30 czerwca 2010

KOMOROWSKI ŚMIEJE SIĘ NAD TRUMNAMI

W Internecie pojawił się film z 16 kwietnia 2010 roku, godzina 21.59, lotnisko Okęcie. Delegacja najwyższych polskich władz oczekuje pod samolotem na wyładunek trumien z ciałami ośmiu ofiar smoleńskiej tragedii. Nagle premier Donald Tusk odwraca się do pełniącego obowiązki głowy państwa marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Politycy rozmawiają i po krótkiej chwili zaczynają się śmiać. Zwłaszcza marszałek wydaje się być bardzo rozbawiony. Komentarz wydaje się zbędny. Zobacz film: www.youtube.com/watch

28 czerwca 2010

Serwis21 z dn. 2010.06.28 BRAK DOKUMENTU ZGONU PREZYDENTA

BRAK DOKUMENTU ZGONU PREZYDENTA!


Polska jest demokratycznym państwem prawnym stwierdza Konstytucja, czyli każde działanie władz musi nastąpić na podstawie przepisów i aktów prawnych. Jednak wydarzenia z 10 kwietnia pokazały, że to wcale nie akty i dokumenty prawne są decydujące, a tzw. „notoryczność ogólna”.



Stowarzyszenie Interesu Społecznego od 28 kwietnia próbowało dociec na podstawie jakiego dokumentu prawnego nastąpiło w Polsce przejęcie władzy przez Marszałka Sejmu. Wydawałoby się, że zmiana na stanowisko Prezydenta wymaga pewnego prawnego udokumentowania. Wydawałoby się. A jednak okazuję się, że przejęcie władzy nastąpiło faktycznie jedynie na podstawie informacji medialnej a nie prawnego dokumentu.










18 maja 2010 r. Trybunał Konstytucyjny udzielił odpowiedzi na mój wniosek o udostępnienie informacji publicznej dot. podstawy prawnej objęcia funkcji wykonującego obowiązki prezydenta RP przez marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego w dniu 10 kwietnia zanim nastąpił prawnie stwierdzony zgon prezydenta Lecha Kaczyńskiego poprzez identyfikację zwłok. W piśmie TK ZOS-451-18/10 podpisanego przez Dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów dra Kamila Zaradkiewicza czytamy: W odpowiedzi na pismo z dn. 27 kwietnia 2010 r. (data wpływu 28 kwietnia 2010 r.), uprzejmie informuję, że ocena prawidłowości stosowania przepisów obowiązującego prawa przez inne organy władzy publicznej oraz związana z tym wykładnia przepisów – w zakresie i trybie wskazanym w Pana piśmie – wykracza poza ramy kompetencji Trybunału Konstytucyjnego. Nie mieści się także w zakresie kompetencji Biura Trybunału Konstytucyjnego jako organu zapewniającego trybunałowi administracyjnej i organizacyjne warunki pracy. Ponadto informuję, że do Trybunału Konstytucyjnego nie wpłynął wniosek Marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej tj. w trybie określonym w art.131 ust.1 Konstytucji TP. Trybunał dotychczas nie rozstrzygał wniosków o uznaniu przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta RP.










Trybunał nie wydał żadnego rozstrzygnięcia ws. objęcia funkcji z powodu czasowej niemożności w pełnieniu wykonywania obowiązków, a zatem podstawą objęcia funkcji powinien być dokument prawny stwierdzającego zgon prezydenta. Jednakże jak poinformował Dyrektor Biura Prawa i Ustroju Kancelarii Prezydenta pani Małgorzata Szczerbińska-Byrska w piśmie z dnia 15.06.2010 r. (BPU 074-75-10) w sprawie dotyczącej daty wystawienia wraz z godziną dokumentu stwierdzającego prawnie zgon Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego i daty ogłoszenia lub doręczenia ww. dokumentu Marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu informuję, iż Kancelaria Prezydenta RP nie znajduje się w posiadaniu dokumentów stanowiących podstawę objęcia przez Marszałka Sejmu RP obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. … Tragiczne skutki katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 r. w sensie jurydycznym można zakwalifikować jako fakt powszechnie znany cechujący się notorycznością ogólną. O notoryczności ogólnej można mówić wtedy, gdy pewne fakty ze względu na swój charakter mogą być znane każdemu człowiekowi. Do zaobserwowania (spostrzeżenia) faktu nie są bowiem konieczne żadne szczególne wiadomości.










Oznacza to, że naczelny organ władzy nie posiada dokumentu stwierdzającego prawnie zgon prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i objęcia funkcji przez pana Marszałka, a podstawą na jakiej Bronisław Komorowski pełni urząd, podpisuje ustawy, dokonuje nominacji i wydaje inne decyzje jest „notoryczność ogólna” czyli inaczej mówiąc informacja prasowa. Wprawdzie w przypadku śmierci prezydenta, konstytucję należy stosować bezpośrednio, ale jednak fakt przejęcia władzy w związku ze śmiercią prezydenta nie może następować na podstawie „notoryczności ogólnej” (takiej zasady nie ma w konstytucji), a jedynie w oparciu o dokument prawny stwierdzający śmierć prezydenta.


























WYBORY PREZYDENCKIE










KRADZIEŻ W CENTRUM WYBORCZE JK: "Okradziono centrum wyborcze Jarosława Kaczyńskiego - poinformował serwis www.kampanianazywo.pl Do kradzieży doszło podczas wieczoru wyborczego. Złodziej zakradł się do sali, gdzie stało pudło ze spakowanym call center i je wyniósł. Wolontariusze Jarosława Kaczyńskiego mieli przed sobą ksero książki telefonicznej, dokładny skrypt rozmowy oraz specjalne telefony kupione z funduszu wyborczego. Wszystko było spięte w system call center, który służył do namawiania i przekonywania wyborców do kandydatury prezesa PIS. Miał działać aż do II tury." http://ppietak.salon24.pl/199255,kradziez-w-centrum-wyborczym-jk










PALIKOT: ZASTRZELIĆ KACZYŃSKIEGO!: Hasłem Bronisława Komorowskiego jest, iż „zgoda buduje”. Tymczasem podczas wieczoru wyborczego w rozmowie z ekipą "Szymon Majewski Show" Janusz Palikot powiedział: Największym wilkiem polskiej polityki jest Jarosław Kaczyński (...) Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie na wilki, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie. Ani marszałek Bronisław Komorowski, ani władze PO nie odcięły się jednoznacznie od Janusza Palikota, a można to przecież uczynić usuwając go z Platformy.










PROGNOZA WYBORCZA PALADE Z 23 CZERWCA – W oparciu o zaktualizowane dane kandydat PO Bronisław Komorowski może liczyć na poparcie 53,5% głosów, lider PIS Jarosław Kaczyński zaś na 46,5% osób deklarujących udział w wyborach 4 lipca. Podstawą prognozy jest frekwencja na poziomie 49 proc., przepływy elektoratów dla Komorowskiego - Napieralski 55 proc., Korwin-Mikke 45 proc., Pawlak 35 proc., Olechowski 80 proc., Lepper 30 proc. i Jurek 15 proc oraz deklaracje poparcia kandydata PO przez wyborców z I tury głosowania na poziomie 96 proc. http://www.palade.pl/. Także inne badania wskazują na kilkuprocentową różnicę pomiędzy kandydatami










RESPONDENCI I BLOGERZY WINNI: Pan Kuba Antoszewski, Szef PR SMG/KRC napisał tak o powodach blamażu jego firmy w sondażach prezydenckich … niektórzy ludzie świadomie postanowili wprowadzić w błąd instytuty badawcze (tns obop robił badanie w postaci kart i urn, nie musiał nikogo pytać). Jest wysoce prawdopodobne, że te 10% odmawiających w naszych badaniach, o których wielokrotnie wspominałem (nie 50%, ani 60%) w większości wywodziło się z elektoratu PiS. Jest też prawdopodobne, że jakaś część respondentów świadomie kłamała. Pytanie, komu to zawdzięczać, jak nie mediom, osobom publicznym, które podobnie, jak niektórzy uczestnicy salonu, wieszają na badaniach opinii psy. A faktycznie proceder ten wzrósł w ostatnich tygodniach na nieopisaną dotychczas skalę. Ok, może udało się Wam trochę osiągnąć, w jakimś sensie to właśnie osoby o takich skrajnie anty-sondażowych poglądach zmanipulowały wyniki, wkładając ludziom do głowy, że badania kłamią http://antydziad.salon24.pl/197676,smg-krc-twierdzi-ze-pomylili-sie-m-in-przez-lazacego-lazarza




.




TUSK OCENIA INNYCH PO SOBIE: Donald Tusk na konwencji PO oskarżył Jarosława Kaczyńskiego, iż dla tego ostatniego władza jest najważniejsza, a chce ją zdobyć na fundamencie kłamstwa. Czy to nie jednak Donald Tusk kilka miesięcy temu zrezygnował z ewentualnego kandydowania na prezydenta, bo realna władza jest w rękach rządu a nie prezydenta, a ponadto w razie wyboru musiałby zrzec się funkcji szefa partii? Czy to nie Bronisław Komorowski i Platforma Obywatelska dokonuje w pośpiechu przed wyborami prezydenckimi skoku na wakujące stołki (generałów, RPO, ostatnio GIODO itp.) i obiecuje lewicy przegłosowanie nawet takich absurdów jak np. parytety, tylko po to po zdobyć pełni władzy? Tusk na konwencji PO pomylił się, co do osoby, mówił najwyraźniej o sobie.










WYBORCZE PRZEKRĘTY: Polskę obiegła wieść o "pewnym incydencie" jaki miał miejsce w Brukseli podczas głosowania w wyborach na prezydenta RP. Z urny wyjęto prawie setkę kart do głosowania więcej niż wydano. Oczywiście w okręgu tym wygrał "porażającą ilością" głosów Bronisław Komorowski. Ciekaw jestem czy nadmiarowe głosy na marszałka Komorowskiego to tylko jeden incydent, czy może jesteśmy świadkami dorabiania głosów po kątach, poza granicami naszego kraju. http://krzysztofbialas.salon24.pl/199287,wyborcze-przekrety-po. Z kolei w Przasnyszu zginęło 796 kart do głosowania. Podobne incydenty miały miejsce także w innych miejscowościach.










WYBORCO, 4 LIPCA SPRAWDŹ CZY NA KARTACH DO GŁOSOWANIA SĄ PIECZĄTKI KOMISJI WYBORCZEJ. NIE POZWÓL NA FAŁSZERSTWA.
















WIADOMOŚCI KRAJOWE I ZAGRANICZNE










FIKCYJNOŚĆ WOLNOŚCI SŁOWA: Na skutek nieprzychylnej wypowiedzi wobec Gazety Wyborczej Jacek Kurski musi pożegnać się ze swoim pięknym samochodem. W sumie poseł PiS na biedę nie narzeka, więc mimo, iż siedemdziesiąt tysięcy piechotą nie chodzi, powinien szybko otrząsnąć się z bolesnej straty i po kilku miesiącach sprawić sobie kolejne wypasione BMW. Jednak po chwili dobry humor mnie opuścił. Bo wyobraziłem sobie, że za napisanie o Gazecie Wyborczej - organ wyborczy Bronisława Komorowskiego albo zbiorowego adwokata ubeckich kapusiów i ich oficerów prowadzących również Adam Michnik i spółka mogliby złożyć przeciwko mnie pozew sądowy. Znając rzeczywistość Polskich Sądów … pewnie także musiałbym wykupić ogłoszenie za kilkadziesiąt tysięcy złotych plus zapłacić gażę adwokatowi, aby całkowicie nie pójść z torbami. Dla ponad 90% społeczeństwa taki wyrok oznacza de facto bankructwo. Nawet za komuny za krytykę systemu nie groziła konfiskata majątki.














GIGANTYCZNE NAGRODY W KRUS: W 2009 r. łączna wysokość wypłat nagród kwartalnych dla prezesa KRUS wyniosła 157 tys. zł, a wysokość nagród przyznanych przez prezesa każdemu z dwóch zastępców wyniosła po 108 tys. zł." - pisze na swym blogu poseł lewicy Tadeusz Tomaszewski. Według niego szefowie KRUS obeszli sejmowy zakaz podnoszenia płac i przyznawania premii osobom, zajmującym kierownicze stanowiska w państwie, poprzez uruchomienie tzw. funduszu motywacyjnego.










MĘGAPRZEKRĘT: Jak donoszą w programie „Misja Specjalna”, w wydaniu z 23.06.2010 roku, trwa obecnie w Polsce akcja z przekrętami na akcjach przedwojennych spółek polskich, znacjonalizowanych w PRL-u. W latach sześćdziesiątych XX wieku Polska spłaciła akcjonariuszy, a zwrócone przez USA akcje zdeponowano w MF, a potem przeznaczono do zniszczenia. Nie zostały jednak zniszczone, tylko zostały skradzione i trafiły na czarny rynek kolekcjonerski, a od kilku lat były i są skupowane przez mafijnych cwaniaków, którzy na ich podstawie reaktywowali przedwojenne spółki (wpisy do KRS za zgodą ubeckich sądów i przy dziwnym milczeniu organów Państwa z rządem na czele) i starają się teraz o zwrot tych majątków lub o rekompensaty pieniężne(są już pierwsze pozytywne dla złodziei efekty). To że akcje te dostały się na rynek kolekcjonerski w sposób przestępczy (skradzione z MF), że istnieją dokumenty potwierdzające spłacenie przez SP akcjonariuszy tych przedwojennych spółek, dla naszych skorumpowanych organów Państwa nic nie znaczy. Ministrowie i inni urzędnicy nie chcą się publicznie wypowiadać na ten temat. Kto zatem stoi za tymi przekrętami, że sądy posłusznie rejestrują złodziejskie spółki, a odpowiedzialni za majątek SP ministrowie (Minister Gospodarki, Minister SP, Minister Sprawiedliwości i sam herszt Premier Tusk) milczą jak zaklęci. http://stan35.salon24.pl/198978,megaprzekret-w-natarciu










PIENIĄDZE KPRM NA NIELEGALNYCH RACHUNKACH: NIK stwierdziła, iż "nielegalnie" przetrzymywano wolne środki budżetowe Kancelarii Prezesa Rady Ministrów na nieoprocentowanych rachunkach w bankach komercyjnych (Kredyt Bank), co jest "niezgodne z ustawą o finansach publicznych, która nakłada obowiązek prowadzenia rachunków bieżących związanych z obsługą budżetu państwa w NBP" - czytamy w sprawozdaniu Izby. W trakcie kontroli kancelaria wystąpiła o zamknięcie tego rachunku. Szef KPRM Tomasz Arabski przyznał, że było to złamanie prawa, i wyraził ubolewanie, iż nie dopilnował tej kwestii. NIK ocenia, że dochody budżetu z tytułu mniejszych odsetek zmniejszyły się przez te działania o blisko 1,2 mln złotych. Ale również w tym względzie nie będzie żadnych wniosków o pociągnięcie do odpowiedzialności.














PROTEST PRZECIWKO LIKWIDACJI HALEMBY: 23.06 górnicy ze wszystkich central protestowali przed siedzibą Kompanii Węglowej przeciwko planom likwidacji kopalni Halemba-Wirek w Rudzie Śląskiej. Szef górniczej Solidarności Dominik Kolorz podkreślał podczas manifestacji, że obrona miejsc pracy w rudzkiej kopalni wymaga współdziałania wszystkich związków. - Ostatnie lata potwierdziły, że tylko wspólne działania organizacji związkowych przynoszą pozytywny skutek. Związkowcy zgodnie stwierdzili, że nie zgodzą się na zamknięcie kopalni zatrudniającej 4,7 tysiąca osób. Fatalne wyniki finansowe Halemby-Wirka (w zeszłym roku kopalnia przyniosła 323 mln zł straty) są – zdaniem protestujących – skutkiem złego zarządzania i braku niezbędnych inwestycji. Demonstranci przekazali władzom Kompanii Węglowej plan ratunkowy dla Halemby, który ma poprawić sytuację finansową kopalni, przy jednoczesnym zachowaniu ilości miejsc pracy (Dział Informacji KK NSZZ „Solidarność)










RADA EUROPY POPIERA ISLAMIZM: Rada Europy zażądała od Szwajcarii zniesienia zakazu budowy minaretów tak szybko, jak to tylko możliwe. Zakaz uznano za “dyskryminujący”. Urzędnicy zalecili, aby na okres przejściowy Szwajcarzy wprowadzili moratorium na stosowanie owego zakazu. Rezolucję w tej sprawie uchwaliło jednomyślnie Zgromadzenie Parlamentarne RE w Strasburgu. Podkreślono, że zakaz dyskryminuje społeczność muzułmańską i narusza Europejską Konwencję Praw Człowieka. Co ciekawe deputowani z 47 państw członkowskich RE wypowiedzieli się też przeciwko generalnemu zakazowi ubiorów zakrywających całe ciało (http://nczas.com/?height=768). Demokratyczna wola Szwajcarów wyrażona w referendum dla darmozjadów z RE nie miała żadnego znaczenia.








SPRAWA AHE WYJAŚNIONA: Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego w piśmie do Rzecznika Praw Obywatelskich z 29.04.2010 r. uznał charakter współpracy pomiędzy Akademią Humanistyczno-Ekonomiczną w Łodzi a Instytutem Przetwórstwa Twórczego za dwuznaczny. Jak stwierdza Ministerstwo na podstawie sygnałów od studentów oraz trwającej kontroli można wnioskować, iż uczelnia nie realizuje prawidłowo standardów kształcenia. 17 stycznia Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich poinformowało Stowarzyszenie Interesu Społecznego, że skoro od decyzji w przedmiocie cofnięcia uprawnień do prowadzenia niektórych kierunków studiów, władze AHE w Łodzi nie wniosły skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, RPO uznaję sprawę cofnięcia tych uprawnień za wyjaśnioną i zakończoną. Rzecznik będzie jednak nadal monitorował sytuację tej uczelni odnośnie do możliwości kontynuowanie jej działalności na utrzymanych kierunkach studiów. AHE rozpoczyna rekrutację na kolejny rok akademicki, a oficjalne media (Gazeta Wyborcza, Dziennik Łódzki) przemilczają obecnie nieprawidłowości, jakie wciąż mają miejsce w tej uczelni.














WIEŚCI RÓŻNE








APEL WS POMOCY DLA POWODZIAN: Stowarzyszenie Polskie Euro 2012 informuje o możliwości dokonaniu wpłat na rzecz powodzian i rekonstrukcji terenów zalanych powodzią na rachunek bankowy: Stowarzyszenie Polskie Euro 2012, ul. Solec 20a/34, 00-410 Warszawa, nr 48 1050 1038 1000 0090 6392 2471 z dopiskiem darowizna na cele statutowe „powódź”. Darowizny te podlegają odliczeniu podatkowemu w wysokości do 6% dochodu w przypadku osób fizycznych i 10% w przypadku osób prawnych. Rozliczenie darowizn Stowarzyszenie opublikuje wraz z rozliczeniem rocznym za rok 2010 na swojej stronie http://www.pe2012.blogspot.com/










ŻONA W KUCHNI: Polecamy blog Żona w Kuchni http://www.zonawkuchni.blogspot.com/, zawierając przepisy różnych potraw takich jak np. zupa krem z kurek, ryż z jabłkami i cynamonem czy też poledwicę w cieście francuskim (czerwiec br). Może to mniej pasjonujące niż polityka, ale na pewno smaczniejsze.

BRAK DOKUMENTU ZGONU PREZYDENTA

Polska jest demokratycznym państwem prawnym stwierdza Konstytucja, czyli każde działanie władz musi nastąpić na podstawie przepisów i aktów prawnych. Jednak wydarzenia z 10 kwietnia pokazały, że to wcale nie akty i dokumenty prawne są decydujące, a tzw. „notoryczność ogólna”.

Stowarzyszenie Interesu Społecznego od 28 kwietnia próbowało dociec na podstawie jakiego dokumentu prawnego nastąpiło w Polsce przejęcie władzy przez Marszałka Sejmu. Wydawałoby się, że zmiana na stanowisko Prezydenta wymaga pewnego prawnego udokumentowania. Wydawałoby się. A jednak okazuję się, że przejęcie władzy nastąpiło faktycznie jedynie na podstawie informacji medialnej a nie prawnego dokumentu.
18 maja 2010 r. Trybunał Konstytucyjny udzielił odpowiedzi na mój wniosek o udostępnienie informacji publicznej dot. podstawy prawnej objęcia funkcji wykonującego obowiązki prezydenta RP przez marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego w dniu 10 kwietnia zanim nastąpił prawnie stwierdzony zgon prezydenta Lecha Kaczyńskiego poprzez identyfikację zwłok. W piśmie TK ZOS-451-18/10 podpisanego przez Dyrektora Zespołu Orzecznictwa i Studiów dra Kamila Zaradkiewicza czytamy: W odpowiedzi na pismo z dn. 27 kwietnia 2010 r. (data wpływu 28 kwietnia 2010 r.), uprzejmie informuję, że ocena prawidłowości stosowania przepisów obowiązującego prawa przez inne organy władzy publicznej oraz związana z tym wykładnia przepisów – w zakresie i trybie wskazanym w Pana piśmie – wykracza poza ramy kompetencji Trybunału Konstytucyjnego. Nie mieści się także w zakresie kompetencji Biura Trybunału Konstytucyjnego jako organu zapewniającego trybunałowi administracyjnej i organizacyjne warunki pracy. Ponadto informuję, że do Trybunału Konstytucyjnego nie wpłynął wniosek Marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej tj. w trybie określonym w art.131 ust.1 Konstytucji TP. Trybunał dotychczas nie rozstrzygał wniosków o uznaniu przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta RP.
Trybunał nie wydał żadnego rozstrzygnięcia ws. objęcia funkcji z powodu czasowej niemożności w pełnieniu wykonywania obowiązków, a zatem podstawą objęcia funkcji powinien być dokument prawny stwierdzającego zgon prezydenta. Jednakże jak poinformował Dyrektor Biura Prawa i Ustroju Kancelarii Prezydenta pani Małgorzata Szczerbińska-Byrska w piśmie z dnia 15.06.2010 r. (BPU 074-75-10) w sprawie dotyczącej daty wystawienia wraz z godziną dokumentu stwierdzającego prawnie zgon Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego i daty ogłoszenia lub doręczenia ww. dokumentu Marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu informuję, iż Kancelaria Prezydenta RP nie znajduje się w posiadaniu dokumentów stanowiących podstawę objęcia przez Marszałka Sejmu RP obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. … Tragiczne skutki katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 r. w sensie jurydycznym można zakwalifikować jako fakt powszechnie znany cechujący się notorycznością ogólną. O notoryczności ogólnej można mówić wtedy, gdy pewne fakty ze względu na swój charakter mogą być znane każdemu człowiekowi. Do zaobserwowania (spostrzeżenia) faktu nie są bowiem konieczne żadne szczególne wiadomości.
Oznacza to, że naczelny organ władzy nie posiada dokumentu stwierdzającego prawnie zgon prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i objęcia funkcji przez pana Marszałka, a podstawą na jakiej Bronisław Komorowski pełni urząd, podpisuje ustawy, dokonuje nominacji i wydaje inne decyzje jest „notoryczność ogólna” czyli inaczej mówiąc informacja prasowa. Wprawdzie w przypadku śmierci prezydenta, konstytucję należy stosować bezpośrednio, ale jednak fakt przejęcia władzy w związku ze śmiercią prezydenta nie może następować na podstawie „notoryczności ogólnej” (takiej zasady nie ma w konstytucji), a jedynie w oparciu o dokument prawny stwierdzający śmierć prezydenta.

27 czerwca 2010

PISMO MNISW DO RPO Z 29.04.2010








Zmontowane nagrania smoleńskie

Wraz z kolejnymi informacjami ws. katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154M ujawnionymi w mediach, wzmaga się u wielu osób poczucie, iż całe dochodzenie prowadzone jest w sposób wyjątkowo nonszalancki, a Rosjanie systematycznie dokonują manipulacji.
Po przesłuchaniu pierwszego nagrania zapisu rozmów w Tu-154M, które przekazała Rosja, analitycy z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie odkryli, że … na przekazanym Polsce przez Rosję dysku CD brakuje 16 sekund nagrania, które znajdowały się w stenogramie. Wówczas to śledczy zaczęli podejrzewać, że przekazana taśma była montowana, a nagranie nie było wierną kopią, i o całej sprawie poinformowano szefa MSWiA - Jerzego Millera. W obawie przed wybuchem olbrzymiego skandalu Miller udał się do Moskwy. Tym razem miał uzyskać już cały zapis. To jednak nie koniec problemów z taśmą z tzw. czarnej skrzynki. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" jeden z pilotów zauważa, że znajdujący się w Tu-154M rejestrator zapisuje na zwykłej taśmie analogowej, która może pomieścić jedynie ostatnie 30 minut lotu. W momencie gdy taśma się kończy, następuje automatyczne przejście na jej początek, kasowanie dotychczasowych nagrań i jednoczesne zapisywanie od początku kolejnych danych. Przekazane stenogramy z zapisu czarnych skrzynek zawierają 38 minut i 16 sekund. Skąd więc dodatkowe 8 min i 16 s? - Nie ma możliwości, aby zapis trwał 38 minut, o ile taśma nie zostanie wydłużona … (http://www.naszdziennik.pl/index.php? dat=20100616&typ=po&id=po31.txt). W stenogramie rozmów zarejestrowanych na urządzeniu MARS-BM zainstalowanym w prezydenckim tupolewie, sporządzonym przez moskiewski MAK, roi się od błędów. W transkrypcji brakuje kluczowych fragmentów rozmów i komend, które powinny padać w kabinie.(http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100617 &typ=po&id=po01.txt)
Sposób, w jakim powstaje i jest ujawniany materiał dowodowy w coraz większym stopniu utrwala w świadomości pogląd, iż w sprawie powyższej strona rosyjska systematycznie kłamie i manipuluje, a polskie czynniki oficjalne wykazują zadziwiającą słabość. Czy jest to efekt nieudolności, samozakłamania czy woli ukrycia czegoś innego bardziej kompromitującego, nie wiemy. Ale na długo może to odbić się na polsko-rosyjskich relacjach, tak jak wcześniej zostały zatrute przez kłamstwo katyńskie.

Smoleńsk 2010: z języka polskiego na polski

Kilka lat temu pewna emerytka przyniosła do banku formularz w języku polskim i francuskim do wypełnienia i podstemplowania przez bank w celu przekazania świadczenia emerytalnego z zagranicy do kraju. Urzędniczka powiedziała, iż formularz powinien być przetłumaczony na język polski, co wywołało zdziwienie emerytki, bo przecież formularz miał teksty podwójne (w tym w polskim). Sadziłem, że to był taki incydentalny humorystyczny przypadek. Obserwując jednak sposób prowadzenia dochodzenia smoleńskiego, muszę stwierdzić, że tłumaczenie z polskiego na polski jest zjawiskiem częstszym niż do tej pory sądziłem. Otóż skoro dochodzenie ws. katastrofy TU-154 M prowadzi strona rosyjska, wszystkie czynności także z udziałem polskich świadków następują w języku polskim przetłumaczonym na rosyjski. Dokumenty zatem sporządza się w języku rosyjskim, które przekazane stronie polskiej (ostatnio 1300 stron akt) będą tłumaczone na … język polski. A zatem polskie wypowiedzi, słowa tłumaczone zostają najpierw na rosyjski by zostać następnie przetłumaczone na polski. O błędy w tekstach w takiej sytuacji nie trudno. Systematyczna dezinformacja, zmanipulowane nagrania i stenogramy, sposób zabezpieczenia miejsca wypadku, cały sposób prowadzenia dochodzenia stwarza wrażenie zwykłej groteski. Rodziny 96 ofiar katastrofy prawdopodobnie – poważnego dochodzenia a w konsekwencji ustalenie prawdziwej przyczyny katastrofy – prawdopodobnie już się nie doczekają, jednak ani strona rosyjska ani polskie władze w tej sprawie nie poczuwają się do żadnej winy.

Podmiany dokumentów ws. katastrofy smoleńskiej

Gdy 10 kwietnia rozbił się samolot prezydencki pod Smoleńskiem, można było oczekiwać, iż polski władze dołożą starań i z pełną powagą spróbują wyjaśnić przyczyny i okoliczności tej tragedii. Wszak zginęło 96 osób, w tym prezydent i najwyższe dowództwo. Niestety, zamiast tego mamy kabaret, cyrk w wykonaniu strony rosyjskiej, oficjalnych mediów i polskich władz.

BRAK JEDNEGO PODPISU
Ostatnim akapitem tego cyrku stanowiło ujawnienie zapisów z rejestratora dźwięku MARS-BM, czyli jednej z czarnych skrzynek. Szumnie ogłoszono przekazanie kopii i stenogramu, a następnego dnia opublikowano stosowny dokument o nazwie „Transkrypcja rozmów załogi samolotu TU-154M nr 101, który uległ katastrofie w dniu 10 kwietnia 2010 roku w czasie podejścia do lądowania na lotnisku Smoleńsk północny”. Otóż pod opublikowanym stenogramem wymienionych jest sześć osób sporządzających: eksperci – Bartosz Stroiński, Sławomir Michalak i Waldemar Targalski oraz troje Rosjan. Znajduje się tam jednak tylko pięć odręcznych podpisów. Brak podpisu ppłk Bartosza Stroińskiego, który ujawnił w TVN-24, że podpisywał dokument zawierający stenogram z rozmów, a został opublikowany inny dokument (zob. http://wing2009.salon24.pl/189212,podpisalem-inny-dokument-mowi-pplk-b-stroinski). Także brak poświadczenia treści stenogramów parafkami na każdej stronie, dzięki czemu nikt nie bierze odpowiedzialności za całość dokumentu i możliwa jest w przyszłości podmiana niektórych stron. A zatem wciąż nie wiemy czy dokument publikowany i stenogram podpisany przez ppłk Stroińskiego zawierają identyczną treść? Nie wiemy, dlaczego przekazano inny dokument specjalnie sporządzony, a nie podpisany stenogram oraz czy strony stenogramu nie zostały podmienione?

PODMIANA PLIKU Z DOKUMENTEM
Dodajmy, iż przekazany dokument nosi zapis: wersja 1 i egzemplarz 1 (po rosyjsku). Data dokumentu to 2 maja 2010 roku godzina 15.08. Skoro była to wersja pierwsza, to jaki dokument podpisał ppłk Stroiński: wersję wcześniejszą od pierwszej czy późniejszą? Jeżeli była to wersja późniejsza, dlaczego przekazuje się i ujawnia wersję pierwszą? Rosyjska komisja już teraz twierdzi, że nie gwarantuje zgodności ujawnionego materiału z faktami. Dodam, że dzięki brakowi podpisu elektronicznego możliwa jest też podmiana całego pliku, co więcej - stała się już ona faktem. Z witryny MSWiA ściągnąłem w dwóch różnych dniach dwie różne wersje pliku, i choć na pierwszy rzut oka nie różnią się treścią, to sama praktyka i lekkość podejścia urzędników do tego dokumentu niepokoi. Dla zainteresowanych szczegóły obu plików.
Utworzony "Wt, 1 VI 2010, 08:54:07", zmodyfikowany "Wt, 1 VI 2010, 11:36:05" rozmiar 1763429, suma MD5 21282b26f131d896e6810add49a6019f.
Utworzony "Wt, 1 VI 2010, 08:54:07", zmodyfikowany "Śr, 2 VI 2010, 10:41:46", rozmiar 1772524, suma MD5 840bb2bb15e4168ed6609b3b31f35a87
http://oprzecinek.salon24.pl/190588,mars-bm-cz-3-podmieniony-plik-dodatkowy-samolot-drobiazgi

WĄTPLIWOŚCI WS. SPOSOBU ODCZYTYWANIA
Także same zapisy Transkrypcji budzą wątpliwości. Blisko 1/4 zapisów oznaczono jako niezrozumiałe, a osoby wskazano jako niezidentyfikowane. Niby szum, ale czy rzeczywiście nie dało się wyeliminować szum nagrań, czy też nie próbowano? Nie koniec to dziwnych zdarzeń. O godz. 10:30.55 kapitan zwrócił się z tekstem „A co z nami Basiu”. Odpowiedź o 10:30.58 wpisano jako niezrozumiałą, a osobę ją wygłaszającą – jako niezidentyfikowaną, chociaż wystarczyło zajrzeć do listy członków załogi by wiedzieć, że chodziło o stewardessę Barbarę Maciejczyk. Jednak w przypadku dyrektora Kazany, wystarczyło samo sformułowanie kapitana o 10:26.18 „panie dyrektorze”, by dokonać identyfikacji osoby wypowiadającej. Dlaczego zatem jednym razem stosuje się metodę dedukcji, a innym razem tej metody nie zastosowano?

FAŁSZOWANE PROTOKOŁY
Generalnie sposób udokumentowania okoliczności katastrofy w dochodzeniu budzi wątpliwości i to nie tylko w Transkrypcji. Każdy dokument podlega stosownej obróbce i manipulacji. Kontrolerzy na lotnisku w Smoleńsku chcieli zniechęcić załogę prezydenckiego Tu-154M do lądowania. Dlatego podali jej zaniżone dane o widoczności – wynika z zeznań pracowników lotniska, do których dotarły „Wiadomości” TVP1. Zeznań, w których jest sporo nieścisłości … Starszy kierownik Paweł Pliusnin zeznał milicjantom, że podał załodze nieprawdziwe dane o widoczności na lotnisku. Mówił o 400 m, gdy wynosiła ona jeszcze 800 m … Z przesłuchań kontrolerów Rosjanie sporządzili po dwa protokoły. Drugi przesłuchiwany kontroler – Wiktor Ryżenko – przyznał, że poza nim i Pliusninem, na wieży była jeszcze trzecia osoba o nazwisku Krasnokutskij. Jak powiedział milicjantom Ryżenko, nie wykonywał on jednak żadnych czynności. Do tej pory nie został przesłuchany. Zeznania Ryżenki zaskakują jeszcze w innym fragmencie: „Samopoczucie moje w dniu 10 kwietnia 2010 r. było dobre. Ok. godz. 7 tego dnia ja i Pliusnin odbyliśmy badanie lekarskie w punkcie zdrowia Jednostki Wojskowej 06755, w wyniku którego stwierdzono, że jestem zdrowy”. W tym miejscu protokołu pojawia się dziwna rzecz. Dodane jest słowo „nie", słowa o wynikach badań zostają przekreślone, a po nich kontroler dopowiada: ponieważ w punkcie zdrowia nikogo nie było, ale – jak już powiedziałem – moje samopoczucie było dobre i nic nie stało na przeszkodzie, abym mógł wykonywać swoje obowiązki służbowe”. http://www.tvp.info/informacje/swiat/kontrolerzy-zanizyli-dane-o-widocznosci/1888136

ŹLE NAPROWADZONO SAMOLOT
Na 25 sekund przed katastrofą Tupolewa wieża w Smoleńsku nie powinna była podawać komunikatu "2 na kursie i ścieżce". Podano samolotowi prezydenckiemu nieprawidłowe informacje i komunikaty. Nieświadoma tego załoga była pewna, iż jest na właściwej ścieżce i że zaraz wyląduje. Dlaczego kontroler źle prowadził Tu-154M? Czy nastąpiła awaria radaru, czy byli pijani czy też celowo spowodowano katastrofę, by wyeliminować prezydenta Kaczyńskiego i polską wyższą generalicję? Zdumiewa jedno - przez blisko 2 miesiące polski rząd pozwolił stronie rosyjskiej na prowadzenie dochodzenia, manipulowania informacjami w celu obciążenia pilotów prezydenckiego samolotu. Dziś prawda powoli wychodzi na jaw, ale odpowiedzialność za cały ten kabaret dochodzenia ponosi m.in. rząd Donalda Tuska, który z obawy przed prawdą lub z powodu własnej nieudolności doprowadził do obecnej kompromitacji.

Stołki ważniejsze od powodzian

Gdy nie wie się co uczynić w danej sprawie, zazwyczaj najlepiej powołać komitet. W tym duchu działa marszałek Komorowski, który zwołuje Rady najpierw Bezpieczeństwa Narodowego, a następnie Gabinetową. Wprawdzie z tych Rad nic nie wynika, bo wynikać nie może, ale przynajmniej stwarza się pozór działania, co przed wyborami prezydenckimi ma swoje znaczenie. Oficjalne media będą wciskać kit nt. tych Rad, i jakaś grupa osób może da się przekonać.

KLĘSKA ALE NIE STAN KLĘSKIPolska polityka już od dłuższego czasu to gra pozorów. Co gorsza ma to miejsce nawet w obliczu nieszczęść ludzkich jak tragedia smoleńska i śmierć 96 przedstawicieli narodu i powódź. Premier Donald Tusk przyznał w telewizji, że kraj został dotknięty klęską żywiołową, ale stanu klęski żywiołowej jednak nie ogłosi. Premier twierdzi, iż przez ogłoszenie stanu klęski działanie przeciwpowodziowe nie będą bardziej skuteczne. Gdyby tak było jak oznajmia premier, to w konstytucji i ustawie nie stworzono by możliwości wprowadzenia stanu klęski żywiołowej.
Zgodnie z ustawą przez klęskę żywiołową rozumie się przez to katastrofę naturalną lub awarię techniczną, których skutki zagrażają życiu lub zdrowiu dużej liczby osób, mieniu w wielkich rozmiarach albo środowisku na znacznych obszarach, a pomoc i ochrona mogą być skutecznie podjęte tylko przy zastosowaniu nadzwyczajnych środków, we współdziałaniu różnych organów i instytucji oraz specjalistycznych służb i formacji działających pod jednolitym kierownictwem. W czasie stanu klęski żywiołowej właściwy wójt (burmistrz, prezydent miasta), starosta, wojewoda kieruje działaniami prowadzonymi na danym obszarze w celu zapobieżenia skutkom klęski żywiołowej lub ich usunięcia. Zaletą stanu klęski żywiołowej jest możliwość zgodnego z prawem efektywniejszego mobilizowania sił i środków przez jednolite kierownictwo. A zatem stwarza możliwość lepszego działania w walce z powodzią lub jej skutkami. Ponadto wiele umów gospodarczych ma szczegółowe warunki w przypadku stanów nadzwyczajnych np. klęsk żywiołowych. Brak ogłoszenia stanu klęski żywiołowej powoduje dla tych przedsiębiorców niemożność powoływania się na te warunki, a w następstwie stawia ich w trudnej sytuacji, w której firmy poniosły poważne straty. Brak ogłoszenia stanu klęski żywiołowej powoduje też sytuację bałaganu i nierówności powodzian wobec prawa, w zależności od regionu.

ZASIŁEK UZALEŻNIONY OD DOCHODÓW
Jedni powodzianie otrzymują zasiłek powodziowy (6 tys. zł), a inni w części lub wcale. Rozbieżności wynikają z nieścisłości przepisów. Zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej powodzianie występujący o pomoc muszą wypełnić jednostronicowy kwestionariusz oraz złożyć dwa zaświadczenia: o dochodach i o stratach wyrządzonych przez powódź. Zgodnie z ustawą o pomocy społecznej rozstrzygające o wysokości wszelkich zasiłków jest kryterium dochodowe, czyli należy przedstawić odcinek emerytury/renty albo zaświadczenie o wysokości wynagrodzenia. Powodzianie mieli być z tych rygorów wyjęci, ale urzędnicy wobec braku nowych przepisów lub urzędowych aktów stosują dotychczasowe. Wielu powodzian, mimo że tyle straciło, nie otrzymuje żadnych pieniędzy.

STOŁKI WAŻNIEJSZE OD POWODZIANJednak równość wobec prawa, pomoc bliźniemu czy nawet sprawniejsze działanie administracji w kwestiach przeciwpowodziowych nie jest dla obecnych władz priorytetem. Ważniejsze okazuje się wybór prezesa NBP (czyli układ PO z SLD), skok PO na funkcję rzecznika praw obywatelskich, nie przyjęcie sprawozdań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (czyli odwołanie Rady i skok obecnej koalicji rządzącej na ten organ) oraz wybory prezydenckie. Te ostatnie mają się odbyć, mimo że powodzianom w głowie żadne wybory, bardzo wiele gmin zalanych nie ma możliwości ich realnego przeprowadzenia. Owszem punkt wyborczy można ustawić gdziekolwiek, z tym że wiele osób nie ma już dokumentów tożsamości, nie wie gdzie będzie punkt wyborczy i gdzie dowiedzieć się o tym, abstrahując już od faktu, iż co innego mają do roboty (stracili przecież dobytek całego życia). Ale dla rządzących nie to żadnego znaczenia. Po raz kolejny pokazują, że nie obchodzą ich ludzie, interes społeczny, interesują ich jedynie stołki (do tego się spieszą) i własne korzyści.

To nie był zwykły wypadek

Gdy 10 kwietnia rozbił się samolot prezydencki pod Smoleńskiem, wielu z nas zadawało sobie pytanie – jaka mogła być tego przyczyna. W jednej chwili zginął prezydent, 2 wicemarszałków sejmu, szefowie IPN, NBP, rzecznik praw obywatelskich, wyższa generalicja, bardzo wielu polityków. To nie miało prawa się zdarzyć.
Od pierwszych godzin po katastrofie, strona rosyjska próbowała zrzucić winę na załogę samolotu i tą linię konsekwentnie realizowała. Temu służyły różne dezinformacje najpierw o zbyt krótkim pasie, następnie o liczbie prób lądowania, nieznajomości języka rosyjskiego przez pilotów itp. Niestety polskie władze zgodziły się na prowadzenie dochodzenia przez stronę rosyjską, do której dopraszani są polscy urzędnicy i prokuratorzy. Materiał dowodowy źródłowy pozostaje w Rosji. Otrzymamy kopię zapisów z czarnych skrzynek, ale ujawnić ich pełnej treści nie będzie można (bez zgody Rosjan). Mieliśmy i będziemy mieli dalszy festiwal dezinformacji, szczątków informacji nieweryfikowalnych podawanych jako fakty, i służących obciążaniu załogi samolotu.
Tymczasem próba obarczania pilotów winą za katastrofę prezydenckiego Tupolewa i obciążanie generała Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych, nie ma oparcia w materiale dowodowym i jest niedorzeczna – jak stwierdził pełnomocnik rodzin ofiar mecenas Rafał Rogalski, który od kilku dni zapoznaje się w prokuraturze z przetłumaczonymi protokołami przesłuchań świadków. Rogalski ocenił, że wstępny raport MAK jest nierzetelny i zawiera wiele nieprawdziwych stwierdzeń, a uwiarygodnianie go przez Edmunda Klicha jest działaniem szkodliwym.
Po pierwsze jest stwierdzone, że rosyjskie lotnisko w Smoleńsku nie było należycie przygotowane i dopuszczono się wielu zaniedbań, zaczynając od świateł wymienionych naprędce po katastrofie, a kończąc na radiolatarni, której - wg TVP Info – wysłany sygnał mógł przerywać. Świadczą o tym filmy i zdjęcia z tegoż lotniska dokonane zaraz po katastrofie i w dniach następnych. Po drugie według analizy ostatniej fazy lotu prezydenckiego Tu-154 dokonanej przez wielu ekspertów i grupy kilkudziesięciu pilotów cywilnych i wojskowych, załoga nie próbowała lądować na lotnisku w Smoleńsku, a do tragedii doszło z powodu awarii steru wysokości. Takiego zdania jest np. reprezentujący lotników dr Tadeusz Augustynowicz, oficer Wojsk Lotniczych, koordynator lotnisk wojskowych, wieloletni pracownik LOT. Czy nastąpiła awaria hydrauliki samolotu, samoistnego zablokowania steru czy też było to następstwem działania zamierzonego (czyli zamachu), bez posiadania i analizy całokształtu źródłowego materiału dowodowego – nie sposób w tej chwili odpowiedzieć.
Jednak sposób prowadzenia dochodzenia wskazuje na wyjątkową nonszalancję. Jak informowało TVP Info nie przesłuchano kluczowego świadka, którą feralnego dnia był razem z kontrolerami rosyjskimi. Odpowiednio nie zabezpieczono miejsce po katastrofie i pozostawiono wielu szczątków samolotu itd. Najwyraźniej śledczy nie mogą lub nie chcę dokonać rzetelnego wyjaśnienia sprawy, a w atmosferze niepewności, braku rzetelnej informacji i różnych możliwych spekulacji, łatwiej ukryć prawdziwą przyczynę katastrofy i zasymilować wszelkie wątpliwości i próby rzetelnego wyjaśnienia katastrofy z najbardziej fantazyjnymi teoriami.
Takie działanie świadczy, iż nie był tylko zwykły wypadek. Służy ono bowiem do rozmycia i ukrycia prawdziwej odpowiedzialności za katastrofę. Można śmiało stwierdzić, iż popełniono cały szereg błędów i zaniechań, lekceważenia zasad i procedur bezpieczeństwa po stronie polskiej i rosyjskiej. I być może tej odpowiedzialności nie chce się ujawnić. Ale należy także powiedzieć, że jeżeli katastrofa była wynikiem zamierzonego działania, to władze tego nigdy nie ujawnią, albowiem wówczas należałoby odpowiedzieć na pytanie dotyczące sprawców, czyli tych, którzy odnieśli korzyść z tej sytuacji (w kraju lub zagranicą). Niechęć do przejęcia dochodzenia od Rosjan spowodowana jest zatem obawami władz, iż w Polsce nie dałoby się ukryć informacji (nawet gdyby były objęte one klauzulą informacji niejawnej). A tak przy poparciu oficjalnych mediów i służalczych urzędników, będzie można wrzucać, co jakiś czas zrzutki informacji, odpowiednio przygotowane i zmanipulowane, w taki sposób by rozmyć prawdziwą odpowiedzialność i zrzucić ją na zmarłych, którzy bronić się już nie mogą.

Orliki zamiast zbiorniki retencyjne

W mediach słyszymy cały czas o kolejnych przerwanych wałach, miastach i wsiach zalewanych, konieczności ewakuacji, zniszczonego dobytku i 14 ofiarach śmiertelnych w wyniku powodzi. W obliczu katastrofy pierwszą reakcją jest współczucie i chęć pomocy poszkodowanym. Wykazują je zwykli obywatele i politycy różnych opcji. Słychać także w sytuacji katastrof i klęsk potrzebę jedności. Tak było po katastrofie smoleńskiej tak jest i teraz. Wspólnota w obliczu tragedii to rzecz cenna, ale nie może ona przesłonić win i odpowiedzialności za zaniechania władzy.
Zaniedbania w zakresie działań przeciwpowodziowych dotyczą wszystkich rządów. Jednak w 2007 roku rząd PIS przygotował projekty inwestycji przeciwpowodziowych, wystarczyło je zrealizować. W 2008 roku 44 projekty dot. systemów retencyjnych, przygotowanych za czasów rządów PIS, zostało jednak skreślonych przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. W województwie opolskim nie ostał się ani jeden projekt, choć było zaplanowanych 18 inwestycji za 2,2 mld zł. Podkarpackie też należy do najbardziej poszkodowanych województw, bo na liście nie został żaden z jego projektów (było ich 21 o wartości 2,9 mld zł). Rząd Platformy Obywatelskiej zrezygnował z inwestycji przeciwpowodziowych, ale znalazł je na program orlików, czyli boisk sportowych. Przeznaczono zatem pieniądze na zabawę, a nie na bezpieczeństwo.
Dziś premier Donald Tusk i marszałek Sejmu Bronisław Komorowski pojawiają się na terenach powodziowych, oczywiście w towarzystwie kamer, obiecują pomoc i nowe ustawy przeciwpowodziowe. Jednak Rząd zwleka z ogłoszeniem stanu klęski żywiołowej. Jeśli to nie jest klęska żywiołowa, to co nią jest?! Połowa kraju jest pod wodą, zniszczone zostały duże miasta i małe wsie, zginęli ludzie, straty będą liczone w miliardach euro, a pan premier nie kwapi się z wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej. Co jeszcze musiałoby się stać, by do świadomości Donalda Tuska dotarła konieczność podjęcia tej decyzji? Ile jeszcze miast ma być zalanych, ile gospodarstw rolnych ma zostać zniszczonych, ile wałów przerwanych? – pyta na swoim blogu Marek Migalski. Także kandydaci na prezydenta Kornel Morawiecki czy Marek Jurek wzywają do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej.
Wiadomo, że zarządzenie stanu klęski żywiołowej ułatwiłaby powodzianom możliwość uzyskania odszkodowań i stworzyłaby lepszą podstawę prawną do uzyskania stosownych ulg np. podatkowych. Rząd odmawia, gdyż oznaczałoby to przesunięcie wyborów prezydenckich o ponad 3 miesiące, a marszałek sejmu w świetle prawa nie mógłby jednak dalej pełnić rolę prezydenta po 60 dniach od przejęcia władzy. A zatem znów interes partii przeważył nad interesem kraju i zwykłych obywateli.

Wielka woda zaniedbań i niekompetencji

Mimo płynących od paru dni z mediów, pocieszających prognoz meteorologów, kolejne wały pękają, kolejne miejscowości są zalewane wodą, kolejni ludzie muszą uciekać i tracą swój dobytek. W sierpniu 2007 roku rząd Jarosława Kaczyńskiego przygotował listę strategicznych inwestycji, które miały być finansowane ze środków unijnych. Umieszczono na niej wiele projektów przeciwpowodziowych, w tym projekt dla środkowej Wisły o wartości 200 mln euro. Chroniłby on tereny z obszaru pięciu województw. Przewidywano obwałowywanie od Koszyc do Płocka, jego umocnienie i naprawę. Była też zaplanowana naprawa zbiornika na Nysie Kłodzkiej, który co prawda jeszcze funkcjonuje, ale dno mu się rozchodzi. Jeśli to się stanie - kilkumetrowa fala wody zaleje Nysę. Co się stało z tymi projektami?: Zostały skreślone przez rząd PO. Była to jedna z pierwszych decyzji, którą nowa minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska podjęła po objęciu stanowiska. Bez wahania odrzuciła wszystkie projekty przeciwpowodziowe dla województwa podkarpackiego w tym budowę istotnego dla zarządzania przeciwpowodziowego zbiornika Kąty-Myscowa na Wisłoce. (Zob. http://andrzejleja.salon24.pl/183953,skandal-z-odrzuceniem-projektow-przeciwpowodziowych).
Skandaliczne, wręcz kryminogenne zaniedbania prawie trzech lat rządów PO to jedno. Ale brak jakiejkolwiek koordynacji, a nawet po prostu determinacji w walce z żywiołem i pomocy dla ludności w chwili obecnej to coś jeszcze gorszego. Bo jak inaczej traktować doniesienia o przekazaniu na cele walki z powodzią dwóch wojskowych amfibii? Czyżby reszta była niesprawna, a może lodziarze od szefa MON już dawno temu skręcili przeznaczone dla nich paliwo? Czy w ramach "profesjonalizacji armii" przestano szkolić żołnierzy do pomocy przy katastrofach naturalnych? To samo dotyczy informacji. Kiedy mieszkańcy zalewanych miejscowości dowiedzieli się o tym, co ich czeka? I czy nie musieli konfrontować tych ostrzeżeń ze strony pukających do ich drzwi strażaków z uspokajającym tonem oficjalnych wypowiedzi w mediach? (zob. http://karlin.salon24.pl/184198,rzad-i-powodz-czyli-ratuj-sie-kto-moze)
Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego (w składzie, premier, szef MSWiA, szef MON, szef MSZ oraz „dopraszani” na prawach członków zespołu właściwi ze względu na rodzaj kryzysu ministrowie lub ich zastępcy) pierwszy raz zebrał się dopiero wieczorem 19 maja. Wcześniej zebrać się nie mógł, bo premier i szef MSWiA ruszyli wałczyć z powodzią przed telewizyjnymi kamerami. 18 maja Premier Donald Tusk udał się na tereny powodziowe, wysłuchał żali mieszkańców, a następnie wraz z lokalną władzą wypił kawkę/herbatę, zjadł ciasteczka. Oznajmił, że zażąda raportu, co do sekundy, oczywiście obiecał jakąś pomoc, tyle że to właśnie ten rząd najpierw zlikwidował inwestycje przeciwpowodziowe, a następnie rozwalił system zarządzania kryzysowego w grudniu 2009 roku. Odwołano wówczas Przemysława Guła szefa RCB, co wywołało lawinę rezygnacji w tym ekspertów wydziału analiz zagrożeń. (zob. http://krzystofjaw.salon24.pl/184222,rzadowe-centrum-bezpieczenstwa-oskarzam-premiera) Wówczas zapewniano, że nie będzie to miało żadnych skutków. Boleśnie przekonali się o tym właśnie powodzianie 2010.

