17 listopada 2010

Praca nie dla PISiaka

W czasie wojny, celem każdej ze stron jest pokonanie lub zniszczenie przeciwnika. Oczywiście przewagę i większe możliwości działania ma ta strona, którą dysponuje większą siłą. Tak też jest w warunkach tzw. wojny polsko-polskiej. Każda metoda jest dobra do osiągnięcia celu, a jedną z nich jest pozbawianie pracy i stanowisk osób ze strony przeciwnej, niezależnie czy okazali się rzetelnymi pracownikami czy nie. Skoro stroną dominującą jest dzisiaj PO-PSL-SLD (koalicja medialna), toteż ofiarami w tym konflikcie stają się zazwyczaj PISacy, zarówno ci prawdziwi jak ci urojeni. W efekcie dochodzi wręcz do sytuacji groteskowych, co ujawniła afera hazardowa, gdy próbowano doprowadzić do odwołania wiceministra finansów Kapicę (stojącego na przeszkodzie interesom hazardowych lobbistów) poprzez zarzucanie mu PISiactwa.

EXPOSE I JUŻ ZŁAMANE STANDARDY
Szykany poprzez zwalnianie z pracy z powodów politycznych miały miejsce i przed 2007 rokiem jak i po wygraniu wyborów przez PO, z tym że ta ostatnia obiecywała nowe standardy. Tymczasem już w dniu 23 listopada 2007 roku tj. w dniu expose premiera Donalda Tuska, w którym mówił o apolityczności i fachowości menedżerów w spółkach skarbu państwa, zostałem odwołany z funkcji prezesa zarządu państwowej spółki Elewarr, zajmującej się składowaniem i obrotem zbóż i rzepaku. Wprawdzie uzyskałem najwyższy zysk w historii spółki i to przy zwiększeniu zatrudnienia i dochodów samych pracowników (pierwszy raz dostali za mojej kadencji premię w związku z uzyskanym zyskiem), głosiłem hasło apolityczności w działaniach spółki (nie należałem i nie należę do żadnej partii politycznej), jednak dla nowych władz nie miało to znaczenia (wręcz odwrotnie podejrzewam, że przyspieszyło to jedynie moje odwołanie). Na moje miejsce powołano działacza PSL Andrzeja Śmietanko, a gdy ten fakt wyszedł na jaw, minister rolnictwa Andrzej Sawicki oskarżył mnie w mediach o wyprzedaż całego zboża, chociaż w magazynach spółki wciąż było 100 tys. ton zboża własnego, nie mówiąc już o składowanym w elewatorach spółki zbożu Agencji Rezerw Materiałowych. W latach następnych wyniki finansowe spółki znacząco się pogorszyły a wielu pracowników fachowców (w tym. dyrektorzy oddziałów w Nowogrodzie Bobrzańskim, Pieniężnie itp.) zostało zwolnionych. Ich jedynym przewinieniem był fakt, iż nie byli z PSL lub że byli dobrze oceniani za moich czasów.

ODWOŁYWANIE ZE STANOWISK
Utrata stanowiska lub pracy w świecie naukowym i w spółkach skarbu państwa z przyczyn politycznych to niestety rzecz nierzadka. Przypomnijmy kilka zdarzeń: Nasz Dziennik informował na przełomie 2007/2008 roku, iż badano poglądy polityczne pracowników państwowej spółki OLPP celem zwolnienia osób popierających PIS. O ile wiem podobne działania były podejmowane także w innych firmach. Markowi Migalskiemu stwarzano trudności w kwestii habilitacji, ze względu na fakt, iż wypowiadał się za lustracją (dlatego zajął się polityką). Dyrektor Instytutu Spraw Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego Prof. Tadeusz Marczak został w grudniu 2008 roku odwołany ze stanowiska za zaproszenie na konferencję naukową prof. Jerzego Roberta Nowaka znanego ze swoich wystąpień w TV TRWAM i w Radiu Maryja. Ostatnio zaś Janina Jankowska ujawniła fakt, iż w Wyższej Szkole Dziennikarskiej M. Wańkowicza sporządzono listę proskrypcyjną wykładowców wyrażających poglądy pro-PISowskie, celem ich ewentualnego zwolnienia. Na szczęście po medialnej awanturze do tego nie doszło. Obecnie odwoływanie ze stanowisk osób o poglądach prawicowych ma miejsce w mediach publicznych.

ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZBIOROWA
Przedmiotem szykan czy represji w postaci zwolnienia z pracy są nie tylko osoby bezpośrednio prezentujące poglądy na forum publicznym, ale często także ich rodziny. Ostatnio żonie Mariusza Bulskiego, jednego z członków Inicjatywy Społecznej Obrońców Krzyża, pracującej w środowisku akademickim, ostrzeżono, żeby nie wspominała w żaden sposób o mężu, bo będzie "ciężko z pracą". Metody nacisku poprzez straszenie rodzin pamiętam z czasów PRL.

SMOLEŃSK I STOWARZYSZENIEGwoli prawdy, nie tylko PISiactwo staje się powodem szykany, ale każde uczestnictwo w organizacji lub działalności nie uznanej przez polityczno-medialny establishment. Pamiętam, że na początku lat 2000-tych wyjaśnień z działalności zażądano w GUSie np. od działacza Krajowego Stowarzyszenia Udziałowców. Dziś jest podobnie. W rozmowie na jednej z państwowej uczelni w roku bieżącym, dot. mojego ewentualnego zatrudnienia w związku z faktem, iż pełnię funkcję prezesa Stowarzyszenia Polskie Euro 2012, zapytano mnie czy coś wspólnego mamy z panem Melakiem. Wyglądało to na pomylenie osoby (Marcina Herry z PL2012), ale pytanie mogło być również związane z faktem, iż napisałem kilka krytycznych tekstów nt. dochodzenia ws. katastrofy smoleńskiej a pan Andrzej Melak brat Stefana jest aktywny w sprawie powołania międzynarodowej komisji. Zarzucono także mojej osobie działalność w Stowarzyszeniu Interesu Społecznego, o którym 5 lat temu Gazeta Wyborcza napisała niepochlebny artykuł, pełen kłamstw i pomówień.

ŻADEN POŻYTEK
Rezultatem tego polowania na rzeczywistych i urojonych PISiaków jest, iż wiele fachowców nie pracuje na właściwych stanowiskach. W efekcie marnuje się potencjał ludzki, tworzy się atmosferę wzajemnej wrogości i potęguje zjawiska konfliktu społecznego. Żadnych korzyści państwu czy społeczeństwu to nie przynosi.

Dr Daniel Alain Korona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz