28 kwietnia 2011

Serwis21 z dn. 28.04.2011 SĄDOWE FARSY

Kraj



SĄDOWE FARSY: Warszawski Sąd Okręgowy uniewinnił Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 r. Dziwią się media, komentatorzy, politycy nawet niektórzy się dziwią, a ja – nie dziwię się ani troszkę … Skoro generalski szyfrogram, pozwalający zomowcom strzelać, nie był w kwestii strzelania do górników z Wujka dowodem winy generała Kiszczaka, bo dekret o stanie wojennym zomowców do tego strzelania „odgórnie” uprawniał, to tak samo rozkaż dowódcy plutonu „Ognia!”, albo „W łeb! , na komorę!”, też nie był z powyższych przyczyn żadnym przestępstwem. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, ze Sąd (niezawisły) , powielił jakże dobrze mi znaną wykładnię sformułowaną przez sądzonych po wojnie zbrodniarzy niemieckich, zwanych hitlerowskimi: „ ja wykonywałem tylko rozkazy”. http://ewarystfedorowicz.salon24.pl/301561,kiszczak-uniewinniony-zwyciestwo-solidarnosci W innej sprawie, z wokandy warszawskiego sądu spadła po raz kolejny sprawa gen. Wojciecha Jaruzelskiego i innych oskarżonych za "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. Sprawę przełożono z powodu choroby jednego ławnika. Proces trwa już 10 lat, końca nie widać, a Jaruzelski, Kociołek a inne osoby odpowiedzialne za masakrę żyją sobie bardzo dobrze.



DWUDNIOWE WYBORY?: Minister Michałowski stwierdził, że wybory parlamentarne prawdopodobnie będą 2-dniowe. Przeciwne temu są PIS, SLD a także PSL. PIS zaskarżył Kodeks Wyborczy do Trybunału Konstytucyjnego. Tylko czy nie należało wcześniej przemyśleć sprawę i nie głosować za przyjęciem tego prawnego bubla?

KOLEJNE WPADKI PREZYDENTA: W Lipnicy Murowanej, gdzie co roku w niedzielę palmową odbywa się konkurs na najpiękniejszą i najbardziej okazałą palmę wielkanocną, tegoroczny gość honorowy prezydent Bronisław Komorowski zabierając głos, w swym wystąpieniu mówił o tutejszym "konkursie palem" i chwalił też konstruktorów "palem". Błędy językowe zdarzają się każdemu, ale błędy z historii dla historyka, a takowym wykształceniem niby cieszy się pan prezydent – to już karygodne. Komorowski w szkole w Ożarowie Mazowieckim stwierdził, że konstytucja III maja była drugą w Europie, gdy w rzeczywistości była pierwszą. Ale czego oczekiwać innego po takim prezydencie?

MANIPULACJA LICZBOWA: Ukazało się już wiele komentarzy dotyczących rocznicy obchodów pierwszej rocznicy tragedii smoleńskiej. W mediach elektronicznych jak się można było spodziewać wręcz nawałnica krytycznych wypowiedzi polityków, ekspertów i dziennikarzy dotyczących PiS-u i samego Kaczyńskiego, … że udało się im zgromadzić tylko 7 tys. uczestników uroczystości… jeden z internautów policzył on, że gdyby informacja o ilości uczestników miała być prawdziwa, to każdy z nich musiałby przynieść ponad kilogram zniczy (a więc przynajmniej kilkanaście sztuk), ponieważ w poniedziałek poinformowano, że służby miejskie uprzątnęły 7 ton pojemników szklanych po wypalonych zniczach. Ponieważ uczestnicy przynosili po 1-2 znicze, a wielu z nich ze względu na ogromny tłok nie było w stanie zapalić jakiegokolwiek znicza, to uczestników musiało być przynajmniej 70 tysięcy, a więc przynajmniej 10-krotnie więcej niż podawały media (Zbigniew Kuźmiuk) http://wpolityce.pl/view/10325/_Nawet_w_tych_zmanipulowanych_przekazach_widac_bylo_sile_opozycji_i_smute_rzadzacych_.html

NAHAPAĆ SIĘ W SEJMIE: Szef Kancelarii Sejmu Lech Czapla otrzymał 55 tys. zł premii. Zdecydowało tak Prezydium Sejmu. Skąd tak wysoka gratyfikacja? Urzędnicy kancelarii milczą. Przypomnijmy, iż w 2010 roku wysokie premie sobie przyznali także członkowie prezydium Sejmu (w tym były marszałek, a dziś prezydent Komorowski).

PIJANE TŁUMY: Pawilony reklamowane są w mediach, jako zagłębie kulturalnych rozrywek na Trakcie Królewskim. Tymczasem nie ma tu ani rozrywek, ani kultury. Są tłumy pijanych smarkaczy, którzy przez całe noce wyją, krzyczą, rzucają butelkami, a co najgorsze, wydalają wszystkimi otworami tuż przed naszymi oknami" - pisze Internauta Krzysztof, odnosząc się do opublikowanego w Wirtualnej Polsce fotoreportażu ukazującego zaplecze reprezentacyjnej warszawskiej ulicy Nowy Świat

POEZJA OCENZUROWANA: Czy wolno mi cytować Herberta? Czy zdając egzamin maturalny mogę powoływać się na słowa znanych mi twórców literatury polskiej? Czy wpisując się do pamiętników, ksiąg pamiątkowych, dedykując coś komuś nie popełniam przestępstwa, cytując jakąś złotą myśl? Żyjemy w państwie absurdu, jakiego nawet klasycy literatury tego gatunku nie wymyślili! Współczesna propaganda (nazwijmy rzecz po imieniu) w państwie rządzonym przez PO, nie sili się nawet na kryptocenzurę. Dzieli bowiem przestrzeń publiczną na dwie kategorie: poprawną, której wolno wszystko i tę niepoprawną, do jakiej stosuje się zasada – cokolwiek powiesz, zostanie użyte przeciwko tobie! Reprezentanci pierwszej kategorii mogą być dyletantami niemal w każdej dziedzinie, popełniać błędy ortograficzne (bo przecież „każdemu się zdarza”), zwracać się do autorytetów per „ty”, kpić, wyśmiewać, kłamać, szydzić, oszukiwać społeczeństwo, „wpierać ciemnotę”, a nade wszystko cenzurować… Druga kategoria spychana jest na margines życia publicznego, bo zbyt uczona, zanadto dociekliwa, zadaje za dużo trudnych pytań, chce prawdy, czegoś się domaga, a na domiar złego ośmiela się cytować wybitnych poetów adekwatnie do sytuacji! (Grzegorz Kołodziejczyk, http://fiatowiec.nowyekran.pl/post/11220,badz-odwazny-gdy-rozum-zawodzi )

POLITYCZNY ZARZĄD TVP: Rada Nadzorcza TVP wybrała nowy zarząd. Wiele mówiono o apolityczności i pluralizmie mediów publicznych. Nowy zarząd tymczasem jest reprezentantem nowego układu politycznego PO-PSL-SLD istniejącego także w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Dla środowisk PISowskich, narodowych, konserwatywnych itd. miejsca już nie ma.



POWRÓT WIĘŻNIÓW POLITYCZNYCH: Klaudiusz Wesołek, redaktor naczelny telewizji TVG-9, relacjonował wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia, informował też w anglojęzycznych filmikach opinię międzynarodową o represjach Straży Miejskiej. Opozycjonista z czasów PRL (był związany z ruchem Wolność i Pokój, uczestnik strajków w Stoczni Gdańskiej, współorganizator grupy pomocy strajkowej) został skuty kajdankami i aresztowany na dwa tygodnie za to, że... dwa lata temu filmował happening Akcji Alternatywnej Naszość. Gdy policja go aresztowała, w mieszkaniu zostały bez jedzenia jego psy, którymi opiekuje się na co dzień. W więzieniu Klaudiusz rozpoczął głodówkę. Jak żywo przypominają się czasy PRL-u.Być może wkrótce dojdą kolejni więźniowie polityczni – prokuratura rozpoczęła intensywne działania zmierzające do ukarania niektórych osób uczestniczących w manifestacji na Krakowskim Przedmieściu 10 kwietnia, którym zarzucono znieważenie prezydenta i premiera. Naszym zdaniem zarzut to chybiony, albowiem urząd prezydenta najlepiej znieważa sam prezydent, a urząd premiera – obecny premier.



PRZECIW PRZEMOCY: 16.04 Na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie o godz. 17 min. 37 dwa plutony funkcjonariuszy w kaskach, uzbrojonych w pałki bojowe, otoczyły namiot Solidarnych 2010, którzy domagali się dymisji rządu i pociągnięcia do odpowiedzialności Tuska, Arabskiego i Bogdana Klicha za zaniechania śledztwa smoleńskiego. W środku kordonu odciętych zostało około 50 osób. Właśnie Solidarni 2010 otrzymali pozwolenie na demonstrację. Drugi kordon policji odciął Pałac Prezydencki. Środkiem miała przejść demonstracja UPR. Tego typu działania dowodzą, iż władze za wszelką cenę chcą sprowokować i zastraszyć nieposłusznych. Po przejściu marszu UPR kordony policji zostały zwinięte. Z kolei w Gdańsku odbyła się manifestacja przeciwko używaniu przemocy władz stolicy. Jerzy Truchlewski przewodniczący Klubów Gazety Polskiej im. Anny Walentynowicz powiedział - "Każdy ma prawo demonstrować, nawet jeżeli ma odrębne zdanie, tym bardziej jeżeli ktoś demonstruje dla dobra Polski". Przewodniczący dodał, że protesty będą odbywać się do czasu, aż postulaty głoszone na Krakowskim Przedmieściu nie zostaną zrealizowane. Krzysztof Wyszkowski w wypowiedzi dla niezależnej.pl powiedział - "naszym obowiązkiem jest wystąpić w obronie ludzi, którzy są krzywdzeni przez tego typu organizacje jak straż miejska na usługach Pani Hanny Gronkiewicz Waltz". Andrzej Gwiazda dodał, że uczestnicy manifestacji przyszli zaprotestować przeciwko metodom, które znaliśmy z lat ubiegłych (za Niezalezna.pl)

SFAŁSZOWANE SEKCJE ZWŁOK SMOLEŃSKICH: Tu nie można mówić o błędzie. Trudno jest mówić o błędzie w przypadku osoby, która 21 lat temu utraciła sporą część organów wewnętrznych w wyniku bardzo poważnej operacji. No, chyba że nastąpił jakiś cud - mówiła w "Rozmowie Rymanowskiego" Małgorzata Wassermann. Kobieta uzasadniała w programie dlaczego uważa, że sekcja zwłok jej ojca została sfałszowana. http://www.youtube.com/watch?v=ch9JyFcUdwM&feature=mfu_in_order&list=UL

UPR I WIP: 16.04. Odbył się Kongres Nowej Prawicy. Według organizatorów było ponad 2 tysiąca osób, którym bliskie były idee liberalizmu gospodarczego. Jednak nadzieje na utworzenie jednej partii konserwatywnej okazały się płonne. Jednak jak poinformował nas rzecznik prasowy Unia Polityki Realnej Paweł Skuterki oraz UPR Wolność i Praworządność to dwie odrębne konkurencyjne organizacje

W INTERII ODMIENNIE: Gdy oficjalne ośrodki badawcze cały czas pokazują zwycięstwo Platformy (39% do 27% dla PISu według OBOP), w ośrodkach niezależnych wyniki są odmienne. I tak w sondzie portalu Interia.pl zwyciężył PIS z 39% przed PO 27%, SLD18%, PJN 5%, RPP 3% i PSL1%. W sondzie Serwis21 najwięcej głosów uzyskał tradycyjnie PIS 59,3% przed UPR Wolność i praworządność 26,6% i PO 7,6%. Ruch Palikota wskazało 1,7%, SLD 1,3%, PJN 1,1%, Samoobrona 0,4% pozostałe partie (KPEiR, NOP, LPR, SDRP, PSL – 0,2%. Inną partię lub Nie Wiem zaznaczyło 0,9%. Uczestniczyło 462 osoby. Dodać należy, iż była to pierwsza sonda Serwis21, którą reklamowano na Forum Gazety Wyborczej. Mimo to wyniki PO i SLD nie zmieniły się w sposób istotny w stosunku do wyników z poprzednich sond Serwis21. Nowością jest znaczący wzrost UPR WiP (ale być może to efekt chwili po kongresie prawicy). Także na Onecie sonda wskazała największą ufność do lidera PIS Jarosława Kaczyńskiego 35%, przed Donaldem Tuskiem 14%, Bronisławem Komorowskim 11%, Grzegorzem Napieralskim 4%. Aż 22% osób zadeklarowało brak zaufania dla jakiegokolwiek polityka.

ZAKAZANE KWIATY: Tulipany pamięci dla Marii Kaczyńskiej ułożone wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia władza uznała podobnie jak wcześniej znicze jako zagrożenie bezpieczeństwa państwa. Strach przed kwiatami wskazuje, iż nasze władze czują się podobnie jak arabscy dyktatorzy, którzy obawiali się (i słusznie) kwiatu jaśminu.

W OBRONIE SZKÓŁ: Związek Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89 wystąpił do władz oświatowych i miasta Krakowa przeciw nagonce na kierownictwo Szkoły Podstawowej nr 85, w której uczestnicy m.in. Gazeta Wyborcza i władze miasta, m.in. w związku z patriotycznymi wystawami. http://serwis21.blogspot.com/2011/04/w-obronie-szkoy.html. Z kolei Komisja Międzyzakładowa Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Sztumie sprzeciwia się likwidacji w szkole w Piekle, która przetrwała epokę faszyzmu, komunizmu a zniszczył ją polski samorząd. http://serwis21.blogspot.com/2011/04/agonia-szkoy-w-piekle.html


Gospodarka

DUŻY MAŁY ZYSK: Przy bardzo dobrej koniunkturze w 2010 roku zysk państwowej spółki Elewarr (zajmującej się obrotem zbóż) wyniósł 4,2 mln zł, co władze przedstawiają jako wielki sukces. Tymczasem w porównywalnym ze względu na koniunkturę 2007 roku, gdy rządził spółką prezes Daniel Alain Korona spółka osiągała 2-krotnie wyższy zysk, i to w sytuacji wypłaty bardzo wysokich wynagrodzeń (30-40% premie miesięczne), wzrostu zatrudnienia oraz wypłaty premii z zysku dla całej załogi. Pod PSLowskim kierownictwem Andrzeja Śmietanki natomiast zwalniano pracowników, redukowano wynagrodzenia szeregowych pracowników a o dodatkowych premiach z zysku, pracownicy mogą sobie jedynie pomarzyć.

GOSPODARCZY KRYZYS: Deficyt finansów publicznych w Polsce wyniósł w 2010 roku 7,9 proc. PKB. Dług publiczny państwa wzrósł do 55 proc. PKB - podał w komunikacie prasowym GUS. Polska była jednym z nielicznych krajów na świecie, w którym deficyt w 2010 roku wzrósł. Rząd zapowiada zmniejszenie deficytu. Jak to uczyni? Dowiemy się dopiero po wyborach jakie czekają nas podwyżki podatków i kolejne cięcia. Przedtem PO i jej sojusznicy będą nas mamili obietnicami bez pokrycia.

PODWYZKI CEN GAZU: Gazprom zapowiada gigantyczne podwyżki cen gazu. 500 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu - to kwota jaką europejscy odbiorcy będą musieli zapłacić za rosyjski gaz. Teraz cena gazu w Polsce wynosi 320 dolarów.

RĄCZKA RĄCZKĘ MYJE: Pekao SA odgrywa niezwykłą rolę w … kraju nad Wisłą. Za prezesury Jana Krzysztofa Bieleckiego, obecnego doradcy premiera Tuska, Pekao stał się największym kredytodawcą dwóch wpływowych koncernów medialnych: TVN/ITI i Agory. Przed z górą rokiem Bielecki został zmuszony do rezygnacji z funkcji prezesa banku. W ostatni piątek rezygnację złożyła jego następczyni Alicja Kornasiewicz, która przecież wraz z nim i Balcerowiczem doprowadzili onegdaj do prywatyzacji Pekao SA, a później dzielnie i razem przeforsowali połączenie Pekao SA z BPH. Balcerowicz jako szef NBP i KNB, w praktyce sparaliżował działania polskiego rządu przeciwko połączeniu Pekao SA z BPH. Warto pamiętać, że przejęcie przez Unicredit kolejnego banku na polskim rynku było niezgodne z umową prywatyzacyjną Pekao SA. Bieleckiemu i Kornasiewicz udało się również przepchnąć przez Sejm ustawę, która pozwoliła zarobić Unicredit na połączeniu banków dodatkowo ponad 1 miliard złotych. Jak to mówią rączka rączkę myje. Z jednej strony przychylne i potulne media dla rządzącej Platformy z drugiej przyzwolenie na nieograniczony wręcz drenaż sektora finansowego przez Unicredit. Czy miliard złotych to jedyna cena? Gdzieżby tam! Pośród wielu innych grzechów, Bielecki, jako prezes banku, podpisał tzw. Projekt Chopin – ot, tak oddał za darmo prawa majątkowe do zastawów hipotecznych na nieruchomościach klientów Pekao SA. Mocą długoterminowej umowy przez 25 lat deweloper Pirelli, notowany na giełdzie w Mediolanie, będzie decydował co zrobić z mieszkaniem Kowalskiego, czy halami fabrycznymi firm w kłopotach finansowych. Tak, oto włoski nowicjusz na polskim rynku nieruchomości od 5 lat wybiera z ciasta i połyka wyłącznie same rodzynki. Od terenów po Hucie Luccini w Warszawie do nieruchomości Grupy Malma kilometr od centrum Wrocławia (Jerzy Bielewicz) http://jerzybielewicz.salon24.pl/299210,jutro-walne-pekao-sa





Ogłoszenia, komunikaty
POMOC DLA NIEZALEŻNYCH: Jeżeli chcesz pomóc niezależnym organizacjom społecznym, dokonaj wpłaty darowizny na:
„Stowarzyszenie Polskie Euro 2012” ul.Solec 20a/34, 00-410 Warszawa
nr 48 1050 1038 1000 0090 6392 2471
z dopiskiem „darowizna na cele statutowe”

POSZKODOWANI PRZEZ PZU: Serdecznie zapraszamy do lektury artykułu w najnowszym wielkanocnym numerze (17/2011) Przewodnika Katolickiego na temat problemu rent odroczonych. W artykule opisane są koleje losów niektórych poszkodowanych, ponadto są również informacje na temat Towarzystwa Poszkodowanych przez PZU oraz opinie prawników. Strona Towarzystwa: http://poszkodowaniprzezpzu.blogspot.com/

PETYCJA LOKATORSKA: Komitet Obrony Lokatorów uruchomił stronę z petycją do Ministerstwa Infrastruktury w sprawie odrzucenia nowelizacji do ustawy o ochronie praw lokatorów. http://petycje.lokatorzy.info.pl/. Prosimy o wysyłanie listów za pomocą formularza! Żądamy wycofania projektu nowelizacji ustawy. Po raz kolejny, rząd zamierza uderzyć w mieszkańców zasobów komunalnych. Proponowane przez rząd zmiany prawne nie tylko nie rozwiążą problemów mieszkaniowych trapiących lokatorów, ale przyczynią się do znacznego pogorszenia i tak już tragicznego położenia ludzi ubogich. Środki publiczne powinny być przeznaczone na zaspokajanie potrzeb publicznych, takich jak mieszkalnictwo, edukacja, służba zdrowia i transport publiczny. Jednak rząd planuje cięcia we wszystkich tych podstawowych dziedzinach życia. Wyślij list do władz, domagając się wycofania projektu nowelizacji Ustawy o ochronie praw lokatorów. Pozdrawiam, Jakub Gawlikowski - Komitet Obrony Lokatorów

Pikieta ws. obrony szkoły w Piekle k. Sztumu. Komunikat

Komisja Międzyzakładowa Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Sztumie informuje, że podjęła decyzję o organizacji pikiety w dniu 4 maja br., k. Urzędu Miasta i Gminy Sztum – początek o godz. 15,30. Poprzedzi ją krótka manifestacja o godz. 14,00, k. Szkoły Podstawowej w Piekle.

Niestety, nie doszło do porozumienia w sprawie szkoły w Piekle podczas spotkania z radnymi Miasta i Gminy Sztum - 27 kwietnia br., na które zaprosiła Komisja Międzyzakładowa Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Sztumie (na zebranie przybyło dwóch ze wszystkich zaproszonych radnych: pani Róża Zarańska i Pan Adam Kaszubski).Uwaga: podczas pikiety planujemy przyjąć „APEL” do Burmistrza oraz Radnych Miasta i Gminy Sztum, w którym zwrócimy się raz jeszcze o wstrzymanie się z przyjęciem uchwały o likwidacji SP w Piekle (sesja ma odbyć się też 4 maja br. początek o godz. 16,00), a przyjęcie jednego z proponowanych przez stronę społeczną rozwiązań, tj.:

a/ niepodejmowanie decyzji o likwidacji szkoły – co najmniej na czas roku,

b/ ew. pozostawienie w szkole oddziałów 0 – III oraz przedszkola (chociażby jako filii innej szkoły).

Szkoda, że do tej pory nie znalazły zrozumienia argumenty za tym, aby:

1. Nie skazywać dzieci od 5 do 9 lat na codzienny dowóz do szkoły - 18 km w jedną stronę,

2. Nie zabierać niezamożnej wsi Piekło obiektu, który pełni różne funkcje placówki integrującej społeczność ze szkołą (w tym jest punktem wyborczym),

3. Utrzymać placówkę, pierwszą polską szkołę na Powiślu, którą została wybudowana ze składek Polaków (otwarto ją w 1937 roku – początkowo dla 30 uczniów!),

4. Nie działać z zaskoczenia, w debacie uwzględnić podmiotowość mieszkańców, partnerów społecznych (debata o likwidacji rozpoczęła się w br.).

(podstawa prawna decyzji i pikiecie: statut NSZZ „Solidarność”, ustawa o związkach zawodowych, ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, ustawa – prawo o ruchu drogowym)Marzena Chrześcijańska(Przewodnicząca KM)

26 kwietnia 2011

„Agonia szkoły w Piekle”

Zastanawiałem się nad nadaniem tytułu tej informacji. Czy „Agonia szkoły w Piekle”, czy „Rozmowy ostatniej szansy 27 kwietnia w sprawie Piekła”. Niestety, chyba ten pierwszy tytuł jest bliższy prawdy.

Chyba umówieni są już radni z koalicji wspierającej Burmistrza Sztumu i 4 maja, podczas sesji plenarnej, prawdopodobnie zagłosują za likwidacją pięknej, polskiej szkoły w Piekle.

Tak było podczas zebrania Komisji Edukacji (19 kwietnia), gdzie poczesne miejsce zajmowały pytania nie o to, co można zrobić, jak pomóc mieszkańcom, pracownikom, ale np. czemu tę szkołę wspiera Sekcja „Solidarności” w Gdańsku, jak w oświacie wszystko popsuła reforma oświaty z przełomu wieków (czyli winny jest premier J. Buzek, ministrowie M. Handke, E. Wittbrodt, ja i inni). Manipulacyjny obłęd.


Przypominam, że na 27 kwietnia, na godz. 14,30 w Urzędzie Miasta i Gminy Sztum, Komisja Międzyzakładowa Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Sztumie (przewodnicząca M. Chrześcijańska) zaprosiła pisemnie radnych na spotkanie konsultacyjne. Czy któryś z nich w ogóle przyjdzie? A jeżeli tak, to czy odpowiedzą na pytania takie jak:

1/ Co zrobił samorząd w Sztumie dla ratowania tej szkoły (ale konkretnie, pokazując dokumenty: gdzie wystąpiono, czy zaoferowano pomoc prawną w przekształceniu szkoły, itd.)?

2/ Czy temat likwidacji szkoły pojawił się chociażby w kampanii wyborczej w 2010 roku, w jakieś szerszej strategii Miasta i Gminy Sztum (ale konkretnie, pokazując, gdzie)?

3/ Ile spotkań-konsultacji odbyło się z mieszkańcami Piekła (ponoć było tylko raz – potem już nie, bo się „przekrzykują”)?

4/ Wreszcie, ilu radnych, którzy podejmą decyzję taka ważną dla społeczności lokalnych było w ostatnim roku w szkole w Piekle, oglądało ją, rozmawiało z uczniami, rodzicami, nauczycielami (ale konkretnie, kto może poświadczyć?, nie np. przejazdem)?

5/ Czy powiedziano mieszkańcom, jaka ma być przyszłość budynku po likwidacji, co z pracownikami szkoły?

6/ Po co w ogóle jest samorząd lokalny, czy głównie od likwidacji, odsuwania od siebie problemów, spraw ludzi-społeczności?


To dramat, ale widać, że takie dobijanie tej szkoły następuje w ciągu dobrych kilku tygodni (a powstałą w 1937 - oaza polskości), w tym roku kalendarzowym – dopiero na przełomie stycznia-lutego zaczęły wypływać z urzędu takie plany, potem była uchwała intencyjna. Praktycznie poza mieszkańcami, bez dania jakiejkolwiek realnej szansy na jakiś plan zmiany. I na to mamy się godzić, takie ma być społeczeństwo obywatelskie na Pomorzu??? Zgoda na takie Piekło dzisiaj, może się mnożyć w następnych latach.

Stąd mój sprzeciw i próba pomocy ludziom z Ziemi Sztumskiej. I uwaga: Nigdzie nie kandyduję, mam dystans do tzw. polityki, ale boli mnie Piekło, smuci wymiar samorządów w kilka kadencji po transformacji, które zaczynają czasami przypominać maszynki do głosowania, półprywatne folwarki-dominia.


Przypominam, że strona związkowa – społeczna proponowała podczas rozmów z wiceburmistrz Alicją Podlewską, aby:

a/ odroczyć decyzję o likwidacji szkoły na czas jednego roku do lat dwóch,

b/ pozostawić w szkole oddziałów 0 – III oraz przedszkola (chociażby jako filii Zespołu Szkół w Czerninie).


Informuję, że 27 kwietnia, raz jeszcze wybieram się do Sztumu, żeby być ok. 13,30 na chwilę w tej szkole w Piekle (piękne boisko, plac zabaw, sale lekcyjne, salka gimnastyczna, izba pamięci!, pokoje gościnne! kuchnia), zaś o 14,30 na spotkaniu w UMiG Sztum, jak ktoś z radnych przyjdzie na zaproszenie strony społecznej (co wcale nie jest takie pewne). Proszę o wsparcie medialne (mogę zabrać autem – wyjeżdżam ok. 12,15). Z poważaniem

Wojciech Książek (Przewodniczący Sekcji Gdańskiej)

Przewodnicząca „S” oświatowej w Sztumie - Marzena Chrześcijańska

Sołtys Katarzyna Maczyszyn

Nauczyciele SP w Piekle: Monika Noworadzka oraz Danuta Markowicz

Zastępca przewodniczącego Sekcji: Barbara Kamińska:

Gdańsk, 25. 04. 2011 r.

Pismo do radnych - przekazywane od 19 kwietnia
Szanowni Państwo

Radni Miasta i Gminy Sztum


W dniu 18 kwietnia 2011 r. w Urzędzie Miasta i Gminy w Sztumie odbyło się spotkanie przedstawicieli NSZZ ”Solidarność” Oświaty z panią Alicją Podlewską – zastępcą burmistrza Miasta i Gminy Sztum. Ze strony NSZZ ”Solidarność” obecni byli: Wojciech Książek, przewodniczący NSZZ ”Solidarność” Sekcji Oświaty i Wychowania w Gdańsku, z-ca przewodniczącego Barbara Kamińska, Przewodnicząca Międzyzakładowej Komisji NSZZ ”Solidarność” Pracowników oświaty i Wychowania w Sztumie Marzena Chrześcijańska, członek NSZZ ”Solidarność”, nauczycielka Szkoły Podstawowej w Piekle - Danuta Markowicz, sołtys wsi Piekło - Katarzyna Maczyszyn oraz pan poseł Jan Kulas, który w sprawie szkoły w Piekle wystosował odrębne pisma do władz MiG Sztum. Ze strony Miasta i Gminy Sztum udział wzięli także dyrektor MGZO w Sztumie - Katarzyna Krzyżykowska oraz dyrektor Szkoły Podstawowej w Czerninie - Bożena Andrzejewska.

