30 czerwca 2011

SERWIS21 z dn. 30/06/2011

BIAŁA KSIĘGA CZ.1 Pierwszą część "białej księgi" przedstawili w środę na konferencji prasowej Antoni Macierewicz i prezes PiS Jarosław Kaczyński, z której wynika przede wszystkim fakt, że pierwszy pilot Tu-154M kapitan Arkadiusz Protasiuk nie lądował w Smoleńsku, tylko "usiłował wyrwać się ze śmiertelnej pułapki i uratować prezydenta i przywódców Polski"
1.to centrala moskiewska podjęła decyzję nakazującą przyjęcie Tu-154M w Smoleńsku, mimo złej pogody i niechęci kontrolerów. Według Macierewicza, centrala rosyjska wydała wieży bezprawne polecenie "sprowadzać i bez dyskusji".
2.kontrolerzy w sposób świadomy podawali załodze fałszywe informacje dotyczące przebiegu lotu i sytuacji meteorologicznej. Macierewicz mówił o "dramatyzmie sytuacji", gdy "kontrolerzy lotu błagają swoją centralę, by wskazała zapasowe lotnisko, a centrala odmawia".
3.Rosjanie mieli obowiązek 10 kwietnia 2010 roku zamknąć lotnisko w Smoleńsku. "Kluczowym pytaniem jest, dlaczego centrala zakazała im (kontrolerom-PAP) zamknięcia lotniska, dlaczego odmówiła wskazania zapasowego lotniska, dlaczego zmuszała ich do przekazywania fałszywych informacji?" - wyliczał Macierewicz.
4.sami kontrolerzy lotu byli "zszokowani i zaskoczeni", skąd nad lotniskiem w Smoleńsku pojawiła się mgła. "Była nieprzewidywana we wcześniejszych informacjach meteorologicznych. Gdy się pojawiła, stała się elementem straszliwej gry"
5., Rosjanie zaniedbali także przygotowania lotniska, personelu i stanowiska kontroli lotów, a podczas przygotowań zajmowali się wyłącznie wizytą premiera Donalda Tuska w Katyniu. "Oświadczono polskim dyplomatom wprost: +Będziemy chronili i zajmowali się wyłącznie premierem Donaldem Tuskiem, wizyta pana prezydenta nas nie interesuje+"
6. wylot do Smoleńska został poprzedzony "bezprecedensowym, całościowym remontem Tu-154M" w Rosji. Po tym remoncie - jak zaznaczono w księdze - nastąpiły liczne awarie samolotu. Według Macierewicza, te przyrządy, które przed 10 kwietnia 2010 r. ulegały awarii były "zapewne jedną z przyczyn dramatu, który rozegrał się nad Smoleńskiem".
7.Rosjanie od razu próbowali zrzucić odpowiedzialność za katastrofę na załogę samolotu. Według ustaleń "białej księgi", Rosja wprowadzała w błąd międzynarodową opinię publiczną, a państwowe media fałszywie przedstawiały katastrofę - winą za jej spowodowanie obciążając polskich pilotów, prezydenta RP i dowódcę sił powietrznych.
8.Zarzucając Rosjanom fałszowanie kopii zapisów czarnych skrzynek, ocenił, że duża część materiału z czarnych skrzynek została "zaszumiona" tak, że nadal nie można odczytać całej ich zawartości. Jego zdaniem, miało to na celu przekonanie opinii publicznej, że przyczyną katastrofy była próba lądowania Tu-154M.
9.Rosja bezzasadnie nadal nie oddaje nam wraku Tu-154M, czarnych skrzynek oraz resztek urządzeń elektronicznych z samolotu, choć wszystkie te dowody są własnością Polski, a takie postępowanie Rosji uniemożliwia pracę polskich prokuratorów.
Grażyna Relidzyńska (źródło: Facebook)


Kraj
BRUTALNY ATAK ZA TRUSKAWKI: Na Youtube pokazano film brutalnego ataku straży miejskiej na sprzedawcę truskawek w centrum Warszawy. To nie były sceny z Białorusi, Korei Północnej czy Chin ale ze skrzyżowania Alei Jerozolimskich i Marszałkowskiej. Zobacz: http://www.facebook.com/l/6a4d272oMd_1hrp71EChn4rUDHw/www.youtube.com/watch?v=lcU_-Rio3LM&feature=player_embedded

BYDGOSZCZ: Podczas koszykarskiego pojedynku między żeńskimi drużynami Białorusi i Litwy, który odbył się w ostatni weekend w Bydgoszczy w ramach mistrzostw Eurobasket Women 2011, organizatorzy meczu postanowili usunąć z hali białoruskich kibiców. Powodem było rozwinięcie przez nich nieuznawanej przez reżim Łukaszenki biało-czerwono-białej flagi, nazywanej flagą „Wolnej Białorusi”. (Wolne Media.Net)

CENZURA W RADIU: Radio Lublin ocenzurowało reklamę zapraszającą na spotkanie z Ewą Stankiewicz i Janem Pospieszalskim. Spot zlecało Stowarzyszenie Solidarni 2010. Władzom rozgłośni nie spodobały się jednak postulaty podnoszone przez stowarzyszenie, m.in. postawienia przed Trybunałem Stanu premiera Donalda Tuska..

CYBER-DYKTATURA: Na stronach BBN-u można sobie poczytać prezydencki projekt ustawy o cyberbezpieczenstwie przesłany do Sejmu, który de facto umożliwia ograniczenie wolności i praw obywatelskich w związku z „DZIAŁALNOŚCIĄ W CYBERPRZESTRZENI”. Zagrożeniem może być na przykład reaktywowana strona Antykomor.pl.

EURO2012-KOMPROMITACJA: Miały być stadiony, autostrady, drogi, obwodnice, hotele, nowoczesne dworce kolejowe i pociągi, a nawet druga linia metra w Warszawie. Wyszło jak zwykle, wydano wielkie pieniądze, a efekty mierne. Owszem są liczne place budowy, ale poza utrudnieniami dla zwykłych ludzi, niewiele z tego wynika. Stadiony – trzeba je naprawiać za niemałe pieniądze (tak jak schody w Narodowym), drogi i autostrady buduje się, oddaje z opóźnieniem po czym znowu trzeba je naprawiać, a kierowcy siedzą w kolejnych korkach. Zamiast szybkich pociągów jeździ się wolniej (Warszawa Gdańsk ma być o półtorej godziny dłużej). Zamiast drugiej linii metra jest zamknięcie ulicy Prostej i Świętokrzyskiej w Warszawie na 2,5 roku i utrudnienia dla Warszawiaków. Plany budowy wydają się być ułożone z pominięciem zwykłego zdrowego rozsądku, a na dodatek marnotrawione są przy tym wielkie pieniądze, skoro np. remont stadionu poznańskiego kosztowało 180 mln Euro, gdy w Niemczech podobny stadion (Hohenheim) budowany od podstaw kosztuje zaledwie/aż 61 mln Euro. Jednak rządzące PO-PSL nie widzą żadnego problemu, a minister Grabarczyk cieszy się zaufaniem premiera.

KACZO-OBSESJA: Nie ma dnia, tygodnia w którym publicyści i politycy nie zajmowaliby się Jarosławem Kaczyńskim. Niedawno poseł Kalisz (przewodniczący sejmowej komisji śledczej zajmującej się śmiercią Barbary Blidy) chciał postawienia Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu, chociaż każdy wie, że pani Blida popełniła samobójstwo, a prokuratura (pod rządami PO) nie znalazła żadnego haka na Kaczyńskiego czy Ziobry w tej sprawie. Następnie Sąd Okręgowy w Warszawie dopuścił dowód z opinii biegłych lekarzy dotyczący zdrowia psychicznego Jarosława Kaczyńskiego. Opinia ma rozstrzygnąć, czy prezes Prawa i Sprawiedliwości będzie mógł wziąć udział w postępowaniu karnym wytoczonym mu przez Janusza Kaczmarka, byłego ministra spraw wewnętrznych. Dziwnym trafem zasądzono badanie na 6 lipca tj w dniu w którym premier Tusk będzie przemawiał w Brukseli w związku z rozpoczęciem polskiej prezydencji w UE. Psychiatryczna odpowiedź wobec opozycji znajduje akceptację wielu mainstreamowych polityków. Po prezentacji I części Białej Księgi ws. Katastrofy smoleńskiej posłowie PO Stefan Niesiołowski, Paweł Olszewski, a także poseł Kalita (SLD) stwierdzali wręcz że należy zbadać psychiatrycznie Kaczyńskiego (przypominamy zamykanie opozycjonistów w zakładach psychiatrycznych za wyrażone przez nich poglądy to były metody sowieckie). W mediach zaś publicyści atakują wypowiedzi w sprawie i samego Kaczyńskiego, nie próbując rzeczowo ocenić ich merytoryczną treść. A może dla odmiany w mediach zaprzestano by te wściekłe ataki na lidera PIS, tylko zajęto się by wreszcie sprawami istotnymi dla Polaków takich jak drożyzna, bezrobocie, zadłużenie, służba zdrowia.

NIE DLA PRYWATYZACJI SŁUŻBY ZDROWIA: Zgodnie z zapowiedzią Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, ruszyła akcja zbierania podpisów pod obywatelskim wnioskiem do Sejmu RP o poddanie pod referendum ogólnokrajowe sprawy komercjalizacji i prywatyzacji służby zdrowia oraz prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych z sektorów strategicznych dla Polski.

NIETYKALNY BONDARYK: Prokurator, który badał wątek nieprawidłowości w PTC (operator Ery) został odsunięty od wszystkich śledztw. Prokurator odkrył, że firma mogła sprzedać szefowi ABW Krzysztofowi Bondarykowi samochód po zaniżonej cenie. Audi A6 quattro 3.0 TDI, Bondaryk jeździł jeszcze jako pracownik PTC – dyrektor odpowiedzialny za bezpieczeństwo danych. Już jako szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bondaryk kupił swój trzyletni służbowy samochód za 67 tys. zł. Według prokuratora cena samochodu mogła zostać w tym przypadku zaniżona aż o 90 tys. zł. Postawienie zarzutów Krzysztofowi Bondarykowi oznaczałoby konieczność ustąpienia przez niego z funkcji szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ponieważ odebrany zostałby mu certyfikat dostępu do informacji niejawnych. (niezalezna.pl)

OBRAZA PARAGRAFU: Prokurator Pasionek został odsunięty od śledztwa smoleńskiego. Zarzucono mu m.in. „obrazę przepisów prawa”, czyli obrazę paragrafu. Okazuje się zatem, iż w Polsce przepis prawa ma osobowość i można go obrazić. Oczekiwać należałoby zatem także złożenie pozwu cywilnego przez powoda czyli przez przepis prawa przeciw prokuratorowi. Oczywiście nic takiego się nie zdarzy, jednak poziom absurdu i groteski w sprawie smoleńskiej jak widać nie zna żadnych granic. Wiadomo, iż sprawę zamiata się pod dywan, w czym czynnie uczestniczy polski rząd oraz prokuratura wojskowa, obawiające się prawdy.

POLSKA PREZYDENCJA: Prezydent, premier, politycy rządowi i opozycji ekscytują się nt. polskiej prezydencji. 300 spotkań, 30 tys gości, politycy rozmawiają o celach tej prezydencji. A jakie będą wymierne skutki tej hecy – 440 mln zł wydanych na bzdurne imprezy, na fotografowanie się polityków i urzędników (a na szpitale pieniędzy nie ma). Przeciętny Kowalski nic oczywiście nic z tego nie będzie miał, rolnikom nie podwyższy się dopłat, pracownikom nie zapewni się ani miejsc pracy ani podwyżek, budżet państwa prócz wydatków nie uzyska ani jednego dodatkowego grosza. Ale polska prezydencja to okazja by pokazać rządowi, całemu krajowi i światowym mediom, że nie godzimy się z tą antyspołeczną polityką, że nie akceptujemy tych arogantów i złodziei, którzy nami rządzą. Protesty rozpocznijmy 30 czerwca przeciw drożyźnie i temu złodziejstwu.

PO NIE TAKIE ZWYCIĘSKIE: Gdy oficjalne sondażownie prześcigają się w jak najlepszych wynikach dla PO, rzeczywistość wydaje się inna. Według badań M.Palade, w czerwcu PO popierało 33% (+2), PIS 32% (+1), SLD 18% (-2), PSL 7% (-1), PJN 4% (+2), Wolność i Praworządność 2%, pozostałe partie nie przekraczały 1% głosów. Jednak w przypadku wspólnego startu PJN z Prawicą Rzeczpospolitej Marka Jurka formacja ta mogłaby uzyskać 6% głosów. Z kolei w majowej sondzie wyborczej Serwis21 zwyciężył zdecydowanie PIS 85% przed WiP oraz PO.

PORTAL SERWIS21: Na portalu Serwis21 http://serwis21.blogspot.com/ ukazuje się coraz więcej artykułów i informacji bieżących m.in. o nowej ustawie o spółdzielczości mieszkaniowej, o sytuacji prawnej w naszym kraju, itd. Gorąco polecamy.