Niedbałość i lekceważenie

Cały czas czynniki oficjalne próbują zwalić winę na pilota i szukają tez uzasadniających tą tezę. Nie zabezpieczono wielu części samolotu, ale już orzeczono, iż samolot był sprawny. A zatem wszystko działało i niewiadomo czemu załoga samolotu nie miała świadomości złej wysokości aż do ostatniej minuty. Jeden z internautów przypomniał o pewnej informacji przytoczonej zaraz po katastrofie, że samolot TU-154 próbował lądować od wschodniej strony a nie od pewniejszej zachodniej. Jest tylko jeden powód (oprócz oczywiście awarii sprzętu lub samolotu), który każe wieży kontrolnej kierować samoloty do lądowania z tej drugiej "nietypowej" strony. Jest to WIATR wiejący niekorzystnie z prędkością większą niż 20 knots tj ok.37 km/godz… W momencie katastrofy wiał wiatr od wschodu 0- 10 m/sek. Nie było silnego wiatru, który zmusiłby samolot do lądowania “pod wiatr”. Mimo to w dniu 10 kwietnia 2010 w warunkach gęstej mgły pilot TU 154 kierowany jest by podchodził do lądowania w sposób nietypowy tj. od wschodu, od strony "nizinki" leżącej w odległości 1-3 kilometrów przed wschodnim brzegiem pasa startowego. (http://maleko.salon24.pl/181228,to-fakt-naprowadzali-go-ze-wschodu). Zatem dlaczego lądowano od wschodu?
Rząd cały czas zapewniał, że współpraca z Rosjanami przebiega znakomicie, a teren był przeszukany dogłębnie do 1 m głębokości i 3-krotnie (jak oznajmiała minister Kopacz). Okazało się, że żadnego zabezpieczenia terenu nie było, przechodnie znajdowali i zabierali fragmenty odzieży, rzeczy osobiste a nawet szczątki samolotu. 8 maja w smoleńskim błocie, dokładnie w miejscu, gdzie miesiąc temu rozbił się prezydencki samolot, reporterzy Faktu odnaleźli część Tupolewa - SPU–7. Znalezisko reporterów Faktu jest najlepszym dowodem, iż dochodzenie jest prowadzone z wyjątkową niedbałością i lekceważeniem. Przecież w sprawach katastrof lotniczych nawet najdrobniejszy element może mieć swoje znaczenie. Był już przecież przypadek katastrofy z powodu niewłaściwej użytej śruby (przy remoncie, zamieniono śruby na nieco mniejsze). Amerykański NTSB, gdy bada wypadek lotnicze, dokonuje rekonstrukcji samolotu ze szczątków i w tym celu próbuje odnaleźć każdą część. W przypadku katastrofy smoleńskiej takiego działania nie obserwujemy. A polski rząd ma śmiałość twierdzić, iż wszystko jest prowadzone należycie. Otóż nie jest. W coraz większym stopniu można odnieść wrażenie mataczenia śledztwem przez rząd Donalda Tuska, który przestając na rolę petenta i oddając śledztwa poza realną kontrolę Warszawy, uniemożliwia dojście do prawdy.(http://juliamariajaskolska.salon24.pl/%20179620,fanklub-putina).

Dochodzenie czy farsa

Takie pytanie należy postawić w związku z ostatnimi ujawnionymi okolicznościami przez dziennikarzy. Otóż po pierwsze premier Donald Tusk wielokrotnie powoływał się konwencję Chicagowską w sprawie prowadzenia dochodzenia dot. katastrofy. Jednakże konwencja ta dotyczy wyłącznie samolotów cywilnych i trudno nią objąć samolot prezydencki, który rozbił się pod Smoleńskiem. Nie zawarto też żadnej pisemnej umowy dwustronnej dot. dochodzenia, wszelkie ustalenia były „na gębę”. W tym stanie rzeczy, Rosjanie są Panami, mogą ujawnić, co chcą i kiedy chcą.
Tymczasem od 17 lat Polska i Rosja mają umowę (pisze o tym Rzeczpospolita), która umożliwia wspólne wyjaśnianie katastrof lotniczych. Umowa została podpisana 7 lipca 1993 r. na pięć lat, ale jest przedłużana automatycznie o kolejne 5-latki, a żadna ze stron go dotąd nie wypowiedziała. Umowa reguluje sprawy dotyczące przelotów i uzyskiwania odpowiednich zezwoleń na ich przeprowadzenie w przestrzeni powietrznej obu państw. Art. 11 porozumienia zaś mówi, że "wyjaśnienie incydentów lotniczych, awarii i katastrof spowodowanych przez polskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej FR lub rosyjskie wojskowe statki powietrzne w przestrzeni powietrznej RP prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie". Umowa wyszczególnia także informacje, przekazywane sobie nawzajem bezpłatnie, a związane z wykonywaniem lotów. Są to m.in. dane o lotniskach wojskowych, systemach nawigacyjnych i warunkach meteorologicznych.
Okazuję się także, że nic w sprawie katastrofy nie jest pewne. Premier z pompą oznajmiał 8:41 jako godzinę katastrofy, skoro na tej godzinie zatrzymał się rejestrator, czyli „czarna skrzynka”, w Tupolewie. Problem w tym, iż na stronie internetowej http://www.smolensk-auto.ru/ na forum jest wpis z godz. 8.25 czasu polskiego informujący o katastrofie. Nikt nie próbuje wyjaśnić tej kwestii.
Strona rosyjska i polskie władze jednak swoją wiedzą. Zapowiedź możliwości likwidacji 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, obsługującego samoloty rządowe ma na celu wmówienie, iż winę ponoszą piloci. Kapitan Protasiuk i pozostali piloci bronić się nie mogą, gdyż nie żyją, a zatem obarczyć ich winą jest łatwe. Prowadzone jest dochodzenie, ale miejsca katastrofy nie zabezpieczono i dopiero po interwencji, terenu zaczął pilnować rosyjski patrol milicyjny. Minister Kopacz zapewniała, iż przeszukano cały teren na głębokości do 1 metra (i 3-krotnie), tylko, że wciąż na tym terenie odnajdują się szczątki samolotów, rzeczy osobiste, które przechodnie (przeszukiwacze cmentarzy) sobie zabierali.
Nasze wątpliwości i zapytania stawiane od 10 kwietnia jak się okazało były uzasadnione. Nie widzimy postępów w dochodzeniu, nie jesteśmy informowani o podejmowanych działaniach, a nowe okoliczności poznajemy tylko dzięki niezależnym dziennikarzom i internautom, a nie od powołanych do tego instytucji. Nie wiemy czy katastrofa była wynikiem zwykłych błędów i zaniedbań, czy też działania z premedytacją. Nie chcemy ferować wyroków, jednak proces wyjaśniania okoliczności katastrofy i informowania o niej wyraźnie szwankuje. Czy następuje to ze złej woli czy nieudolności, efekt jest ten sam. Coraz bardzie przypomina to farsę?

KŁAMSTWA I BEZRADNOŚĆ WS. KATASTROFY

28.04 miała miejsca rządowa konferencja w sprawie dochodzenia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Dzień później premier wypowiadał się w Sejmie. Praktycznie niczego nowego się dowiedzieliśmy, mimo iż padło wiele słów i zapewnień.

Niewiele uczyniono, jest bardzo dobrzePremier Donald Tusk ocenił, że służby państwowe od pierwszych godzin po katastrofie pod Smoleńskiem dobrze zdają swój egzamin. Przypomnijmy zatem te działania – rewizje w pomieszczeniach zmarłych posłów w Warszawie 2 godziny po katastrofie, szybka nominacja nowego szefa kancelarii prezydenta i szefa BBN. Równocześnie brak właściwych uzgodnień ze stroną rosyjską ws. prowadzenia dochodzenia, brak obecności polskich służb w dniu 10 kwietnia na terenie katastrofy w celu zabezpieczenia sprzętu, materiałów i dokumentów wrażliwych, brak sprzeciwu wobec przesłuchiwania przez Rosjan rodzin zmarłych (np. córki Wassermana), którzy przybyli identyfikować zwłoki, pozostawienie praktycznie śledztwa w rękach rosyjskich, brak wystąpienia do NATO o zdjęcia z terenu katastrofy, itd.

Nie była to awaria, ale nic nie wiadomo
Szef rządu poinformował też, że z dużą dozą prawdopodobieństwa można dziś stwierdzić, iż przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu nie była awaria maszyny lub eksplozja na jej pokładzie. Tymczasem nadal nie wiadomo z jakich przyczyn samolot leciał tak nisko, dlaczego nie zadziałały system TAWS i inne elektroniczne urządzenia, które powinny ostrzec pilota. Takie stwierdzenie jest co najmniej przedwczesne i sprzeczne z następnym stwierdzeniem premiera "Będę także chciał poczekać na wyjaśnienie przynajmniej części okoliczności katastrofy, tak aby mieć prawdziwą wiedzę”. Dodajmy, iż piloci są oburzeni stwierdzeniem premiera, wskazując na wiele problemów technicznych z TU-154M.

Sprzęt w dyspozycji naszych służb, ale z opóźnieniem"Chcę uspokoić państwa, jeśli chodzi o tego typu sprzęt, jak laptopy czy telefony komórkowe, nasze służby specjalne, w porozumieniu z Rosjanami i za ich pomocą, są w dyspozycji tego sprzętu. Cały (sprzęt) drogą dyplomatyczną został przez stronę rosyjską przekazany i jest w Polsce także do dyspozycji prokuratury, łącznie z telefonem komórkowym prezydenta" - podkreślił szef rządu. Zapomniał jednak sprecyzować, po jakim okresie Rosjanie to przekazali, i co w międzyczasie z tym robili. Przyciśnięty jednak, premier przyznał, że nie wie, czy do Katynia jakieś ważne dokumenty wieźli ze sobą np. prezes NBP Sławomir Skrzypek czy szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Franciszek Gągor. "Nie mam tej wiedzy" - podkreślił Tusk. A zatem nie wiemy co zgarnęły służby rosyjskie i co sobie przegrały, ale premier nie widzi żadnych problemów.

Edmund Klich zrezygnował, wcześniej był na „dywaniku”
Premier poinformował, że Jerzy Miller od środy stoi na czele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Dodał, że przyjął rezygnację dotychczasowego szefa tej komisji Edmunda Klicha - który uznał, że nie jest w stanie łączyć funkcji akredytowanego przy komisji rosyjskiej i odpowiadać za raport polskich biegłych. Najwyraźniej premier uważa Polaków za durniów, którzy nie potrafią kojarzyć fakty. Edmund Klich informował o braku pomocy ze strony polskiej administracji i że strona polska pozostaje w stosunkach z Rosją w "kategorii petenta". Nazajutrz po wywiadzie został wezwany do pana premiera, a teraz nastąpiła jego rezygnacja.

Żadnych ustaleń dot. odpowiedzialnościSzef rządu powiedział, że zadaniem polskiej komisji będzie przygotowanie końcowego raportu, z którego będzie wynikała polska ocena przyczyny katastrofy i potrzebne zmiany, które trzeba będzie wprowadzić w Polsce. Jak zaznaczył, ta komisja zgodnie z prawem nie ustala odpowiedzialnych i winnych. "To nie jest i nie może być zakres jej odpowiedzialności" - powiedział Tusk. Innymi słowy z góry rezygnujemy z ustalenia odpowiedzialności za katastrofę, zarówno w kraju jak i za granicę. A zatem nie należy oczekiwać odwołania ministra Bogdana Klicha, mimo jego ewidentnej niekompetencji w sprawie. Premier nie widzi także potrzeby, by polskie służby wyjeżdżały wcześniej i sprawdzały lotniska, na których ma lądować szef państwa. Nie należy zatem oczekiwać ustalenia winnych zaniedbań dotyczących procedur bezpieczeństwa.

