądu w sprawie wnikliwego traktowania i korzystania z moich Wyjaśnień..." przedstawionych na początku procesu. Jest to obecnie mój jedyny, uznany i dostępny zbiór dowodów i faktów oraz ocen służących potrzebom obrony i może być pomocny w ocenie zasadności oskarżeń.

Chciałbym potwierdzić wiarygodność tego dokumentu, każda zawarta w nim  ocena,  każdy sprzeciw wobec oskarżenia znajdują

8

oparcie w sprawdzalnych faktach, ściśle adresowanych w Wyjaśnieniach...". Jest to też dokument wnikliwy, nie pomija żadnego z wątków oskarżenia.

Mówiłem już jak bezpodstawna jest prokuratorska teza o istnieniu związku zbrojnego i moim w nim udziale. Brak jest w tej sprawie jakichkolwiek, wspierających prokuratora, pisanych dowodów i zeznań świadków, co ma swoją jednoznaczną wymowę. Warto spojrzeć na ten zarzut jeszcze inaczej, kierując się jak każe prawo (art. 7 kpk) zasadami prawidłowego myślenia - a więc po prostu logiki.

To mając na uwadze wyraziłem w Wyjaśnieniach..." pogląd, że przedstawiany przez prokuratora związek zbrojny nie tylko nie istniał, ale i nie mógłby istnieć. Prokuratorskie założenie jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Na przeszkodzie stałby fakt, że członkami związku miałyby być osoby sprawujące najwyższe stanowiska w państwie, mające pełnię władzy. Osoby takie dysponują możliwościami przeprowadzenia dowolnych decyzji i dlatego nie odczuwają potrzeby tworzenia innych struktur niż konstytucyjne. Jest więc logiczne, że nie ma miejsca na proklamowany przez prokuratora spiskowy związek zbrojny.

Jestem przekonany, że te konkluzje rozumowania odnoszą się do każdej najwyższej władzy państwa, a nie tylko do tej z czasów Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej

Jest więc oczywiste, że omawiany związek zbrojny jest tworem fikcyjnym, pojawił się w oskarżeniach jako wirtualna konstrukcja, nie jako wynik analizy faktów, poszukiwania prawdy, ale z odległych od niej potrzeb politycznych.

9



Wysoki Sądzie,

oskarżyciel eksponuje, że głównym celem związku zbrojnego miała być likwidacja Solidarności", ale początki realizacji tego celu dostrzega jeszcze przed jej powstaniem - bo już w sierpniu 1980r. Ten zamiar jak dowodzą fakty jest tak samo prawdziwy" jak istnienie związku zbrojnego. Niestety, te fałszywe słowa są groźne, bo rzuca się je nie na wiatr, ale kieruje na sądową wokandę.

Byłem wówczas w samym centrum omawianych wydarzeń. Powierzono mi, z inicjatywy Edwarda Gierka, koordynację działań w skali państwa w sprawie wielkiej fali strajków Sierpnia 1980. Pamiętam czas, kiedy ważyła się na obradach Biura Politycznego sprawa zgody na powstanie nowych związków zawodowych (jeszcze nie było nazwy Solidarność"). Opisuję to w swoich Wyjaśnieniach...". Było to bardzo trudne, bo brzemienne w wewnętrzne i międzynarodowe następstwa. Mimo różnych oporów tę decyzję, bezprecedensową w całym świecie socjalistycznym podjęliśmy i był to bardzo odważny krok, ze świadomością, że będzie to rozwiązanie nie na jeden sezon.

Już w dwa dni po Porozumieniach Sierpniowych 2 września 1980r. odbywa się duża, zamknięta narada z udziałem członków Biura Politycznego, rządu i szefów wojewódzkich struktur partyjnych. Przedstawiłem tam stanowisko, że treścią naszych stosunków z nowymi związkami zawodowymi nie może być walka. Oświadczyłem, i miało to charakter dyrektywny, że członkowie PZPR mogą do tych związków wstępować i droga w tej sprawie jest, z naszej strony, otwarta. Nie były



10

to puste słowa.  Udział członków PZPR w Solidarności", w połowie 1981 r. osiągnął wielkość ok. jednego miliona osób.

Znamienne było też, że wśród delegatów na Nadzwyczajny Zjazd PZPR w lipcu 1981 r. było 20% takich, którzy należeli do Solidarności". Taki też odsetek, stanowili oni wśród nowo wybranych na Zjeździe, w tajnych wyborach, członków Komitetu Centralnego PZPR. To tylko cząstka faktów o wyrazistej wymowie, świadczących o przychylnym stosunku do solidarnościowego partnera i orientacji na trwałe, konstruktywne usytuowanie Solidarności" w życiu społecznym i państwowym.