ZAGINIĘCIE DOWODU: Jeden z najważniejszych dowodów w sprawie tragedii smoleńskiej zaginął w którejś z podległych premierowi instytucji. Wzajemnie oskarżają się one o ukrywanie materiałów otrzymanych z USA, w tym zdjęć satelitarnych. Winnego nie ustalono. SKW, ABW i MSWiA oświadczyły, że przekazały je na czas prokuraturze, a prokuratura twierdzi, że ich... nie dostała. Znamienne, że dokumentów zaczęto szukać dopiero po powtórnym piśmie z USA w sprawie przesłanych materiałów. Jak oznajmił w komunikacie płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie, 17 marca 2011 r. do prokuratury tej wpłynęła odpowiedź z USA na prośbę o pomoc w sprawie śledztwa. Była to już druga odpowiedź USA. Pierwsza przyszła – jak twierdzi płk Rzepa – 11 stycznia 2011 r. W drugiej Amerykanie oświadczyli, że „Stany Zjednoczone przekazały agendom rządu polskiego już w początkowym okresie śledztwa wszelkie materiały dotyczące katastrofy smoleńskiej, jakimi dysponowały, i w tej chwili władze USA nie posiadają żadnych innych informacji w tym zakresie”. 11 stycznia 2011 r., gdy miała pojawić się pierwsza informacja z USA, z całą pewnością nie jest „początkowym okresem śledztwa”, o którym jest mowa w piśmie Amerykanów. Z tego można wnioskować, że Polska otrzymała wcześniej istotne materiały, co prawdopodobnie jedna ze służb specjalnych ukryła przed społeczeństwem, a przede wszystkim przed prokuratorami! Prawdopodobnie więc zdjęcia satelitarne miejsca katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. są już w Polsce od… ponad roku. (niezależna.pl)







Gospodarka
DO PEŁNEGO GROSZA: Ministerstwo Finansów opublikowało projekt zmian w Ordynacji podatkowej. Nowe przepisy miałyby wejść w życie 1 stycznia 2012 roku. Proponowana przez rząd zmiana ma polegać na zaokrągleniu naliczonego podatku od zysków z lokat - do pełnych groszy, a nie do 1 zł. MF szacuje, iż z likwidacji jednodniowych lokat "antybelkowych" budżet uzyska 380 mln zł rocznie albo więcej.

KONIEC BEZPŁATNOŚCI NA A2: Od 1 lipca kierowcy samochodów osobowych będą musieli płacić za przejazd odcinkiem A2 Konin - Stryków. Do tej pory przejazd wybudowanym przed kilku laty 103-kilometrowym odcinkiem autostrady A2 ze Strykowa do Konina był bezpłatny.

MNIEJ KOLEI W POLSCE: W przeciągu 20 lat pomiędzy 1990 a 2010 długość polskich linii kolejowych dostępnych i obsługiwanych przez pociągi pasażerskie zmalała w Polsce o ponad 25%. "W ostatnich dziesięciu latach w większości krajów rozwiniętych wielkość pasażerskich przewozów kolejowych stopniowo wzrastała, natomiast udział kolei w krajowej strukturze modalnej przewozów pasażerskich malał albo pozostawał na tym samym poziomie. Obecnie udział ten najwyższy jest w Japonii; wynosił w 2002 r. 27%".. W Polsce wynosił wtedy 9,5% a teraz jest to o wiele mniej. Ciekawostką jest dzisiaj brak ogólnodostępnie powszechnych statystyk, natomiast głosy rozsądku giną w gąszczu szumu informacyjnego lub są przekazywane w niewłaściwym kontekście (niepoprawni.pl)

PLATFORMERSKA EKONOMIA: Polska nie wykorzystuje środków przyznanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy w ramach elastycznej linii kredytowej - wynika z cotygodniowego raportu MFW na temat jego działalności finansowej. Pamiętamy jak rząd chwalił się otwarciem tej linii kredytowej. Teraz okazuje się, iż płacimy za „linię kredytow”, które i tak nie wykorzystujemy.


Prawo
BRAK UMIARU: 19-letni Jacek Balcerowski został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata za napis „j...ć rząd” na szkolnym murze w Dobrzyniu nad Wisłą. Wyrok jest skandaliczny, nawet pod koniec PRLu uznawano takie działanie za wykroczenie, a sprawcę skazywano na grzywnę.

NIEZROZUMIAŁA ODMOWA: Powód, dla którego Sąd Okręgowy w Toruniu oddalił wniosek obrony dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka o przekazanie do Trybunału Konstytucyjnego pytania prawnego dotyczącego niekonstytucyjności zapisów dotyczących zbiórek publicznych, pozostaje wciąż niejasny. Zapisy rozporządzenia w kilku miejscach mogą budzić poważne wątpliwości co do ich zgodności z ustawą. Według obrony, tę kwestię powinien zbadać Trybunał Konstytucyjny (Nasz Dziennik)

PRÓBA MORDERSTWA NIEZBRODNIĄ!: Trzech funkcjonariuszy komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, którzy próbowali otruć działaczkę opozycyjną Annę Walentynowicz, nie popełniło zbrodni komunistycznej - uznał Sąd Okręgowy w Radomiu. Tym samym czyn ten uległ przedawnieniu i funkcjonariusze unikną kary. Postanowienie nie jest prawomocne. IPN nie wyklucza złożenia zażalenia.

SKO NADAŁ ŁAMIE PRAWO: 24 maja SKO w Warszawie odrzucił wniosek Stowarzyszenia Interesu Społecznego „Wieczyste” i podtrzymało decyzję ws. odmowy stwierdzenia nieważności orzeczeń utrzymujących w mocy podwyżki wieczystego użytkowania na Żoliborzu i w innych dzielnicach Warszawy. SKO w zasadzie powtórzyło swoją wcześniejszą argumentację opartą na orzecznictwie sądu administracyjnego i sprzeczną z ustawą o gospodarce nieruchomościami. Przypomnijmy, iż SKO w Warszawie wydało orzeczenia utrzymujące podwyżki wieczystego użytkowania mimo że te ostatnie były prawnie bezskuteczne, co wcześniej zostało stwierdzone w jednym z orzeczeń sądu powszechnego.

29 czerwca 2011

Buszmeni demokracji czyli układ naczyń połączonych II


Terroryzm jawny poprzedniego systemu zastąpiony został terroryzmem utajonym, a wszelka niegodziwość staje się normą. Skutki dla jednostki są widoczne na pierwszy rzut oka. Skutki dla państwa narastają wolniej ale nieuchronnie. Rzecz w tym, iż obraz poszerzającej się strefy prywatnych państewek dociera do świadomości z dużym opóźnieniem. A i to dopiero szczegóły pozwalają się zorientować gdzie tkwi przysłowiowy diabeł. Skala zjawiska stanowi rzeczywiste zagrożenie dla państwa, oddziałując na wszystkie aspekty życia publicznego.

Prawo do sąduSkargę kasacyjną – drugą w tej samej sprawie przeciwko Urzędowi Patentowemu Rzeczypospolitej Polskiej wniesiono w lipcu 2009 r. Sąd Najwyższy postanowieniem z dnia 21.01.2010 r. – sygn. akt II PK 268/09 – odrzucił ją powołując jako podstawę rozstrzygnięcia uchybienia formalne – brak należytej opłaty od skargi – art. 3986 § 2 kpc w związku z art. 1302 § 1 i 2 kpc. W oparciu o wskazane przepisy Sąd Najwyższy odrzucił skargę bez wezwania do usunięcia braków formalnych, polegających na nie wniesieniu opłaty stosunkowej, bowiem pełnomocnik powoda wniósł jedynie opłatę podstawową.

Powołane przez Sąd Najwyższy przepisy nie dawały podstawy do odrzucenia skargi kasacyjnej bez wezwania do usunięcia braków formalnych. Potwierdza ten pogląd wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 01.07.2008 r. – sygn. akt SK 40/07. Co więcej, z treści uzasadnienia tego wyroku wynika, że to również na Sądzie ciąży powinność restytucji konstytucyjności po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, jeżeli za niekonstytucyjny uznany został przepis wykorzystany przy wydawaniu ostatecznych orzeczeń.

O błędnym zastosowaniu przepisu i tym samym bezpodstawnym odebraniu skarżącemu prawa do sądu – wniesienia skargi kasacyjnej – świadczy też uchwała Sądu Najwyższego z dnia 15.06.2010 r. – sygn. akt II UZP 4/10 – według której skarga kasacyjna podlega odrzuceniu w razie niewykonania zarządzenia wzywającego do opłacenia skargi.
W uzasadnieniu postanowienia Sąd Najwyższy stwierdził, iż powód nie był zwolniony z kosztów postępowania sądowego powołując się przy tym na postanowienie Sądu II instancji z dnia 13.01.2009 r. – sygn. akt XII Pa 294/08 oddalające wniosek powoda złożony 05.01.2009 r.

Tymczasem powód uzyskał prawo do zwolnienia z kosztów sądowych oraz do pomocy prawnej z urzędu postanowieniem Sądu I instancji już w trakcie pierwszego posiedzenia w dniu 22.09.2005 r. Żeby utracić przyznane wcześniej uprawnienie Sąd którejkolwiek instancji musiałby wydać w tym przedmiocie stosowne postanowienie o cofnięciu przyznanych wcześniej uprawnień. Takiego postanowienia nie wydal Sąd w żadnej instancji.

Sąd Najwyższy, z niewiadomych przyczyn, oparł swoje postanowienie na rzekomym braku przyznanego prawa do zwolnienia z kosztów sądowych wskazując postanowienie Sądu II instancji z dnia 13.01.2009 r.
Jednak wniosek z dnia 05.01.2009 r. dotyczył zupełnie innej materii i choć nawiązywał do toczącego się postępowania, to jednak zmierzał do wniesienia skargi na wyrok Sądu II instancji – z dnia 04.04.2007 r., sygn. akt XII Pa 397/06 – jako wydanego z rażącym naruszeniem prawa.

Była więc to całkowicie odrębna materia, niż toczące się postępowanie przeciwko pozwanemu Urzędowi Patentowemu Rzeczypospolitej Polskiej, w którym to postępowaniu wciąż obowiązywało postanowienie o zwolnieniu powoda z kosztów sądowych i przyznaniu pomocy prawnej z urzędu. Przy tym Sąd Najwyższy nie tylko powołał się na postanowienie dotyczące całkowicie odmiennej materii, ale też wskazał jedynie na rzekomy brak zwolnienia od kosztów sądowych.
Tymczasem powołane postanowienie oddalało również wniosek o ustanowienie pomocy prawnej z urzędu. A przecież skargę kasacyjną wnosił pełnomocnik ustanowiony z urzędu, co jasno wynikało z pełnomocnictwa złożonego do akt sprawy. Ten aspekt Sąd Najwyższy w uzasadnieniu postanowienia, z przyczyn niewiadomych, całkowicie pominął.
Tym samym Sąd Najwyższy postanowieniem z dnia 21.01.2010 r. o odrzuceniu skargi kasacyjnej naruszył prawo skarżącego do sądu – art. 45 ust. 1 Konstytucji RP.

Należy też – w świetle art. 6 ust. 1 Konwencji – postawić zarzut naruszenia zasady rzetelności, sprawiedliwości oraz bezstronności orzekania w związku z powołaniem się przez Sąd Najwyższy na postanowienia z dnia 13.01.2009 r. Sądu II instancji.
Jak wskazano wyżej, wniosek z dnia 05.01.2009 r. dotyczył zwolnienia z kosztów sądowych i ustanowienia pomocy prawnej z urzędu w celu wniesienia skargi do Sądu Najwyższego na wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, XII Wydział Pracy jako wydanego z rażącym naruszeniem prawa. Był więc to wniosek autonomiczny, odrębny niż powództwo przeciw Urzędowi Patentowemu RP.

W takim przypadku znajduje zastosowanie przepis art. 394 § 1 pkt 2 kpc, z którego wynika, że postanowienie o odmowie uwzględnienia wniosku jest zaskarżalne. Tymczasem Sąd II instancji – pismem z dnia 16.01.2009 r. pouczył powoda, iż od postanowienia powodowi nie przysługuje zażalenie.

Należy tu wskazać, iż postanowienie wydane zostało przez zespół orzekający w składzie: SSO Ewa Wronka, SSO Dorota Szarek, SSO Bożena Rzewuska. Istotą zarzutu naruszenia zasady bezstronności jest fakt, że wniosek dotyczył zamiaru wniesienia skargi na wyrok wydany z rażącym naruszeniem prawa przez zespół orzekający w składzie: SSO Grażyna Otola-Pawlica, SSO Anna Telec, SSR (del.) Dorota Szarek.
Oznacza to, że skład orzekający, oddalający wniosek i tym samym uniemożliwiający wniesienie skargi na ten skandaliczny wyrok, był osobiście zainteresowany – SSO Dorota Szarek – wynikiem postępowania i orzekał we własnej sprawie. Sędzia Dorota Szarek krótko po tym skandalicznym wyroku awansowała z sądu rejonowego do okręgowego, stąd różnica tytułowania między SSR i SSO sędzi.

Rzetelność i sprawiedliwość orzekania
Jednym z podstawowych obowiązków sądu jest ustalenie bez żadnej wątpliwości umocowania prawnego stron postępowania. Sąd I instancji na posiedzeniu w dniu 22.09.2005 r., sygn. akt VII P 464/05 – zobowiązał stronę pozwaną – Urząd Patentowy RP – do udokumentowania umocowania prawnego Cezarego Pyla, który – rzekomo - pełnił funkcję zastępującego dyrektora generalnego Urzędu Patentowego RP.

Pełnomocnik urzędu złożył do akt pismo wraz z wyjaśnieniem o braku oryginału oraz z dołączoną kopią pisma z dnia 14.01.2004 r. mającego stanowić dowód ustanowienia Cezarego Pyla zastępującym dyrektora generalnego UP RP, a także kopię pisma z dnia 02.02.2004 r. jako „uprawdopodabniające” , że takie ustanowienie miało miejsce.

Złożona do akt sprawy kopia pisma z dnia 14.01.2004 r. z całą pewnością nie stanowi dowodu właściwego umocowania prawnego Cezarego Pyla jako rzekomo ustanowionego zastępującym dyrektora generalnego urzędu. Może stanowić jedynie kopię pisma informacyjnego dla Szefa S.C., tzn. wykonania obowiązku wynikającego z art. 20 ust. 3 zdanie drugie.

Pismo to mogłoby zatem jedynie poświadczać wykonanie czynności wtórnej w stosunku do właściwego aktu ustanowienia. Jednakże sam wygląd i braki pisma urzędowego podważają prawdziwość nawet i tej informacji. Już sam brak znaku sprawy dyskwalifikuje takie pismo jako dokument urzędowy.
Brak poświadczenia wpływu pisma do Urzędu Służby Cywilnej i nadania mu odpowiedniej liczby dziennika wraz z datą wpływu, a w miejsce tego poświadczenia odręczny dopisek „doręczyłem adresatowi osobiście” dodatkowo wzbudzał poważne wątpliwości co do prawdziwości zarówno w stosunku do samego pisma, jak też w stosunku do faktu, że istotnie zostało ono wniesione do USC.
Ponadto brak uwierzytelnienia przez pełnomocnika procesowego „za zgodność z oryginałem” powoduje, że kopia taka traci w ogóle walor jakiegokolwiek dowodu w postępowaniu sądowym.

Zakwestionowanie właściwego umocowania prawnego Cezarego Pyla w apelacji Sąd II instancji całkowicie zignorował w zakresie ustalenia stanu faktycznego. Zignorował też całkowicie wszelkie inne prawidłowo złożone przez powoda wnioski dowodowe.

Pozwany Urząd wraz z wniesieniem apelacji złożył do akt tę samą kopię pisma z dnia 14.01.2004 r. mającą udowadniać właściwe umocowanie prawne Cezarego Pyla. Tym razem kopia była poświadczona „za zgodność z oryginałem” ale nie przez pełnomocnika strony pozwanej, lecz przez urzędnika Urzędu Służby Cywilnej.
Nadal więc kopia ta, w świetle obowiązujących przepisów, również w świetle orzecznictwa Sądu Najwyższego nie miała waloru dowodu w postępowaniu sądowym. Mimo żądań powoda przedstawienia oryginału tego pisma – stosownie do art. 129 kpc – Sąd II instancji zignorował wnioski dowodowe.

W marcu 2007 r. pozwany złożył do akt kolejną kopię pisma mającego stanowić dowód właściwego umocowania prawnego Cezarego Pyla. Ta kopia wskazuje na ustanowienie Cezarego Pyla dyrektorem generalnym Urzędu Patentowego RP ale z dniem 25.11.2006 r.
Zarzut nieważności postępowania oraz nieważności zawartej z powodem umowy o pracę z dniem dotyczył jednak rzekomego umocowania prawnego do dokonywania przez Cezarego Pyla czynności prawnych jako zastępującego dyrektora generalnego UP RP, które miało wynikać z pisma z dnia 14.01.2004 r. Umocowanie prawne z dnia 25.11.2006 r. złożone później niczego w tej materii nie zmienia. Sąd II instancji nie tylko pominął wszelkie wnioski dowodowe powoda, ale też całkowicie zmienił wyrok Sądu I instancji na korzyść pozwanego Urzędu Patentowego RP.

Zarzut nieważności postępowania i nieważności zawartej umowy o pracę z powodu braku umocowania prawnego do jej zawarcia przedstawiony został w skardze kasacyjnej. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 19.02.2008 r., sygn. akt II PK 256/07 – odniósł się jedynie do stanu prawnego kwestionowanego umocowania prawnego.

Dokonał przy tym zdumiewającej interpretacji przepisów ustawy o służbie cywilnej przy zastosowaniu tzw. wykładni porównawczej, gdzie wyjaśniał znaczenie przepisu wcześniejszego treścią przepisu późniejszego, znowelizowanego. W rezultacie należy przyjąć, że Sąd Najwyższy w istocie nie dokonał interpretacji przepisu lecz dokonał procesu prawotwórczego, wkraczając w sferę wyłącznej kompetencji ustawodawcy.

Wydaje się również, że Sąd Najwyższy zaprzeczył sam sobie, bowiem w tym uzasadnieniu uznał równoważność komórki organizacyjnej urzędu jaką jest biuro i departament. Tymczasem w wyroku z dnia 24.10.2006 r. – sygn. akt II PK 166/06 kategorycznie stwierdził, że biuro i departament to dwie różne i nierównorzędne komórki organizacyjne urzędu.

Znamienne jest natomiast sformułowanie odnoszące się pośrednio do stanu faktycznego rzekomego zaistnienia faktu ustanowienia Cezarego Pyla zastępującym. Na str. 15 uzasadnienia wyroku użyto sformułowania: „(…) Cezary Pyl faktycznie od 1 grudnia 1993 r. zajmował zatem stanowisko dyrektora Biura Dyrektora Generalnego, co umożliwiło wyznaczenie go zastępującym dyrektora generalnego urzędu w myśl art. 20 ust. 3 ustawy o służbie cywilnej(…).”

Sąd Najwyższy przesądzał tu stronę prawną możliwości wyznaczenia Cezarego Pyla zastępującym dyrektora generalnego. Dokonał jednak ponownie niezrozumiałej interpretacji nazwy stanowiska. Mianowicie pominął fakt, iż Cezary Pyl nie był dyrektorem Biura, lecz „p.o.” dyrektora Biura, to znaczy osobą, którą obsadzono na wyższym stanowisku w służbie cywilnej z pominięciem przeprowadzenia konkursu na to stanowisko, co w świetle ówczesnych przepisów ustawy o służbie cywilnej uniemożliwiało ustanowienie go zastępującym dyrektora generalnego urzędu.
Co do stanu faktycznego, że takie ustanowienie rzeczywiście miało miejsce Sąd Najwyższy w ogóle się nie wypowiedział. Mimo, że wątpliwości w tym zakresie mogłyby skutkować nieważnością postępowania, a to każdy sąd obowiązany jest badać z urzędu.

Przedstawiane przez pozwany Urząd kopie pisma informacyjnego dla Szefa S.C. z całą pewnością nie są aktem ustanowienia i tym samym umocowania prawnego. Akt taki powinien być kierowany do adresata i jednoznacznie powierzać mu obowiązki. W przypadku ustanowienia zastępującego dyrektora generalnego urzędu powinien zawierać podpisy dwóch stron: powierzającego obowiązki i przyjmującego obowiązki. Takiego aktu ustanowienia pozwany nigdy nie przedstawił. A sądy, mimo prawidłowo składanych wniosków dowodowych, nie zobowiązały pozwanego do jednoznacznego i bezspornego udokumentowania swojego umocowania prawnego.

Po uchyleniu wyroku Sądu II instancji i przekazaniu sprawy temu Sądowi do ponownego rozpoznania, skarżący wystąpił do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) o dostęp do dokumentów urzędowych, które miały związek z kwestionowanym umocowaniem prawnym. KPRM pismem z dnia 07.07.2008 r. nadesłała odpowiedź, z której wynikało, że część dokumentów – akurat tych najbardziej istotnych w sprawie – zaginęła, natomiast do innych Szef Kancelarii Prezesa RM, Tomasz Arabski, odmówił dostępu.

Jednocześnie skarżący otrzymał kopię tego samego pisma z dnia 14.01.2004 r., mającego stanowić dowód umocowania prawnego Cezarego Pyla. Kopia ta, poświadczona przez radcę Szefa KPRM, Dorotę Matuszewską „za zgodność z oryginałem”, różniła się w sposób zasadniczy od drugiej kopii złożonej przez pozwanego również poświadczonej „za zgodność z oryginałem”.

Kopia z KPRM nosi stemple z datami 14.01.2004 r. i 15.01.2004 r., natomiast kopia złożona przez pozwany Urząd posiada stempel urzędnika z USC „za zgodność z oryginałem” z datą 11.08.2006 r. i zupełnie inne stemple, niż te na kopii nadesłanej z KPRM.

Jeśli więc na kopii poświadczonej z datą 11.08.2006 r. nie ma pieczęci z datami 14.01.2004 r. i 15.01.2004 r. a obie są poświadczone „za zgodność z oryginałem”, to staje się oczywiste, że kopia z datą 11.08.2006 r. złożona do akt przez pozwanego, nie jest odwzorowaniem z oryginału pisma. Oznacza to, że pozwany poświadczył nieprawdę i takie pismo dowodowe złożył do akt sprawy. Znamienne jest też to, że pełnomocnicy pozwanego Urzędu wystrzegali się jak ognia poświadczenia zgodności z oryginałem tej kwestionowanej kopii.

Skarżący pismem procesowym złożył kolejny wniosek dowodowy o wezwanie na świadków pierwszego pełnomocnika prawnego Urzędu, radcę prawnego Magdalenę Sender oraz urzędnika Urzędu Służby Cywilnej, Jacka Pawłowskiego, który poświadczał „za zgodność z oryginałem” kopię z datą 11.08.2006 r., celem wyjaśnienia oczywistych różnic wyglądu dwóch kopii tego samego pisma.
Postawione też zostały już wprost zarzuty fałszerstwa dokumentów dokonane przez urzędników państwowych i posługiwanie się nimi przed sądami przy współudziale pełnomocników Urzędu, trojga radców prawnych, Magdalenę Sender, Sylwię Vit vel Wilk i Annę Kmieciak.

Ustanowiony w sprawie nowy pełnomocnik, radca prawny Paweł Cieślik, po miesiącu wertowania akt nadesłał informację, iż występuje do Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie o zwolnienie go z obowiązku reprezentowania powoda z uwagi na konflikt interesów. Polegać on miał na tym, iż Paweł Cieślik wcześniej reprezentował byłego dyrektora generalnego UP RP, Tytusa Borkowskiego i to jakoby mogło stanowić naruszenie zasad etyki zawodowej, gdyby radca prawny Paweł Cieślik przystąpił do sprawy.

Sprawa przeciwko Urzędowi Patentowemu RP, w ocenie powoda, w żaden sposób nie mogła zagrozić dobrom osobistym Tytusa Borkowskiego i tym samym nie naruszałaby zasad etyki zawodowej radcy prawnego Pawła Cieślika. Jednocześnie fakt, że Tytus Borkowski reprezentowany był przez pełnomocnika spoza Urzędu Patentowego RP nasuwał wniosek, że Tytus Borkowski był stroną nie jako dyrektor generalny UP RP lecz jako osoba prywatna. Tym bardziej więc nie mogłoby być mowy o konflikcie interesów.

Tylko w jednym wypadku takiego konfliktu można było się doszukiwać, a mianowicie gdyby Tytus Borkowski był w sporze właśnie z Urzędem Patentowym RP. To potwierdzałoby wcześniej pozyskane informacje, że taki konflikt istotnie miał miejsce. Na pytanie o sygnaturę sprawy i adres sądu dotyczące tej sprawy, radca prawny Paweł Cieślik odmówił odpowiedzi. Odmówił podania informacji, będącej informacją publiczną i to w czasie, gdy nadal jeszcze był ustanowionym pełnomocnikiem powoda. W tym kontekście pojmowanie zasad etyki zaprezentowane przez radcę prawnego Pawła Cieślika zakrawało na groteskę.

W dniu 07.04.2009 r. Sąd II instancji w ponownej rozprawie apelacyjnej wydał wyrok – sygn. akt XII Pa 294/08 – oddalając wcześniej wszystkie wnioski dowodowe powoda. Uchylając też wiele pytań kierowanych do Cezarego Pyla wezwanego ponownie na świadka, zignorowawszy całkowicie oczywisty fakt poświadczenia nieprawdy w składanych do akt sprawy trzech już kopii pisma z 14.01.2004 r.

Po otrzymaniu wyroku z uzasadnieniem pojawił się jeszcze jeden element oczywistego i rażącego naruszenia prawa przez Sąd Okręgowy w Warszawie, XII Wydział Pracy. Podany w wyroku skład orzekający jest inny, niż skład orzekający, który zamykał rozprawę przed wydaniem wyroku. Na karcie wyroku widnieje jako członek składu orzekającego SSO Ewa Wronka, wówczas Przewodnicząca Wydziału, podczas gdy sędzia ta nie brała udziału w rozprawie bezpośrednio poprzedzającej wydanie wyroku.
Zgodnie z art. 323 kpc skutkuje to bezwzględną nieważnością postępowania.

Mimo żądań powoda, trzeci z kolei pełnomocnik ustanowiony z urzędu, radca prawny Monika Dziedzic nie postawiła tego zarzutu w skardze kasacyjnej. Kasacja została wniesiona z pominięciem istotnych dla rozstrzygnięcia sprawy zarzutów, w tym i skutkujących bezwzględną nieważnością postępowania i postanowieniem z dnia 21.01.2010 r. – sygn. akt II PK 268/09 – została odrzucona z przyczyn formalnych
Niezależnie od błędnego zastosowania przepisów przez Sąd Najwyższy, radca prawny Monika Dziedzic miała obowiązek wystąpić, jednocześnie z kasacją, z wnioskiem o zwolnienie z kosztów sądowych. Nie zrobiła tego, a Sąd Najwyższy, być może wykorzystując niedopełnienie obowiązków przez radcę prawnego Monikę Dziedzic, orzekł jak orzekł.

Pomimo odrzucenia skargi kasacyjnej skarżący nadal starał się ustalić stan faktyczny kwestii umocowania prawnego Cezarego Pyla zastępującego dyrektora generalnego Urzędu, Tytusa Borkowskiego, który jakoby Cezarego Pyla ustanowił zastępującym, na dowód czego istnieje jedynie kilka różnie wyglądających kopii pisma informacyjnego dla Szefa S.C. z dnia 14.01.2004 r.

Różnymi drogami i sposobami ustalono w końcu, że istotnie w tym samym niemal okresie, co sprawa skarżącego, toczył się spór przed tymi samymi sądami pracy pomiędzy Tytusem Borkowskim a Urzędem Patentowym RP. Skarżący zwrócił się do Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy o dostęp do wyroku i jego uzasadnienia w sprawie o sygn. akt XXIII P 1068/05.

W zastępstwie Prezesa, Przewodniczący VII Wydziału Pracy, Grzegorz Kochan, pismem z dnia 18.08.2010 r. (Adm. 4015-874/10) odmówił dostępu do wyroku, formułując tę odmowę tak, jakby wnioskodawca domagał się dostępu do akt sprawy, co było oczywistą nieprawdą. Chodziło wyłącznie o wyrok i jego uzasadnienie.
Wyroki sądów są zawsze jawne a uzasadnienia wyroków tylko wówczas są niedostępne powszechnie, gdy rozprawa odbywa się w trybie niejawnym. W tym przypadku tak nie było, a więc każdy mógł uczestniczyć w posiedzeniach sądu, również w tym kończącym postępowanie i słyszeć zarówno sam wyrok, jak i jego uzasadnienie.
Tym samym sędzia Grzegorz Kochan rażąco naruszył przepis art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej oraz art. 61 ust. 1 Konstytucji RP a w konsekwencji art. 10 Konwencji.

Ten wątek ma swój ciąg dalszy i zapewne też uwypukli sposób funkcjonowania układu naczyń połączonych poprzez bezprawne próby uniemożliwienia przez sądy (również i prokuraturę) ujawnienia przestępców na wysokich stanowiskach państwowych.