Na spotkaniu poruszano sprawę zamiaru likwidacji Szkoły Podstawowej w Piekle. Oprócz argumentów UMiG Sztum - demograficznych i ekonomicznych strona NSZZ ”Solidarność” wysunęła szereg argumentów społecznych (jak dowóz 18 km dzieci 5-letnich) i kulturowych, poddała pod rozwagę kilka propozycji pod rozwagę przez włodarzy gminy.


Między innymi strona związkowa postulowała:

a/ odroczenie decyzji o likwidacji szkoły na czas jednego roku do lat dwóch,

b/ możliwość pozostawienia w szkole oddziałów 0 – III oraz przedszkola (chociażby jako filii Zespołu Szkół w Czerninie).


W sprawie tej zwrócono się do Pani Burmistrz o przedstawienie tych rozwiązań władzom UMiG oraz o przedstawienie wniosków do 27 kwietnia br. W związku z tym prosimy o rozważenie tych propozycji także przez Państwa Radnych. Pragniemy spotkać się z Państwem w dniu 27 kwietnia 2011 r. o godzinie 14.30 w Urzędzie Miasta i Gminy Sztum. Zależy nam na negocjacjach, prowadzących do konstruktywnych rozwiązań. Serdecznie zapraszamy.

Z poważaniem:
Marzena Chrześcijańska (Przewodnicząca Km NSZZ „S” w Sztumie)

23 kwietnia 2011

SIÓDME: NIE KRADNIJ

Poniżej otrzymany tekst reflekcyjny nt. kradzieży. Polecamy go zwłaszcza rządzącym, wysokim urzędnikom w samorządach i w państwie, oraz menedżerom w spółkach, by nie sądzili że przywłaszczając sobie w majestacie prawa środki publiczne, przyznając sobie wysokie wynagrodzenia z pieniędzy publicznych, nie łamią zasad i wartości:




Warszawa 31 marca 2011

W załączeniu przesyłam moje bardzo osobiste rozważania na temat przykazania Nie kradnij. Tekst ten 8 lat temu wysłałem do Tygodnika Powszechnego. Nie chodziło mi o druk, lecz o podsunięcie redakcji czasopisma tematu do pogłębionej interpretacji, a mimo to nawet nie potwierdzono odbioru. Po dwu listach dałem za wygraną. Zapewne redaktorzy ks. Adama Bonieckiego uważali, że temat nie leży w profilu wydawniczym tego bądź co bądź poważnego czasopisma.

Mnie po latach jednak wciąż się wydaje, że rzecz jest warta świeczki. Czyż nie jest to jedyne przykazanie Dekalogu, które jest przez nas bardzo restrykcyjnie (a tym samym opacznie) pojmowane. Łamanie zakazu Nie kradnij generuje (moim zdaniem) więcej zła niż pozostałe przykazania. Przecież najcięższy grzech, jakim jest zabójstwo, jest często pochodną kradzieży.

A zatem powinno się więcej mówić o tym, gdzie są granice tego, co uważamy za kradzież, gdzie są jego granice grzechu i kiedy – z punktu widzenia Kościoła – kradzież jest grzechem ciężkim.

Z poważaniem. Ryszard KORONA

-------------------------------

SIÓDME: NIE KRADNIJ !

Plaga morderstw i zabójstw na tle rabunkowym, oszustw i korupcji jaka ogarnęła w ostatnich latach nasz kraj, skłania także zwykłych ludzi do zastanawiania się co raz częściej nad sensem obowiązujących czy też uświęconych uzusem norm etycznych, jakimi kierują się w swym postępowaniu społeczeństwa z kręgu kultury judeochrześcijańskiej. I rzecz ciekawa, o ile akty kradzieży i bandytyzmu spotykają się z jednoznacznym potępieniem społecznym, o tyle stosunek wielu z nas do korupcji i oszustw na niewyobrażalną wręcz skalę jest co najmniej ambiwalentny, jeśli nie przychylny u wielu z nas. Otóż tak oszustwa jak i korupcja są niczym innym jak „wysublimowaną” formą kradzieży, bo inaczej tego zjawiska społecznego chyba się nie da zakwalifikować.

Czymże jest kradzież?
Niektórzy prawicowi politycy – wychodząc notabene z dekalogu – chętnie odwołują się do społecznej nauki Kościoła, która stoi, jak twierdzą, na straży świętego prawa własności. To przekonanie wyprowadzają z przykazania: Nie kradnij. Jeśli przykazanie mówi, że nie wolno kraść, to znaczy, że sankcjonuje tym samym prawo do posiadania i ochrony każdej własności: prywatnej, społecznej czy jeszcze innej. Dotąd wszystko wydaje się jasne. Jednak – jak się powszechnie mówi – diabeł tkwi zazwyczaj w szczegółach, to znaczy w interpretacji, która w tym wypadku jest w rozumieniu większości z nas zadziwiająco rozciągliwa (to chyba najwłaściwsze słowo). Jakby prawa ustanawiane przez rządzących dla dobra rządzonych mogły przewidzieć sytuacje i najdziwniejsze przypadki, jakich nam dostarcza życie codzienne. A poza tym natura ludzka jest ułomna, by nie powiedzieć chciwa – gdy o dobra doczesne chodzi – stąd nasze ustawiczne ciągoty, by stale się bogacić, chcieć posiadać coraz więcej, niczym biznesmen z Małego Księcia A. St-Exupéry’ego, który chciał być właścicielem coraz większej liczby gwiazd. Chciał posiadać dla przyjemności samego posiadania. Obrzydliwa cecha.
Takie zawoalowane odwoływanie się do dekalogu jest większości z nas bardzo przydatne na tle doświadczeń minionego okresu, kiedy to obowiązywała w naszym kraju zupełnie inna wykładnia, której początek dał XIX wieczny socjalista francuski Pierre Proudhon twierdząc, że własność to kradzież (la propriété c'est le vol). Od tego twierdzenia (nawiasem mówiąc drogiego wszystkim późniejszym teoretykom komunizmu) pośrednio się zaczęło całe późniejsze zło. No właśnie całe zło. Tylko gdzie się zaczyna, granica tego, co nazywamy kradzieżą i jak rozumieć siódme przykazanie: nie kradnij ?
Rzecz jednak w tym, że jednoznaczne zdefiniowanie pojęcie kradzieży, o czym doskonale wiedzą prawnicy, nie jest ani takie łatwe, ani możliwe, niestety. Wszyscy wiemy, o co chodzi, gdy mamy do czynienia z przypadkami oczywistymi: nie kradnij, to znaczy, nie przywłaszczaj sobie po kryjomu, podstępnie lub siłą tego, co prawnie (lub bezprawnie) należy do innych. Krótko mówiąc: nie ruszaj tego, co do ciebie nie należy. Gdy jesteś uczniem nie zabieraj skrycie lub otwarcie (boś silniejszy) długopisu, drugiego śniadania, książki, telefonu komórkowego, walkmana, roweru i innych materialnych rzeczy należących do kolegi, koleżanki, bo kradzież jest grzechem (lekkim czy śmiertelnym?). A poza tym kto kradnie, zasługuje na pogardę. Przy czym wstydem nie jest sama kradzież jako taka, lecz jej udowodnienie, przyłapanie na gorącym uczynku.
Wątpliwości cisną się same, gdy akty zaboru obcego mienia dokonywane są w „białych rękawiczkach” lub w tzw. majestacie prawa. Wówczas okazuje się, że zakres interpretacyjny tego co będzie uznane za pospolitą kradzież albo za jakąś formę wątpliwych roszczeń jest wprost nieograniczony. Siłą rzeczy lakoniczne (aż nader zwięzłe chciałoby się dzisiaj powiedzieć) przykazanie kościelne: nie kradnij wątpliwości tych rozwiać nie może. Odnotujmy przy okazji, że w hierarchii ciężkich występków przykazanie to znajduje się na siódmym miejscu, a ewangeliści analizujący ustami Chrystusa przykazania dekalogu, nigdzie o kradzieży wprost nie mówią (chyba się nie mylę). Zapewne Mojżesz układając je na górze Synaj intuicyjnie zdawał sobie sprawę z braku jednoznaczności zakazu kradzieży, skoro dwa ostatnie przykazania: nie pożądaj domu ani żony bliźniego swego (Kościół katolicki z zasady zawęża rzecz całą tylko do spraw cielesnych w tym przykazaniu ), ani żadnej rzeczy, która jego jest są w zasadzie uzupełnieniem siódmego przykazania. Być może wspólnocie żydowskiej tamtego okresu zapisy te wystarczały, teraz jednak w dobie tak bardzo skomplikowanych i zagmatwanych relacji międzyludzkich i jako tako demokratycznie – mimo wszystkich zastrzeżeń – zorganizowanego społeczeństwa przykazania te nawet ludziom głęboko wierzącym, dają pole do karkołomnych nadużyć bez wywoływania przy tym uczucia winy, grzechu czy zażenowania, że się kogoś przy okazji krzywdzi lub skrzywdziło.
Przyjrzyjmy się kilku przykładom. Gdy dziecko przywłaszczy sobie cudzą gumkę, portmonetkę z kieszonkowym, będzie to nie podlegająca wątpliwości oczywista kradzież, tym bardziej naganna, im większa okaże się wartość zawłaszczonego mienia. Podobnie będziemy traktować poczynania kieszonkowców grasujących w środkach transportu publicznego czy supermarketach, na pielgrzymkach, włamywaczy do mieszkań, złodziei samochodów czy wandali kradnących na używki urządzenia użyteczności publicznej w celu uzyskania gotówki (nawiasem mówiąc groteskowo małej w stosunku do ich rzeczywistej wartości). Pomijam przypadki kleptomanii (kradzież dla kradzieży) uznawanej – jak wszystkie manie – za chorobę (chyba psychiczną), którą powinno się jakoś leczyć.
Również gdy kasjerka przywłaszczy sobie jakąś sumę pieniędzy lub sprzedawca nie odda właścicielowi sklepu całego uzysku, także zostaną nazwani złodziejami.
Ale już inaczej określimy nieuczciwego rzemieślnika, sprzedawcę czy dentystę. W stosunku do nich nawet nie użyjemy określenia oszust, oszuści, a tylko że są nierzetelni, nieuczciwi.
Ale jak traktować tych, którzy stojąc na czele dużych spółek lub przedsiębiorstw państwowych dokonali „przekrętów” na setki milionów złotych państwowych wykorzystując swoje stanowiska pracy i koleżeńskie układy. Przecież często ludzie ci decydujący o losach strategicznych dla kraju holdingów mają zagwarantowane pobory w wysokości bez jakiejkolwiek rozsądnej skali porównawczej do tego, co zarabiają zależni od nich szeregowi pracownicy. Okazuje się, że oszustów z tej grupy ludzi, podświadomie będziemy stawiać, pomimo najszczerszego oburzenia, o niebo wyżej niż złodzieja portfela, roweru lub innego stosunkowo niewiele wartego drobiazgu. Dlaczego tak jest?
Kiedyś młody, dynamiczny dyrektor firmy eksportowej komentując doniesienie prasowe o miliardowych nadużyciach finansowych (działo się to jeszcze przed denominacją złotego), w prywatnej rozmowie powiedział szczerze, że sam nie wie jakby się zachował w sytuacji, która stwarzałaby mu możliwość urządzenia się na cale życie jak również zabezpieczenia przyszłości dzieciom, a może nawet i wnukom, jeśli je kiedyś je będzie miał. Uważał, że gdy w rachubę wchodzą bardzo duże pieniądze, opłaca się ryzykować parę lat odosobnienia za więziennymi murami. Jak się ma zapewnioną dostatnią przyszłość materialną dla kilku pokoleń, to i z uciążliwościami więziennego bytowania można się jakoś pogodzić. Czego to w końcu się nie robi dla swojej rodziny tym bardziej, że w najgorszym przypadku człowiek posiedzi pięć, no góra sześć lat, nawet gdyby go skazano na więcej, to i tak za dobre sprawowanie wyjdzie przed czasem. Za równowartość miliona dolarów można trochę pocierpieć.
Zdziwiłem się takiej filozofii życia człowieka, który mógłby być moim synem. Z ludźmi postępował godnie, premie dzielił sprawiedliwie, dbał o dobro powierzonego mu przez zarząd firmy odcinka pracy. Słowem był odpowiedzialny, ba uczciwy. Toteż trochę przez grzeczność ale a niedowierzaniem powiedziałem mu, że żartuje mówiąc coś podobnego, zapewnił mnie z całym przekonaniem, że mówił serio. Gdy człowiek żyje z pokusą przez miesiące i lata całe, w pewnej chwili dojdzie do wniosku, że ryzyko jest małe i ulegnie mówiąc sobie, że zrobi to tylko ten jeden jedyny raz i wystarczy. Nie dodał jednak (może po prostu jeszcze nie wiedział), że później proceder wciąga jak nałóg do czasu, aż taki amator łatwego zarobku wpadnie, jeśli się w porę nie wycofa zebrawszy przedtem fortunę. Najczęściej trudno jest jednak zejść ze złej drogi, gdy się raz na nią wkroczyło.
Mój rozmówca rozumował kategoriami bohaterów miasteczka z Wizyty starszej pani Dürrenmatta, którzy poddani presji długotrwałej pokusy „zarobienia” dwu miliardów franków szwajcarskich popełniają ohydną zbrodnię. Zabijają starego człowieka bo tego od nich oczekiwała miliarderka żądna zemsty za uwiedzenie jej w latach młodości. Za pieniądze nawet jego własne dzieci trzymały stronę mściwej kobiety. Mój rozmówca kradzież uważał – jak każdy szanujący się obywatel – za coś nagannego, wstydliwego, oczywiście kradzież w potocznym, obiegowym znaczeniu tego słowa. Jego wypowiedź świadczyła jednak, że w mentalności młodego pokolenia zachodziła jakaś niepokojąca zmiana w podejściu do życia i przyjętych dotychczas zasad. Wynikało z niej, że stawianie zasad etyczno-moralnych przed materialnym dobrobytu, o czym stale przypominają wyznania chrześcijańskie, odchodzi do przeszłości.
Nie ulega wątpliwości, że zawłaszczone bezprawnie miliony kwalifikują się pod pojęcie kradzieży, chociaż zarówno prawnicy jak i media skrzętnie unikają nazywania rzeczy po imieniu. Dziwnym zwyczajem (nie tylko u nas zresztą) nikt nie odważy się takiego osobnika nazwać złodziejem czy oszustem a tylko określeniami eufemistycznymi w rodzaju: biznesmen, szczęściarz, dorobkiewicz, parweniusz itp., które w ustach niektórych osób, a nawet całych grup społecznych nabierają wręcz znaczenia nobilitującego, jako że zdobycie dużego majątku, bez względu na metody jakimi się posłużono, obok zazdrości lub zawiści napawa ludzi (zwłaszcza tym, którym się w życiu nie powiodło) uczuciem swego rodzaju szacunku i poważania. Tacy „spryciarze” nie tylko nie zostaną społecznie potępieni, ale wręcz pozyskają nasz podziw dla ich życiowej zaradności. Więcej, osobom dobrze usytuowanym, bogatym będziemy też o wiele chętniej świadczyć usługi (nawet za darmo licząc na późniejszy rewanż lub wdzięczność) aniżeli biedakom potrzebującym rzeczywistego wsparcia i pomocy. Ludzie bogaci – niezależnie od sposobów, w jaki zdobyli majątek – byli kiedyś, są i zawsze będą przedmiotem jeszcze większej estymy i poszanowania. Sami o wiele chętniej przyznajemy się do zamożnego krewnego, z którym łączy nas dziesiąta woda po kisielu, aniżeli do biednego wuja czy ciotki nie mogących związać końca z końcem. Tak już niestety jakoś jest, że zawsze garniemy się do tego, czym można się pochwalić, czym można innym zaimponować. Dał temu wyraz pewien utalentowany publicysta, radiowiec i pisarz francuski wkładając w usta cynicznego bohatera jednej ze swych książek następujące jakże przygnębiające wyznanie: za dużo zarabiam, żeby być uczciwym, ale wciąż za mało, by mnie szanowano[1]. I chyba to stwierdzenie obnaża całą naszą dwoistą i obłudną naturę.
A zatem o ile drobnemu złodziejaszkowi gotowi jesteśmy odmówić podania ręki, aferzystę dużego formatu potraktujemy z szacunkiem. No może nie na początku, ale później, gdy dzięki pieniądzom (dużym pieniądzom oczywiście) wszystkie drzwi będą dla niego otwarte, gdy podsypie gdzie trzeba trochę grosza. Niestety od takich pokus nie są wolne różnego rodzaju organizacje charytatywne, filantropijne, jako że darowanemu koniowi nie zagląda się zazwyczaj w zęby.
Kradzieży (nie tylko w sensie moralnym) dokonuje także pracodawca, który zatrudnionym u siebie ludziom nie wypłaca należnego przyrzeczonego wynagrodzenia lub wykorzystując patologię gospodarczą (niebywałych rozmiarów bezrobocie) uzgadnia z nimi głodowe zarobki. Nie chodzi tu bynajmniej o przedsiębiorstwa upadające, znajdujące się w tarapatach, lecz świadome wykorzystywanie bez cienia najmniejszego skrupułu swej przewagi społecznej. Przecież takie materialne krzywdzenie ludzi biednych jak w pierwszym przypadku, czy bezwzględny wyzysk jak w drugim jest etycznie naganne, nie mówiąc o tym że także brzemienne w bardzo negatywne skutki. Postawy takie są źródłem frustracji i poczucia krzywdy, później niepohamowanego gniewu, a w dalszej perspektywie niepokojów społecznych, przewrotów i tego co w życiu narodów jest najgorsze.

