27 listopada 2009

Serwis21 z dn. 2009.11.27

AFERA-AHE

Czy minister może wydawać decyzje bez podstaw prawnych? Czy można ignorować i pozostawiać bez odpowiedzi tysiące wniosków administracyjnych? Czy można z dnia na dzień wyrzucić tysiące studentów, na podstawie ministerialnego kaprysu? Najwyraźniej można, świadczy o tym AFERA AHE.

3 lipca 2009 r. Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego w związku z kształceniem bez zezwolenia w punktach rekrutacyjnych AHE wszczęła postępowanie ws. cofnięcia pozwolenia na utworzenie AHE w Łodzi oraz nakazu jej likwidacji. Stosowny komunikat ukazał się na stronach ministerstwa. Kontrole Państwowej Komisji Akredytacyjnej potwierdziły nieprawidłowości i w ich wyniku 1 lipca prezydium PKA wydało ostateczną negatywną ocenę w sprawie oceny jakości kształcenia na kierunku „informatyka”.



LIKWIDACJI „INFORMATYKI” I SPOŁECZNY SPRZECIW

Wtedy właściwie zaczyna się AFERA AHE. 4 sierpnia Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego informuje o zakończeniu postępowania dot. oceny jakości kształcenia na kierunku „Informatyka” i wyznacza 7-dniowy termin do wypowiedzenia się w sprawie zebranego materiału dowodowego. 13 sierpnia przedstawiciele AHE zapoznali się z materiałem dowodowym. O dziwo oprócz uchwał PKA i pisma ministerstwa z 4 sierpnia, w aktach sprawy nie ma żadnych innych dokumentów, a przynajmniej ich nie okazano. Uczelnia wystąpiła o przedłużenie możliwości wypowiedzenia się w sprawie (okres wakacyjny). 17 sierpnia podsekretarz stanu pani minister Grażyna Pawelczyk-Skrzypek przedłuża termin do 24 sierpnia, ale pismo z tym postanowieniem doręcza się AHE dopiero 24 sierpnia, czyli w dniu upływu terminu. 2 września Minister Kudrycka podejmuje decyzje o cofnięciu uprawnień na kierunku „informatyka” (chociaż formalnie żadnego postępowania administracyjnego ws. cofnięcia uprawnień nie wszczęto, skoro nie zostało doręczone zawiadomienie o wszczęciu) i wkrótce pojawia się stosowna informacja na stronach MNiSW. Okazuje się, iż decyzję wydano z rygorem natychmiastowej wykonalności, czyli nie dając szans ponad 3000 studentom na dokończenie roku. Szok na AHE jest tym większy, że władzom uczelni tej decyzji nie doręczono. Następuje mobilizacja władz, studentów i pracowników AHE, odbywają się wiece, a w wyniku akcji Stowarzyszenia Interesu Społecznego do ministerstwa napływają setki, tysiące wniosków studentów i pracowników AHE o dopuszczenie do postępowania administracyjnego.



MINISTERIALNA PRESJA

Narastające protesty spowodowały, iż Minister Kudrycka zgodziła się wreszcie na spotkanie z władzami AHE w dniu 16 września 2009 roku. Przybyłym władzom AHE w tym dniu wręczono decyzję dot. cofnięcia uprawnień na kierunku „informatyka” i zawiadomiono o braku zgody na ośrodki dydaktyczne AHE poza granicami kraju. Co zostało dokładnie powiedziane w gabinecie MNiSW nie wiemy, ale deklarowany optymizm i bardzo łagodna reakcja władz AHE (we wniosku o ponowne rozstrzygnięcie ws. Informatyki nie poruszono kwestii rażącego naruszenia prawa, mimo możliwości skutecznego podważenia decyzji o cofnięciu uprawnień) może potwierdzać tezę o niewypowiedzianym (a może wypowiedzianym?) „szantażu” likwidacyjnym. Czy sugerowano, że w przypadku postawienia się AHE, nastąpi decyzja o cofnięciu pozwolenia i likwidacja uczelni?. W każdym razie - wydanie najpierw decyzji ws. cofnięcia uprawnień na Informatyce (później na Zarządzanie) przy równoległym prowadzeniu postępowania likwidacyjnego wcale nie było przypadkowe, miało na celu pozbawienie AHE możliwości skutecznej obrony.



LIKWIDACJA „ZARZĄDZANIA”

Tymczasem w związku z informacjami o możliwym porozumieniu pomiędzy AHE a MNiSW, Stowarzyszenie Interesu Społecznego - mimo wahań – w dniu 23 września wstrzymało tzw. strajk administracyjny (masowe składanie wniosków przez studentów i pracowników AHE). 2 dni później Ministerstwo informuję uczelnię o zakończeniu postępowania dowodowego ws. cofnięcia lub zawieszenia uprawnień na kierunku „zarządzanie” oraz wyznacza 7–dniowy termin wypowiedzenia. Wprawdzie znów formalnie nie wszczęto postępowania administracyjnego (nie doręczono zawiadomienia o wszczęciu), ale dominowało przeświadczenie o prawdopodobnej decyzji o zawieszeniu kierunku, co pozwoli studentom zakończyć rozpoczęte studia. Ale stało się inaczej - 13 października MNiSW wydało decyzję o cofnięciu uprawnień na kierunku „zarządzanie” z końcem semestru zimowego, nie później niż do 28 lutego 2010 roku.

Choć decyzja była nieprawomocna w związku ze złożeniem wniosku o ponowne rozstrzygnięcie, władze AHE bardzo szybko zadeklarowały zastosowanie się do niej, choć prawnie nie podlegała ona wykonaniu do czasu ponownej decyzji. Tysiące studentów kierunku „zarządzanie” opuszcza AHE i przenosi inne uczelnie, choć w wielu wypadkach wiąże się to z dodatkowymi utrudnieniami i kosztami.



ULTIMATUM

O co w tej sprawie chodzi? Otóż, po pierwsze o wielkie pieniądze z czesnego, które traci AHE na rzecz konkurencyjnych uczelni, po drugie o pokazanie wszechwładzy urzędniczej nad prywatnymi uczelniami. Stąd też dalsze działania i groźby. 4 listopada na stronach MNiSW pojawia się raport z dnia 30.10.2009 r. (zatwierdzony przez ministra) w którym postawiono uczelni ultimatum do dnia 20 listopada br, w terminie którym nakazano usunięcie rzekomych nieprawidłowości (co istotne nakaz zgodnie z prawem o szkolnictwie wyższym dotyczy sytuacji likwidacji). 23 listopada w AHE odbywa się konferencja, na którym władze uczelni przepraszają, informują o programie naprawczym i wymogach ministerialnych oraz proszą o wsparcie dla ratowania AHE. Obecny senator Krupski (PO) obiecuję interwencję. Jednak realizowany program naprawczy, wymuszony przez MNiSW, napotyka na opór części studentów, którzy nie widzą powodów dla których 1/3 zajęć ma odbywać się w Łodzi zamiast w Zamiejscowych Ośrodkach Dydaktycznych. Kolejni studenci odchodzą, a reakcja Akademii nie zawsze okazuje się w tych sprawach właściwa.



URZĘDOWA SPYCHOLOGIA

O ile władze AHE nadal okazują koncyliacyjność, o tyle cierpliwość Stowarzyszenia Interesu Społecznego wyczerpała się. 6 listopada SIS wszczęło postępowanie ws. bezczynności MNiSW ws. wniosku o ponowne rozstrzygnięcie decyzji o cofnięciu uprawnień na kierunku „Informatyka” w związku z upływem terminu ustawowego postępowania. 6 dni później SIS występuje do MNiSW o dopuszczenie do postępowań administracyjnych dot. AHE zgodnie z art.31 kpa. Równolegle Stowarzyszenie składa wniosek do prezesa rady ministrów o podjęcie działań w celu przywrócenia prawa i poszanowania interesu społecznego w postępowaniach administracyjnych dotyczących AHE wskazując na przesłanki art.231 KK. Najwyraźniej jednak afera hazardowa niczego Kancelarię Prezesa Rady Ministrów nie nauczyła, skoro 23 listopada KPRM informuje SIS, że nie ma możliwości działań w sprawie i przekazuje sprawę do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego (zamiast do prokuratury). To tak jakby przekazano podejrzanemu materiał przygotowany przez dziennikarzy śledczych, po to by mógł się odnieść, ewentualnie ukryć dowody przestępstwa a nawet podjąć działania odwetowe. Wprawdzie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia czynu zabronionego określonego w art.231 KK i wniosek o włączenie się do postępowania został złożony przez Stowarzyszenie w prokuraturze generalnej w dniu 6 listopada 2009 roku, ale o tym fakcie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie była powiadomiona.

27 listopada SIS wystąpiło z wnioskiem do Rzecznika Praw Obywatelskich.



CO UCZYNI PROKURATURA

Prokuratura Generalna podjęła jednak działanie, przekazała sprawę do prokuratury apelacyjnej w Warszawie (zarówno w kwestii podejrzenia popełnienia czynu zabronionego jak i włączenia się do postępowania administracyjnego). Postępowanie trwa, ale wiele pytań w sprawie wymaga wyjaśnień i odpowiedzi:

- Dlaczego decyzja ws. cofnięcia uprawnień na kierunku „informatyka” została ogłoszona przed jej formalnym doręczeniem i z jakich powodów uniemożliwiono ponad 3 tys. studentów dokończenie semestru i roku akademickiego?

- Dlaczego MNiSW nie wydaje stosownych postanowień ws. kilku tysięcy wniosków o dopuszczenie do postępowań, chociaż ministerstwo w jednym z pism do AHE zanegował przymiot strony tych osób? Czemu nie mogą się o tym dowiedzieć wnioskodawcy, studenci i pracownicy AHE?

- Czy władze AHE były poddawane swoistemu „szantażowi likwidacyjnemu” przez MNiSW, w wyniku którego prawa AHE obrony swych racji w postępowaniu administracyjnym zostały naruszone?

Pytań będzie o wiele więcej, AFERA AHE jest bowiem świadectwem głębokich patologii w administracji państwowej na szczeblu centralnym.