Sprawiedliwe, rzetelne i bezstronne rozpatrywanie spraw
Powodem i podstawą całego postępowania stał się art. 48 ust. 3 ustawy o służbie cywilnej w brzmieniu ustalonym ustawa z 1996 r.. Żaden z sądów w żadnej z instancji, mimo ustawicznie składanych przez powoda wniosków nie dokonał wykładni przepisu art. 48 ust. 3 uosc i jednocześnie nie skierował pytania prawnego do Trybunału Konstytucyjnego o zgodność przepisu z Konstytucją RP. Skarżący wielokrotnie kwestionował konstytucyjność przepisu, wskazując wiele argumentów, lecz sądy albo ignorowały podnoszony zarzut, albo udzielały lakonicznych wyjaśnień. Tym samym powód, ani nikt inny nie może stwierdzić, na jakich przesłankach znaczenia treści art. 48 ust. 3 uosc kolejne instancje opierały swoje orzeczenia.

Nie wyjaśnił znaczenia tego przepisu również, po raz kolejny, Sąd II instancji w ponownie rozpatrywanej apelacji. Nie wiadomo więc, na jakich podstawach, jakimi przesłankami kierował się Sąd wydając orzeczenie, dlaczego oddalił wnioski dowodowe, dlaczego i na jakiej podstawie uznał Sąd okres 6 miesięcy za właściwy dla tego rodzaju umów.

Zwłaszcza, że postawiony został zarzut dyskryminacji, biorąc pod uwagę fakt, iż z wygranym we wcześniejszym konkursie na to samo stanowisko Ryszardem Kotonem zawarto umowę na 1 rok, natomiast z powodem, w identycznej sytuacji faktycznej i prawnej zawarto umowę tylko na 3 miesiące. Stanowi to oczywiste naruszenie zasad równości wobec prawa – art. 32 ust. 1 Konstytucji RP oraz naruszenie reguły dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach – art. 60 Konstytucji RP i naruszenia art. 25 lit. c MPPOiP. Ta kwestia, podnoszona wielokrotnie w trakcie postępowania, przez sądy w ogóle była pomijana.

Niezrozumiały jest też wyrok wydany w ponownej apelacji i z tych powodów, że Sąd II instancji nie zastosował zgodności z linią orzeczniczą Sądu Najwyższego przedstawioną w uzasadnieniu wyroku II PK 256/07 w zakresie zastosowania identycznej tzw. wykładni porównawczej dla wyjaśnienia znaczenia przepisu art. 48 ust. 3 uosc.
W dniu orzekania, 07.04.2009 r., od ponad 2 tygodni obowiązywały przepisy nowej ustawy o służbie cywilnej, gdzie art. 48 ust. 3 został zastąpiony art. 59 ust. 2 uosc, lecz z treści jego usunięte zostały kontrowersyjne i niezrozumiałe co do celu sformułowania ograniczenia nawiązywania umów o pracę na czas określony do lat 3 z kandydatami, którzy wygrali konkursy na wyższe stanowisko w służbie cywilnej.

Treść art. 48 ust. 3 uosc zastąpiona została treścią art. 59 ust. 2 uosc, regulującą tę samą materię, ale o brzmieniu jednoznacznie nakazującym zawarcie umowy na czas nieokreślony. Art. 59 ustawy o służbie cywilnej, regulujący sposoby obsadzania wyższych stanowisk w służbie cywilnej w wyniku wygranego konkursu nie przewiduje już w żadnych okolicznościach zawierania umów o pracę na czas inny, niż czas nieokreślony.
Skoro więc Sąd Najwyższy zastosował tzw. wykładnię porównawczą w związku z wyjaśnianiem możliwości ustanowienia Cezarego Pyla zastępującym dyrektora generalnego, to dlaczego w identyczny sposób, w tej samej sprawie, w odniesieniu do tej samej ustawy nie zastosowano identycznego sposobu wykładni porównawczej, by wyjaśnić znaczenie wcześniejszego przepisu art. 48 ust. 3 ustawy?

Powód na rozprawie kończącej postępowanie podnosił tę kwestię, ale i ona, podobnie jak wszelkie wnioski dowodowe i żądanie dokonania wykładni art. 48 ust. 3 uosc w świetle zasad Konstytucji – art. 60 w związku z art. 31 ust. 3 i art. 32 ust. 1 w związku z art. 31 ust. 3 oraz art. 25 lit. c MPPOiP - została pominięta całkowicie.

W konsekwencji przez blisko 5 lat w sądach trzech instancji i ponownie w Sądzie II instancji zapadały orzeczenia, z których nie tylko nie można było się dowiedzieć, jakie są podstawy prawne rozstrzygnięć w odniesieniu do kluczowego w sprawie art. 48 ust. 3 ustawy o służbie cywilnej. Nie wiadomo, jakie fakty sądy przyjmowały za podstawę orzekania, na jakich dowodach się opierały oraz jakim dowodom i z jakich przyczyn sądy odmawiały wiarygodności i z jakich powodów ignorowały lub oddalały wnioski dowodowe. Na jakiej podstawie przyjęto, że okres 6 miesięcy jest właściwym okresem zawierania umów.
Wbrew zresztą stanowisku Sądu Najwyższego, który w tym aspekcie wypowiedział się, iż „co najmniej” ale odnosząc się do kwestii sposobu zawierania umów na inne stanowiska. Intencją było wykazanie, co wynika z toku rozumowania, że umowa na 3 miesiące z dyrektorem po wygranym konkursie jest groteskowa, bowiem nawet adept pierwszy raz podejmujący pracę na najniższym stanowisku miał zagwarantowane zatrudnienie właśnie na „co najmniej” 6 miesięcy.
Tym bardziej jest to nie do przyjęcia, że przewidziany w przepisie art. 48 ust. 3 uosc dwutygodniowy okres wypowiedzenia wykluczał zastosowanie terminu zawarcia umowy na czas określony 6 miesięcy. Po myśli art. 33 kodeksu pracy wypowiadanie umów na czas określony jest wyjątkiem od reguły i dotyczy tylko umów zawieranych na okres dłuższy niż 6 miesięcy.
Wszystko to łącznie stanowi bezsporne pogwałcenie zasad wynikających z przepisu art. 328 § 2 kpc.

Prawo do rozpoznawania sprawy w rozsądnym terminie.
Pozew został wniesiony do Sądu 02.01.2005 r., natomiast termin pierwszej rozprawy wyznaczony został dopiero na dzień 22.09.2005 r. Oznacza to blisko 9 miesięcy zwłoki, podczas gdy przepis art. 471 kpc wskazuje jako termin podstawowy 2 tygodnie. Jest to, oczywiście, termin „instrukcyjny” i realia nie pozwalają go dotrzymywać ściśle, jednakże zwłoka blisko 35 tygodni wobec 2 tygodni jest na tyle znacząca, że nie da się tego uzasadnić przyczynami obiektywnymi.

Po wniesieniu apelacji do Sądu Okręgowego w Warszawie, jak wynika z akt sprawy, ostatnie czynności sądu, polegające na odbieraniu pism procesowych stron zakończyły się na przełomie sierpnia i września 2006 r. Rozprawę natomiast Sąd II instancji wyznaczył na 04.04.2007 r. Z uzasadnienia wyroku Sądu Najwyższego wynika, że Sąd II instancji w ogóle nie przeprowadzał żadnych własnych ustaleń a oparł się jedynie na aktach sprawy przesłanych przez Sąd I instancji. W tym wypadku od ostatniej czynności procesowej, mogącej mieć znaczenie dla sprawy upłynęło blisko 8 miesięcy, co również jest nie do pogodzenia z zasadą rozsądnego terminu. Zwłaszcza, gdy chodzi o sąd pracy.

Wyrok z dnia 04.04.2007 r. – sygn. akt XII Pa 397/06 – jak to wskazano wyżej, wydany został z rażącym naruszeniem prawa. Gdyby nawet przyjąć z nienaturalną wręcz wyrozumiałością, że tak kompromitujące każdego prawnika pomylenie przepisów i procedur jest tylko pomyłką, to nie da się w żaden rozsądny sposób wyjaśnić faktu wytworzenia przez Sąd II instancji fałszywego stanu faktycznego, niż ten wynikający z akt sprawy.

Na skutek tak prowadzonego postępowania i takiego wyroku zwłoka – do ponownego rozpoznania apelacji – wyniosła 2 lata. W ciągu tego czasu przez kilka miesięcy Sąd sprawdzał – z niewiadomych powodów – stan majątkowy powoda zwolnionego z kosztów sądowych. Sąd nie wszczął postępowania w celu wyjaśnienia, czy stan majątkowy powoda uległ zmianie. Nie ma na ten temat żadnego postanowienia. Pretekstem do przewlekania sprawy były kłopoty powoda z pełnomocnikami ustanowionymi z urzędu i wnioskiem o zmianę pełnomocnika. Sąd II instancji najpierw stwierdził, że zmiana leży w kompetencji wyłącznie Okręgowej Izby Radców Prawnych, następnie zaczął badać sytuację majątkową powoda, by na koniec oświadczyć, że odmawia zmiany pełnomocnika. Czyli odmawia czegoś, co – jak wcześniej stwierdził – nie leży w jego kompetencjach.

Natomiast postanowienie Sadu Najwyższego zapadło 21.01.2010 r., ale wraz z uzasadnieniem doręczone zostało pełnomocnikowi 06.05.2010 r. Zgodnie z art. 39319 kpc Sąd Najwyższy ma 4 tygodnie na sporządzenie uzasadnienia. W tym przypadku trwało to blisko 14 tygodni.

Łącznie w całym postępowaniu, czy to z powodów niestosowania się przez sądy do przepisów proceduralnych, czy to wydając zarządzenia składania oświadczeń i innych dokumentów, zbędnych jak się okazywało lub w ogóle bezzasadnych, sądy zmitrężyły 3 lata na nic...sądy pracy, należy podkreślić.

RP wolna, nowoczesna, cywilizowana
W świetle całości przedstawionego w skardze stanu faktycznego organy władzy publicznej – w rozumieniu art. 7 Konstytucji RP – zarówno władzy wykonawczej, jak i władzy sądowniczej - doprowadziły do sytuacji niemożliwej do zaakceptowania w demokratycznym państwie prawnym. Na kolejnych szczeblach instancji sądowych (za wyjątkiem skandalicznego wyroku z dnia 04.04.2007 r., sygn. akt XII Pa 397/06) zapadały wyroki, które stwierdzały oczywiste i bezsporne łamanie prawa przez funkcjonariuszy publicznych wysokiego szczebla poprzez, co najmniej, naruszenie przepisów art. 58 §1 i 2 oraz 353 kc.
Z ustaleń poczynionych przez sądy w trakcie postępowania wynika jednoznacznie, iż omijanie przepisów ustawy i naruszenie zasad współżycia społecznego było działaniem zamierzonym, nakierowanym na osiągnięcie konkretnych korzyści dla konkretnych osób.

Taki stan faktyczny – o charakterze nepotyzmu lub kumoterstwa - powinien skutkować postawieniem zarzutu urzędnikom państwowym – prezes UP RP Alicji Adamczak oraz dyrektorowi generalnemu Cezaremu Pylowi - wykorzystywania stanowisk służbowych dla własnych celów, to jest postępowania spełniającego przesłanki zastosowania przepisu art. 231 § 1 kodeksu karnego. Postępowanie takie – stwierdzone przez sądy w kolejnych instancjach - wyczerpuje znamiona czynów o charakterze korupcyjnym. Nieodzowne zdaje się też rozpatrywanie tej sprawy w świetle art. 19 Konwencji Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji.

Tymczasem skutek nastąpił taki, że obywatel, biorący udział w procedurach konkursowych na wyższe stanowisko w służbie cywilnej, wygrywając ten konkurs i tym samym nabywając legalnie prawa, traci te prawa z przyczyny arbitralnych decyzji urzędników, którzy pozbawiają obywatela nie tylko nabytych legalnie praw, ale wraz ze stanowiskiem traci też w ogóle miejsce pracy i tym samym podstawy egzystencji. Natomiast sprawcy wytworzenia takiej sytuacji, funkcjonariusze publiczni działający w imieniu i na rachunek Państwa, nadal zajmują wysokie stanowiska w strukturze Państwa i to Państwo reprezentują.

Postępowanie sądowe wykazuje też jakąś nienaturalną niemoc lub, co gorsza, ochronę urzędników, którzy – niewykluczone – dokonują kolejnych przestępstw w postaci fałszerstw dokumentów składanych do akt sprawy, a inne organy administracji publicznej robią wszystko, by uniemożliwić szczegółowe i precyzyjne wyjaśnienie tej kwestii, będącej jedną z kluczowych dla wyjaśnienia sprawy.

Państwo tworzy system z takimi przepisami, których nikt – żadna instancja sądowa nie potrafi i nawet nie chce wyjaśnić i na podstawie tak kuriozalnych regulacji obywatel zostaje pozbawiony nabytych legalnie praw. Zarzut wsparcia ze strony wymiaru sprawiedliwości dla tak skandalicznych i de facto korupcyjnych zachowań funkcjonariuszy publicznych przejawił się szczególnie wyraziście w wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, XII Wydział Pracy – sygn. akt XII Pa 397/06 sygnowanego przez troje sędziów Sądu Okręgowego w Warszawie – Grażynę Otolę-Pawlica, Annę Telec i Dorotę Szarek.

W wyroku tym nie tylko skład ów przyjął przepisy, które nie mogły mieć zastosowania. Przede wszystkim Sąd II instancji – mając akta sprawy, dokumentację osobową i ustalenia Sądu I instancji – „wytworzył” całkowicie inny stan faktyczny, bowiem tylko tak mógł zastosować przepisy art. 25 ust. 1 ustawy o służbie cywilnej.

Z treści tego przepisu wprost wynikało, że nie mógłby on być zastosowany wobec powoda w żadnej sytuacji, o czym świadczy treść przepisu, zrozumiała nawet dla laika: „W przypadku osób podejmujących po raz pierwszy pracę w służbie cywilnej(…)”. Warunek zastosowania przepisu brzmiał jasno i kategorycznie. Sędziowie składu orzekającego nie dokonali tu żadnej, nawet wysoce kontrowersyjnej interpretacji. Po prostu w sposób oczywisty i świadomy przyjęli – ściślej wytworzyli - fałszywy stan faktyczny, by go odpowiednio dopasować do przyjętego za podstawę orzekania przepisu.