Rola państwa
Paradoksalnie porządek prawny państwa wywodzi się z bezprawia naszych przodków. Bez grabieży, zaboru mienia, zajazdów i wojen (to także formy kradzieży), dokonanych w odległej przeszłości nie byłoby żadnego państwa, nie tylko Polski. Dziś powiemy, to było zło konieczne: inaczej być nie mogło.
Jednak od współczesnego demokratycznego państwa oczekujemy czegoś innego: zagwarantowania sprawiedliwości społecznej. Niestety transformacja obok niewątpliwych zjawisk pożądanych w życiu narodu stała się mimo woli jej głównych architektów źródłem rozwoju bandytyzmu, oszustw i korupcji. Poza tym u szarego człowieka rodzi się zawsze mniej lub bardziej uzasadnione podejrzenie, że głównym celem działania państwa jest ograbianie własnych obywateli, zwłaszcza tych, którzy nie mają możliwości obrony.
Stąd nasz szczególny stosunek do powinności finansowych wobec państwa. Na ogół przeciętny obywatel nie ma najmniejszych zahamowań, by oddać państwu w formie podatków jak najmniej, jeśli nie wykręcić się całkowicie sianem. Przy tym im więcej zarabiamy, tym większe opory przed dobrowolnym oddawaniem części swoich dochodów do kasy państwowej. Takie „pragmatyczne” nastawienie – mające skądinąd historyczne przyczyny – wynika z głębokiego przekonania, że to właśnie państwo (w podświadomości funkcjonujące jako wciąż obce panowanie) okrada nas w tak zwanym majestacie prawa. I nic to, że teraz podatki uchwalają posłowie, których sami wybraliśmy. Ludzie ci, raz znalazłszy się w sejmie, zapominają nagle skąd przyszli i po co zostali wybrani, kogo i czyje interesy mają reprezentować. Taka dobrowolna amnezja.

Kradzież a kara
Czy można mówić o skali kary czy publicznej infamii w stosunku do popełnionych aktów kradzieży? Życie codzienne mówi, że nie. Summum ius summa iniuria twierdzili starożytni Rzymianie. Im wyższe prawo, tym większa niesprawiedliwość. Bo jakaż jest gradacja kar za kradzież kwoty 10, 100 czy 1000 zł, a "wyprowadzeniem" z zasobów przedsiębiorstwa, banku kilkunastu czy kilkuset milionów zł? Parę lat temu prasa donosiła o bulwersującym przypadku pewnej emerytki, którą posądzono o kradzież batonika czekoladowego w supermarkecie wartości 69 gr.(!). Jak było naprawdę trudno powiedzieć nie znając wszystkich okoliczności tego żenującego wydarzenia, dość przypomnieć, że wytoczono jej za to proces, który przegrała i została skazana na zapłacenie 20 zł odszkodowania (zapewne z odsetkami karnymi) i 100 zł kosztów sądowych. Do czynu się nie przyznała, twierdząc że z powodu cukrzycy nie je żadnych słodyczy. Zaiste chciałoby się zawołać: głupi żart czy primaaprilisowy dowcip prasowy! Ani jedno ani drugie, gdy tymczasem poważne sprawy czekają na swój sądowy epilog całymi latami, bo kolegia orzekające nie są w stanie im podołać, tyle tego jest. Ciekawe, jak w takich skrajnych przypadkach zachowa się spowiednik, jeśli skruszony wyrzutami sumienia złodziejaszek (kleptoman) i aferzysta (ten od milionów) zechcą wyznać swe występki w konfesjonale? Będzie to zależeć od spowiednika, tym niemniej pytanie jest ze wszech miar teoretyczne, bo o ile w pierwszym przypadku zapewne dochodzi często do wyznania winy, to chyba milionowi aferzyści swoim spowiednikom na temat przywłaszczonych pieniędzy nie mają nic do powiedzenia. W ich odczuciu to nie jest żaden grzech.
***
Kończąc te nurtujące mnie lat bardzo osobiste przemyślenia nie ukrywam, że chciałbym tym wystąpieniem sprowokować autorytety moralne do ogólnej dyskusji, do wywołania polemiki na ten przykry i drażliwy temat. Kradzieże są przyczyną wielu ohydnych zbrodni i wypływają z najbardziej niegodziwych i nikczemnych pobudek drzemiących w każdym człowieku. Wydaje mi się, że nadszedł już czas, by i Kościół się wypowiedział w tej sprawie, by dał jasną wykładnię tego, co jest, a co nie jest grzechem i w jakim stopniu takie występki obciążają nasze sumienie. Ale skoro na dziesięć przykazań dekalogu, aż trzy dotyczą w rzeczy samej jednego tematu, hierarchowie Kościoła nie powinni dalej milczeć, jeśli mają nadal być niekwestionowanymi stróżami naszych zasad etycznych. Odnowę moralną błądzącego po manowcach społeczeństwa trzeba zacząć chyba od tego właśnie.

Ryszard KORONA

[1] Philippe Bouvard : Je gagne trop peu pour être honnête, je ne gagne pas assez pour être respecté.

22 kwietnia 2011

GŁODÓWKA WIĘŹNIA POLITYCZNEGO

Klaudiusz Wesołek, bloger i redaktor naczelny telewizji TVG-9 głoduje w areszcie. Złożył on zawiadomienie o przestępstwie, jakim jest bezprawne skazanie go za wykonywanie dziennikarskiej pracy – filmowanie happeningu Akcji Alternatywnej Naszość. Po wczorajszej manifestacji więzienne władze ugięły się i pozwoliły odwiedzić Wesołka posłowi Zbigniewowi Kozakowi, który przekazał mu paczkę z odzieżą.


Wesołek głoduje w więzieniu od czterech dni, kiedy to został zatrzymany przez policję. Przypomnijmy, że policja z Komendy Miejskiej początkowo twierdziła, że nic nie wie o jego aresztowaniu. Wczoraj pod aresztem na Kurkowej w Gdańsku odbyła się manifestacja, której uczestnicy domagali się jego natychmiastowego wypuszczenia na wolność. Zostali oni spisani przez policję.


Manifestacja przyniosła połowiczny sukces. Władze więzienia zgodziły się, by dzisiaj przedpołudniem aresztowanego odwiedziły dwie osoby – Waldemar Kalinowski z Porozumienia Rawskiego i poseł PiS Zbigniew Kozak. Przekazali oni Wesołkowi paczkę z odzieżą – zatrzymany został on bez możliwości zabrania do aresztu nawet skarpetek na zmianę.


Wesołek: w państwie Tuska jestem więźniem sumienia

- Klaudiusz Wesołek prowadzi głodówkę, przyjmuje tylko płyny. Domaga się uznania za więźnia sumienia, zgodnie z artykułem 107 kodeksu karnego wykonawczego. Z takim wnioskiem wystąpił do sądu penitencjarnego – powiedział nam po wyjściu z aresztu Waldemar Kalinowski.


Wesołek uważa, że państwie rządzonym przez Donalda Tuska i postkomunistyczny wymiar sprawiedliwości jest więźniem sumienia. Status takie więźnia reguluje art. 107 kkw, w praktyce polskiego wymiaru sprawiedliwości od lat praktycznie niestosowany. Dotyczy „skazanych za przestępstwo popełnione z motywacji politycznej, religijnej lub przekonań ideowych”. Zapewnia im prawa dotyczące korzystania z własnego obuwia, odzieży, oddzielnej celi oraz zwalnia z obowiązku pracy. Wesołek podkreśla, że nie chodzi mu o te udogodnienia, lecz o oficjalne uznanie, że został skazany za działanie z powodu przekonań ideowych.


Bezprawny wyrok wydała sędzia Anna Potyraj

Czytelnicy Niezależnej.pl prosili redakcję o podanie nazwiska sędziego, który wydał bezprawny wyrok skazujący redaktora Wesołka. Informujemy, że wydała go sędzia Anna Potyraj, obecnie zatrudniona w I Wydziale Cywilnym Sądu Rejonowego w Sopocie.


Rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku w przesłanym Niezależnej.pl oświadczeniu stwierdził, że Wesołek skazany został za „zakłócenie spokoju i porządku obrad Rady Miasta Sopotu w dniu 20.03.2009 r. na karę miesiąca ograniczenia wolności”. Polegać ona miała na sprzątaniu śmieci. Ponieważ odmówił odbycia tej kary, zamieniono mu ją na 15 dni aresztu.


Tymczasem portal Niezależna.pl jest w posiadaniu dowodów, że wyrok jest bezprawny. 20 marca 2009 r. happening w Sopocie zorganizowała Akcja Alternatywna Naszość. Tego dnia rada głosować miała nad odwołaniem prezydenta tego miasta Jacka Karnowskiego, byłego skarbnika pomorskiej PO, mającego osiem prokuratorskich zarzutów, w tym korupcyjne.


Bo filmował, jak policja spisuje

- Wraz z kolegami w strojach piratów wznosiliśmy okrzyki „Jacek Karnowski największym piratem morskim”. Klaudiusz Wesołek filmował to wydarzenie dla swojej telewizji. Oczywiście nie wznosił żadnych okrzyków, co doskonale widać na filmach z obrad – opowiada Piotr Lisiewicz z Naszości, organizator happeningu. - Później, już przed budynkiem rady, przeprowadzał wywiady z uczestnikami happeningu. Policja spisywała jego uczestników. Nie była zadowolona z tego, że ktoś ją filmuje. Spisała więc także Wesołka. A potem sąd wyrokiem nakazowym, bez przesłuchania obwinionego, skazał go na 30 dni sprzątania śmieci w Sopocie.


Według sądu Wesołek miał zakłócić obrady krzykiem oraz „zmuszaniem do uległego zachowania” Wieczysława Augustyniaka, przewodniczącego rady. Wesołek w TVG-9 udowodnił niezbicie, że to kłamstwa. Można się o tym przekonać, oglądając jeden z zamieszczonych niżej filmów.


Poseł Pięta: Rzecznik Praw Obywatelskich powinien natychmiast interweniować

Prośbę o pilną interwencję w sprawie wypuszczenia Wesołka skierował do Rzecznika Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz poseł Stanisław Pięta z PiS. „Pan Klaudiusz Wesołek jest dziennikarzem lokalnych mediów, który został bezpodstawnie oskarżony o zakłócanie porządku w czasie sesji Rady Miasta Sopotu” – czytamy w jego piśmie.


„Uważam, że sąd, który wydał wyrok powinien w oparciu o art. 540 kpk. § 1 ust. 2 lit. a niezwłocznie wznowić postępowanie, gdyż skazany Klaudiusz Wesołek nie popełnił zarzuconego mu czynu” – domaga się parlamentarzysta. Stwierdza on też: „Interwencję Rzecznika Praw Obywatelskich w tym wypadku uważam nie tylko za pożądaną, ale za konieczną. Milczenie narazi Panią Profesor i instytucję RPO na zarzut bezczynności lub nawet politycznej stronniczości”.


Wyślij kartkę Wesołkowi

Na Facebooku powstała inicjatywa solidarności z więzionym Klaudiuszem Wesołkiem. Internauci zapisują się do wydarzenia i wysyłają mu świąteczną kartkę na adres aresztu śledczego.


- Klaudiusz Wesołek, kolejny więzień niekryminalny siedzi... Proponuję, aby każdy z nas wysłał kartkę świąteczną Klaudiuszowi. Dajmy Mu wyraźny sygnał, że w te Święta Zmartwychwstania Pańskiego nie jest sam. Bądźmy solidarni. – pisze Ada Garnik, organizatorka akcji.


Ada Garnik podaje również adresy, na które można przesłać więźniowi kartkę:Areszt Śledczy Ul. Kurkowa 12, 80-803 Gdańsk.Wyrazy solidarności można przesyłać faksem:58 302 5125, oraz mailem: as_gdansk@sw.gov.pl


Ada Garnik zaznacza, iż pomysł jest autorstwa Tomasza Sokolewicza.





21 kwietnia 2011

PROTEST PRZECIW ARESZTOWANIU KLAUDIUSZA WESOŁKA

czwartek 21 kwietnia o godzinie 12.00 w Gdańsku, przy parkingu Policji na ul. 3 Maja spotykamy się, aby zaprotestować przeciwko niesprawiedliwemu wyrokowi i aresztowaniu Klaudiusza Wesołka, który teraz przebywa na Kurkowej. Bardzo proszę o pomoc, weźcie udział! Był Filip, był Michał (pobity brutalnie) teraz Klaudiusz - nie wiadomo kogo z nas to spotka w następnej kolejności!!! (Aleksandra Jankowska). Poniżej informacja za portal Niezalezna.pl:


Klaudiusz Wesołek, redaktor naczelny telewizji TVG-9, relacjonował wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia, informował też w anglojęzycznych filmikach opinię międzynarodową o represjach Straży Miejskiej. Opozycjonista z czasów PRL wczoraj wieczorem został skuty kajdankami i aresztowany na dwa tygodnie za to, że... dwa lata temu filmował happening Akcji Alternatywnej Naszość.

- Klaudiusza Wesołka aresztowano wczoraj około godz. 18:15. Na komendzie miejskiej w Gdańsku usiłowano nam wmówić, że nic nie wiadomo o jego zatrzymaniu – opowiada Waldemar Kalinowski z „Porozumienia Rawskiego”, organizacji broniącej praw ojców, którą wspierał w TVG-9 Wesołek. Tymczasem Wesołka oddało mu się odnaleźć na komisariacie na gdańskim Przymorzu. Reporterzy TVG-9 sfilmowali, jak prowadzony jest w kajdankach. – Był popychany przy wejściu do samochodu - opowiada sąsiadka Wesołka, oburzona jego zatrzymaniem.

Relacje sąsiadów zaszokowanych aresztowaniem Wesołka, dowody kuriozalnego zachowania policji oraz skucia kajdankami Wesołka mogą państwo zobaczyć na filmie zamieszczonym poniżej.

Lisiewicz: bezprawny wyrok wyssany z palca

Za co aresztowano Wesołka? Jak poinformowano nas w biurze rzecznika pomorskiej policji podinspektora Jana Kościuka, decyzję o zatrzymaniu dziennikarza podjął sąd.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku w przesłanym Niezależnej.pl oświadczeniu stwierdził, że Wesołek skazany został za „zakłócenie spokoju i porządku obrad Rady Miasta Sopotu w dniu 20.03.2009 r. na karę miesiąca ograniczenia wolności”. Polegać ona miała na sprzątaniu śmieci. Ponieważ odmówił odbycia tej kary, zamieniono mu ją na 15 dni aresztu.

Tymczasem portal Niezależna.pl jest w posiadaniu dowodów, że wyrok jest bezprawny. 20 marca 2009 r. happening w Sopocie zorganizowała Akcja Alternatywna Naszość. Tego dnia rada głosować miała nad odwołaniem prezydenta tego miasta Jacka Karnowskiego, byłego skarbnika pomorskiej PO, mającego osiem prokuratorskich zarzutów, w tym korupcyjne.

- Wraz z kolegami w strojach piratów wznosiliśmy okrzyki „Jacek Karnowski największym piratem morskim”. Klaudiusz Wesołek filmował to wydarzenie dla swojej telewizji. Oczywiście nie wznosił żadnych okrzyków, co doskonale widać na filmach z obrad – opowiada Piotr Lisiewicz z Naszości, organizator happeningu. - Później, już przed budynkiem rady, przeprowadzał wywiady z uczestnikami happeningu. Policja spisywała jego uczestników i z rozpędu spisała także jego. A potem sąd wyrokiem nakazowym, bez przesłuchania obwinionego, skazał go na 30 dni sprzątania śmieci w Sopocie.

Według sądu Wesołek miał zakłócić obrady krzykiem oraz „zmuszaniem do uległego zachowania” Wieczysława Augustyniaka, przewodniczącego rady. Wesołek w TVG-9 udowodnił niezbicie, że to kłamstwa. Można się o tym przekonać, oglądając jeden z zamieszczonych niżej filmów.

- Wyrok wydany został jak w PRL, a jego uzasadnienie to brednie wyssane z palca. Mówię to z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa – stwierdza Piotr Lisiewicz z Akcji Alternatywnej Naszość, który był organizatorem tamtego happeningu.


Andrzej Gwiazda: Platforma sięga po terror

- Aresztowanie dziennikarza Klaudiusza Wesołka, a wcześniej pobicie redaktora Michała Stróżyka, pokazuje, że władza PO zrzuca maskę łagodnej i sięga po terror - mówi Andrzej Gwiazda, legendarny przywódca „Solidarności” z 1980 roku. – Zwracam uwagę, że Wesołka zatrzymano prawie dwa lata po nakazowym wyroku, na kilka dni przed świętami. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że to zamierzona złośliwość.

Sprawą oburzony jest też poseł Andrzej Jaworski z PiS. – Obywatelom w Polsce dzieje się coraz gorzej, natomiast służby państwowe zajmują się maltretowaniem dziennikarzy, jak było w przypadku Michała Stróżyka, czy brutalnym aresztowaniem redaktora Wesołka. Pozostaje zapytać, czy mamy już do czynienia z państwem policyjnym.

- Jestem oburzony, to ewidentne łamania zasad demokracji. Klaudiusz Wesołek został aresztowany za wykonywanie swojej dziennikarskiej pracy. Każdy z nas może znaleźć się na jego miejscu – mówi Marcin Jacewicz z Solidarnych 2010.

- Trójmiejskie media w dużym stopniu są skorumpowane, starają się unikać dochodzenia do sedna prawdy – komentuje Waldemar Kalinowski z „Porozumienia Rawskiego”. – Klaudiusz Wesołek odważnie pokazuje w swojej telewizji sprawy, których nie chcą pokazywać inni.

Policja nie pożałowała nawet psów

Klaudiusz Wesołek był opozycjonistą w czasach PRL, związanym z ruchem Wolność i Pokój. W 1988 r. uczestniczył w strajku w Stoczni Gdańskiej, współorganizował też Grupę Pomocy Strajkowej. Był za represjonowany i skazywany przez Kolegia ds.Wykroczeń.

Gdy policja go aresztowała, w mieszkaniu zostały bez jedzenia jego psy, którymi opiekuje się na co dzień.

19 kwietnia 2011

Oświadczenie organizatorów Zgromadzenia na Krakowskim Przedmieściu w dniu 10 kwietnia 2011 r.

W obliczu informacji medialnych pragniemy oświadczyć, ze podczas spotkania przedstawicielami miasta st. Warszawy i Policji w siedzibie Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w dniu 8 kwietnia zostaliśmy zapewnieni, że pomimo wygrodzenia terenu, Parlamentarzyści w dniu 10 kwietnia będą mogli złożyć kwiaty i zapalić znicze przed Pałacem Prezydenckim. Uzgodniono, że na teren wygrodzony wejdą także księża, którzy odmówią modlitwę oraz osoby wyznaczone przez organizatorów zgromadzenia, aby odbierać znicze i kwiaty od uczestników zgromadzenia i składać je pod Pałacem Prezydenckim. Zapewniono nas, że jedynym powodem ustawienia wygrodzenia jest zapewnienie bezpieczeństwa osób, które wezmą udział w zgromadzeniu.

Rano 10 kwietnia ze zdziwieniem przyjęliśmy informację przekazaną nam przez dowodzącego zabezpieczeniem oficera Policji, że nikt nie będzie wpuszczony na wygrodzony teren przed Pałacem Prezydenckim. Po interwencji w Biurze Przepustek BOR zapewniono nas, że Parlamentarzyści zostaną wpuszczeni. Niestety i to zobowiązanie nie zostało dotrzymane. Wpuszczono jedynie niewielką grupę Parlamentarzystów, dając do zrozumienia, ze jest to decyzja Kancelarii Prezydenta. Pozostali Parlamentarzyści, mając świadomość uzgodnień z BOR, próbując wejść na teren ograniczony bramkami, zostali brutalnie zatrzymani przez funkcjonariuszy Policji. Sytuacja ta rozegrała się na oczach uczestników zgromadzenia. Prowokacyjna akcja policjantów w pełnym rynsztunku wobec Parlamentarzystów spowodowała wzburzenie tłumu.

Należy zaznaczyć, że cała sytuacja wydarzyła się w wyniku niedotrzymania przez BOR i Policję uzgodnień z organizatorami zgromadzenia w zakresie dostępu do terenu ograniczonego policyjnymi płotami. Odnieśliśmy wspólnie wrażenie, że osobom decydującym o takim stanie rzeczy zależało na podgrzaniu atmosfery i na sprowokowaniu tłumu do agresywnych zachowań.
Jednocześnie pragniemy zaznaczyć, że bezpośrednio po agresywnej interwencji służb porządkowych wobec Parlamentarzystów poseł Joachim Brudziński kilkakrotnie dzwonił do nas prosząc m.in. by przez mikrofony apelować o spokój i tonować wzburzenie uczestników wobec funkcjonariuszy Policji i Straży Miejskiej. W obliczu powyższego rzekoma relacja strażnika miejskiego opisana szeroko przez media w naszej ocenie jest mało wiarygodna.

Ernest Bejda

Piotr Pogonowski

Maciej Wąsik

19 ARGUMENTÓW PRZECIW LIKWIDACJI SZKOŁY IM. JANA HINCA W PIEKLE

Nszz "Solidarność" w Sztumie protestuje przeciwko likwidacji szkoły podstawowej Jana Hinca w Piekle. Poniżej argumenty związkowców przeciw likwidacji:



Panie Leszku Taborze, Burmistrzu Miasta i Gminy Sztum!

My członkowie NSZZ Solidarność zgłaszamy stanowczy sprzeciw wobec zamiaru likwidacji Szkoły Podstawowej im. Jana Hinca w Piekle. Uważamy, że tłumaczenie tego zamiaru tylko względami ekonomicznymi oraz demograficznymi nie jest wystarczające. Za pozostawieniem Szkoły przemawiają niezwykle istotne argumenty, do których należą:

1. Szkołę jako Dom Polski wybudowali w 1937 roku polscy mieszkańcy Piekła, w okresie bezwzględnej germanizacji prowadzonej na obszarze Wolnego Miasta Gdańska w celu nauczania mowy i pieśni polskiej. Podczas II wojny światowej budowniczowie tej Szkoły oddali za nią życie

2. W szkole znajduje się Izba Pamięci, w której zgromadzone są pamiątki świadczące o walce mieszkańców o polskość Piekła oraz historii oświaty polskiej na Dolnym Powiślu

3. W Izbie Pamięci prowadzone są zajęcia edukacyjne dla odwiedzających placówkę grup młodzieży szkolnej oraz dorosłych.

4. Pomorskie Kuratorium Oświaty negatywnie zaopiniowało decyzję radnych o zamiarze likwidacji placówki

5. Działalność edukacyjna prowadzona jest na wysokim poziomie, o czym świadczą uzyskiwane niejednokrotnie najwyższe wyniki w gminie w sprawdzianie zewnętrznym klas VI oraz nagrody i puchary zdobywane przez uczniów w zawodach i konkursach międzyszkolnych

6. Obiekt jest odpowiednio wyposażony i przystosowany do prowadzenia zajęć edukacyjnych, posiada salę gimnastyczną i nowoczesną kuchnię oraz zespół boisk i dobrze wyposażony plac zabaw

7. Dzięki lokalizacji szkoły blisko domu rodzinnego i bezpośredniemu kontaktowi z rodzicami szkoła dobrze zna środowisko uczniów i zapewnia pomoc pedagogiczno-psychologiczną dzięki aktywnej współpracy z Poradnią Pedagogiczno-Psychologiczną w Sztumie

8. Dzieci z Piekła i Białej Góry mają być dowożone do oddalonego o ok. 18 km Czernina

9. Kontakt z rodzicami będzie utrudniony, gdyż nie wszyscy rodzice posiadają własne środki komunikacji, a Piekło i Biała Góra nie leżą przy trasie przelotowej.

10. Dzieci sześcioletnie, a w perspektywie pięcioletnie, będą pokonywały półgodzinną trasę w jedną stronę pod opieką obcej osoby, wyrwane wczesnym rankiem z domu rodzinnego i na długie godziny od niego oddalone

11. Szkoła jest otwarta na lokalne środowisko, rodzice licznie uczestniczą w organizowanych uroczystościach, imprezach i zabawach

12. Rodzice sami organizują dla dzieci przedstawienia, w których realizują swoje aktorskie pasje

13. Szkoła jest otwarta na potrzeby środowiska, np. dla chętnych rodziców organizowane było szkolenie w stosowaniu technologii informacyjnej

14. Szkoła jest miejscem zebrań wiejskich i innych spotkań i uroczystości organizowanych przez mieszkańców w celu prowadzenia działalności kulturalnej i obywatelskiej

15. Przez dwa lata w szkole będzie prowadzone przedszkole, w ramach projektu prowadzonego przez gminę Dzierzgoń więc obiekt nadal będzie utrzymywany przez Urząd Miasta i Gminy w Sztumie

16. Niejasna jest sytuacja zatrudnienia pracowników szkoły ( nauczycieli, administracji ).

17. Szkoła współpracuje z miejscową parafią p.w. Chrystusa Króla , od wielu lat nauczyciel religii przygotowuje wraz z uczniami klasy II uroczystość I komunii świętej.