Nawiązując do czasów, które omawiamy, trudno zapomnieć, że ich ważnym znamieniem były różnorodne konflikty, strajki, protesty, demonstracje. Prokurator widzi odpowiedzialność za te zjawiska tylko po stronie władzy. Prawda była inna. I władza nie była wolna od błędów i Solidarność" nie była siłą niepokalaną. Nam - władzy, trudno było oswoić się z tym, że Solidarność" to nie tylko związek zawodowy, ale wielomilionowy ruch społeczny, który jest też rzecznikiem milionów ludzi. Do dziś uważam jednak za słuszne nasze zarzuty pod adresem Solidarności" o nadużywaniu kosztownych strajków, traktowanie ich jako środka powszedniego użytku. Pojawiła się też niebezpieczna praktyka wyprowadzania konfliktów na ulice. Było to już igranie z ogniem. Budziło to najgorsze skojarzenia z tragicznymi wydarzeniami w przeszłości.

Wiązaliśmy te groźne zaostrzenia wystąpień, również z faktem, że Solidarność" wchłonęła do siebie znaczące siły opozycji politycznej, którą  krytykowaliśmy  za   parcie  do   siłowej   konfrontacji,   do  zmian



11

ustrojowych.   Kiedyś  spotykało  się to z zaprzeczeniami,   a  dziś jest powodem do dumy i zaszczytów dawnych działaczy Solidarności".

Ważne było to, że realizowano wówczas z inicjatywy PZPR wielki program reform i demokratyzacji kraju, co tworzyło korzystny klimat do działania dla wszystkich sił demokratycznych. Utrzymywała się wciąż praktyka rozwiązywania konfliktów środkami politycznymi i przekonanie, że możliwe jest zbudowanie porozumienia narodowego.

Nie udało się - ale to już inna sprawa Wysoki Sądzie,

jeszcze kilka uwag o stanie wojennym, o którym obszernie traktują moje Wyjaśnienia". Prokurator IPN zarzuca mi, w akcie oskarżenia, tylko udział w przygotowaniu, a nie we wprowadzeniu tej operacji. Oskarżyciel przekonał się jak widać, że przestałem pełnić swoją funkcję I sekretarza na prawie dwa miesiące przed stanem wojennym, a ściślej 18 października 1981 r. Wcześniej z tym przekonaniem różnie w prokuraturze IPN bywało.

Prokurator traktuje przygotowania do stanu wojennego jako przestępstwo. Mój oskarżyciel bardzo się myli. Prawo stanowi bowiem, że przygotowania mogą być uznane za przestępstwo tylko wtedy gdy są podjęte w celu popełnienia czynu zabronionego i są oparte na zamiarze bezpośrednim ukierunkowanym na osiągnięcie celu" (art. 16 kk, Lech Gardocki - Prawo karne", str. 101).



12

Jest bezsporne, że w żadnym momencie okresu, który określa czasowe granice mojej odpowiedzialności nie wyznaczaliśmy takiego celu jak wprowadzenie stanu wojennego, i nie uznaliśmy go za zamiar bezpośredni. Przemawia za tym dostatecznie dużo dowodów opisanych w moich Wyjaśnieniach...".

Przygotowania do stanu wojennego prowadzone były nie po to, aby tę operację przeprowadzić, ale by uzyskać zdolność wykonania takiego przedsięwzięcia. Stan wojenny był możliwy tylko wtedy, gdy uzasadniało najwyższe racje, najwyższa państwowa konieczność. Decyzje w tych sprawach musiałyby podjąć najwyższe władze państwa a nie żadni spiskowcy.

Wysoki Sądzie,

trudno jest zrozumieć całą złożoność problemów stanu wojennego bez korzystania z bogatych, zagranicznych zasobów archiwalnych, zwłaszcza z Moskwy, Berlina, Pragi, Waszyngtonu i NATO. Dlatego też na uznanie zasługuje Instytut Pamięci Narodowej za staranne wydanie wielkiego zbioru dokumentów zagranicznych, taktujących o Polsce lat 1980-1982, pod tytułem Przed i po 13 grudnia". Ten zbiór daje świadectwo jak trudna była międzynarodowa sytuacja Polski, jaka była postawa polskiego kierownictwa wobec ocen i żądań sojuszników, ale świadczy też i o tym, że niestety były karty hańby zapisane przez zachowania niektórych polskich działaczy.

Oceniam zagraniczne dowody odnoszące się do polskich spraw, poza nielicznymi wyjątkami, jako wiarygodne, chociaż niepełne. Interesujące dowody zagraniczne opisane są też w moich Wyjaśnieniach...",



13

Gdy sięgam do wspomnień to najbardziej wyraziście jawi mi się to wszystko co jest związane z groźbą radzieckiej interwencji zbrojnej w Polsce, w grudniu 1980r Było to i potworne i realne. Za sprawą różnych przyczyn, w tym i mojego przeciwdziałania, do interwencji nie doszło. Po kilku miesiącach, bo już w marcu 1981 r. to niebezpieczeństwo znowu się pojawiło, ale z trudem udało sieje zażegnać.