Nie tylko zdaniem skarżącego, ale wielu prawników-praktyków, zapoznających się z aktami sprawy stwierdzało wprost, iż wyrok z 04.04.2007 r., sygn. akt Pa 397/06 wydany został w interesie pozwanego Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej i tak jak cała przedstawiona sprawa, nie da się inaczej go określić, niż wyrok o charakterze korupcyjnym.
Jednak instytucje powołane do wyjaśniania tego rodzaju kwestii – odpowiednie komórki organizacyjne Ministerstwa Sprawiedliwości, jak i Krajowa Rada Sądownictwa – uchyliły się od podejmowania postępowań wyjaśniających. Pozorowany system kontroli zachowań sędziów w praktyce niemal zawsze natyka się na sakramentalną niezawisłość sędziowską. W praktyce ta święta niezawisłość otwiera szeroko bramy tzw. sprawiedliwości dla każdego sędziowskiego łotrostwa.
W ten sposób funkcjonujący system tzw. „demokratycznego państwa prawnego”, w którym zachowania o charakterze korupcyjnym władzy wykonawczej korzystają z parasola ochronnego ze strony wymiaru sprawiedliwości, działającego zresztą w sposób lustrzany, niszczy ludzi w wielu podobnie prowadzonych postępowaniach sądowych w tzw. majestacie prawa.
W tej sytuacji niejako automatycznie nasuwa się pytanie, jakie związki nieformalne zachodzą pomiędzy trojgiem sędziów, autorów tego skandalicznego wyroku, a urzędnikami UP RP – prezes Alicją Adamczak i dyrektorem generalnym Cezarym Pylem?

Należy w tym miejscu zasygnalizować również pozycję obywatela, któremu nawet gdy przyznano prawo do pomocy prawnej z urzędu, to i tak równość wobec prawa i równość procesowa są jedynie iluzoryczne. W postępowaniu przed Sądem Najwyższym obowiązuje tzw. przymus radcowsko-adwokacki, co uniemożliwia stronie występowanie przed tym Sądem samodzielnie. Również sama skarga kasacyjna może być wnoszona wyłącznie przez profesjonalnego pełnomocnika.
Z przepisu art. 3939 § 11 kpc wynikało, że strona miała możliwość działania w formie pism procesowych, tzn. dawał prawo do samodzielnego sporządzania czy to odpowiedzi na skargę kasacyjną pozwanego, czy to wnoszenie innych pism procesowych. Po uchyleniu tego przepisu strona postępowania skazana jest wyłącznie na działania pełnomocnika.

Konsekwencje są takie, że mając nawet oczywiście uzasadnione zastrzeżenia co do działania pełnomocnika w sprawie, strona i tak nie ma żadnego instrumentu, by się bronić przed ujemnymi skutkami błędów i zaniedbań pełnomocnika. W istocie więc tak skonstruowanym system proceduralny prowadzi nie do równości stron w postępowaniu sądowym, nie do zapewnienia profesjonalizmu w postępowaniu kasacyjnym, lecz de facto prowadzi do ubezwłasnowolnienia strony we własnej sprawie.

Nie można też pominąć kwestii nierówności traktowania stron postępowania, co na przykładzie wyżej przedstawionej skargi jaskrawo jest widoczne i zdaje się naruszać drastycznie art. 14 w związku z art. 6 ust. 1 Konwencji. Z jednej strony, wobec skarżącego, zastosowane zostały drastyczne – i bezprawne w gruncie rzeczy - rygory daleko posuniętego formalizmu w postaci odrzucenia skargi kasacyjnej bez wezwania do usunięcia braków formalnych. Natomiast strona pozwana – Urząd Patentowy RP – w kwestiach proceduralnych traktowana jest w jakiś nienaturalnie swobodny sposób. Nie tylko poprzez zaniechanie stosowania wymogów formalnych, ale też wręcz uwalniana jest przez sądy od obowiązków wynikających wprost z przepisów prawa. Nawet przedstawiane przez powoda sądom do akt sprawy dowody ewidentnego poświadczania nieprawdy, nie powodują żadnych skutków prawnych wobec pozwanego Urzędu Patentowego RP

Po transformacji ustrojowej 1989 r. miały postępować procesy demokratyzacji, uczciwości państwa, rzetelności i przejrzystości struktur władzy publicznej oraz ich działań. Tworzone były i są nadal przepisy, które miały realizować te zasady. Jednym z obszarów istotnych z punktu widzenia właśnie porządkowania struktur i funkcjonowania państwa miały być pakiety ustaw powiązanych ze sobą funkcjonalnie. Takim obszarem są zarówno ustawa o służbie cywilnej, ustawa o urzędnikach samorządowych, ustawa o finansach publicznych, ustawa Prawo zamówień publicznych.

Tworzyć to miało przejrzysty system konstruowania kadr administracji publicznej, która ma stosować przepisy o zamówieniach publicznych, co – w założeniu – miało stworzyć warunki do uczciwego zarządzania finansami publicznymi z jednej strony, a z drugiej – przy założeniu realizacji pierwszego postulatu, tworzyć miało przejrzystość udzielania zamówień publicznych i w konsekwencji przyczyniałoby się do rozwoju gospodarczego kraju.

Rzeczywistość znana jest powszechnie. Setki i tysiące większych lub mniejszych afer korupcyjnych w związku z dysponowaniem środkami publicznymi jest niejako na porządku dziennym.
Korupcja nie dzieje się w próżni i nie dzieje się sama z siebie. Nie ma takiego aktu prawnego, który potrafiłby uporządkować jakikolwiek obszar samymi przepisami. Dopiero realizacja przez tych, którzy stosują przepisy prawa daje w efekcie rezultat taki, w jaki to prawo jest stosowane. Żeby zachowania korupcyjne były możliwe muszą zaistnieć do tego odpowiednie warunki. M.in. muszą to być odpowiednio skonstruowane kadry urzędnicze. Każdy tzw. „obcy” jest potencjalnym niebezpieczeństwem dla grup interesów. Zwłaszcza, gdy obejmując stanowisko, nie tylko decyzyjne ale jakiekolwiek w administracji publicznej, nie musi nic nikomu zawdzięczać, nie ma powiązań nieformalnych.

Mimo tworzonego, papierowego de facto systemu robi się wszystko, by – jak w powyżej przedstawionej sprawie - neutralizować skutki niewygodnych dla środowisk urzędniczych tzw. „konkurencyjnych” sposobów obsadzania stanowisk w służbie publicznej. Jak wynika z ustaleń w postępowaniu sądowym, skarżącemu nikt nie mógł postawić żadnego zarzutu czy to niekompetencji, czy to niedopełnienia obowiązków. Nawet we wspomnianym wyroku na rzecz Urzędu Patentowego RP – sygn. akt XII Pa 397/06 – Sąd nie poważył się takiego zarzutu postawić. A jednak obywatel stracił i stanowisko objęte w wyniku legalnie wygranego konkursu, i pracę, i podstawy egzystencji.

Sprawcy, urzędnicy, funkcjonariusze publiczni działający w imieniu Państwa i na jego rachunek nadal – za wiedza i zgodą przełożonych, ministrów i szefów rządów - pozostają na wysokich stanowiskach w strukturze Państwa, nadal stosują przepisy prawa własnego, a wymiar sprawiedliwości takie sytuacje legalizuje sam stając się częścią systemu „republiki bananowej”. Czasem, gdy inaczej się już nie da, zasądzając śladowe odszkodowanie – nie wiadomo też na jakich właściwie podstawach i dlaczego w takiej a nie innej wysokości. Wypłacane zresztą w konsekwencji z kieszeni podatnika.
Tu z kolei również niejako automatycznie nasuwa się pytanie, jakie interakcje zachodzą w sferach rządowych, w służbach czuwających nad bezpieczeństwem państwa, w służbach odpowiedzialnych za wykrywanie nadużyć w administracji publicznej, skoro tak oczywiste zachowania, udowodnione i udokumentowane pozostają bez jakiejkolwiek reakcji? Kto ma w tym korzyść, jakie i kto ma cele, by udawać niewiedzę tam, gdzie wiedzę ma duża cześć społeczeństwa?

Wprowadzenie systemu służby publicznej (cywilnej), wraz z zawartymi w ustawach – kolejno nowelizowanym przepisami o konkurencyjnym obsadzaniu stanowisk – szeroko powołuje się na wzory brytyjskie czy francuskie. W świetle przedstawionej powyżej w sprawy zakrawać to się zdaje na jakąś groteskę lub szyderstwo z szeroko propagowanych zasad demokratycznego państwa prawnego.
Gdyby podobna sytuacja pojawiła się przed sądami wymienionych państw, a zwłaszcza gdyby wiedza o tym przedostała się do opinii publicznej, urzędnicy służby publicznej zostaliby z niej usunięci po prawomocnym wyroku i nigdy więcej do takiej służby nie mieliby dostępu. Niejeden zaś mógłby zostać postawiony w stan oskarżenia.
Praktycznie od dwudziestu lat żyjemy jednak w polskim wydaniu demokracji i państwa prawa co oznacza, że porządek prawny i funkcjonowanie państwa opiera się na układzie wzajemnych powiązań, wyświadczania sobie nawzajem przysług przez tzw. ośrodki władzy i tworzenia nieprzemakalnych stref łotrostwa na wszystkich poziomach władzy publicznej.

Witold Filipowicz
Warszawa, czerwiec 2011 r.

28 czerwca 2011

Buszmeni demokracji czyli układ naczyń połączonych - I

Buszmeni demokracji czyli układ naczyń połączonych - I


Jednym z mierników poziomu demokratyzacji i rządów prawa jest stosunek władzy publicznej do obywatela oraz sposób stosowania prawa. Jak wygląda w praktyce wykonywanie zadań publicznych, mamy przykłady na co dzień. W szczegółach obraz staje się jeszcze bardziej mroczny. Zwłaszcza sprzężenia zwrotne pomiędzy władzą wykonawcza i sądowniczą

W kwietniu 2006 roku Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej ogłosiło nabór na stanowisko głównego specjalisty ds. zamówień publicznych. Procedura przebiegała pod rządami przepisów ustawy o służbie cywilnej – Rozdz. II art. 20-29, jako uszczegółowiające art. 1 i 5 ustawy w związku z art. 60 i 153 Konstytucji RP oraz art. 25 lit. c MPPOiP.

Szerzej o sposobach konstruowania kadr w administracji publicznej w wykonaniu Ministerstwa Pracy opisano w artykule „Polityka pracy i otwartości” z roku 2007. Sprawa znalazła swój finał w sądzie pracy. Jak przebiegało postępowanie, można się dowiedzieć z fragmentów skargi wniesionej – w 2009 r - do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

W dniu 25.08.2009 r. Sąd Okręgowy w Warszawie, XII Wydział Pracy – wydał wyrok – sygn. akt XII Pa 219/09 oddalający apelację. W dniu 26.08.2009 r. skarżący złożył wniosek o zwolnienie z kosztów sądowych oraz o przyznanie pomocy prawnej celem wniesienia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego, a w dniu 31.08.2009 r. wniósł o sporządzenie uzasadnienia wyroku i jego doręczenie.

W dniu 29.09.2009 r. skarżący otrzymał jednocześnie wyrok wraz z uzasadnieniem oraz postanowienie o odmowie zwolnienia z kosztów sądowych i również o odmowie ustanowienia pomocy prawnej w celu wniesienia skargi kasacyjnej.

Na postanowienie to nie przysługiwało zażalenie. Tym samym z dniem 29.09.2009 r. wszelkie środki prawne w kraju zostały wyczerpane.

Od wyroku Sądu II instancji w postępowaniu apelacyjnym skarżącemu przysługiwało prawo wniesienia skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. Zgodnie z przepisami prawa krajowego, aby taką skargę można było wnieść istnieje wymóg działania wyłącznie poprzez profesjonalnego pełnomocnika prawnego – adwokata lub radcy prawnego.
Skarżącego nie było stać na opłacenie pomocy prawnej na tzw. wolnym rynku. Usługi takie są bowiem niezwykle kosztowne i stanowią poważne obciążenie finansowe nawet dla osób pracujących i uzyskujących dochody na średnim poziomie krajowym.

Tymczasem skarżący, mimo usilnego poszukiwania pracy, od kilku lat pozostaje na bezrobociu. W związku z tym wystąpił z wnioskiem do Sądu II instancji o zwolnienie z kosztów sądowych oraz o ustanowienie pomocy prawnej z urzędu.

Sąd II instancji postanowieniem z dnia 14.09.2009 r., sygn. akt XII Pa 210/09, odmówił prawa do zwolnienia z kosztów sądowych oraz w tym samym postanowieniu odmówił prawa do uzyskania pomocy prawnej z urzędu.
Od postanowienia tego nie przysługuje żaden środek zaskarżenia, mimo zasady dwuinstancyjności postępowania. Tym samym zamknięta została dla skarżącego możliwość realizacji przysługującego prawa do skorzystania ze środka zaskarżenia i droga postępowania przed sądami polskimi została wyczerpana.

Prawo do sąduPodstawę merytorycznej oceny dla zwolnienia z kosztów sądowych oraz przyznania prawa do pomocy prawnej z urzędu jest sytuacja materialna wnioskującego. Tymczasem Sąd II instancji, jak wynika z uzasadnienia postanowienia, w ogóle nie oceniał merytorycznie stanu faktycznego sytuacji ekonomicznej skarżącego, natomiast bezpodstawnie, pozamerytorycznie i bez żadnych ustaleń odniósł się do rzekomych przyczyn sytuacji materialnej skarżącego.

O tym, że odmowa zwolnienia z kosztów sądowych oraz odmowa przyznania pomocy prawnej z urzędu nie została podjęta w oparciu o bezstronną i merytoryczną ocenę stanu faktycznego w wymaganym zakresie, lecz stanowiła przejaw negatywnej emocjonalności w procesie orzekania świadczy choćby fragment uzasadnienia postanowienia:
„(…) Z oświadczenia wynika, iż powód nie posiada żadnego własnego majątku. Jako inne źródło dochodów powód wskazał kwotę (…) zł brutto osiąganą przez żonę powoda, z tytułu umowy o pracę. Tym samym powód utrzymywany jest przez żonę. Jeżeli więc strona zdolna do pracy nie wykorzystuje swoich możliwości zarobkowych w sposób nieuzasadniony, nie spełnia kryteriów warunkujących zwolnienie od kosztów sądowych. Niemożność poniesienia kosztów w całości lub w części, musi mieć charakter obiektywny, na który strona nie ma realnego wpływu.(…)”Sąd II instancji ocenił i wypowiedział się w materii, co do której nie przeprowadził żadnych ustaleń stanu faktycznego. Wyciągnął zatem wnioski nie znajdujące oparcia w żadnych znanych Sądowi faktach.

W tej sytuacji wnioski tak formułowane można uznać za wręcz uwłaczające dla skarżącego, który został przez Sąd II instancji oceniony jako nieomal pasożyt społeczny.

Jednym z dowodów jaskrawej sprzeczności stanowiska Sądu II instancji ze stanem faktycznym jest przedmiot sprawy, w której wydane zostało to postanowienie. Skarżący z taką determinacją stara się o pracę, że nawet zdecydował się na drogę postępowania sądowego właśnie w sporze o miejsce pracy..

Jaki realny wpływ ma skarżący na uzyskanie pracy, świadczy właśnie, m.in., dokumentacja przedmiotowej sprawy przeciwko MPiPS. Przy tym Sąd II instancji całkowicie pominął również rzeczywistą sytuację na rynku pracy – bezrobocie na poziomie 12%, jak też przede wszystkim indywidualne cechy i możliwości skarżącego w tej konkretnej sytuacji, w tym wiek, rodzaj wykształcenia i doświadczenia zawodowego.

Łącznie cechy te w praktyce uniemożliwiają znalezienie zatrudnienia w obszarze poza administracją publiczną. Jednocześnie Sąd II instancji, formułując wypowiedź o zacytowanej wyżej treści, dokonał nieuprawnionej i bezpodstawnej ingerencji w życie rodzinne skarżącego, dokonując tej oceny z przekroczeniem granic orzekania w sprawie.
Tym samym twierdzenie skarżącego o pozamerytorycznej i emocjonalnej odmowie przyznania wnioskowanych praw znajduje potwierdzenie w przedstawionych faktach.

Drugą instytucją, mającą dawać gwarancje realizacji zasady powszechnego prawa do sądu, jest prawo do uzyskania pomocy prawnej z urzędu. Sąd II instancji i w tym przypadku odmówił skarżącemu prawa do otrzymania takiej pomocy. W tej materii również argumentacja uzasadniająca odmowę nie znajduje merytorycznych podstaw. Świadczy o tym kolejny fragment uzasadnienia postanowienia o odmowie:
„(…) Strona ma prawo zgłosić (…) wniosek o ustanowienie dla niej adwokata lub radcy prawnego. Natomiast Sąd uwzględni wniosek, jeżeli udział adwokata lub radcy prawnego w sprawie uzna za potrzebny. Udział adwokata (radcy prawnego) w sprawie Sąd może w szczególności uznać za potrzebny, gdy strona wnosząca o jego ustanowienie jest nieporadna, ma trudności z samodzielnym podejmowaniem czynności procesowych albo gdy sprawa jest skomplikowana pod względem faktycznym lub prawnym. Zdaniem sądu Odwoławczego w przedmiotowej sprawie, takie okoliczności nie zachodzą.(…)”

Wniesienie skargi kasacyjnej, jako środka kontroli nad sądem Odwoławczym, wymaga obligatoryjnego działania poprzez profesjonalnego pełnomocnika. W przeciwnym razie skarżący sam by to uczynił. Okoliczności przywoływane przez Sąd II instancji nie mają w tym przypadku żadnego związku, bowiem wymóg działania poprzez adwokata lub radcę prawnego nie przewiduje występowania żadnych okoliczności, w tym i tych, na które powołuje się Sąd II instancji.
Ponadto Sąd apelacyjny, w przypadku wniesienia skargi kasacyjnej nie ma uprawnienia badania strony merytorycznej podstaw skargi. Zatem w postanowieniu Sąd II instancji, oceniając stopień zawiłości sprawy, przekroczył swoje uprawnienia i stał się niejako sędzią we własnej sprawie, uniemożliwiając wniesienie środka zaskarżenia.

Dalsza argumentacja, dotycząca sytuacji ekonomicznej skarżącego, powiela argumentację dotyczącą powodów odmowy zwolnienia z kosztów sądowych w oparciu o równie pozamerytoryczne, bezpodstawne wnioski.

Przyznanie pomocy prawnej z urzędu, w tej konkretnej sytuacji, nie jest zależne od zwolnienia z kosztów sądowych. Sąd II instancji mógł, nawet mając jakieś wątpliwości – uzasadnione wątpliwości - co do sytuacji ekonomicznej skarżącego, to – czyniąc zadość wymogom demokratycznego państwa prawnego i zasadzie prawa do sądu oraz prawa do skutecznego środka odwoławczego, miał obowiązek szczegółowego ustalenia stanu faktycznego, od których uzależniał przyznanie lub odmowę przyznania praw będących elementem realizacji prawa do sądu.

Tymczasem Sąd II instancji bez uzasadnienia merytorycznego odebrał skarżącemu realną możliwość poddania kontroli orzeczenia Sądowi Najwyższemu. Odmawiając prawa nawet do ustanowienia pełnomocnika z urzędu za odpłatnością według stawek urzędowych, co skarżący, być może, byłby w stanie podźwignąć. Takiej możliwości, poniesienia kosztów pomocy prawnej według stawek tzw. wolnorynkowych w żaden sposób skarżący ponieść nie jest w stanie.

Dla szerszego uzasadnienia zarzutu naruszenia prawa do sądu poprzez bezpodstawne, pozamerytoryczne i wyraźnie emocjonalne postanowienie o odmowie uwzględnienia wniosków, wydaje się konieczne przywołanie faktów, które tylko pozornie nie musiały mieć związku z odebraniem skarżącemu realnej możliwości skorzystania z przysługującego środka odwoławczego. W ocenie skarżącego szereg zdarzeń stanowiących tło dla niniejszej skargi miało wpływ na przebieg postępowania, zarówno w zakresie odebrania prawa do sądu, bezstronności oraz rzetelności postępowania.

W styczniu 2005 r. skarżący wystąpił z pozwem przeciwko Urzędowi Patentowemu Rzeczpospolitej Polskiej o bezprawne pozbawienie skarżącego miejsca pracy i stanowiska dyrektora, które skarżący objął w wyniku wygranego konkursu na wyższe stanowisko w służbie cywilnej.

Sąd I instancji przyznał skarżącemu rację orzekając, że pozwany Urząd Patentowy RP naruszył przepisy prawa, działając w celu omijania przepisów ustawy i naruszając zasady współżycia społecznego, po myśli art. 58 § 1 i 2 Kodeksu cywilnego. Sąd Okręgowy w Warszawie, XII Wydział Pracy, wyrokiem z dnia 04.04.2007 r. – sygn. akt XII Pa 397/06 – całkowicie zmienił wyrok na korzyść pozwanego Urzędu.

Za podstawę orzekania Sad II instancji przyjął przepisy, które w tej konkretnej sprawie w stosunku do powoda (skarżącego) nie mogły mieć zastosowania w żadnej sytuacji, a ponadto nie czyniąc żadnych własnych ustaleń oparł wyrokowanie na ustaleniach Sądu I instancji, jednak całkowicie zmieniając ich znaczenie. W ocenie nie tylko skarżącego wyrok ten miał wymowę wyroku wręcz skandalicznego. Podobnie jak całe procedowanie Sądu II instancji.

Zasadność takiej oceny potwierdził w wyroku z dnia 19.02.2008 r. – sygn. akt II PK 256/07 – Sąd Najwyższy. Na szczególną uwagę zasługują rozważania Sądu Najwyższego dotyczące postępowania dowodowego Sądu Okręgowego w Warszawie, XII Wydział Pracy, przyjętej podstawy prawnej orzekania oraz oceny uczciwości postępowania wysokich urzędników państwowych – funkcjonariuszy publicznych.

Należy też wskazać, że w postępowaniu tym biorą udział niektórzy sędziowie Sądu II instancji, którzy również brali udział w postępowaniu, będącym obecnie przedmiotem skargi.

Po wyroku Sądu Najwyższego skarżący wystąpił do Ministerstwa Sprawiedliwości oraz do Krajowej Rady Sądownictwa z wnioskiem o wszczęcie postępowania wyjaśniającego wobec członków zespołu orzekającego, który wydał uchylony później wyrok. W wystąpieniach tych skarżący zarzucił, że troje sędziów – wymienionych z imienia i nazwiska – Sądu Okręgowego w Warszawie, XII Wydział Pracy, w sposób świadomy i celowy orzekało na korzyść pozwanego Urzędu Patentowego RP z oczywistą i rażącą obrazą przepisów prawa.

Wobec uchylania się od działania uprawnionych do kontroli instytucji w zakresie wyjaśnienia sposobu orzekania, nasuwającego uzasadnione podejrzenie o działania korupcyjne, skarżący napisał i opublikował na łamach Niezależnego Magazynu Publicystów „KONTRATEKSTY” artykuł „Sąd sądzi, że sądzi” z opisem faktów i ich oceną Tekst ten, w ramach krytyki prasowej, przesłany został przez Redakcję do Ministerstwa Sprawiedliwości, Krajowej Rady Sądownictwa oraz do rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie. Żadna z instytucji nie zareagowała.

Sprawa z powództwa przeciwko Urzędowi Patentowemu RP, po uchyleniu wyroku przez Sąd Najwyższy wróciła do ponownego rozpoznania do Sądu Okręgowego w Warszawie, XII Wydział Pracy i toczyła się równolegle ze sprawą przeciwko MPiPS, która jest przedmiotem obecnej skargi.

W obu sprawach pojawiają się ci sami sędziowie, jak też ci sami – wraz z przewodniczącym XII Wydziału Pracy – będący poddanymi krytyce prasowej, oraz przeciwko którym kierowane były wnioski o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w związku z wyrokiem z dnia 04.04.2007 r. – sygn. akt XII Pa 397/06.

Wydaje się niezbędne, dla poszerzenia obrazu i dowodzenia zasadności stawianych zarzutów naruszenia zasady prawa do sądu, jak również – co w dalszej części skargi – zarzutu naruszenia zasady bezstronności, przywołać fakty mające miejsce wcześniej i równolegle z toczącą się przedmiotową sprawą.

W postępowaniu z pozwu przeciwko Urzędowi Patentowemu RP skarżącemu Sąd I instancji przyznał prawo do zwolnienia z kosztów i udzielenia pomocy prawnej z urzędu. Na skutek znaczących animozji z pełnomocnikiem, a w końcu na skutek odmowy wniesienia przez pełnomocnika, radcę prawnego Andrzeja Barańskiego skargi na wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie jako wydanego z rażącym naruszeniem prawa, skarżący wypowiedział pełnomocnictwo i wystąpił do Sądu II instancji o jego zmianę.

Sąd II instancji, w składzie orzekającym: SSO Ewa Wronka, SSO Bogumił Patulski, SSO Bożena Rzewuska, postanowieniem z dnia 24 listopada 2008 r. wniosek oddalił

W dniu 05 stycznia 2009 r. skarżący wystąpił do Sądu II instancji o zwolnienie z kosztów sądowych i ustanowienie pomocy prawnej z urzędu w celu wniesienia skargi na wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, XII Wydział Pracy wydanego z rażącym naruszeniem przepisów prawa. Sąd II instancji, postanowieniem z dnia 13.01.2009 r. odmówił zwolnienia z kosztów i odmówił prawa do pomocy prawnej z urzędu.
W piśmie sądowym – niewiadomej natury - z dnia 16.01.2009 r. Sąd poczynił wyjaśniania powodów odmowy, które były co najmniej niezrozumiałe.
W składzie orzekającym, który wydał to postanowienie zasiadali: SSO Ewa Wronka (Przewodnicząca XII Wydziału Pracy), SSO Dorota Szarek, SSO Bożena Rzewuska.

Należy wskazać, iż w składzie orzekającym, który wydał ów skandaliczny wyrok XII Pa 397/06 również orzekała SSO Dorota Szarek. Zatem można przyjąć, iż w tej konkretnej sprawie orzekał sędzia we własnej sprawie.
Szerzej rozpatrując ten aspekt wydaje się zasadnym podkreślenie, iż w ogóle Sąd Okręgowy w Warszawie, XII Wydział Pracy orzekał w sprawie, w której skarżący zmierzał do wniesienia skargi na wyrok wydany z rażącym naruszeniem prawa przez ten właśnie Sąd.

Jak wynika z treści, Sąd II instancji, rozpatrując wniosek wprawdzie odmówił zwolnienia z kosztów i ustanowienia pomocy prawnej z urzędu, ale uczynił to z powodów takich, iż skarżący – formalnie – nadal pełnomocnika z urzędu miał i nadal był zwolniony z kosztów postępowania. Sąd II instancji nie cofnął prawa do zwolnienia z kosztów.

Choć ponownie badał sytuację ekonomiczną skarżącego i otrzymał dokładnie te same informacje, jakie potem – w postanowieniu z 14.09.2009 r. – uznał za niewystarczające, by przychylić się do wniosku o zwolnienie z kosztów i ustanowienie pomocy prawnej z urzędu w postępowaniu z pozwu przeciwko MPiPS.

Nadto w postanowieniu o odmowie z dnia 14.09.2009 r. w sprawie wniosku o zwolnienie z kosztów i ustanowienie pomocy prawnej w celu wniesienia skargi kasacyjnej od wyroku w przedmiotowej sprawie z powództwa przeciw MPiPS, oddalając wniosek uzasadnił go tak, jak to zostało przedstawione wyżej. Bez żadnego postępowania wyjaśniającego stan faktyczny.
Skład orzekający w tym przypadku: SSO Bogumił Patulski, SSO Ewa Wronka, SSO Bożena Rzewuska, a więc dwoje sędziów, biorących udział w orzekaniu w postanowieniu z dnia 16.01.2009 r. w postępowaniu przeciwko Urzędowi Patentowemu RP.