Dobra współpraca, Rosjanie umożliwiają dostęp do swojej dezinformacji
Premier był również pytany przez dziennikarzy, czy Polska rozważała wystąpienie do Rosji zgodnie z załącznikiem 13 Konwencji Chicagowskiej o przejęcie śledztwa ws. katastrofy, odpowiedział że „kluczem do uzyskania pełnej wiedzy o przyczynach katastrofy jest dobra współpraca między Polakami a Rosjanami”. Jednak sam przyznał, że lotnisko w Smoleńsku nie było "w optymalnym stanie". Premier przypomniał, że zgodnie z Konwencją chicagowską, państwo polskie wysłało do Rosji tzw. akredytowanego (Edmunda Klicha), którego zadaniem i prawem jest uczestniczyć we wszystkich postępowaniach po stronie rosyjskiej. Zapewnił, że Rosjanie umożliwiają dostęp do wszystkich działań i materiałów Edmundowi Klichowi. To dziwne w świetle wypowiedzi tego ostatniego o roli petenta. Ponadto wiele okoliczności dot. tragedii wyszło nie dzięki pracy komisji, tylko niezależnych dziennikarzy, którzy ujawnili film po katastrofie, zdjęcia z wymiany oświetlenia sygnalizacyjnego, informacji o sprzęcie samolotu prezydenckiego. Nie wiadomo na czym polega dobra współpraca, skoro Rosjanie cały czas dezinformowali najpierw ws. długości pasa, następnie liczby lądowania, godziny katastrofy itp. W tej ostatniej kwestii premier oznajmił nową godzinę 8.41. Dlaczego okłamywano przez 2 tygodnie Polaków, iż miało to miejsce o 8.56? Czy tak trudno było to ustalić, chociażby na podstawie stłuczonych zegarków.

Wszystko co możliwe ujawni się, ale skoro może zaszkodzić śledztwu niczego się nie ujawni
"Wyrażam to przekonanie, podziela je także prokurator generalny, że wszystko co możliwe, wszystko co nie szkodzi śledztwu, wszystko co jest już zdefiniowane powinno być tak szybko, jak to możliwe ujawnione publicznie" - podkreślił premier. Przypomnimy na początku zapowiedziano ujawnienie zapisów czarnych skrzynek, teraz już o tym się nie wspomina (sam odczyt czarnych skrzynek nie jest zresztą tak czasochłonny). Jeden z prokuratorów w trakcie konferencji prasowej otwarcie przyznał, iż mogą ujawnić jedynie materiały, na które śledczy rosyjscy się zgodzili.

Czy ktoś jeszcze wierzy, iż cała prawda zostanie nam ujawniona? Na zarzuty, wątpliwości i zapytania oraz przykłady ewidentnych zaniechań w sprawie smoleńskiej katastrofy, premier odpowiada że to zła wola. Z naszej strony widzimy natomiast kłamstwa, sprzeczności a także wyjątkową bezradność. Zadziwia żenująca spolegliwość polskich władz w stosunku do Rosji (jak za komuny). Przy takiej postawie trudno oczekiwać wyjaśnienia okoliczności katastrofy. Pewną iskierkę nadziei daje fakt, iż polscy prokuratorze przyjęli różne hipotezy katastrofy, nie wykluczając także działania osób trzecich. Ale czy nie ulegną politycznej poprawności?

Dr Daniel Alain Korona

24 czerwca 2010

Serwis21 z dn. 2010.06.24 SMOLEŃSK 2010 Z POLSKIEGO NA POLSKI

SMOLEŃSK 2010 - Z JĘZYKA POLSKIEGO NA POLSKI?




Kilka lat temu pewna emerytka przyniosła do banku formularz w języku polskim i francuskim do wypełnienia i podstemplowania przez bank w celu przekazania świadczenia emerytalnego z zagranicy do kraju. Urzędniczka powiedziała, iż formularz powinien być przetłumaczony na język polski, co wywołało zdziwienie emerytki, bo przecież formularz miał teksty podwójne (w tym w polskim). Sadziłem, że to był taki incydentalny humorystyczny przypadek. Obserwując jednak sposób prowadzenia dochodzenia smoleńskiego, muszę stwierdzić, że tłumaczenie z polskiego na polski jest zjawiskiem częstszym niż do tej pory sądziłem. Otóż skoro dochodzenie ws. katastrofy TU-154 M prowadzi strona rosyjska, wszystkie czynności także z udziałem polskich świadków następują w języku polskim przetłumaczonym na rosyjski. Dokumenty zatem sporządza się w języku rosyjskim, które przekazane stronie polskiej (ostatnio 1300 stron akt) będą tłumaczone na … język polski. A zatem polskie wypowiedzi, słowa tłumaczone zostają najpierw na rosyjski by zostać następnie przetłumaczone na polski. O błędy w tekstach w takiej sytuacji nie trudno. Systematyczna dezinformacja, zmanipulowane nagrania i stenogramy, sposób zabezpieczenia miejsca wypadku, cały sposób prowadzenia dochodzenia stwarza wrażenie zwykłej groteski. Rodziny 96 ofiar katastrofy prawdopodobnie – poważnego dochodzenia a w konsekwencji ustalenie prawdziwej przyczyny katastrofy – prawdopodobnie już się nie doczekają, jednak ani strona rosyjska ani polskie władze w tej sprawie nie poczuwają się do żadnej winy.




Dr Daniel Alain Korona
















WYBORY PREZYDENCKIE










ARMIA ZA KACZYŃSKIM: Przy bardzo wysokiej frekwencji wynoszącej we wszystkich komisjach na terenie Afganistanu 71,91%, zdecydowana większość polskich żołnierzy oddała głos na Jarosława Kaczyńskiego. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości otrzymał 746 głosów co stanowi prawie 42% ważnych głosów oddanych w całym Afganistanie. Komorowski wygrywa z Napieralskim w stosunku 429 (24%) do 411 (23%), ale jeśli odliczy się głosy oddane na Komorowskiego w cywilnych komisjach wyborczych (ambasada i komisja Kabul Kaia) to okaże się, że wyborcy w mundurach bardziej preferowaliby na funkcji zwierzchnika sił zbrojnych RP obecnego szefa SLD – 388 głosów niż pełniącego obecnie te funkcję Marszałka Sejmu – 377 głosów.














NIELOGICZNY SĄD: Sąd Okręgowy I instancji po raz drugi zakazał Jarosławowi Kaczyńskiemu (raz już sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia) rozpowszechnianie poglądu, że Komorowski jest za prywatyzacją szpitali. Zdaniem sądu uchwalanie ustawy o komercjalizacji szpitali i dopuszczającej prywatyzację przez samorządy oraz odrzucenie poprawki uniemożliwiającej prywatyzację nie oznacza jeszcze, że PO i kandydat Komorowski są za prywatyzacją szpitali. Cóż wyroki polskich sądów wielokrotnie już potwierdzały, że z zasadami logiki sędziowie mają znaczne problemy. Platformie Obywatelskiej wydaje się, że przy pomocy usłużnych sądów, można zakazać głoszenie poglądów. Władza próbowała już to uczynić w czasach PRLu z miernym skutkiem, jeśli przypomnieć sobie setki biuletynów podziemnych ukazujących się w latach 1980tych.










POWODZIANIE NA CELOWNIKU: Rząd chce „odseparować cwaniaków, którzy chcą na powodzi zarobić” - tak zapowiedział na spotkaniu z powodzianami z Bierunia premier Donald Tusk. To prawdziwy skandal i draństwo … Wyniki wyborów na terenach popowodziowych były jednoznacznie niekorzystne dla Bronisława Komorowskiego i jego formacji. Rząd będzie teraz dzielił powodzian na tych dobrych, którzy na powodzi stracili - których będzie wspierał oraz tych złych, którzy na obiecanych 6 tysiącach chcą się dorobić - których trzeba odseparować a potem zapewne… wyłapać i ukarać … Trudno oprzeć się wrażeniu, że polskie państwo opuściło część powodzian zostawiając ich samym sobie, więc trudno się im dziwić, że tak a nie inaczej oceniają pracę rządu, co implikuje ich sposób głosowania. Poza tym rząd w publicznych deklaracjach dokonywanych na antenie obiecał szybką pomoc powodzianom, sposób w jaki zostało to przekazane czy przez premiera czy przez kandydata Komorowskiego pozwalał powodzianom mieć nadzieję że szybko otrzymają po 6 tysięcy złotych i będą za te pieniądze chociaż trochę pozbierać się po katastrofie. Tymczasem rzeczywistość negatywnie zweryfikowała te oczekiwania, liczni powodzianie nie otrzymali pomocy ani szybko ani w oczekiwanej wysokości, a w dodatku premier próbuje napuszczać na nich opinię publiczną a swymi wypowiedziami sugeruje, że są „cwaniakami”, którzy na powodzi chcą się dorobić.














PRZESTĘPCY GŁOSOWALI ZA KOMOROWSKIM: Oto wyniki z niedzieli: Areszt na Rakowieckiej - głosowało 690 osób, zwycięża bezapelacyjnie Komorowski, zdobywając 564 głosy. Kaczyński ma tylko 39. W Zakładzie Karnym w Łodzi na 191 osób 129 głosowało na BK, na JK tylko16. Areszt w Katowicach: 224 głosy z 294 zdobył kandydat PO. Jarosław Kaczyński był dopiero czwarty (14 głosów) – za liderem SLD (28) i Samoobrony (18).














ZABRAKŁO GESTU: W wieczorze wyborczym 20 czerwca Jarosław Kaczyński pogratulował Komorowskiemu i Napieralskiemu. Na podobny gest nie stać było marszałka Komorowskiego, który pogratulował jedynie Napieralskiemu, zapominając o Kaczyńskim.
















WIADOMOŚCI KRAJOWE I ZAGRANICZNE










APEL WS POMOCY DLA POWODZIAN: Stowarzyszenie Polskie Euro 2012 informuje o możliwości dokonaniu wpłat na rzecz powodzian i rekonstrukcji terenów zalanych powodzią na rachunek bankowy: Stowarzyszenie Polskie Euro 2012, ul. Solec 20a/34, 00-410 Warszawa, nr 48 1050 1038 1000 0090 6392 2471 z dopiskiem darowizna na cele statutowe „powódź”. Darowizny te podlegają odliczeniu podatkowemu w wysokości do 6% dochodu w przypadku osób fizycznych i 10% w przypadku osób prawnych. W Przeciwieństwie do SMSów darowizny pieniężne nie podlegają żadnemu VAT. Rozliczenie darowizn Stowarzyszenie opublikuje wraz z rozliczeniem rocznym za rok 2010 na stronie Stowarzyszenia http://www.pe2012.blogspot.com/










NAPRAWIAŁ SAMOLOT: Jak poinformował nas jeden z czytelników, szefem zakładów które naprawiały samolot prezydencki TU154M jest zięć Putina.










PRZECIW EUROPRIDE W POLSCE.W dniach 9-18 lipca br. Warszawa stanie się stolicą światowego homoseksualizmu. W tych dniach środowiska homoseksualne całego świata planują zorganizowanie w Warszawie cyklu imprez pod nazwą: „Europride 2010”. Częścią tego wydarzenia ma być zaplanowana na 17 lipca br. parada ulicami Warszawy. Przewidywana liczba uczestników parady to nawet kilkadziesiąt tysięcy osób (głównie z zagranicy). Polska jest celem ofensywy homoseksualnej, a Europride jest elementem nacisku na rzecz legalizacji związków gejowskich i lesnijskich, przyznanie im przywilejów fiskalnych a na końcu do adopcji dzieci przez homoseksualistów. Fundacja Nadzieja dla Przyszłości / INICJATYWA NA RZECZ MORALNOŚCI rozpoczęła zebranie podpisów do władz Warszawy przeciw tej paradzie.












Organizatory apelują o wysłanie również indywidualnych protestów do prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz na adres sekretariatprezydenta@um.warszawa.pl










SWS ZANIEPOKOJONE DEPORTACJAMI: Stowarzyszenie Wolnego Słowa, organizacja założona przez działaczy opozycji demokratycznej i podziemia solidarnościowego z lat 1976 – 1989, zwróciła się do premiera Donalda Tuska z prośbą o zapoznanie się z problemem dotyczącym deportacji z Polski czeczeńskich uchodźców. Z przykrością musimy stwierdzić, że procedury deportacyjne przypominają najgorsze wzorce z czasów, kiedy wspólnie z Panem Premierem walczyliśmy z komunizmem – czytamy w liście.














TAŃSZE PRZEWOZY REGIONALNE: Przewozy Regionalne uruchomiają dodatkowe sezonowe pociągi InterRegio. To dobra wiadomość zważywszy, że pociągi te są znacznie tańsze niż ich konkurencja z PKP Intercity. I tak bilet z Warszawy do Poznania kosztuje 40 złotych w przypadku pociągów InterRegio, a 125 złotych w przypadku EuroInterCity. Jeździ się nieco dłużej, ale znacznie taniej.
















LISTY DO REDAKCJI










PEŁNIENIE TRZECH FUNKCJI – UCZCIWE CZY NIE?