Ważne jest, że w późniejszych miesiącach, taka groźba, wbrew temu co się niekiedy pisze i mówi, nie wystąpiła już w realnym wymiarze. Jestem głęboko przekonany, że i jesienią 1981 r. zagrożenia Polski radziecką interwencją zbrojną,   nie było.

Jest dostatecznie dużo przesłanek by stwierdzić, że radziecka orientacja na usytuowanie interwencji na dalszym planie miała charakter trwały. Nadal jednak wyznawana była w Moskwie doktryna, że polskie problemy mogą być rozstrzygnięte tylko siłą zbrojną. Bardzo ważne jest jeszcze jedno - miała to być tylko polska siła. Nasi sąsiedzi wręcz demonstrowali stanowisko, że Polska, jej armia, siły bezpieczeństwa wewnętrznego i inne struktury są zdolne do samodzielnego przeprowadzenia operacji stanu wojennego.

Wydaje się pewne, że radziecka interwencja mogłaby nastąpić tylko wówczas gdyby w Polsce dokonywał się przewrót ustrojowy i nastąpiło zerwanie więzi iż Układem Warszawskim, czy też gdyby doszło do załamania operacji stanu wojennego z tragicznymi skutkami.

Dla Moskwy największym problemem było jak przełamać opór polskiego kierownictwa wobec stanu wojennego. Dźwigam ciężar wciąż

14

żywych wspomnień o swoich rozmowach, w tej sprawie, z najwyższymi przedstawicielami radzieckiego kierownictwa, zwłaszcza z szefem radzieckiego mocarstwa Leonidem Breżniewem. Tych rozmów było dużo i były bardzo trudne.

Presja na nas w sprawie stanu wojennego miała charakter stały i nasilający się. Posługiwano się też szantażem ekonomicznym, prowadzono szerokie dywersyjne oddziaływanie na kadry kierownicze. Kierowano słowa perswazji, ale i krytyki za brak zdecydowania w sprawach stanu wojennego i pod moim adresem i Wojciecha Jaruzelskiego. Zastanawiano się jak nas zastąpić. Później, jesienią 1981 r., cały radziecki krytycyzm skupiał się już tylko na mnie, na tym jak spowodować moje odejście ze stanowiska. Jest to obszernie opisane w dostępnych, kiedyś tajnych, radzieckich dokumentach.

W archiwach jest zachowany symboliczny dowód z Moskwy. Odnosi się on do posiedzenia Biura Politycznego KPZR z 17 września 1981r. Rozpatrywano wówczas propozycję zwołania w Moskwie narady szefów partii Układu Warszawskiego, również z moim udziałem, na której miano się zwrócić do mnie o rezygnację z funkcji I sekretarza. Wspomniano o kandydacie na moje miejsce - miał nim być Stefan Olszowski. Wymowa tego dokumentu jest oczywista (Księga IPN, t.ll, str 683).

Nie trudno jest udowodnić moje zmagania, potwierdzić mój stały sprzeciw wobec radzieckiej presji na stan wojenny, nie mogli więc sojusznicy mieć złudzeń, że możliwa jest tej sprawie moja uległość. Ten sprzeciw wyrastał z mojego przekonania i determinacji, że nie ma racjonalnych powodów do wprowadzenia stanu wojennego. Tak było w całym okresie, kiedy sprawowałem swoją funkcję I sekretarza PZPR, aż

15

do momentu mojej rezygnacji ze stanowiska. Nie dla wszystkich, takie podejście, było oczywiste. Ta kwestia była przedmiotem ostrych sporów w kraju, zwłaszcza w kierowniczych gremiach partyjnych i państwowych.

Były takie momenty, że wydawało mi się, iż radziecka presja i towarzyszące jej różne zdarzenia są już poza granicami ludzkiej wytrzymałości. Wystarczyło jednak sił by być sobą, by bronić swoich racji - bo byłem do nich przekonany, bo taki też był interes Polski, bo odczuwałem poparcie mojej partii i szerokich kręgów społecznych.

Nie ma więc podstaw do prokuratorskich oskarżeń mnie o przestępcze przygotowanie do stanu wojennego, bo przygotowań o takim charakterze po prostu nie było.

Wysoki Sądzie,

zbliża się doniosły moment ważenia przez Sąd oskarżeń oraz faktów, dowodów składających się na obronę bo jak wskazuje prawo -Podstawę wszelkich rozstrzygnięć powinny stanowić prawdziwe ustalenia faktyczne" (art.2 §2 kpk).

Ośmielam się wobec Wysokiego Sądu stwierdzić, że moja sytuacja procesowa wypełnia znamiona odpowiednich przesłanek procesowych prawa karnego (art.17 §1 pkt1 i 2 kpk) i uzasadnia przyjęcie dyspozycji zawartych w art. 414 §1 Kodeksu Postępowania Karnego.

Zwracam się więc, tak jak moi obrońcy, o uniewinnienie -sprawiedliwe rozstrzygnięcie sprawy.