Kilka miesięcy wcześniej, w postępowaniu w drugiej apelacji przeciwko Urzędowi Patentowemu RP, po uchyleniu pierwszej apelacji, Sąd II instancji wydał drugi wyrok – z dnia 07.04.2009 r., sygn. akt XII Pa 294/08, w którym tym razem, po wyroku Sądu Najwyższego, musiał orzec na niekorzyść Urzędu Patentowego RP (wyrok poprzedni - z dnia 04.04.2007 r., sygn. akt XII Pa 397/06 - o nim traktuje dołączony materiał prasowy) i podtrzymać wyrok Sądu Rejonowego .
W składzie orzekającym zasiadali: SSO Bogumił Patulski, SSO Ewa Wronka (przewodnicząca XII Wydziału Pracy) oraz SSO Małgorzata Komaszewska-Kostaniak.

Z tych względów skarżący uznaje, że zarzut odebrania mu prawa do sądu znajduje swoje przyczyny w zdarzeniach przeszłych i równolegle się toczących w związku z innym postępowaniem. Przedstawiony ciąg zdarzeń uzasadnia też zarzut skarżącego, że Sąd II instancji działał emocjonalnie i pozamerytorycznie, naruszając zasadę bezstronności postępowania oraz sprawiedliwego rozpatrywania i orzekania.
Okoliczności, o których wyżej, potwierdzają też zasadność zarzutu, że Sąd II instancji formułował wnioski uzasadniające odmowę zwolnienia z kosztów i przyznania pomocy prawnej w jaskrawej sprzeczności z wiedzą na temat faktów, które znał bezpośrednio. Równie jaskrawą sprzeczność, w świetle faktów, stanowi twierdzenie Sądu II instancji o realnym wpływie skarżącego na uzyskanie pracy.

Szczególnie kuriozalny wydźwięk o realnym wpływie skarżącego na uzyskanie pracy ma to twierdzenie Sądu II instancji w sytuacji – wszak znanej sądowi bezpośrednio, na którą Sąd miał bezpośredni wpływ – gdy skarżący traci pracę, uzyskaną w wyniku wygranego konkursu, na skutek bezprawnych działań wysokich funkcjonariuszy publicznych, którzy mimo wyroków sądowych, stwierdzających ich bezprawne postępowanie nadal zajmują eksponowane stanowiska w aparacie wykonawczym państwa.

Należy też podkreślić, że podstawą wyroku (najpierw Sądu Rejonowego, potem Sądu Najwyższego i wreszcie Sądu Okręgowego w Warszawie w ponownej apelacji) przeciwko Urzędowi Patentowemu RP było naruszenie przepisów art. 58 § 1 i 2 Kodeksu cywilnego.

Oznacza to w sposób oczywisty działania organów władzy państwowej noszące cechy nadużycia stanowisk służbowych dla celów prywatnych – jak wynika z ustaleń sądowych. Stanowić to powinno przesłanki rozpatrywania sprawy nie tylko w świetle art. 231 Kodeksu karnego, ale też poprzez pryzmat art. 19 Konwencji Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji.

W świetle przedstawionych faktów zarzut skarżącego, że Sąd II instancji w sposób obraźliwy ocenia wnioskującego jako pasożyta społecznego, jest uzasadniony i wypełnia przesłanki postawienia Sądowi zarzutu naruszenia art. 8 ust. 1 Konwencji w zakresie prawa do poszanowania swojego życia prywatnego i rodzinnego i stanowi dowód – w świetle faktów – że Sąd II instancji świadomie naruszył godność osobistą skarżącego.

Uniemożliwienie skarżącemu skorzystania z przysługującego mu środka odwoławczego, prawa kontroli procedowania i orzekania przez Sąd II instancji można w tym stanie faktycznym poczytać wręcz za swoisty odwet Sądu, a także obawę o powtórzenie się sytuacji, jaka miała miejsce w postępowaniu przeciwko Urzędowi Patentowemu RP.

Pawo do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki
W dniu 07.05.2007 r. wniesiona została skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie o unieważnienie rozstrzygnięcia procedury naboru. WSA w Warszawie, postanowieniem z 06.11.2007 r. – po przeprowadzeniu rozprawy – skargę odrzucił uznając, że sprawa nie należy do właściwości sądów administracyjnych. Zgodnie z art. 58 § 1 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, sąd skargę odrzuca jeśli sprawa nie należy do właściwości sądu administracyjnego.

Sąd, mając dokumentację skargi i określony przedmiot skargi obowiązany był już na etapie analizy dokumentacji skargę odrzucić. Tymczasem sąd zobowiązał stronę skarżącą do wniesienia opłaty, wyznaczył termin rozprawy i dopiero na rozprawie wydal postanowienie o odrzuceniu skargi z powodu braku właściwości. Tym samym niezasadnie sąd przedłużył postępowanie w sprawie o 7 miesięcy i również niezasadnie obciążył stronę skarżącą opłatą za rozprawę, która nie powinna w ogóle wejść na wokandę w takiej sytuacji.

Z akt sprawy pozwu przeciwko MPiPS, wniesionego do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieście w dniu 20.04.2008 r. – sygn. akt VIII 488/08 – wynika, że Sąd I instancji przez blisko 8 miesięcy prowadził postępowanie, zaniedbując obowiązek ustalenia właściwego umocowania prawnego strony postępowania. Skutkowało to zamknięciem postępowania bez orzekania i otwarciem rozprawy na nowo, która też uległa kolejnemu, nieuzasadnionemu odroczeniu o następny miesiąc.

Łącznie, z przyczyn leżących wyłącznie po stronie sądów, postępowanie uległo nieuzasadnionej przewlekłości o co najmniej 1,5 roku. Biorąc pod uwagę przedmiot postępowania – kwestie egzystencji i środków do życia skarżącego – zwłoka taka ma znaczący wymiar. Szczególnej uwagi wymaga też charakter zaniedbań, świadczący o stosunku wymiaru sprawiedliwości do obywatela i stosunku do zasad demokratycznego państwa prawnego.

Prawo do bezstronnego sądu
Kwestia realizacji zasady bezstronności w przypadku procedowania i orzekania przez Sąd II instancji przedstawiona został w punkcie dotyczącym naruszenia zasady prawa do sądu. Jednak należy też wskazać kolejną sytuację, uzasadniającą zarzut braku bezstronności w postępowaniu z pozwu przeciwko MPiPS.

Wobec sposobu prowadzenia postępowania przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, który poskutkował, po blisko 8 miesiącach, zamknięciem sprawy bez orzekania, otworzeniem jej na nowo i znów kolejnym odroczeniem, w dniu 29.12.2008 wniesiona została skarga na nieuzasadnioną przewlekłość postępowania.
Skarżący otrzymał potwierdzenie pocztowe, że skargę, składaną za pośrednictwem Sądu I instancji, otrzymał ten Sąd 30.12.2008 r. Rozprawa odbyła się i wyrok został wydany w dniu 12.01.2009 r. Oznacza to, że w sprawie orzekał sędzia, przeciwko któremu wniesiona została skarga na nieuzasadnioną przewlekłość postępowania.

Uzasadniony jest zatem zarzut, że została w tym przypadku naruszona zasada bezstronności, gdy w sprawie orzeka sędzia, przeciwko któremu w tej sprawie toczy się postępowanie zainicjowane przez stronę postępowania.

Należy też podkreślić, że przepisy o postępowaniu w sprawie skargi na nieuzasadnioną przewlekłość postępowania obligują skarżony sąd do bezzwłocznego przekazania akt sprawy wraz z odpowiedzią na skargę sądowi wyższej instancji. Skoro więc Sąd I instancji, który otrzymał skargę 30.12.2008 r., w dniu 12.01.2009 r. przeprowadził posiedzenie i wydał wyrok, to oznacza, że nie wykonał ustawowego obowiązku bezzwłocznego przekazania skargi. Chyba, że prowadził Sąd rozprawę bez akt sprawy. Ponadto, to właśnie w takiej sytuacji odroczenie rozprawy znajdowałoby pełne uzasadnienie.

Postanowienie o odrzuceniu skargi na nieuzasadnioną przewlekłość – z dnia 23.02.2009 r., sygn. akt XII S 1/09 – wydane zostało przy udziale SSO Bożeny Rzewuskiej, jako przewodniczącej składu orzekającego.
Natomiast w składzie orzekającym, który wydał wyrok apelacyjny, gdzie, m.in., postawiony był zarzut nieważności postępowania z powodu orzekania przez sędziego, przeciwko któremu wniesiona została skarga, również orzekała SSO Bożena Rzewuska – wyrok z dnia 25.08.2009 r., sygn. akt XII Pa 219/08.

W związku z tym i tu nastąpiło naruszenie zasady prawa do bezstronności poprzez udział w postępowaniu i orzekaniu sędziego, który już wcześniej orzekał w sprawie skargi i miał w jakiejś mierze ukształtowany pogląd, jak i nastawienie do stron postępowania.
Od postanowienia w sprawach skarg na nieuzasadnioną przewlekłość postępowania nie przysługuje środek odwoławczy.

Prawo do sprawiedliwego i rzetelnego procesu
Sąd II instancji oddalił powództwo, m.in., argumentując, że powód nie udowodnił naruszenia przez pozwany Urząd zasad przeprowadzenia otwartego i konkurencyjnego naboru na wolne stanowisko w służbie cywilnej.

Naruszenie przepisów procedury postępowania jest możliwe jedynie w oparciu o dokumentację przeprowadzonego postępowania. Skarżący, zarówno w postępowaniu przed sądem I jak i II instancji składał wnioski dowodowe o przedstawienie tej dokumentacji przez pozwany Urząd. Pomimo zarządzenia wydanego przez Sąd I instancji, zobowiązującego pozwanego do przedstawienia dokumentacji, oraz pomimo ponawianego wniosku w postępowaniu apelacyjnym przed Sądem II instancji, pozwany Urząd dokumentacji postępowania naboru nie przedstawił.
Sądy obu instancji w efekcie zignorowały wnioski dowodowe powoda oraz własne zarządzenia, poprzestając na oświadczeniu pozwanego, że dokumentacja została zniszczona.

Dokumentacja postępowania administracyjnego nie może być niszczona, co wynika wprost z przepisów prawa, w tym kodeksu postępowania administracyjnego oraz instrukcji kancelaryjnych w związku z ustawą o państwowym zasobie archiwalnym. Po myśli tych uregulowań każda czynność organów administracji publicznej musi być dokumentowana, a każdy organ musi potrafić wykazać w każdym czasie prawidłowość swoich działań. Nie tylko pod względem zachowania przepisów proceduralnych, ale też właściwego toku myślenia i należytej staranności oraz prawidłowości ustaleń i podejmowanych na ich podstawie rozstrzygnięć.

Ponadto pozwany Urząd na potwierdzenie rzekomej prawdziwości swoich twierdzeń przedstawił dowody, z których miałoby wynikać, iż dokumentacja przedmiotowego postępowania została zniszczona. Z dołączonych kopii pism wewnętrznych Urzędu wynika coś wręcz przeciwnego. Mianowicie zniszczone zostały jakieś – brak oznaczenia jakie - dokumenty z danymi osobowymi, natomiast aplikacja wybranego i zatrudnionego kandydata zachowana została w aktach sprawy. O niszczeniu dokumentów postępowania w procedurze naboru – o których mowa w Rozdz. II, art. 20-29 ustawy o służbie cywilnej – nie ma mowy.

W tym stanie rzeczy Sąd II instancji orzekł o nie udowodnieniu przez powoda naruszenia zasad przeprowadzania procedury naboru, a jednocześnie nie uwzględnił i nie wyegzekwował od pozwanego Urzędu obowiązku przedłożenia dokumentacji, na podstawie której powód mógłby udowodnić swoje zarzuty.

Sądy obu instancji oparły wyroki jedynie na ustaleniach wynikających z oświadczenia pozwanego Urzędu. Przy czym należy wskazać, iż powód wprost zarzucał, że dokonana selekcja kandydatów do dalszego etapu postępowania i późniejsze zatrudnienie dotyczyło kandydata, który – w świetle wymogów tego konkretnego stanowiska – miał znacznie niższe kwalifikacje, w tym ani jednego dnia doświadczenia pracy w administracji publicznej.
Pozwany temu nie zaprzeczał. Nie potrafił też wyjaśnić, jakimi kryteriami kierował się przy dokonywaniu selekcji kandydatów do dalszych etapów postępowania konkurencyjnego naboru na wolne stanowisko pracy w służbie cywilnej.

Sądy obu instancji przekroczyły swoje uprawnienia swobodnej oceny dowodów i materiałów oraz oświadczeń – w tym ewidentnie naruszonego przepisu art. 230 KPC - w toczącym się postępowaniu na rzecz praktycznie całkowitej dowolności ocen i orzekania. Sądy I i II instancji postąpiły dokładnie odwrotnie do znaczenia powołanego przepisu.
Pozwany nie zaprzeczył twierdzeniom powoda o zignorowaniu faktycznych kwalifikacji, nie przedstawił żadnych dowodów, które zaprzeczałyby twierdzeniom powoda o pozamerytorycznym dokonywaniu selekcji kandydatów, a jednak to pozwanemu Urzędowi dały wiarę i orzekały na korzyść pozwanego. Pod rozwagę Wysokiego Trybunału skarżący pozostawia ocenę naruszenia zasady art. 14 Konwencji w zakresie równości stron w postępowaniu sądowym.

Prawo do otrzymywania informacji
Niezależnie od naruszenia zasady równości stron w postępowaniu sądowym poprzez zignorowanie wniosków dowodowych w zakresie zobowiązania strony pozwanej do przedstawienia stosownej dokumentacji konkursowej w procedurze naboru na wolne stanowisko w służbie cywilnej (publicznej), naruszone też zostało prawo skarżącego do otrzymywania informacji.
Na gruncie prawa krajowego uprawnienie do otrzymywania informacji, w tym informacji dotyczących życia publicznego, regulują przepisy art. 61 Konstytucji RP oraz uszczegóławiają przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej. Dostęp do informacji publicznej w zakresie warunków powierzenia i wykonywania funkcji publicznych regulują w szczególności przepisy art. 5 ust. 2 i 3 powołanej ustawy.

Odmowa udostępnienia informacji, w powołanym wyżej zakresie, jak również w zakresie dostępu do dokumentów urzędowych – dokumentacji postępowania konkursowego – musi następować w drodze decyzji administracyjnej. Uchylanie się dysponenta informacji publicznej od prawnej formy działania jest w skutkach równoważne z odmową prawa dostępu do tych informacji, natomiast jednocześnie brak decyzji administracyjnej uniemożliwia poddanie takiej odmowy sądowej kontroli zgodności z prawem.
Sądy I i II instancji wskazywały skarżącemu drogę prawną w celu realizacji prawa do kontroli uniemożliwiania dostępu do informacji publicznej poprzez postępowanie przed sądami administracyjnymi. Nie wiadomo, do jakich właściwie orzeczeń sądu administracyjnego odwołuje się Sąd II instancji w przedmiocie dostępu do informacji publicznej.

W żadnym postępowaniu sądowo-administracyjnym w tej sprawie kwestia ta nie była merytorycznie rozpoznawana. Ponadto uporczywe odmawianie przez pozwany Urząd dostępu do przedmiotowych informacji uzasadniane było ochroną danych osobowych. W tej sytuacji, po myśli art. 22 ustawy o dostępie do informacji publicznej, rozpatrywanie zasadności odmowy prawa dostępu do informacji publicznej należy do kognicji sądu powszechnego, a nie administracyjnego.

W całym postępowaniu, od lipca 2006 roku, wszystkie instytucje, które brały udział w postępowaniu – organ administracji publicznej oraz sądy administracyjne i powszechne, mimo wielokrotnie podejmowanych przez skarżącego działań przed tymi organami władzy pań-stwowej, uniemożliwiały dostęp do informacji, nie czyniąc zadość generalnej zasadzie przej-rzystości i uczciwości życia publicznego.

W swej niejednoznaczności i braku stosowania konkretnych przepisów prawa, odsyłając wzajemnie od jednego sądu do drugiego, w rezultacie uniemożliwiły skarżącemu realizację uprawnień wynikających z art. 10 ust. 1 Konwencji.

Brak skutecznego środka odwoławczegoWojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w postanowieniu z dnia 06.11.2007 r., sygn. akt IV SA/Wa 1062/07 uznał się za niewłaściwy w sprawie kontroli prawidłowości przeprowadzonego konkursowego naboru na wolne stanowisko w służbie cywilnej. Jednocześnie jednak, mimo uznania się za niewłaściwy w sprawie, wypowiedział się merytorycznie, dlaczego kontrola procedury naboru na wolne stanowisko w służbie cywilnej nie podlega kognicji sądów administracyjnych.

Zdaniem WSA w Warszawie, do kognicji sądów administracyjnych należy kontrola postępowań w konkursach na wyższe stanowiska w służbie cywilnej, natomiast postępowania konkursowe na pozostałe stanowiska podlegają kontroli sądów powszechnych.
Sąd nie wskazał żadnego przepisu prawa, który nakazywałby dokonywanie takiego rozróżnienia sposobów sądowej kontroli realizacji zasad równego dostępu do służby publicznej.

Ani treść art. 25 lit. c MPPOiP, ani art. 60 Konstytucji RP do takiego rozróżnienia nie dają podstaw. Jako główną przesłankę uznawania braku właściwości sądów administracyjnych do kontroli procedury naboru wskazywany jest brak przepisów dotyczących drogi odwoławczej w procedurze naboru na wolne stanowiska w służbie cywilnej, w przeciwieństwie do procedury konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej.

Istotnie, Rozdział II ustawy o służbie cywilnej nie zawiera przepisów analogicznych do przepisów o drodze odwoławczej w przypadku konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. W procedurze naboru na wolne stanowiska w służbie cywilnej, wobec braku jakiejkolwiek drogi odwoławczej, kierowanie spraw z tym związanych pod kognicję sądów powszechnych następuje, jak się wydaje, jedynie na podstawie ogólnej normy kompetencyjnej art. 177 Konstytucji RP.

Trzeba jednak podkreślić, że na gruncie prawa cywilnego możliwości unieważnienia procedury konkurencyjnego naboru na wolne stanowiska w służbie cywilnej, ma ograniczony katalog możliwości. W zasadzie istnieje jedynie możliwość unieważnienia procedury na podstawie zarzutu o wadliwości czynności prawnych, tj. naruszenia przepisów proceduralnych.

Trudno przyjmować bezkrytycznie pogląd, że w procedurach naboru właściwe są sądy powszechne, cywilne, czyli rozpatrujące spory o charakterze cywilistycznym, do których stosowana jest zasada równości stron stosunku prawnego, podczas gdy w procedurach naboru na wolne stanowiska w służbie cywilnej zapadają rozstrzygnięcia o prawach stron mające cha-rakter władczy i jednostronny, czyli mające cechy stosunku publiczno-prawnego.

Z kolei sądy powszechne, w tym przypadku Sądy I i II instancji obok uniemożliwiania dostępu do dokumentacji postępowania, nie badały w ogóle aspektu zastosowania przez pozwany urząd kryteriów kwalifikowania kandydatów do dalszych etapów naboru. W ocenie sądów pozwany MPiPS miał prawo do całkowitej swobody w dokonywaniu ocen i kwalifikowania kandydatów, a zatem ten aspekt nie podlega kontroli sądów.
Według zasady skutecznej ochrony sądowej wcale nie jest wymagane istnienie w porządku prawnym państwa członkowskiego odrębnego środka prawnego, którego głównym przedmiotem byłaby kontrola zgodności przepisów prawa krajowego z art. 49 TWE, pod warunkiem jednak, że inne środki prawne pozwalają dokonać takiej kontroli w sposób incydentalny, co powinien ustalić sąd krajowy - wyrok ETS z dnia 13.03.2007 r. – sygn. akt C-432/05.
Nawet więc brak szczegółowych przepisów ochrony prawnej przed dowolnością rozstrzygnięć urzędników nie powinna zwalniać sądów z obowiązku badania sposobu postępowania organów władzy publicznej w świetle normy art. 25 lit. c MPPOiP, będącego elementem prawa wspólnotowego.
W rezultacie jednak kandydat, jak dowodzi to niniejsza skarga, w procedurze otwartego i konkurencyjnego naboru na wolne stanowisko w służbie cywilnej zostaje pozbawiony instrumentów prawnych kontroli prawidłowości przeprowadzonego postępowania i stosowania prawa przez organ władzy publicznej. W tym stanie rzeczy zasadny jest zarzut o braku skutecznego środka odwoławczego od rozstrzygnięć organu władzy publicznej, o czym mowa w art. 13 Konwencji.

Równość w dostępie do sądu
Jak wynika z zarzutów podniesionych odnośnie naruszenia prawa do skutecznego środka odwoławczego, rozróżnienie sytuacji prawnej kandydata w procedurze konkursu na wyższe stanowisko w służbie cywilnej i sytuacji kandydata w procedurze naboru na wolne stanowisko w służbie cywilnej, w konsekwencji narusza zasadę równości w dostępie do sądowej kontroli rozstrzygnięć organów władzy publicznej, ingerujących w prawa i obowiązki obywatela.

Zasady dostępu do służby publicznej określone są na gruncie prawa międzynarodowego art. 25 lit. c MPPOiP, natomiast na gruncie prawa krajowego w art. 60 Konstytucji RP. Oba powołane przepisy jednoznacznie nakazują zachowanie równości i jednakowych zasad dostępu do służby publicznej. Nie dają żadnej podstawy do stosowania jakichkolwiek rozróżnień w procedurach dostępu uzależnionych od stanowiska, o jakie ubiegają się kandydaci.
Rozróżnienie szczegółowości sprawdzania kwalifikacji kandydatów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej i kandydatów na pozostałe stanowiska w służbie cywilnej znajduje swoje uzasadnienie w świetle wymogów i uprawnień kompetencyjnych oraz odpowiedzialności, różnych w odniesieniu do różnych stanowisk.

Jednakże kryteria oceny i kwalifikowania konkretnego kandydata w konkurencyjnym postępowaniu o obsadę stanowiska powinno być prowadzone na zasadzie równości szans i dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach. Mierniki ocen oraz kryteria, a na ich podstawie podejmowane rozstrzygnięcia powinny być jasne, rzetelne i bezstronne, oparte na merytorycznych przesłankach, bez względu na to, o obsadę jakiego stanowiska w służbie publicznej chodzi.

Wszelka dowolność rozstrzygania w tej materii jest niedopuszczalna, bowiem stanowi zaprzeczenie reguł równości i dostępu na jednakowych zasadach. W przypadku konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej kandydaci mają środki prawne do zainicjowania kontroli rozstrzygnięć przed sądami administracyjnymi. Kontroli zarówno w zakresie zachowania właściwych procedur, jak i kontroli właściwie stosowanych kryteriów ocen kwalifikacji oraz prawidłowości rozstrzygnięć w tym zakresie.

W przypadku naboru na wolne stanowiska w służbie cywilnej kandydat nie posiada instrumentów prawnych w takim zakresie, w jakim posiadają je kandydaci w konkursach na wyższe stanowiska w służbie cywilnej. Prowadzi to w konsekwencji do takich zachowań, które wypełniają przesłanki postawienia zarzutu naruszenia zasady równości, o której też w art. 1 Konwencji Nr 111 przyjętej w Genewie z dnia 25.06.1958 r.

Różnice są dalej idące, bowiem z niewiadomych powodów sprawy z zakresu rozpoznawania sporów na tle dostępu do służby cywilnej na stanowiska inne, niż stanowiska wyższe, rozpoznawane są nie przez sądy administracyjne, lecz przez sądy powszechne.

Takie rozróżnienie, w obrębie regulacji tej samej materii, w dostępie do sądowej kontroli rozstrzygnięć organów władzy publicznej nie znajduje uzasadnienia. Ponadto przed sądami powszechnymi, jak wynika choćby z niniejszej skargi związanej z pozwem przeciwko MPiPS, zakres rozpoznawania sporu ogranicza się wyłącznie do badania, czy zachowane zostały wymagane przepisami procedury formalne.

Choć, co należy podkreślić, w tej konkretnej sprawie nawet i tego sądy nie badały. Mimo, że każda ingerencja w wolność wyboru i wykonywania zawodu oraz wyboru miejsca pracy może być podejmowana na zasadzie wyjątku od zasady nieingerencji, w oparciu o przesłanki określone przez prawodawcę w ustawie lub dopełniające w aktach wykonawczych powszechnie obowiązujących. W tym wypadku nawet brak wyraźnych regulacji nie powinien być traktowany w ten sposób, że została otwarta droga do dowolności.

Jak wynika z orzeczeń sądowych, ocena i przyjęte przez organ władzy publicznej kryteria są decyzjami swobody oceny, która de facto prowadzi do całkowitej dowolności w rozstrzyganiu przez urzędników o prawach w zakresie dostępu do służby publicznej. Prowadzi to w konsekwencji do zmarginalizowania znaczenia kwalifikacji kandydatów i rozstrzygania na całkowicie nieprzejrzystych zasadach.

Tak funkcjonujący system dostępu do służby publicznej stanowi oczywiste zaprzeczenie regułom równości oraz dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach. W demokratycznym państwie prawnym prawa i wolności obywatelskie (tu: art. 25 lit. c MPPOiP) stanowią granicę dla wszystkich działań organów państwa. Niedopuszczalne jest ich zawieszenie lub ograniczenie w imię takich lub innych indywidualnych zamierzeń urzędników państwowych.

Dodać też należy, że to naruszenie równości w dostępie do sądowej kontroli procedur konkursów i naboru ma również wymiar materialny. Postępowanie przed sądami administracyjnymi, w przypadku konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej, obciążone jest stałym, stosunkowo niskim wpisem sądowym. Postępowanie przed sądami powszechnymi w przypadku pozwu o kontrolę prawidłowości przeprowadzonego postępowania powoduje zwielokrotnienie tych kosztów, już choćby poprzez konieczność opłaty zastępstwa procesowego pozwanego urzędu. Również czas rozpoznawania podobnych spraw znacząco się może różnić.

Przy tym należy też podkreślić, iż w postępowaniu przed sądem powszechnym uzyskanie korzystnego dla powoda rozstrzygnięcia jest już z definicji w wielu wypadkach niemożliwe.
Skoro sądy nie badają stosowania kryteriów, ocen i ich podstaw merytorycznych, to dochowanie literalne wymogów proceduralnych jest wystarczającą podstawą – zdaniem sądów – do oddalenia każdego powództwa, które opierałoby się na kwestionowaniu jedynie prawidłowości dokonywanych ocen kwalifikacji kandydatów oraz w związku z tym prawidłowości zastosowanych kryteriów i podejmowanych rozstrzygnięć.

Jest oczywiste, że przy takich założeniach, można dochować wszelkich procedur, a jednak wyniki – z założenia otwartego i konkurencyjnego postępowania o obsadę stanowiska w służbie publicznej bywają nie tylko niezrozumiałe, ale niejednokrotnie sprzeczne z właściwie pojmowaną zasadą konkurencyjności. Nakłada się na to brak możliwości poddania kontroli sądowej procedur i sposobów rozstrzygania, odmiennie niż w przypadku konkursów na wyższe stanowiska w służbie cywilnej.
W świetle powyższego zasada równości, o której mowa w art. 14 Konwencji, w zakresie dostępu do sądu zostaje naruszona.

Jak z powyższych rozważań wynika, mamy tu jeden z wielu przykładów sposobów konstruowania aparatu administracyjnego państwa. Co taki system ma wspólnego z zasadą demokratycznego państwa prawnego, każdy może sobie sam odpowiedzieć. Może też zrozumieć, co mają na myśli ci, którzy publicznie określają RP „Republiką Kolesiów”, a niektóre struktury organizacyjne państwa nazywają mafiami.

Witold Filipowicz
Warszawa, maj 2011 r.