18. Mieszkańcy wykorzystują obiekt do organizacji imprez środowiskowych.

19. Szkoła jest jedynym obiektem na obszarze wsi Piekło i Biała Góra, w którym mogą być organizowane wybory.



Uważamy, że zamknięcie Szkoły to odebranie mieszkańcom godności! Żądamy zaniechania zamiaru likwidacji tej Szkoły. Panie Burmistrzu Szkoła w Piekle przetrwała faszyzm nie po to, aby zniszczył ją polski samorząd!



16 kwietnia 2011

W OBRONIE SZKOŁY


Związek Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89 wystąpił przeciw próbom zastraszenia kierownictwa szkoły podstawowej nr 85 w Krakowie. Poniżej treść wystąpienia:





Kraków, dnia 15.04.2011 r.








Pan Prezydent Miasta Krakowa



Profesor dr hab. Jacek Majchrowski



Przewodniczący Rady Miasta Krakowa



Pan Bogusław Kośmider



Małopolski Kurator Oświaty



Pan Aleksander Palczewski







Dotyczy: prób zastraszania kierownictwa Szkoły Podstawowej nr 85 w Krakowie.











Szanowni adresaci mojego listu !







Od pewnego czasu trwa niczym nie uzasadniona nagonka na kierownictwo Szkoły nr 85, mimo, że jest to szkoła o wysokim poziomie, mająca liczne sukcesy dydaktyczne i wychowawcze. Rozliczne kontrole nie wykryły żadnych nieprawidłowości. Włączyła się w to już kilkakrotnie Gazeta Wyborcza i tak w artykule z 8.04.2011 r. pod tytułem „Patriotyczne ołtarze w krakowskiej podstawówce”, który przeczytałem z zażenowaniem i niesmakiem, przedstawiła uczenie patriotyzmu i pokazywanie go na podstawie konkretnych przykładów, jako coś złego, nienaturalnego i złowieszczego. Użyto w nim takich określeń jak paranoja, PiS-owska ideologia, upolitycznianie podstawówki etc. Do tej kampanii niszczenia tożsamości narodowej przypominającej czasy PRL dołączyła przewodnicząca komisji edukacji pani Marta Patena, żądając kolejnych kontroli i likwidacji patriotycznych wystaw. Niestety pani Patena zdaje się nie rozumieć, że śp. ksiądz Kazimierz Jancarz nie miał nic wspólnego z partią PiS, bowiem zmarł w 1993 r., a patriotyzm jest moralnym obowiązkiem każdego z nas. Bez niego nie byłoby Polski.



Jako przedstawiciel środowisk niepodległościowych i prezes Związku Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89 nie mogę pozostawać obojętny na próbę niszczenia dorobku tej szkoły. Znam to miejsce osobiście i jestem pełen uznania za przygotowanie tych wystaw uczących nie tylko historii Polski, ale i miłości ojczyzny, połączonej z gotowością poniesienia ofiar dla dobra ogółu. Jest to jedna z niewielu tak działających szkół i może śmiało być dawana za przykład. W Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie w którego pracach uczestniczę, mówimy o tej szkole z najwyższym uznaniem.



Dlatego proszę Szanownych Panów, a szczególnie Pana Prezydenta, znanego mi z wielu inicjatyw patriotycznych o nieuleganie manipulacjom, dokonywanym przez Gazetę Wyborczą i spowodowanie zaprzestania brutalnych ataków, bo w ostateczności doprowadzą one tylko do negatywnych postaw dzieci i utraty szacunku, i autorytetu przez nauczycieli i szkołę.



Zapewniam Szanownych Panów, że gdyby to zależało od środowisk kombatantów i osób represjonowanych, a więc od środowisk, które o niepodległą Polskę czynnie walczyły to panie Barbara Nowak – była dyrektor szkoły, jak i Urszula Mazur – obecna dyrektor szkoły otrzymałyby specjalne wyróżnienia, nagrody i dyplomy.



Chciałbym, żeby to było zrozumiałe dla wszystkich, że władze polskie nie będą nikogo karały za pokazywanie i uczenie postaw patriotycznych. Gazeta Wyborcza tego nie rozumie, z powodów znanych chyba wszystkim.







Pozostaję z szacunkiem



Krzysztof Bzdyl – prezes ZKPN 1979-89



13 kwietnia 2011

GRUNTY W WARSZAWIE

dzisiaj podrzucono mi link do opracowania J. G. na temat opłat za wieczyste uzytkowanie w Warszawie zamieszczonego na stronie Stow. Interesu Spolecznego. Ponieważ temat jest przedmiotem zainteresowania moim i moich licznych znajomych, członków spółdzielni warszawskich, pozwalam sobie przesłać załącznik z wystąpieniem moich znajomych (ich nazwiska ukryłem na ich prośbę) do radnego m. st. Warszawy, M. Wąsika, o interpelacja na posiedzeniu Rady Miasta w tej sprawie. Wystąpienie to porusza inne, niezwykle istotne dla społdzielców, aspekty obecnej gospodarki gruntami w Warszawie - przekazania spółdzielniom jako osobom prawnym bez naszej zgody mieszkań przez nas sfinansowanych i wpisanie ich w sądach wieczystoksiegowych jako własności spółdzielni chociaż żadna spółdzielnia nie wyłożyła na to swoich własnych pieniędzy oraz bezprawne pobieranie od nas przez miasto opłat za wieczyste użytkowanie. Mam nadzieję, że sprawy te staną się również przedmiotem zainteresowania Stowarzyszenia i będą początkiem jakiejś współpracy między nami w najbliższym czasie. Przy okazji informuję, że w dniu 14 kwietnia około godz. 15:30 organizowana jest przed siedzibą władz Warszawy przy placu Bankowym manifestacja-pikieta właśnie w sprawie uporządkowania sprawy własności gruntów w stolicy. Oczywiście bardzo zapraszam na nią bo im więcej będzie uczestników tego zdarzenia tym większa szansa, że HGW i jej świta poważnie potraktują wystąpienie. W przypadku zainteresowania dalszymi szczególami tej manifestacji proszę o wiadomość. Pozdrawiam

Jaromir Gazy - Wiceprzewodniczący Krajowego Związku Lokatorów i Spółdzielców


-------------------------

PROŚBA O INTERPELACJĘ DO RADNEGO MACIEJA WĄSIKA Z 28.03.2011

Prośba o interpelację w sprawie gruntów na posiedzeniu Rady Miasta Stołecznego Warszawy
Przedstawiamy problem członków spółdzielni mieszkaniowej Wyżyny spowodowany nielegalnym przejęciem przez samorząd terytorialny m. st. Warszawy gruntów Skarbu Państwa znajdujących się w obrębach 1-11-02, 1-11-03, 1-11-04 i 1-11-08. oraz budynków wybudowanych na tych gruntach z pieniędzy osób fizycznych (członków spółdzielni).
W latach 2005-2007 Biuro Kontroli Wewnętrznej i Audytu przeprowadziło kontrolę legalności podpisanych aktów notarialnych i wydanych decyzji na budowę i użytkowanie. Na ich podstawie Prezydent m.st. Warszawy wydał zalecenia pokontrolne, które do dziś nie zostały zrealizowane. W wyniku zaniechania wykonania zaleceń pokontrolnych nastąpiła eskalacja bezprawia polegająca na wydawaniu następnych decyzji na budowę budynków na gruntach do których spółdzielnia nie nabyła praw. Odbywa się to ze szkodą dla członków spółdzielni, którzy: 1) płacą za nieistniejące wieczyste użytkowanie gruntu, 2) płacą podatki od nieruchomości budynkowych, które są użytkowane na decyzjach wydanych z rażącym naruszeniem prawa oraz 3) przewłaszczają niepowstałe tytuły prawne do mieszkań, miejsc postojowych w garażach i lokali użytkowych. Skutki nielegalnego procederu dotkną także Miasto, które będzie musiało: 1) zwrócić pobrane daniny za nieistniejące wieczyste użytkowanie gruntów, 2) zwrócić pobrane podatki od nieruchomości budynkowych wybudowanych z rażącym naruszeniem prawa, 3) wypłacić odszkodowania za decyzje wydane z rażącym naruszeniem prawa.
Wskutek powyższych, niezgodnych z prawem działań, Warszawa traci tak jej potrzebne pieniądze za tereny inwestycyjne przekazywane bez przetargu i pierwszej opłaty (25% wartości gruntu) na rzecz prezesów spółdzielni.
Ponadto Urząd Miasta działając niezgodnie z prawem w opinii Warszawiaków traci wizerunek – o tych skutkach pisze Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz - Waltz w piśmie z 07.07.2008 r. znak GK-D-XII-APR-72240-27-1-08 do Ministra Infrastruktury Cezarego Grabarczyka.
W latach 2008-2009 Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz Waltz usilnie próbuje nakłonić Rząd RP do zalegalizowania dotychczasowego przestępczego procederu obrotu nieruchomościami w Warszawie przez wprowadzenie zaproponowanych przez nią zmian w ustawie o gospodarce nieruchomościami i ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Zwracała się w tej sprawie do Ministra Infrastruktury Cezarego Grabarczyka pismami: z 07.07.2008 r. znak:GK-D-XII-APR-72240-27-1-08, z dnia 08.10.2008r. znak: GK-D-XII-APR-72240-27-2-08 i do Podsekretarza Stanu Olgierda Dziekońskiego z dnia 19.06.2009r. znak:GK-D-XII-APR-72240-27-3-09.
Pismem z 08.08.2008 r. skierowanym do Prezydent Warszawy znak: BS/WpLk-053-278-08/2755 Minister Infrastruktury Cezary Grabarczyk zajął jednoznaczne stanowisko w sprawie uporządkowania sytuacji prawnej nieruchomości oddanych w użytkowanie wieczyste spółdzielniom mieszkaniowym na terenie m.st. Warszawy przez wytoczenie powództwa dotyczącego uzgodnienia księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym.
Problem nieprawidłowo zawartych umów notarialnych ze spółdzielniami mieszkaniowymi jest bardzo poważny i ma bardzo szeroki kontekst społeczny. Dotyczy obszaru około 600 ha. zamieszkałego przez około 200.000 mieszkańców, szczególnie na terenie dzielnic: Bemowo, Ursynów, Targówek, Mokotów.
Problem jest nadal nierozwiązany, przestępczy proceder trwa przy przyzwoleniu na niego rządzącej partii, dlatego zwracamy się do Pana jako przedstawiciela opozycyjnej partii Prawo i Sprawiedliwość, której zależy na porządku prawnym.
Nielegalny proceder polegający na przejmowaniu nieruchomości gruntowych i budynkowych przez samorząd terytorialny rozpoczął się w 1990r. Przed 1990r. urzędnicy Skarbu Państwa wydali prezesom spółdzielni mieszkaniowej Natolin promesę na wieczyste użytkowanie gruntów zabudowanych.
Poniżej przedstawiamy problem dotyczący SM Wyżyny, który był przedmiotem postępowań prokuratorskich. Śledztwami objęto legalność wydanych decyzji na budowę budynków na gruntach, do których spółdzielnia Wyżyny nie posiadała tytułu prawnego oraz wydanych decyzji na użytkowanie budynków wybudowanych niezgodnie z decyzjami na budowę i decyzjami o warunkach zabudowy. Umorzenie tych śledztw nastąpiło na skutek przedawnienia karalności czynów ale skutki przestępstw pozostały.
Cywiliści Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor Jerzy Pisuliński i doktor Iwona Karasek, w obszernej opinii prawnej sporządzonej na zlecenie Prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz - Waltz, wykazali, że: 1) wpis do księgi wieczystej nie tworzy prawa, gdy było ono wpisane bez ważnej podstawy, 2) spółdzielnia nie mogła skutecznie ustanowić praw spółdzielczych, nie będąc właścicielem budynków, zatem nie istnieje zobowiązanie do przekształcenia prawa spółdzielczego w odrębną własność, 3) najistotniejsza szkoda nabywców spółdzielczych praw do lokali sprowadzać się będzie do tego, że ostatecznie nie uzyskali oni tych praw.
Na podstawie decyzji 114 z 15 lutego 1990r. prezesi spółdzielni Natolin zawarli akt notarialny 21.02.1990r. rep. A III 426190 na wieczyste użytkowanie gruntów inwestycyjnych pod budownictwo mieszkaniowe (obecnie obręb 1-11-04) podczas gdy były one już zabudowane 25 zasiedlonymi budynkami mieszkalnymi, budynkiem poczty i policji oraz pawilonem handlowym. Na podstawie tego przestępczego aktu notarialnych założono księgę wieczystą KW 115375, a na podstawie fałszywego oświadczenia prezesa spółdzielni mieszkaniowej Wyżyny zasiedlone budynki ujawniono w księdze wieczystej w 1996r. jako budynki wybudowane po otrzymaniu prawa wieczystego użytkowania. W odniesieniu do wyżej opisanych czynów, Sąd Okręgowy w Warszawie XVIII Wydział Karny sygn. akt XVIII Kp 844/10 w uzasadnieniu Postanowienia z dnia 20.12.2010r. podtrzymał umorzenie śledztwa 7 Ds. 55/09/II/III z 30.09.2010 przez Prokuraturę Warszawa Mokotów z uwagi na przedawnienie karalności czynów (p.7 dotyczy prezesów spółdzielni Natolin i Wyżyny oraz p.9 dotyczy Naczelnika Wydziału Geodezji Urzędu Gminy Warszawa Ursynów).
W związku z tym rodzi się następujące pytanie - dlaczego Prezydent Warszawy wycofała się z wyeliminowania z obrotu prawnego decyzji 114 i aktu notarialnego Rep. A III 426190 pochodzącego z przestępstwa ?
Komunalizację gruntu z obrębu 1-11-04 przeprowadzono z naruszeniem prawa (Uchwała nr 104 Rady Ministrów z 9.07.1990r). W sposób przestępczy przejęto grunty zabudowane budynkami, które sfinansowały osoby fizyczne (członkowie spółdzielni mieszkaniowej) i prawne oraz Skarb Państwa. Sąd Karny w Postanowieniu sygn. akt XVIII Kp 844/10 (p.8 umorzenia) potwierdził w tym zakresie przedawnienie karalności czynu, ale problem przestępczej komunalizacji pozostał i musi być rozwiązany przez Radę Miasta Warszawy.
Pytania.
Dlaczego skomunalizowano grunty zabudowane budynkami spółdzielczymi, do których Skarb Państwa nie posiadał dokumentów, że wybudował je z własnych funduszy ?
Dlaczego Prezydent nie chce wyeliminowana decyzji komunalizacyjnej nr 49212 z 07.05.1996 r sporządzonej na podstawie karty inwentaryzacyjnej nr 2 nie wyłożonej do wglądu w grudniu 1990r., a sporządzonej przez Komisję Inwentaryzacyjna powstałą po 1995r.?
Kiedy Miasto ureguluje stan prawny gruntów w obrębie 1-11-04 ?
Przestępczy proceder kontynuują urzędnicy miasta wydając decyzje na budowę budynków na terenach do których SBM Natolin i SM Wyżyny nie posiadają tytułu prawnego. W Postanowieniu sygn. akt XVIII Kp 844/10 (p.11 umorzenia) Sąd Karny również potwierdził w tym zakresie przedawnienie karalności czynu, ale problem bezprawnych decyzji pozostał.
Pytanie.
Dlaczego wydawano decyzje na budowę dla SM Wyżyny, która nie ma tytułu prawnego do gruntu w obszarze 1-11-04 ?
Eskalacja nielegalnego obrotu nieruchomościami nastąpiła po 1995 r. i nadal trwa. Ustawa o gospodarce nieruchomościami określała jednoznacznie konieczne warunki ustanowienia wieczystego użytkowania gruntów i własności budynków na rzecz spółdzielni mieszkaniowych:
1) w określonym terminie złożenie wniosków o zawarcie umów wieczystego użytkowania gruntów niezbędnych do korzystania z budynków,
2) udowodnienie roszczenia do budynków jako wybudowanych lub nabytych ze środków własnych spółdzielni mieszkaniowych do dnia 5 grudnia 1990 r.

Złożony wniosek przez SM Wyżyny 04.12.1995r. nie spełniał wymogów formalnych co potwierdził audyt warszawski. Natomiast Sąd Karny w Postanowieniu sygn. akt XVIII Kp 844/10 (p.4) potwierdził popełnienie przestępstwa umorzonego z uwagi na przedawnienie karalności czynu. Wniosek ten dotyczył przekazania gruntów bez budynków w obrębach 1-11-02, 1-11-03, 1-11-08. Wnioskiem tym żądano przekazania terenów inwestycyjnych, podczas gdy były one już zabudowane kilkudziesięcioma budynkami wybudowanymi z pieniędzy osób fizycznych i prawnych oraz Skarbu Państwa. Prezesom spółdzielni Wyżyny w sposób przestępczy przekazano grunty wraz z budynkami wybudowanymi do 5.12.1990r. oraz grunty zabudowane po tej dacie, a także tereny inwestycyjne jako niezbędne do prawidłowego korzystania z już istniejących budynków, które następnie zabudowano. Na tych bezprawnie uzyskanych terenach inwestycyjnych prezesi SM Wyżyny m.in. dla siebie i niektórych członków Rady Nadzorczej wybudowali domy jednorodzinne. Akty notarialne Rep A nr.18360/01 z 20.11.2001r. i Rep A 9721/02 z 19.09.2002r podpisane na podstawie ww. wniosku naruszają obowiązujące przepisy prawa, a zatem nie wywołują skutków prawnych. Obecnie Miasto podjęło działania zmierzające do wydania decyzji na zabudowę terenu rekreacyjno-sportowego w obrębie 1-11-08 na rzecz stowarzyszenia „Halt - zatrzymaj się”.
Pytania.
Dlaczego Miasto aktem notarialnym Rep A nr.18360/01 z 20.11.2001r. przekazało prawie 10 hektarów w obrębie 1-11-03 na wniosek nie spełniający wymogów formalnych ?
Dlaczego Miasto aktem notarialnym Rep A 9721/02 z 19.09.2002r. przekazało blisko 20 hektarów w obrębie 1-11-08 na wniosek nie spełniający wymogów formalnych ?
Dlaczego ww. aktami Gmina Warszawa Ursynów, nie będąc właścicielem, przekazała spółdzielni Wyżyny budynki sfinansowane przez członków spółdzielni ?
Dlaczego Gmina przekazała bezprawnie tereny zabudowane po 5.12.1990r. na podstawie art.208 ustawy o gospodarce gruntami ?
Dlaczego Gmina wydała decyzje o warunkach zabudowy i decyzje na budowę budynków na gruntach do których spółdzielnia nie miała praw?
Kiedy Miasto ureguluje stan prawny gruntów w obrębach 1-11-03, 1-11-08 ?

Prokuratura Okręgowa w Krośnie umorzyła śledztwo Ds. 3/07/S w dniu 30.11.2009r. W pkt. XVI dotyczyło ono inwestycji prowadzonej w obrębie 1-11-02 przez SM Wyżyny, które zostało umorzone z powodu przedawnienia karalności czynów. W szczególności śledztwo prowadzone było w sprawach: 1) niewłaściwego oznaczenia działki w decyzji 733/97 z 19.12.1997r. o warunkach zabudowy (zmienionej Dec.138/98 z 31.03.1998r.) oraz 2) wskazania w decyzji 733/97 jako wieczystego użytkownika Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego pomimo, że prawo to nie przysługiwało temu podmiotowi czynu. Spółdzielnia Wyżyny nabyła od SGGW prawo wieczystego użytkowania niezabudowanej działki nr 11 w obrębie 1-11-02 aktem notarialnym Rep. A nr 18506/97 w dniu 30.12.1997r. za 5.600.000 zł. Decyzja Urzędu Dzielnicowego Warszawa Wola z 18.10.1997 r. wygaszająca prawa SGGW do tych terenów była w posiadaniu Gminy Warszawa Ursynów, a mimo to w 1996r. Urząd Gminy zrzekł się 117 hektarów terenów, na które miał prawomocne decyzje komunalizacyjne i zawarł porozumienie z SGGW przyzwalając tym samym na sprzedaż wieczystego użytkowania przez (?)podmiot, który nie posiadał tego prawa. Przepisy regulujące sposób gospodarowania nieruchomościami państwowymi, a później także komunalnymi, określają wyczerpująco możliwe formy rozporządzania tymi nieruchomościami i w tym zakresie wyznaczają granicę uprawnień przysługujących właścicielowi (art.140kc).
Biuro Kontroli Wewnętrznej i Audytu przeprowadziło kontrolę legalności podpisanego aktu notarialnego Rep. A nr 18506/97 z dnia 30.12.1997r. W wystąpieniu pokontrolnym KW/0913-89/2005 z 12.12.2005 r. nakazał Prezydent Warszawy: 1) uzgodnić księgę wieczystą KW 148965 z rzeczywistym stanem prawnym, 2) podjąć działania w celu uzyskania przez SM Wyżyny tytułu prawnego do gruntów od Miasta oraz 3) wyegzekwować pierwszą opłatę z tytułu użytkowania gruntów położonych na działce nr 11 w obrębie 1-11-02.
Do dnia dzisiejszego zalecenia te nie zostały zrealizowane.
Spółdzielcy świadomi przestępczego procederu wezwali Panią Prezydent m.st. Warszawy do przywrócenia porządku prawnego, ale Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz obawiająć się utraty dobrego wizerunku Warszawy, utraty dochodów za wieczyste użytkowanie gruntów, które nie powstało, oraz utraty ziemi, którą musiałaby oddać spółdzielcom na własność jako rekompensatę za wydane bezprawne decyzje na budowę, wezwania spółdzielców nadal ignoruje. Zamiast realizacji wezwania Spółdzielców podjęła działania w celu legalizacji przestępczego obrotu nieruchomościami na szkodę kilkuset tysięcy członków spółdzielni mieszkaniowych. Świadczą o tym pisma kierowane do Ministra Infrastruktury z propozycją treści nowych przepisów do ustaw o gospodarce nieruchomościami oraz o spółdzielniach mieszkaniowych.
Pani Prezydent pismem z dnia 7.07.2008 r. do Ministra Infrastruktury usiłowała wprowadzić adresata w błąd twierdzeniem, że ujawnienie budynków w księgach wieczystych pośrednio spowodowało konwalidację wadliwych aktów notarialnych. Minister Infrastruktury nie wystąpił z inicjatywą ustawodawczą, ale proponował wytoczenie powództwa dotyczącego uzgodnienia treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym. Nie dysponując innymi argumentami, Pani Prezydent oczekuje na inicjatywę rządową odnośnie zmiany ww. ustaw. Natomiast zastępca prezydenta Warszawy Andrzej Jakubiak pismem z dnia 15.10.2009r. skierowanym do posła Józefa Rackiego wniósł o poparcie starań m. st. Warszawy w sprawie wprowadzenia zmian legislacyjnych, które miałyby zalegalizować przestępczy obrót nieruchomościami gruntowymi i budynkowymi na wielką skalę.
Z upoważnienia Ministra Infrastruktury Podsekretarz Stanu Olgierd Dziekoński wskazał nam w piśmie z 6 stycznia 2010 r. możliwość odwołania od decyzji administracyjnych wydanych przez wojewodę w pierwszej instancji do Krajowej Komisji Uwłaszczeniowej działającej przy MSWiA. Konieczność uchylenia wielu decyzji komunalizacyjnych Wojewody Mazowieckiego przerasta nasze możliwości, dlatego zwracamy się za Pana pośrednictwem do wszystkich zainteresowanych radnych i posłów Prawa i Sprawiedliwości o podjęcie stosownych działań zmierzających do przywrócenia porządku prawnego.

12 kwietnia 2011

Serwis21 z dn. 12.04.2011 Smoleńska zdrada

Smoleńska zdrada


Minął rok od katastrofy smoleńskiej w której zginął prezydent Lech Kaczyński z małżonką i z 94 innymi pasażerami, członkami załogi. Zginęli wyżsi urzędnicy państwowi, najważniejsi generałowie, zwykli obywatele. Minął rok, jest to czas krótki i długi. Jednak po roku oczekiwałoby się chociażby wstępną orientację odnośnie przyczyn katastrofy. A z tym nie jest najlepiej. Jednak już dziś to co miało miejsce w Smoleńsku a także przebieg dochodzenia można określić trzema słowami: zdrada, kłamstwo, farsa.



DEZORGANIZACJA LOTU


Pasażerów TU 154 M o numerze 101 zdradzono wielokrotnie. Zdrada nie zaczęła się 10 kwietnia 2010 roku, ale już wcześniej na poziomie przygotowania uroczystości katyńskiej i organizacji lotu. Polityczną grę, tragiczną w skutkach podjął premier Tusk. Prezydent Kaczyński wielokrotnie deklarował zamiar uczestniczenia w uroczystościach z okazji 70 rocznicy mordu Katyńskiego. Datę tych uroczystości na 10 kwietnia ustalił w porozumieniu z rządem minister Rady Ochrony Pamięci, Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik. Udział prezydenta oznaczałby, iż premier Tusk nie odegrałby w nich pierwszej roli, a Lech Kaczyński pokazałby się z najlepszej strony i to w roku wyborczym. Stąd tak chętnie przyjęta przez Tuska inicjatywa rosyjska spotkania w Katyniu 7 kwietnia 2010 roku. Efektem rozdwojenia wizyt, próby pomniejszenia wizyty z 10 kwietnia, było pewne zlekceważenie zasad i procedur bezpieczeństwa. Informacje dot. fatalnego stanu lotniska przekazane zostało przez MSZ dopiero 12 kwietnia do Kancelarii Prezydenta czyli 2 dni po katastrofie. Tak samo zastanawia brak tzw. lidera, nieaktualne informacje o lotnisku, brak rzeczywistego zabezpieczenia lotnisk zapasowych itp. Ponadto trzy dni przed katastrofą prezydenckiego Tupolewa w Smoleńsku gdy na tym samym lotnisku lądowały samoloty z Władimirem Putinem i Donaldem Tuskiem, na ich przyjazd sprowadzono dodatkowy sprzęt nawigacyjny. Jest prawdopodobne, że przed lądowaniem samolotu z Lechem Kaczyńskim sprzęt ten usunięto z lotniska. O sprawie w "Moscow Times" napisała znana rosyjska komentatorka Julia Łatynina. Źródłem informacji mieli być piloci znający procedury lotów rosyjskiego premiera. O ile wizyta Tuska była przygotowana, to wizytę prezydenta Kaczyńskiego rosyjskie władze potraktowały jak zbędną. Kiedy Putin i Tusk przylatywali, na miejsce przywieziono specjalne radiolokacyjne przyrządy. Ponieważ nie było śladu takich urządzeń, gdy przylatywał Kaczyński, to oznacza, że je zabrano. A zatem czy nie można mówić o zdradzie polskiego rządu, który nie zadbał o elementarne bezpieczeństwo prezydenta i innych osób z TU 154. Dziwnym trafem prokuratorzy z warszawskiej Pragi, którzy prowadzą śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy organizacji lotu 10 kwietnia 2010 roku, nie uznali rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej za pokrzywdzonych w tej sprawie. Bliscy zmarłych oraz ich pełnomocnicy nie będą mogli składać wniosków dowodowych, ani zaskarżać decyzji procesowych. Nie mają także dostępu do akt śledztwa. I tak próbuje się ukryć przed opinią publiczną prawdę o przygotowaniach i organizacji lotu z 10 kwietnia.





ZDRADZENI O ŚWICIE


Załogę i pasażerów samolotu zdradzono w samym dniu 10 kwietnia br. Zdradziła pogoda – mgła nad Smoleńskiem, ale zdradzili także ludzie. Samolot leciał początkowo bez większych problemów. Strona rosyjska systematycznie dezinformowała odnośnie warunków pogodowych. Dlaczego mimo złej pogody nie zamknięto lotniska? Czyżby Moskwa skąd nadchodziły rozkazy obawiała się skandalu dyplomatycznego? Być może, ale czy w ten sposób można uzasadniać informację kontrolerów do załogi samolotu, wielokrotnie powtarzana, iż są „na kursie i na ścieżce” gdy w rzeczywistości tak nie było. Czy było to działanie świadome czy skrajna nieodpowiedzialność ludzi? Jednak w obu wypadkach załoga i pasażerowie samolotu, którzy mieli prawo wierzyć informacjom kontrolerów, zostali przez nich zdradzeni.



WADLIWY SPRZĘT?


Ofiary katastrofy smoleńskiej zdradzono także po katastrofie. Pamiętamy jak Rosjanie od razu informowali o 4 próbach lądowania samolotu, a wiemy dziś że piloci w ogóle nie próbowali lądować ale zeszli do wysokości decyzyjnej. Dlaczego samolot nie zareagował na próbę odejścia? Czy doszło do zdrady, awarii sprzętu nie wiemy? Montażysta TVP widział nienaturalnie przechylony samolot. Są relacje świadków, mówiące, że samolot leciał z przechyłem na jedno skrzydło, dowodem jest ścięte drzewo, któż tak podchodzi do lądowania ?! Czyżby samolot prezydencki nie miał urządzeń automatycznie stabilizujących go przy podchodzeniu do lądowania? Jak wskazywali niektórzy eksperci można podejrzewać awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 m i prędkość rzędu 260 km/h



ROSYJSKIE KŁAMSTWA


Już pierwszego dnia, w dniu katastrofy, Rosjanie dezinformowali media odnośnie ilości prób lądowania czy nawet godziny katastrofy. Miała to być godzina 8:56, a po 2 tygodniach okazało się iż katastrofa miała miejsce co najmniej 15 minut wcześniej. Na zdjęciach, wykonanych kilka godzin po tragedii, wojskowi wymieniali żarówki w naprowadzaczach na pas startowy. Miesiąc po katastrofie przeorano cały teren. Czemu dezinformowano w tak elementarnych sprawach i zacierano ślady. Dlaczego od razu oskarżono polskiego kapitana Arkadiusza Protasiuka jako winnego katastrofy? Dlaczego w raporcie MAK oskarżono generała Błasika, który miałby po pijaku naciskać na pilotów i spowodować katastrofę. Miało być uczciwie i rzetelnie, a Rosjanie manipulowali faktami, fałszowali obraz sytuacji. Czy miało to na celu tylko ukrycie współwiny w wypadku czy też może chodziło o ukrycie faktu, iż doprowadzono do katastrofy.



DOCHODZENIE ODDANE ROSJANOM


Zdradą ofiar smoleńskich było faktyczne oddanie dochodzenia w rękach rosyjskich i godzenie się na zastosowanie załącznika 13 do konwencji chicagowskiej, która dotyczy lotów cywilnych a nie państwowych. Zamiast jednej wspólnej polsko-rosyjskiej komisji badającej katastrofę, aż 4 instytucje zajmują się jej badaniem. Nieuchronne w takiej sytuacji są opóźnienia i problemy w zakresie zgromadzenia pełnej dokumentacji i jej przekazania. Minister Miller zgodził się nawet na pozostawienie podstawowych dowodów w postaci oryginałów czarnych skrzynek do końca całego postępowania. W rezultacie polska strona postawiła się w roli petenta, której Rosjanie z pańskiego stołu rzucają ochłapy. Czy można się dziwić, iż przekazano tylko 40 tomów akt (gdy sama polska prokuratura ma ich sporządzonych blisko 170). W rezultacie zastosowanej procedury konwencyjnej, raport MAK stał się ostateczny a światowa opinia publiczna ma dziś obraz polskiego pijanego generała Błasika naciskającego tchórzliwych członków załogi na lądowanie we mgle. Obraz fałszywy, kłamliwy, ale który pozostał bez należytej reakcji polskiego premiera i prezydenta.





OKŁAMYWANIE RODZIN


Zdradzone zostały nie tylko ofiary, ale także ich rodziny - okłamywane były od samego początku. Pani Minister Kopacz zapewniała o obecności polskich patomorfologów przy sekcji zwłok. Zapewniała również o 3-krotnym przeszukaniu całego terenu katastrofy na głębokość 1 metra. Tymczasem szczątki samolotu i ludzi znajdowano jeszcze po wielu miesiącach, a polskich patomorfologów przy sekcjach nie widziano. Podobnie zachowywał się premier Tusk, który obiecywał i zapewniał o dobrej współpracy z Rosją w zakresie dochodzenia smoleńskiego, chociaż Rosjanie mataczyli i niszczyli dowody. Ten sam rząd próbował dyskredytować rodziny smoleńskie żądające prawdy, podniesieniem publicznie kwestii odszkodowań dla rodzin ofiar.



PROKURATORSKA FARSA


Duże nadzieje pokładano w postępowaniu rzekomo niezależnej polskiej prokuratury, ale obserwując przebieg postępowania trudno nie nazwać to farsą. Otóż dla potwierdzenia lub wykluczenia jakiejkolwiek hipotezy ws. katastrofy, powinno się mieć zgromadzony materiał dowodowy jeśli nie w sposób pełny, to przynajmniej w istotnej części. Tymczasem działania zarówno strony rosyjskiej jak i polskiej pozostawiają w tej sprawie wiele do życzenia. Najbardziej wymownym przykładem jest sprawa wraku samolotu. W normalnym postępowaniu dot. katastrofy lotniczej gromadzi się wszystkie części, elementu samolotu, następnie próbuje dokonać się rekonstrukcji w hangarze. Dlaczego tak się czyni? Właśnie badania elementów, części samolotu np. na okoliczność śladów pirotechnicznych pozwala potwierdzić lub wyłączyć tezę o zamachu bombowym. Także położenie niektórych elementów samolotu może dać śledczym wskazówkę co do możliwych okoliczności katastrofy. Otóż w dochodzeniu MAK, Polskiej Komisji Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego (Komisja Millera), prokuratury polskiej i rosyjskiej – nic takiego nie miało miejsca. Co więcej nawet nie zwrócono się o przeprowadzenie tej czynności dowodowej. Natomiast widzieliśmy w telewizji jak Rosjanie przecinają wrak samolotu, wybijają szyby, widzieliśmy jak elementy i części samolotu były zabierane przez przechodniów, widzimy że wrak leżał na płycie lotniska na świeżym powietrzu, później co prawda go przykryto, ale wiatr już momentami zmuchnął to przykrywające płótno. Elementy i części wraku niszczeją na naszych oczach.



ZDRADZONY KRAJ, ZDRADZONY NARÓD:


Ale nie tylko ofiary i rodziny smoleńskie zostały zdradzone. W katastrofie smoleńskiej zginęli krewni ofiar, ale reprezentowali oni nasze państwo. Naród ma zatem prawo do prawdy w tej sprawie, prawdy którą się zamazuje. Gdy widzimy jak przedstawiciele współczesnej władzy są na kolanach przed władzami rosyjskimi w tej sprawie, jak obawiają się żądać dowodów i zanegować kłamstwa, jak atakują wszelkie przejawy społecznego autentycznego hołdu dla Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar smoleńskich, jak godzą się w sumie (bo trudno inaczej to nazwać) na mataczenie w dochodzeniu, to trzeba stwierdzić, iż zdradzone zostały nie tylko ofiary smoleńskie i ich rodziny, zdradzone zostało państwo polskie, zdradzony został naród, zdradzona została prawda. Jednak żadna siła, kłamstwo czy zdrada, pamięci naszej o katastrofie smoleńskiej nie zatrze.







dr Daniel Alain Korona









Z kraju i ze świata






BOJAŹN WŁADZY:
10 kwietnia przed Pałacem Prezydenckim pojawiły się barierki i kordony policji w kaskach i z pałkami. Władza boi się zatem modlących i skandujących osób, boi się obecności księży na dziedzińcu pałacu, boi się kwiatów i zniczy. Czy taka władza zasługuje na jakikolwiek szacunek?


LUDOBÓJSTWO I KATYŃ: Jako "jeszcze jeden nóż wbity w serce narodu" i "rosyjską prowokację" określił podczas dzisiejszej mszy świętej na Jasnej Górze w Częstochowie zamianę tablicy upamiętniającej miejsce katastrofy przy lotnisku Siewiernyj przeor sanktuarium o. Roman Majewski. Dodał, że słowa "ludobójstwo" i "Katyń" nie podobają się "ludziom o mentalności sowieckiej". Jak mówił, prawdy historycznej "boją się nie tylko Rosjanie, boją się jej również niektórzy Polacy, którym bliżej do Moskwy, aniżeli do Warszawy".- Któż z nas mógłby się spodziewać, że w samą rocznicę smoleńskiej katastrofy będziemy mieli jeszcze jeden wbity nóż w serce narodu? Bo jak inaczej określić rosyjską prowokację: zmianę tablicy i treści napisu, który od pięciu miesięcy widniał na tym miejscu – powiedział podczas mszy w intencji Rzecznika Praw Obywatelskich Janusza Kochanowskiego, podczas której modlono się też za wszystkich uczestników delegacji, którzy zginęli w katastrofie. - Czy my żyjemy w jakimś amoku narodowym? Czy my jesteśmy narodem, który został zaczarowany, nie potrafi myśleć, wyciągać wniosków, wspólnie zastanawiać się nad tożsamością narodu i bronić tej tożsamości narodowej? Czy my żyjemy w jakiejś totalnej smoleńskiej mgle, na której rozwianie nie widać nadziei, bo zachowujemy się jak ludzie we mgle? – pytał przeor Majewski. (Ewa Zielińska)



MEDIALNE KŁAMSTWA:
Przez całą niedzielę 10.04. przed Pałacem Prezydenckim stały tłumy Polaków z biało-czerwonymi flagami, zdjęciami ofiar katastrofy smoleńskiej i domagający się prawdy. Wieczorem na całym Krakowskim Przedmieściu – od kościoła Św. Krzyża do kościoła św. Anny – stało około 50 tysięcy osób. Tymczasem media, na czele z TVN-em, powtarzają kłamstwo, że zebrało się zaledwie 6 tysięcy osób. Powołują się przy tym na dane rzekomo podawane przez policję. Natomiast Gazeta Wyborcza już o 12.00 informowała o niewypale koncertu, który przecież dopiero miał się odbyć o 17.00.





NACISKI NA HARCERZY:
Wielu uczestników porannych uroczystości dziwiło się, dlaczego na Krakowskim Przedmieściu nie widać harcerzy. Według informacji portalu Niezależna.pl - władze wywarły nacisk na kierownictwo organizacji harcerskich, by nie uczestniczyły w społecznych obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej.





SMS-OWE INSTRUKCJE DLA PO:
"Tuż po katastrofie czołowi politycy PO otrzymali SMS-a z instrukcją na temat tego, jak mają się wypowiadać na temat katastrofy. Brzmiał on tak: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił". Ten i inne fakty ujawnił w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" gen. Sławomir Petelicki, twórca jednostki GROM i członek Zespołu Ekspertów Niezależnych. Wkrótce portal Wprost24.pl usunął wywiad. Na skasowanie rozmowy ze stron internetowych naciskał prawdopodobnie redaktor naczelny "Wprost" Tomasz Lis - powiedział Wirtualnej Polsce gen. Petelicki.



TABLICOWY SKANDAL: W przeddzień uroczystości upamiętnienia pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej, w nocy po cichu Rosjanie zmienili tablicę okolicznościową usuwając słowa o sowieckim ludobójstwie w Katyniu. Rosyjska perfidia i zakłamanie, polskie upokorzenie z winy naszego rządu, który ani stanowczo nie potrafi reagować na rosyjskie prowokacje, ani też nie potrafi twardo negocjować ze stroną rosyjską.


ZATRZYMANIE POLITYCZNE: Filip Rdesiński, współorganizator manifestacji pod ambasadą rosyjską w Warszawie i dziennikarz "Gazety Polskiej", został zatrzymany przez policję. Do zatrzymania doszło w tramwaju na Pradze po zakończeniu pikiety. Do Filipa Rdesińskiego podeszło dwóch policjantów w cywilu i bez podania żadnego powodu kazało mu wysiąść. Następnie podjechały dwa radiowozy z funkcjonariuszami w mundurach i dziennikarza przewieziono na komisariat przy ul. Wilczej 21. - Filip R. został zatrzymany za zakłócanie porządku i rzucanie petard - dowiedział się portal Niezależna.pl w Komendzie Stołecznej Policji. Dlaczego jednak do zatrzymania doszło na drugim końcu miasta, przy pomocy "tajniaków", a nie na miejscu popełnienia rzekomego wykroczenia? Tego nie wiadomo. Adwokatowi Rdesińskiego policja w ogóle nie chciała powiedzieć, za co dokładnie został zatrzymany dziennikarz.. Na komisariacie zjawiło się kilkadziesiąt osób, które przybyły tam w obronie Rdesińskiego… Zaczęły się tam m.in. śpiewy patriotyczne i okrzyki "Uwolnić Filipa!". Godz. 00:01 Filip Rdesiński został zwolniony z dwoma zarzutami. Jego zbrodnią przeciwko Rosji i jej wasalom jest spalenie kukły Putina. http://niezalezna.pl/8829-policja-zatrzymala-organizatora-wiecu





Kultura









ZATOCZYŁO SIĘ KOŁO HISTORII


Zatoczyło się koło historii



Zapalamy kolejne znicze



Katyń - Smoleńsk to dwie mogiły



nad , którymi duch Polski dziś krwawi



Śpijcie błogo w Niebiosach



Bóg z chórami Aniołów Trwogę dni i ból ukołysze



Starczy siły i Wiary, starczy woli pragnienia



By od nowa historię budować



Z słupów ognia i mgły tajemniczej



Rozszumiała się Biało-Czerwona



Już Jej grają werble i wyją syreny



bo pamięci zatrzeć się nie da



Z prochów przodków powstała



i do Nich powraca



Wolna, Wielka, Wspaniała



Polska Rzeczypospolita!!!



10.04.2011r.






........................)



.......................(,)



..........).........._'\!/'_



.........(,).........(""""")



......._'\!/'_.ڿڰۣڿ❀❤❀ڿڰۣڿ



.......(""""")....... ....



ڿڰۣڿ❀❤❀ڿڰۣڿ...........



WIECZNE ODPOCZYWANIE



RACZ IM DAĆ PANIE ♥(*)(*)♥



CZEŚĆ ICH PAMIĘCI !!!



(Danuta Jabłońska)