Napisaliście Państwo, że Pan Komorowski nie może uczciwie czasowo pogodzić funkcji prezydenta, marszałka i kandydata na marszałka. Nie da się udowodnić, ze nie może pogodzić uczciwie, więc jest to kłamstwo. Ale nie o tym. Tym zdaniem szerzycie oszczerstwo i nienawiść, Pan Komorowski chciał jako marszałek kandydować, tak jak ś.p.. Lech Kaczyński chciał kandydować jako urzedujący prezydent (funkcja ważniejsza) Czy to także było nieuczciwe czasowo? To że Pan Marszałek pełni obowiązki prezydenta jest niezależne od niego. TO że pełni te 3 funkcje też jest absolutnie uczciwe. Mimo, że mam światopogląd prawicowy, martwi mnie Państwa retoryka i poglądy socialistyczne w dziedzinie gospodarki. Pozdrawiam. Marcin Steć




Od Redakcji: Otóż pełnienie 3 funkcji takich jak prezydenta, marszałka/posła i kandydata na prezydenta naszym zdaniem czasowo nie jest uczciwie możliwe. To pogląd, ocena, z którą każdy może zgodzić lub nie, ale twierdzenie, iż ma charakter nienawistny czy kłamliwy, jest niezasadne. Jeżeli przyjąć, iż każda z tych funkcji wymaga pełnego quasi-etatowego zaangażowania, to chcąc nie chcąc pełniąc wszystkie 3 na raz, jedna z nich musi być zaniedbana. Gwoli ścisłości informujemy, że wedle uzyskanej informacji z kancelarii prezydenta, marszałek Komorowski z racji wykonywania funkcji prezydenta nie pobiera z tego tytułu żadnego wynagrodzenia czy dodatku. Mówimy zatem o uczciwości w pełnieniu powierzonej misji, a nie w kwestii finansowej.










PO/PRZEDWYBORCZE REFLEKSJE




21.06 wieczorem w TVN 24 wystąpił Pan Adam Szejnfeld (PO) i Pan Zbigniew Ziobro (PiS). Ten pierwszy, manierą PO, wygłosił orację pochwalną na temat "cudownego" kierowania krajem przez Jego Partię. Pan Ziobro spokojnie to skomentował podając wielce wymowny fakt ucieczki inwestorów zagranicznych z Polski. Do "wspaniałości" Pana Szejnfelda dodam - proszę popatrzeć na rosnący dług publiczny, to też zasługa PO. Za wszelką cenę monopolizacja władzy to wizytówka PO. Niektóre postacie zajmujące prominentne pozycje w PO nie wzbudzają mojego zaufania. Nie chcę rozwijać tematu afer.




Znamienne jest unikanie merytorycznych debat przez Pana Komorowskiego. Bez kartki łatwo mówić komunały, ogólniki. W debacie merytorycznej trzeba wykazać się określoną wiedzą i tu zaczynają się kłopoty Pana Marszałka. Wyrazem tego była propozycja wysłania Pani minister Kopacz na rozmowę z Jarosławem Kaczyńskim o służbie zdrowia.




Prezydent powinien być samodzielny, intelektualnie sprawny i posiadać wszechstronną wiedzę pozwalającą na ogarnianie całości problematyki życia Kraju. Obawiam się, że sama "chęć szczera" bycia prezydentem to za mało.




Na wartościach intelektualnych, duchowych i tak Polsce potrzebnej uczciwości Jarosława Kaczyńskiego doskonale poznali się Rodacy głosujacy w USA. 80% poparcia mówi za siebie. Czy Polacy wyciągną wnioski przed drugą turą? Oby! (Jan)










PORÓWNANIE KANDYDATÓW I ICH ZAPLECZA




Porównanie obydwu kandydatów na stanowisko Prezydenta, a także porównanie działania ich zaplecza budzi określone refleksje.




Sterowane sondaże robiące wyborcom "wodę z mózgu" to PRL - bis. Propaganda auto - sukcesu w wykonaniu PO może świadczyć, że sztab wyborczy tej partii rozminął się z czasem. Przyklejony uśmiech - nie uśmiech Panów Tuska i Nowaka to maniera auto zachwytu... tylko nie wiem z czego (?). Wystąpienia przedstawicieli PO, zwłaszcza w TVN, budzą odwrotne od zamierzonych reakcje widzów. Wprawdzie wycofano nieco Panią Piterę, a także Panów Niesiołowskiego, Palikota, Kuca. Nie wspomnę o takich "podporach" PO jak Panowie Bartoszewski, Wajda, Olbrychski. Po ich wystąpieniach jednak pozostał niesmak. Bardziej stonowani od wymienionych - Pan Nałęcz, a także Pan Szejnfeld, ostatnio też nie zachwycili w konfrontacji z Panią Staniszkis i Panem Ziobro. Wyborczy zapał Platformy usiłuje ratować Pan Nowak poprzez wspieranie Pani Kidawy Błońskiej, która jest równie błyskotliwa jak pretendent...




Kolejny manewr PO - agitacja do nieomal natychmiastowej, w tym tygodniu, debaty Komorowski - Kaczyński to strategia równie czytelna co żałosna. Chodzi o to żeby do wyborów 4 lipca pozostało jak najwięcej czasu. Dlaczego ? To proste. PO doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że bezpośrednia debata kryje duże ryzyko wpadek Pana Marszałka. Czym wiecej dni upłynie do wyborów, tym wieksze jest prawdopodobienstwo, że ludzie o tym zapomną. Krótko mówiąc Platforma doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Pan Marszałek Komorowski zupełnie nie nadaje się na stanowisko prezydenta. Tak to już jest - nawet wartościowa postać, jeżeli błyszczy jedynie odbitym światłem to nie olśni... (Jan)










USTAWA KRYMINALIZUJĄCA RODZICÓW




Sejm RP przyjął 10 czerwca nowelizację “Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie”, która narusza podstawowe wolności obywatelskie. Jej założenia to m.in.:




1) Pracownik socjalny będzie miał prawo odebrać dziecko z rodziny, bez wyroku sądu. (art. 12a)




2) W każdej z 2.500 polskich gmin powstaną zespoły monitorujące życie prywatne ludzi.




3) Na podstawie procedury Niebieskiej Karty będą zbierane dane wrażliwe o rodzinie, bez zgody domniemanego sprawcy przemocy a nawet domniemanej ofiary.




4) Procedurę można będzie zacząć już po jednym niesprawdzonym donosie. (art 9d)




5) Ustawa nazywa przemocą: jednorazowe albo powtarzające się działanie lub zaniechanie naruszające wolność.




6) “Poradnik pracownika socjalnego” z 2009 r. (do pobrania) precyzuje, że przemocą jest: dawanie klapsów, “zawstydzanie”, “krytykowanie” np. “krytykowanie zachowań seksualnych” – co powoduje, że każdy rodzic podejmujący działania wychowawcze, może być oskarżony o przemoc. Taka jest już dziś praktyka wielu krajów np. Szwecji.




7) W uzasadnieniu nowelizacji jest mowa, że problem przemocy dotyczy połowy rodzin w Polsce. Tak wielka jest planowana skala kontroli.




Przeciw ustawie protestuje od marca wiele środowisk, m.in. organizacje rodzicielskie. Zastrzeżenia zgłaszało wielu ekspertów prawników, z Rzecznikiem Praw Obywatelskich Januszem Kochanowskim i konstytucjonalistów z prof. Andrzejem Zollem oraz psychologów.




Możesz podpisać sprzeciw do tej ustawy na stronie Stowarzyszenia Rzecznika Praw Rodziców














DWA ZDJĘCIA


























18 czerwca 2010

Serwis21 z dn. 2010.06.18 ZMONTOWANE NAGRANIA SMOLEŃSKIE

ZMONTOWANE NAGRANIA


Wraz z kolejnymi informacjami ws. katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154M ujawnionymi w mediach, wzmaga się u wielu osób poczucie, iż całe dochodzenie prowadzone jest w sposób wyjątkowo nonszalancki, a Rosjanie systematycznie dokonują manipulacji.


Po przesłuchaniu pierwszego nagrania zapisu rozmów w Tu-154M, które przekazała Rosja, analitycy z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie odkryli, że … na przekazanym Polsce przez Rosję dysku CD brakuje 16 sekund nagrania, które znajdowały się w stenogramie. Wówczas to śledczy zaczęli podejrzewać, że przekazana taśma była montowana, a nagranie nie było wierną kopią, i o całej sprawie poinformowano szefa MSWiA - Jerzego Millera. W obawie przed wybuchem olbrzymiego skandalu Miller udał się do Moskwy. Tym razem miał uzyskać już cały zapis. To jednak nie koniec problemów z taśmą z tzw. czarnej skrzynki. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" jeden z pilotów zauważa, że znajdujący się w Tu-154M rejestrator zapisuje na zwykłej taśmie analogowej, która może pomieścić jedynie ostatnie 30 minut lotu. W momencie gdy taśma się kończy, następuje automatyczne przejście na jej początek, kasowanie dotychczasowych nagrań i jednoczesne zapisywanie od początku kolejnych danych. Przekazane stenogramy z zapisu czarnych skrzynek zawierają 38 minut i 16 sekund. Skąd więc dodatkowe 8 min i 16 s? - Nie ma możliwości, aby zapis trwał 38 minut, o ile taśma nie zostanie wydłużona … (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100616&typ=po&id=po31.txt). W stenogramie rozmów zarejestrowanych na urządzeniu MARS-BM zainstalowanym w prezydenckim tupolewie, sporządzonym przez moskiewski MAK, roi się od błędów. W transkrypcji brakuje kluczowych fragmentów rozmów i komend, które powinny padać w kabinie. (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100617&typ=po&id=po01.txt).


Sposób, w jakim powstaje i jest ujawniany materiał dowodowy w coraz większym stopniu utrwala w świadomości pogląd, iż w sprawie powyższej strona rosyjska systematycznie kłamie i manipuluje, a polskie czynniki oficjalne wykazują zadziwiającą słabość. Czy jest to efekt nieudolności, samozakłamania czy woli ukrycia czegoś innego bardziej kompromitującego, nie wiemy. Ale na długo może to odbić się na polsko-rosyjskich relacjach, tak jak wcześniej zostały zatrute przez kłamstwo katyńskie.


Dr Daniel Alain Korona










WIADOMOŚCI KRAJOWE I ZAGRANICZNE






W dniu wyborów (20 czerwca i 4 lipca) pamiętaj by sprawdzić czy kartka do głosowania posiada stosowny stempel komisji wyborczej. Nie pozwól na fałszerstwa.






APEL WS POMOCY DLA POWODZIAN: Stowarzyszenie Polskie Euro 2012 informuje o możliwości dokonaniu wpłat na rzecz powodzian i rekonstrukcji terenów zalanych powodzią na rachunek bankowy: Stowarzyszenie Polskie Euro 2012, ul. Solec 20a/34, 00-410 Warszawa, nr 48 1050 1038 1000 0090 6392 2471 z dopiskiem darowizna na cele statutowe „powódź”. Darowizny te podlegają odliczeniu podatkowemu w wysokości do 6% dochodu w przypadku osób fizycznych i 10% w przypadku osób prawnych. W Przeciwieństwie do SMSów darowizny pieniężne nie podlegają żadnemu VAT. Rozliczenie darowizn Stowarzyszenie opublikuje wraz z rozliczeniem rocznym za rok 2010 na stronie Stowarzyszenia http://www.pe2012.blogspot.com/






BOBRY WINNE! Po fali powodziowej przyszła do Polski fala dziwnych pomysłów, które mają pomóc rozwiązać problem ochrony przeciwpowodziowej w przyszłości. Do najbardziej oryginalnych należy koncepcja odstrzału bobrów i innych mu podobnych, które nie wiedzieć, dlaczego zostały wskazane jako wyłączna przyczyna przeciekających wałów. Ktoś, kto zna biologię tego stwora wie, że bóbr może swoją działalnością wyrządzić pewne szkody w wałach, które zostały zbudowane … zbyt blisko wody. Czyli niewłaściwie. Taki wał zatem czyni większą szkodę niż pożytek. Bóbr lubi wodę i wilgoć i nie będzie baraszkował w wałach zbudowanych prawidłowo – czyli w pewnym należytym oddaleniu od koryta. Ale politycy swoje wiedzą i bobra oskarżają. Myśląc zapewne, że decyzja o jego odstrzale pozwoli rozwiązać wszystkie problemy powodziowe. Prawda, że proste?








CBA-KRACJA: CBA ma teraz zbierać bez kontroli dane o chorobach, przekonaniach politycznych i religijnych oraz preferencjach seksualnych obywateli. „DGP” dotarł do projektu zmian ustawy o CBA. Zmiany przyjął właśnie Komitet Stały Rady Ministrów. Nowa ustawa pomija wyrok Trybunału Konstytucyjnego z czerwca 2009 r., który domagał się doprecyzowania definicji korupcji. Tymczasem z nowelizacji... w ogóle zniknęła definicja korupcji. Zamiast niej pojawiła się możliwość gromadzenia bez zgody sądu, tzw. danych wrażliwych.. "O takich uprawnieniach Mariusz Kamiński za czasów PiS mógł pomarzyć" - komentuje gazeta.








GROTESKOWY INE PAN: Każdy instytut, każdy naukowiec zazwyczaj nie widzi problemu w fakcie powoływania się na danych z jego publikacji naukowej, cytowania je w innych opracowaniach, konferencjach czy wypowiedziach. Jedynym ograniczeniem jest wskazanie źródła. Na internetowej stronie kandydata na prezydenta Prawa i Sprawiedliwości ukazała się informacja, której autorzy, powołując się na niedawno opublikowany raport INE PAN "Gospodarka Polski. Prognozy i Opinie", stwierdzają, że „polska gospodarka rozwijała się najszybciej za rządów PIS”. Otóż faktem jest, iż za czasów PIS gospodarka się rozwijała szybciej niż w okresie wcześniejszym czy późniejszym. Tym bardziej dziwne wydaje się wyjaśnienie z dnia 28 maja opublikowane przez Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN, iż Wyciąganie takiego wniosku z naszego raportu jest nieuprawnione oraz że opinie wypowiadane w tej sprawie nie mogą powoływać się na nasze publikacje.






MILIONY ZA LOGO: Poczta Polska zmienia logo. 35 mln zł mają kosztować nowe mundury, 400 mln - zmiany w urzędach i do tego trzeba pomalować 4,5 tysiąca samochodów i 50 tys. skrzynek. Równocześnie Poczta Polska zwalnia tysiące ludzi i ma ponad 200 milionów złotych strat. Kompletny absurd.






POLSKA POMAGA EURO: Ponad miesiąc temu w ciągu jednej nocy ministrowie finansów krajów Unii Europejskiej zaakceptowali powstanie Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego na sumę 750 mld euro przy czym na kraje strefy euro przypadła kwota 500 mld euro, a 250 mld euro miał dołożyć Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Dość niespodziewanie po powrocie z Brukseli Minister Rostowski poinformował,że do tego mechanizmu zgłosił także Polskę choć nie jesteśmy członkiem strefy euro. Podobną deklarację miała złożyć także Szwecja. A więc z 11 krajów należących do UE, a nie należących do strefy euro 2 z nich mają uczestniczyć w mechanizmie pomocy dla krajów tej strefy. Ta deklaracja Rostowskiego przeszła bez echa, ponieważ minister nie poinformował opinii publicznej, z jakimi konsekwencjami finansowymi będzie ewentualnie wiązało się to uczestnictwo.








MAILE ANTYSERWISOWE: Niektórzy czytelnicy nie mogą się powstrzymać by nas oskarżać o sianie nienawiści (najwyraźniej osoby nie wiedzą, co oznacza to słowo, a posługują się nim jak utarty slogan), zakłamanie (choć nie są w stanie wykazać choćby jednej kłamliwej informacji) i obrzucają nas inwektywami (nawet jeśli wypowiadamy się krytycznie, nikogo nie obrzucamy epitetami, wulgaryzmami itp). Pozwolimy sobie na małą złośliwość i stwierdzamy, że poziom inteligencji tych osób jest na tak niskim poziomie, że żadne ich inwektywy czy twierdzenia nie są w stanie nas obrazić.






NIE WDROŻONA DYREKTYWA: Komisja Europejska zarzuca rządowi Donalda Tuska niewdrożenie dyrektywy przeciwpowodziowej z 2007 roku i postanowiła wszcząć postępowanie w tej sprawie – o czym informuje radio RMF. Dyrektywa ma nakłonić kraje członkowskie UE do większych wysiłków na rzecz zapobiegania powodziom. Nakłada obowiązek określenia, jakie tereny na ich terytorium są zagrożone powodzią. Na podstawie takich "map ryzyka" kraje będą musiały sporządzić plany działań, które mają odzwierciedlać ideę dyrektywy: zapobieganie, przygotowanie, ochrona.






PODWYŻKI WIECZYSTEGO UŻYTKOWANIA: Władze Warszawy zdecydowały o podwyżce opłat wieczystego użytkowania. W szczególności dotknęło to spółdzielców mieszkaniowych na Woli i Śródmieścia. Jak informują przedstawiciele stowarzyszenia spółdzielców mieszkaniowych i zarządców nieruchomości Konfederacja Warszawska, podwyżki przekraczają nawet 1000 %. Tymczasem większość podwyżek w ubiegłym roku w Warszawie, dokonano niezgodnie z przepisami prawa (pisaliśmy o tym już w Serwisie) i można było je korzystając z pomocy Stowarzyszenia Interesu Społecznego skutecznie zakwestionować w Samorządowym Kolegium Odwoławczym.






SOLIDARNOŚĆ POD KAUFLANDEM: Około 70 związkowców wzięło udział 9 czerwca w pikiecie pod supermarketem Kaufland we Wrocławiu. Przedstawiciele „Solidarności” w imieniu pracowników firmy Kaufland zwracali uwagę klientów na trudną sytuację zatrudnionych w tej sieci handlowej. (www.solidarnosc.org.pl)






SPÓR WS. PRYWATYZACJI SZPITALI: Warszawski sąd okręgowy orzekł: Sprostowanie w mediach przez Jarosława Kaczyńskiego nieprawdziwej informacji, jakby Bronisław Komorowski chciał prywatyzacji służby zdrowia. I zakaz dalszego rozpowszechniania przez kandydata PiS tej informacji. A Co dzisiaj sądzi Komorowski na temat prywatyzacji szpitali? Mówi o tym w odpowiedzi na jedno z pytań w ankiecie pn. „Debata Faktu.” (Fakt, 12.06.2010r.). 3.Czy szpitale trzeba sprywatyzować? Nie, nie trzeba. To znaczy powinna być to swobodna decyzja właściciela, czyli samorządu. Życie pokazuje, że szpitalom potrzebne jest lepsze zarządzanie. Żeby się nie zadłużały. Żeby się modernizowały. Żeby dbały o pacjentów. Przykłady pokazują, że prywatyzacja może temu sprzyjać … (http://notatnikmieszczucha.salon24.pl/193298,komorowski-straszy-pozwem-za-prywatyzacje-szpitali). Pan Bronisław Komorowski swoimi działaniami w przypadku kiedy zostanie prezydentem, będzie ściśle współpracował z rządem Donalda Tuska, który to przecież bezsprzecznie zamierza podjąć działania związane z komunalizacją, komercjalizacją, które to w sposób szczególny otwierają drogę do prywatyzacjihttp://travis85.salon24.pl/195062,komorowski-jest-i-bedzie-za-prywatyzacja. Przypomnieć należy również, że PO przegłosowała ustawę o komercjalizacji szpitali i sprzeciwiła się zapisom uniemożliwiającym ich prywatyzację. Ustawę wówczas skutecznie zawetował prezydent Lech Kaczyński. A co do sporu sądowego, jak to ujął jeden z internautów skomentował: nieważne fakty, ważne, kto rozpatruje.






ŚMIERĆ HISTORYKA: W samochodzie na parkingu przed centrum handlowym w Opolu znaleziono ciało znanego historyka dr. Dariusza Ratajczaka. Prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Po nagonce rozpętanej przez "GW" mężczyzna stracił pracę na Uniwersytecie Opolskim. Jego życie rodzinne i zawodowe obróciło się w ruinę. Stracił rodzinę i dom, mieszkał w samochodzie. W 1999 roku dr Ratajczak napisał książkę pt. "Tematy niebezpieczne". W jednym z podrozdziałów przedstawił poglądy historyków z tzw. nurtu rewizjonistów holokaustu, nie opatrując ich żadnym komentarzem. Nie popierał też tych poglądów. Opisał je jako jedną ze szkół historycznych. Mimo to opolska "Gazeta Wyborcza" okrzyknęła Ratajczaka "kłamcą oświęcimskim".








W OBRONIE ZWIĄZKOWCÓW: Region Ziemia Przemyska 11 czerwca zorganizował, pod Fabryką Wagonów w Gniewczynie Łańcuckiej, ogólnopolską akcję protestacyjną. Chodzi o obronę bezprawnie zwolnionych czterech przewodniczących organizacji związkowych działających w tym zakładzie, w tym przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „S” (ponad 300 członków), za zorganizowanie strajku ostrzegawczego (Tygodnik Solidarność)






LISTY DO REDAKCJI




CZY TO PRAWDA?


http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=2091&Itemid=100


http://antydziad.salon24.pl/188973,glowa-zdrajcy


http://www.bibula.com/?p=22539 (Pozdrawiam. Irek)






POMÓŻ PETYCJA PRZECIW GMO


Nowa Komisja Europejska już na pierwszym swoim posiedzeniu zatwierdziła uprawy roślin zmodyfikowanych genetycznie, czym dała jawny dowód, że jest skorumpowana i pod przemożnym wpływem lobby biotechnologicznego. W poprzedniej Komisji projekt nie przechodził przez 12 lat, nowa jest więc ewidentnie składa się z ludzi będących pod wpływem koncernów, które chce wyeliminować wolne uprawy, oraz hodowle (opatentowane także geny świni), oraz zastąpić je wyłącznie licencjonowanymi, opatentowanymi produktami, czyli całkowicie kontrolować żywność w Europie i na świecie. Kto kontroluje żywność kontroluje populację i wówczas nawet rządy danego kraju mają na to niemal zerowy wpływ. Jeśli Ty tez nie chcesz chodzić wkrótce na sznurku ponadnarodowych korporacji, które chcą kontrolować, co jemy, jak żyjemy i co robimy to Ty też coś zrób!. Powstała więc inicjatywa obywatelska wyrażająca sprzeciw owym regulacjom. Potrzeba 1.000.000 podpisów z całej Europy pod wnioskiem o moratorium (wstrzymanie możliwości upraw) do czasu zebrania wystarczająco dużej ilości badań naukowych i doświadczeń, które stwierdzą jaki jest wpływ żywności modyfikowanej genetycznie na ludzi.


Podpisz petycję https://secure.avaaz.org/en/eu_health_and_biodiversity/?fp. Kolejno rubrykach wpisz: imię, nazwisko, e-mail, adres, państwo, narodowość, datę urodzenia, oraz kod pocztowy i kliknij Send. Zebrano już blisko 600.000 podpisów. TWÓJ GŁOS JEST WAŻNY. (Krzysztof)






PROF. STANISZKIS WYSZŁĄ Z TVN24


W niedzielę, 13 czerwca w TVN w "Faktach po Faktach" redaktor prowadzący (Pan Marciniak) pobił wszelkie rekordy braku taktu, złego wychowania i niedopuszczalnej sztuki dziennikarskiej. Zaprosił parę profesorów - socjologów. Wystąpiła Pani Prof. Staniszkis jako zwolenniczka J. Kaczyńskiego i Adwersarz - zwolennik B. Komorowskiego. Ponieważ TVN, w sposób czytelny nie sprzyja PiSowi, układ sił w tej rozmowie był 2:1. Czyli dwóch Panów przeciwko Pani Prof. Staniszkis. Prowadzący dziennikarz niegrzecznie przerywał, nie pozwolił na pełne wyrażenie myśli Pani Prof. Staniszkis. Pani Profesor zawsze mówi zwięźle, jasno i na temat. Używa argumentów przekonywujących i w tym sensie jest trudnym dyskutantem. Ponieważ Jej wypowiedzi dotyczące Jarosława Kaczyńskiego najwyraźniej nie pasowały do koncepcji TVN, dziennikarz prowadzący robił wtręty i celowe zamieszanie spłycające dyskusję. W pewnym momencie nie było wiadomo, o co chodzi...Rodzi się pytanie - po co dziennikarz zaprasza autorytety, skoro później sam mówi najwięcej? Niedopuszczalne zachowanie dziennikarza TVN spowodowało, że Pani Profesor Staniszkis wstała i wyszła. Nie zaliczę tego do sukcesu TVN ! (Jan)






INICJATYWA OBYWATELSKA INSTYTUTÓW PAN


Inicjatywa Obywatelska Instytutów PAN ma charakter środowiskowy, oddolny i niesformalizowany. Wywodzi się z żywych dyskusji w Instytucie Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN we Wrocławiu parę lat temu na temat możliwości poprawy warunków prowadzenia badan i dramatycznie niskich wynagrodzeń, szczególnie młodych badaczy. Motywem i celem naszych działań jest zmiana sytuacji pracowników instytutów PAN. Taką szansę widzieliśmy w reformie nauki. Gdy zobaczyliśmy treść ustawy o PAN i całego pakietu ustaw i rozporządzeń tzw. reformy nauki, także aktualnego teraz projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, stwierdziliśmy, że nie tylko nie sprzyjają one poprawie sytuacji nauki w Polsce, lecz wręcz ją pogarszają. Podjęliśmy desperacką próbę interwencji w ministerstwie, sejmie, senacie apelując do wszystkich instytutów o poparcie. Kiedy rozeszło się to po Polsce, kiedy coraz więcej Koleżanek i Kolegów zgłasza poparcie i chęć współpracy, przyjęliśmy nazwę Inicjatywa Obywatelska Instytutów PAN. Pozostajemy nieformalna grupą, niezależną od jakichkolwiek opcji politycznych. Dobrze byłoby, aby działania nasze zaowocowały jednolita propozycją szybkiej ścieżki legislacyjnej nowelizacji i poprawienia ustaw dot. nauki aktywnie wspieraną przez całe środowisko.


Proszę o przekazywanie tych informacji wszystkim pracownikom naszych instytutów. Tak niedobre ustawy rząd zdołał wprowadzić tylko dlatego, ze środowisko naukowe nie było informowane o ich treści.


Marian Srebrny