W SPRAWACH BYŁYCH TERENÓW WOJSKOWYCH

ORGANIZACJE SPOŁECZNE NIEPOŻĄDANE


18 listopada br. Naczelny Sąd Administracyjny odrzucił wniosek Stowarzyszenia Interesu Społecznego o dopuszczenie do postępowania sądowego w sprawie ze skargi kasacyjnej dotyczącej wyroku WSA w Warszawie z dnia 7 lipca 2009 r. sygn. akt IV SA/Wa673/09 w sprawie ze skargi na uchwałę rady gminy Stare Babice z dnia 25 maja 2000r . nr XX/232/2000 w przedmiocie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Właściciel działki zaskarżył plan miejscowy, w którym oznaczono jako tereny leśne działkę, na której znajdowały się bunkry i inne zabudowania po wojskach rakietowych. W momencie powstania planu, działka należała jeszcze do wojska i w celu ukrycia faktu przeznaczenia wojskowego oznaczono ją, zatem w planie miejscowym jako teren leśny. Po kilku latach działkę sprzedano, ale właścicielowi nieruchomości władze gminy Stare Babice uniemożliwiają swobodne dysponowanie i zagospodarowanie działki na cele mieszkaniowe. Stowarzyszenie Interesu Społecznego wystąpiło w tej sprawie o dopuszczenie do postępowania kasacyjnego przed NSA, ale spotkało się ono z odmową Sądu. Zdaniem NSA „mając na uwadze szeroko sformułowany zakres celów Stowarzyszenia i przedmiot postępowania w sprawie, brak jest dostatecznych przesłanek by można było uznać, że udział Stowarzyszenia dotyczy zakresu jej statutowej działalności”. Przypomnijmy, że zgodnie ze statutem, celem Stowarzyszenia jest ochrona interesu społecznego w sprawach ochrony i kształtowania środowiska (a czy tego nie dotyczy plan zagospodarowania przestrzennego) oraz praw i swobód obywatelskich (Czy prawo do swobodnego dysponowania swoją nieruchomością nie należy do praw obywateli?). I kolejny kwiatek: okazuje się, iż orzeczenie nie podlega zaskarżeniu, mimo konstytucyjnego zapisu o 2-instancyjnym postępowaniu. Postanowienie wydała sędzia Joanna Banasiewicz.



W SKRÓCIE



CENZURA III RP: Dostęp do Internetu, ma być w Polsce limitowany. Przy okazji zdelegalizowania e-hazardu, rząd chce stworzyć czarną listę domen, które będą musieli blokować dostawcy Internetu. Rząd chce dopisać nowy artykuł do prawa telekomunikacyjnego, nazywany roboczo artykułem 170a. Według niego, wszyscy dostawcy internetu mieliby obowiązek blokować strony z niebezpieczną zawartością. Czarną listą stron, zarządzałby Urząd Komunikacji Elektronicznej. Konkretne adresy do ocenzurowania, będą wskazywać UKE, policja, służby specjalne i Ministerstwo Finansów. Po tym krótkim wprowadzeniu, choćby nie wiem jak być wstrzemięźliwym w słowach, konkluzja nasuwa się tylko jedna: Mamy, albo w niedługim czasie będziemy mieli to, co przerabialiśmy jakiś czas temu w czasach PRL-u. Będziemy mieli legalną …. CENZURĘ III RP! (http://piotrkalinowski.blog.onet.pl)



KOSZTY WPROWADZENIE EURO: Jak podała Rzeczpospolita 22,7 mld zł może wynieść koszt zmiany waluty poniesiony przez NBP, administrację państwową, firmy i sektor finansowy. Przypomnijmy całkiem niedawno rząd chciał wprowadzić nas do korytarza ERM2 w celu wprowadzenia wspólnej waluty, czyli wyrzucenia w błoto aż 22,7 mld zł (i to w okresie poważnych braków finansowych w służbie zdrowia i wzrastającego bezrobocia).



SĄD ZROBIŁ Z DZIECKA SIEROTĘ: Dramatyczna historia pani Katarzyny Druzickiej z podwarszawskich Starych Babic. Zdesperowana kobieta od dziewięciu lat bezskutecznie zabiega o odzyskanie córki. Sąd Rejonowy w Pruszkowie odebrał matce dziecko, gdy miało trzy lata. Powód? Brak mieszkania. Matce sekundują siostry franciszkanki prowadzące dom dziecka, w którym mieszka Natalka. Dziewczynka jest bardzo silnie związana z matką i rozpacza przy każdym rozstaniu.

(http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20091127&typ=po&id=po01.txt)

22 listopada 2009

Serwis21 z dn. 2009.11.22

http://serwis21.blogspot.com, http://www.serwis21.salon24.pl

E-mail: serwis21@gmail.com

serwis biznesowy: http://serwis21-biznes.blogspot.com

serwis ahe:http://serwis21-ahe.blogspot.com

------------------------------------------------------



NIEWŁAŚCIWA TARYFIKACJA EMERYTALNA

W sporach dotyczących wysokości rent i emerytur, obywatele często są bezradni wobec niesprawiedliwości. Oto jeden z przykładów. Pan Bogusław Berliński zaskarżył decyzję Wojskowego Biura Emerytalnego w Lublinie do sądu powszechnego, w związku z zaniżeniem wysokości emerytury.

Sąd w pierwszej instancji potwierdził, iż Wojskowe Biuro Emerytalne w Lublinie bezspornie i niezaprzeczalnie popełniło błąd w postaci przyjęcia niewłaściwej taryfikacji i nie wypłaciło wyrównania z tytułu poniesionej szkody. Wyrokiem z dnia 17.11.2008 (sygn. akt: XIV U 1506/08) Sąd Okręgowy w Warszawie zmienił zatem zaskarżoną decyzję w ten sposób, ze przyznał prawo do emerytury wyliczonej na właściwą od dnia 1.04.2005 z ustawowymi odsetkami, natomiast w pozostałej części (czyli za poprzednie 11 lat) oddalił odwołanie.

Od ww. wyroku apelację wniósł pełnomocnik powoda, który stwierdził, iż wyrok jest niesłuszny i krzywdzący. W niniejszej sprawie miało bowiem zastosowanie art.34 ust.1 ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym żołnierzy zawodowych i ich rodzin. Zgodnie z treścią wskazanego artykułu: 'jeżeli wskutek niewykonania lub nienależytego wykonania przez organ podległemu MON obowiązków wynikających z ustawy, osoba uprawniona do świadczeń poniosła szkodę, to organ ten jest obowiązany do jej naprawienia stosownie do przepisów prawa cywilnego. Jak ustalił sad w pierwszej instancji Wojskowe Biuro Emerytalne w Lublinie bezspornie i niezaprzeczalnie popełniło błąd w postaci przyjęcia niewłaściwej taryfikacji i nie wypłaciło wyrównania z tego tytułu, a wskazany przepis nie zawiera ograniczeń ani co do czasu ani kwoty, zatem odwołanie Bogusława Berlińskiego powinno zostać uwzględnione w całości. Bezspornym jest zdaniem pełnomocnika, że wyrównanie nieprawidłowego naliczonego świadczenia powinno nastąpić za okres 14 lat, tj. dnia popełnia błędu tj. zaniżenia emerytury.

Sąd apelacyjny jednak apelację oddalił, pomimo że przyznał fakt ewidentnego błędu w taryfikacji emerytury przez WBE w Lublinie (z tym że za błędy organu odpowiada WBE w którym obecnie są akta, czyli WBE w Warszawie). Sąd apelacyjny nie uznał jednak konieczności wyrównania za cały okres nieprawidłowego naliczenia świadczenia. Warto przypomnieć iż, zgodnie z prawem roszczenia ws. świadczeń okresowych przedawniają się po 3 latach. A zatem mimo stwierdzonej nieprawidłowości, obywatel nie ma możliwości uzyskania pełnego zadośćuczynienia.

Panu Bogusławowi pozostała procedura kasacyjna i skarga konstytucyjna. Z tych możliwości jednak nie może skorzystać, ze względu na koszty przekraczające jego możliwości finansowe (1500 zł dla adwokata). Zgodnie z prawem wniosek kasacyjny/skarga konstytucyjna nie może być sporządzona przez samego powoda, tylko przez adwokata lub radcę prawnego. A i tak 90% wniosków kasacyjnych Sąd Najwyższy odrzuca a priori praktycznie bez właściwego rozpatrzenia. Trybunał Konstytucyjny zaś nie jest zobowiązany żadnym terminem przy rozpatrywaniu skarg konstytucyjnych. Czy tak ma wyglądać demokratyczne państwo prawne?



WIADOMOŚCI W SKRÓCIE



ABSURD WYCOFANY: W założeniach nowelizacja kodeksu wykroczeń miała doprowadzić do wprowadzenia niezwykle nieproporcjonalnych kar za handel w miejscu niedozwolonym, polegających m.in. na konfiskacie własności sprzedawcy łamiącego prawo… projekt – nie dość, że został zarekomendowany do odrzucenia w pierwszym czytaniu – został wycofany już 5 listopada przez samych autorów. Życie tego nieudanego płodu umysłów naszych wspaniałych posłów było więc wyjątkowo krótkie – rozpoczęło się 27 lipca tego roku, kiedy to ten znakomity twór absurdu wpłynął do Ministerstwa Sprawiedliwości …

(http://mricek.salon24.pl/138899,komisja-nieprzyjaznego-panstwa)



NORMALNA PROCEDURA CZY INWIGILACJA W SIECI? … „Interesuje się pani polityką?” - to pierwsze pytanie, które na przesłuchaniu usłyszała internautka posługująca się nickiem Rewers10. Jest jedną z osób, które w sieci krytykowały prezydenta Szczecina Piotra Krzystka (PO). Po jego zawiadomieniu prokuratura zaczęła ustalać numery ich komputerów (IP). Jak dowiedziała się "Rz", śledczy mają już dane 30 osób. Komentarze o prezydencie pojawiły się wiosną w związku z finałem tzw. afery mieszkaniowej, w którą Krzystek był uwikłany (wyrok sądowy zmusił go do oddania 170-metrowego mieszkania komunalnego, które w 2000 r. bezprawnie otrzymał, a potem za grosze wykupił na własność). (pełny tekst: qw1990,

http://wszolek.salon24.pl/139522,normalna-procedura-czy-inwigilacja-w-sieci



ANTYZWIĄZKOWE REPRESJE: Platforma Obywatelska nie ukrywa swego antyzwiązkowego nastawienia. Stąd też nie należy dziwić się, że nasilają się antyzwiązkowe represje. Np. Zwolniono przewodniczącą „S” w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Szczytnie. Organizacja zakładowa powstała we wrześniu, zapisało się do niej kilkanaście osób. Członkowie „S” zaczęli dostawać nagany i upomnienia. Ich praca zaczęła być drobiazgowo badana przez dyrektor MOPS. Tuż przed 11 listopada dyscyplinarki wręczono dwóm działaczkom komisji zakładowej, w tym przewodniczącej. (Tygodnik Solidarność). Z kolei kierownictwo firmy Officina Labor Sp. Z o.o. Zakład w Rzgowie zwolniło ośmiu pracowników, członków NSZZ "Solidarność", w tym cały zarząd nowo powstałej zakładowej organizacji związkowej wraz z przewodniczącym. W Sandem Manufacturing Poland w Polkowicach zwolniono Ewelinę Zarembę – przewodniczącą Komisji Zakładowej „S” (za Serwis Informacyjny Solidarności).



GIEŁDA BEZ POWODZENIA: Tylko jeden chętny do roli inwestora strategicznego Giełdy Papierów Wartościowych, nikłe zainteresowanie akcjami wśród członków giełdy, bojkot oferty ze strony domów maklerskich - to tylko część problemów związanych z prywatyzacją warszawskiej giełdy. Do tego dochodzi śledztwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawie działania na szkodę GPW przez osoby odpowiedzialne za jej prywatyzację oraz pozostająca w zawieszeniu, prawnie nierozstrzygnięta kwestia wypłaty dywidendy za kilka lat wstecz bez podstawy prawnej. Mimo to minister skarbu Aleksander Grad nie odpuszcza i brnie dalej (Nasz Dziennik)



HAZARDOWY BUBEL: W ekspresowym tempie PO-PSL uchwaliła w parlamencie ustawę hazardową, która w opinii ekspertów legislacyjnych jest niekonstytucyjnym bublem. Ważniejsze problemy od hazardu, choćby przeciwdziałanie alkoholizmowi, narkotykom, nałogowi tytoniowemu, sprawy rodzin zastępczych, zabezpieczenia społeczeństwa przed skutkami epidemii grypy itd. nie mogą natomiast doczekać się żadnego przyspieszenia ani poważnego potraktowania w rządzie i w parlamencie. Przypomnijmy, iż w Sejmie przegłosowano już ponad 400 ustaw w większości bubli prawnych, a skutecznie zawetowanych zostało zaledwie 12. To ma być obstrukcja? Jeśli zatem można czynić zarzut prezydentowi Kaczyńskiemu, to raczej niewetowanie ustaw – bubli prawnych (dak).



KOALICJA: Jerzy Szmajdziński z SLD zadeklarował, że … poparcie projektów PO przez SLD może odbudować społeczne poparcie dla lewicy. – Nie będzie też strachu, że PiS powróci do władzy - podkreślił. Czy wspomniane partie mają w planach scementować postkomunistyczny porządek? … (niepoprawni.pl, http://kcmatrix.salon24.pl/139358,koalicja-po-psl-sld-staje-sie-faktem).



KOPACZ ZA BRAK SZCZEPIONKI DO SĄDU: Ignorancję, opieszałość i narażanie życia zarzuca polskiemu rządowi i minister zdrowia Ewie Kopacz żona 48-letniego mężczyzny zmarłego w poniedziałek w Łodzi z powodu zarażenia wirusem A/H1N1. Kobieta zapowiada skierowanie sprawy na drogę sądową. ...Mój mąż był zdrowym człowiekiem i nie miał żadnych problemów poza niewielkim nadciśnieniem. Sekcja zwłok wykazała, że powodem jego śmierci było zapalenie płuc wywołane wirusem A/H1N1 - powiedziała nam wdowa po zmarłym Marzena Buczyńska. Jej zdaniem, nie doszłoby do tej tragedii, gdyby nie postawa rządu i resortu zdrowia, które zamiast działać na rzecz pacjentów i zakupić jak inne kraje szczepionkę przeciw świńskiej grypie, zlekceważyły problem, udając, że nie istnieje. - Będę skarżyła rząd i minister Ewę Kopacz za ignorancję, za opieszałość, za to, że śmiała się ludziom w oczy, mówiąc, że nie ma zagrożenia, również za to, że uśpiła czujność lekarzy - zapowiada Marzena Buczyńska. - Nie chcę, by inni ludzie przeżywali to, co my, by cierpieli z powodu śmierci ojców czy mężów - dodaje. (Mariusz Kamieniecki, Nasz Dziennik)



POSELSKI APARTHEID: Gdy zwykli Polacy muszą jeździć w korytarzach brudnych wagonów, upchnięci jak sardynki w puszce, posłowie będą wygodnie jeździć w specjalnych przedziałach "Tylko dla parlamentarzystów". Bo PKP – zgodnie z nowym rozporządzeniem ministra infrastruktury (PO) - ma obowiązek, w każdym pociągu, zarezerwować 6 miejsc dla wybrańców narodu. Przedziału nie wolno będzie udostępnić, nawet jeśli żaden poseł do wagonu nie wsiądzie (za Dziennik Gazeta Prawna)



PROKURATURA WS. MNiSW: Prokuratura Krajowa podjęła działania w związku z wnioskiem z dn. 6.11.2009 r. Stowarzyszenia Interesu Społecznego dotyczący nieprawidłowości w postępowaniach administracyjnych prowadzonych przez MNiSW dotyczących AHE w Łodzi. Zgodnie z pismem z dn. 16.11.2009 r. Biuro Postępowania Przygotowawczego ma zająć się rozpatrzeniem części stanowiącej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, zaś Prokuratura Apelacyjna w Warszawie otrzymała nakaz rozpatrzenia kwestii udziału prokuratury w toczących się postępowaniach. Prokuratura zatem zbada kwestię ewentualnych nieprawidłowości w prowadzonych postępowaniach administracyjnych, co odnotować należy z zadowoleniem.



HISTORIA: Sprawa zdejmowania krzyży w szkołach

Już pod koniec 1983 roku władze rozpoczęły akcję usuwania ze szkół zawieszonych tam w okresie Solidarności krzyży. Był to jeden z elementów wzmożonej walki z Kościołem, odbierany jednak powszechnie jako ograniczenie znajdującego się nawet w konstytucji PRL prawa do swobody sumienia i wyznania, i śledzony w kraju z zapartym tchem, szczególnie, że „wojny krzyżowe” władze PRL prowadziły już dwukrotnie – w czasach stalinowskich oraz w 1958 roku, w szkołach, szpitalach i urzędach państwowych. Dyrektorzy szkół otrzymali w tej sprawie surowe instrukcje od władz oświatowych. W okręgu warszawskim wsławiła się sprawa szkoły w Miętnem.

11 grudnia 1983 dyrektor Zespołu Szkół Rolniczych w Miętnem k/Garwolina, Domański, nakazał usunąć krzyże ze szkoły. Spowodowało to protesty i manifestacje uczniów. W styczniu 1984 przedstawiciel władz wojewódzkich (Siedlce) potwierdził, że w szkole krzyży nie będzie. 10 stycznia władze zagroziły zawieszeniem szkoły. Manifestacje uczniowskie nasiliły się, włączyli się do nich mieszkańcy Garwolina i okolic oraz duchowieństwo. 1 lutego 1984 duchowieństwo dekanatu garwolińskiego wystosowało list z protestem do Jaruzelskiego (jako premiera). Po feriach rodzice uczniów zawiesili w klasach krzyże, usunięte stamtąd przez dyrekcję szkoły; przez miesiąc zawieszano je i zdejmowano. 6 marca kilkuset uczniów rozpoczęło strajk okupacyjny szkoły, brutalnie rozbity następnego dnia przez ZOMO. Rozpoczęły się akcje solidarnościowe w całej Polsce – Tomaszów Maz., Lublin, Toruń. Warszawscy licealiści wystosowali protest, pod którym podpisało się 700 osób. Rzecznik rządu, Jerzy Urban, zapowiedział, że w szkołach nie będzie krzyży …

Dyrekcja szkoły w Miętnem zażądała 25 marca podpisywania przez uczniów deklaracji, że nie będą uczestniczyć w akcjach na rzecz wieszania krzyży; kto nie podpisał, nie wpuszczano go do szkoły. Z 700 uczniów deklarację podpisało 60, głównie dzieci funkcjonariuszy partyjnych, wojskowych i MO. MOiW wydało szkołom siedleckim zakaz przyjmowania uczniów, pozbawionych prawa udziału w lekcjach. Ostatecznie władze utrzymały zakaz wieszania krzyży w klasach, zezwoliły natomiast na wieszanie ich w bibliotece szkolnej, w świetlicy i internacie.

Sprawa Miętnego doprowadziła do ponownej weryfikacji nauczycieli, tym razem pod kątem ich przekonań religijnych; w całej Polsce dyrektorzy szukali „ostentacyjnie wierzących”. W listopadzie 1984 roku odbyła się seria szkoleń w komitetach dzielnicowych POP PZPR na temat „procesu umacniania ateizmu w szkołach.” W grudniu 1984 roku strajk w obronie krzyża ogłosiła młodzież szkolna we Włoszczowej. W rok później podziemna prasa nauczycielska informowała o masowych akcjach usuwania krzyży w całej Polsce i represjach wobec protestujących nauczycieli i uczniów …

(pełny tekst: Teresa Bochwic, http://wykluczeni.salon24.pl/139038,jak-komuna-walczyla-z-krzyzem-w-szkole)

15 listopada 2009

Serwis21 z dn. 2009.11.15

http://serwis21.blogspot.com, E-mail: serwis21@gmail.com

---------------------------------------------------------------

ONET.PL PRZECIW SERWISowi21

Onet.pl wystąpił do Gmail.com o podjęcie działań przeciw Serwisowi. Oskarża się nas o wysyłanie spamu z adresu serwis21@gmail.com do pracowników i klientów Onet.pl, o naruszenie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Który przepis prawny naruszamy - nie podano? Sprawdziliśmy, ustawa zakazuje rozsyłania niezamawianych informacji handlowych, a takowych nie wysyłamy.

Trudno też nazwać fakt wysyłania Serwisu do nowych potencjalnych odbiorców jako spam, skoro odbiorcy ci wcześniej upublicznili swoje adresy mailowe (są powszechnie dostępne w internecie na stronach instytucji, portali itd.). Skoro upublicznili, to zrezygnowali z prywatności, a tym samym zgodzili się na otrzymywanie maili (w przeciwnym wypadku, po co upubliczniać mail?). Każdemu stworzyliśmy możliwość wyrażenia sprzeciwu, który jest uwzględniamy, a trudności wynikają jedynie z tego, że często z korzystania z tzw. przekierunkowań mailowych, przez co ustalenie prawidłowego adresu do wykreślenia może potrwać dłużej.

Onet.pl powiadomił nas, iż zablokuje wysyłki serwisu na pocztę tego portalu. Dlaczego Onet.pl wystąpił przeciw Serwisowi. Odpowiedź jest oczywista, ze względów politycznych. Najwyraźniej rządzącym politykom nie spodobały się nasze działania. W rzeczywistości ONET.PL może nieco utrudnić działalność Serwisu, ale nie jest w stanie nas powstrzymać.





FAŁSZOWANE MASŁO

Na półkach sklepowych jest kilkanaście rodzajów masła w opakowaniach 170, 200, 375 gramowych itd. Jednak jeżeli przyjrzeć się uważnie, tzn. czytając etykiety opakowań, okazuje się, iż faktycznie nie kupujemy masła, ale tzw. mixy czyli mieszanki tłuszczów zwierzęcych i mlecznych, z dodatkiem oleju. Produkty te są na ladzie, gdzie formalnie jest masło, a często na opakowaniach używa się również apelację masło, masło ekstra czy masło śmietankowe. Tymczasem są to mixy najczęściej z przewagą tłuszczu roślinnego, a nie mlecznego. Ostatnio na niektórych towarach nie umieszcza się nawet składu, a jedynie zaznacza się ogólną zawartość tłuszczu np. 82%. Ile jest tłuszczu pochodzenia roślinnego, a ile mlecznego – często nie dowiemy się.

Pod względem oznaczenia towarów jest obecnie gorzej niż za socjalizmu (z tym że wtedy można było nie dostać masła w sklepie), kiedy były 2 różne rodzaje masła: roślinne i śmietankowe (czyli z krowiego mleka). Teraz pod jedną nazwą sprzedaje się towary o różnej zawartości i składzie tłuszczowym, i wmawia się klientom poprzez umiejscowienia na ladzie, opakowanie i nazwę, że kupujemy wciąż masło. Nie można się nawet sugerować ceną (wyższą), albowiem także wśród droższego „masła” zdarzają się mixy o przeważającym składzie tłuszczu roślinnego. Mamy do czynienia z jawnym oszustwem.

Co na to Unia Europejska i polskie władze? Nic gdyż manipulowanie zawartością masła w maśle odbywa się za wiedzą i zgodą władz. Konsumentowi pozostaje zatem tylko czytać etykiety i dokonywać właściwego wyboru.





WIADOMOŚCI W SKRÓCIE



KUDRYCKA SIĘ BAWI ZA NASZE: Aż 43 tysiące złotych kosztowała podróż minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej (53 l.) do Brazylii. Resort twierdzi, że pojechała tam rozmawiać o zwiększeniu wymiany studenckiej między Brazylią i Polską. Problem w tym, że trudno mówić o zwiększaniu wymiany, skoro na uczelniach w Brazylii… nie ma w ogóle studentów z Polski… Kudrycka spędziła w Brazylii pięć dni. W Rio de Janeiro do jej dyspozycji był luksusowy, pięciogwiazdkowy hotel Pestana Rio Atlantica. Warunki do wypoczynku urzędniczka miała wprost idealne! Pokoje z widokami na błękitne fale oceanu, duży odkryty basen, siłownia, sauna i gabinet masażu. I dwa kroki do najsłynniejszej plaży w Rio - Copacabany (Super-Expres).



SIS WS. AHE: 12 listopada br. Stowarzyszenie Interesu Społecznego złożyło wniosek do Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego o dopuszczenie do postępowań administracyjnych ws. AHE oraz złożyło wniosek do prezesa rady ministrów o przywrócenie stanu zgodnego z prawem w postępowaniach dot. AHE, załączając przy tym materiał świadczący o podejrzeniu popełnienia czynu art.231 KK przez MNiSW. Także samorząd studentów AHE wystąpił do MNiSW o dopuszczenie do postępowań administracyjnych dot. uczelni.



UNIJNE MARNOTRACTWO: Europejski Trybunał Obrachunkowy nie zaakceptował wykonania unijnego budżetu z powodu marnotrawstwa pieniędzy. Jakby tego było mało decyzję taką ów trybunał podjął już 15 raz z rzędu ciągle z tego samego powodu. Unijni urzędnicy tłumaczą się, że nie da się uniknąć błędów zarządzając tak ogromnym budżetem. Ciekawe czy tak chętnie popełnialiby błędy, gdyby dotyczyły one ich prywatnych pieniędzy? (Paweł Lesiak, pełny tekst http://lesiu1982.salon24.pl/138175,unijne-marnotrawstwo)



WOLNO PODSŁUCHIWAĆ: Prokuratura Okręgowa w Poznaniu odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie podsłuchiwania dziennikarza Cezarego Gmyza i mecenasa Romana Giertycha. Rzecznik poznańskiej prokuratury Magdalena Mazur-Prus tłumaczyła, że śledczy nie dopatrzyli się znamion czynu zabronionego. Nie doszło według prokuratury, do złamania zasady ochrony tajemnicy adwokackiej. Stenogramy z podsłuchów telefonicznych Sumlińskiego sporządzone przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego zostały przekazane prokuraturze. Jednak ta, niezgodnie z przepisami, nie zniszczyła ich. (Nasz Dziennik)



WYGRANA ZWIĄZKOWCA: Z końcem sierpnia Marcin Stróżyński stracił pracę w Grodziskim Przedsiębiorstwie Komunalnym. Firma nie przedłużyła z nim umowy tłumacząc to kłopotami finansowymi. Prawdziwy powód była kara za to, że Marcin zorganizował pracowników w związek zawodowy "Solidarność". Dlatego 31 sierpnia - związkowcy z całej Wielkopolski przyjechali do Grodziska Wlkp., aby podczas pikiety przed Urzędem Miasta (które jest w 100% właścicielem przedsiębiorstwa) żądać przywrócenia kolegi do pracy … Z inicjatywy burmistrza - doszło do rozmowy, podczas której udało się wypracować kompromis. W listopadzie M. Stróżyński wraca do pracy (Serwis Informacyjny Solidarności)



Listy i nadsyłane artykuły:

NA ILE POLSKA JEST NIEPODLEGŁA?

Dziewięćdziesiąta pierwsza rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę skłania do refleksji. Zwłaszcza, że wielu w tym media, stara się porównać dwudziestolecie międzywojnia do dwudziestolecia, z jakim mamy do czynienia w Polsce po 1989. Tymczasem, podstawowa różnica miedzy II a III Rzeczpospolitą, wynika z poczucia dumy wolnego narodu, dążącego do upodmiotowienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej. Takiego mocarstwowego myślenia, tak bardzo brakuje nam dzisiaj, kiedy zmuszeni jesteśmy szukać miejsca dla siebie tam, gdzie wskazują je nam silniejsi.

Przypomnijmy zatem, w II Rzeczpospolitej byli różni politycy, zdarzały się też skandale, a nawet korupcja. Dominującym był jednak wzór poświęcenia dla Ojczyzny i wierności imponderabiliom, który emanował z takich postaci, jak m.in.: Józef Piłsudski, Ignacy Paderewski, Roman Dmowski, Władysław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski. Można się było nie zgadzać z takim czy innym rozumieniem interesu państwa, ale nie można im było zarzucić prywaty.



Niepodległa

Marszałek Piłsudski uważał, że nieważne, z kim się mówi, ważne, by w rozmowach z przedstawicielami innych państw występować jak równy z równym, bo tylko w ten sposób można bronić polskiego interesu narodowego. To poczucie dumy i wartości w II Rzeczpospolitej było głęboko wpojone, stąd brały się wzorce wychowawcze, przekładane na system edukacji, jakże różnej od tej obecnej. Nie sposób pominąć także sukcesów gospodarczych: silna i stabilna waluta, nowoczesna myśl naukowa i techniczna, rozwój własnego przemysłu, powstał m.in. Centralny Okręg Przemysłowy, magistrala węglowa uniezależniająca nas od Niemiec oraz port w Gdyni. A co zbudowaliśmy o własnych siłach przez ostatnie 20 lat?

II Rzeczpospolita powstała w skrajnie gorszych warunkach niż III RP, jej granice Polacy zmuszeni byli wywalczyć sobie sami. Warto sobie uświadomić, że ziemie polskie gospodarczo były bardziej zniszczone po I niż po II wojnie światowej. Wreszcie, musiano te ziemie gospodarczo, infrastrukturalnie i administracyjnie zjednoczyć po trzech systemach zaborczych. Jednak dochód narodowy na głowę był w latach trzydziestych wyższy niż w Hiszpanii, Portugalii czy krajach bałtyckich. To, że dzisiaj nikt – przynajmniej oficjalnie i przynajmniej na razie nie kwestionuje prawa Polaków do własnego państwa, że nie jest to państwo małe, ale średniej wielkości kraj w Europie, jest największym i trwałym osiągnięciem tamtego pokolenia.



Post-PRL

Tymczasem III Rzeczpospolita to jedynie, nieudolnie reformowana od środka, Polska Rzeczpospolita Ludowa. Rodziła się przecież w wyniku koncesjonowanych, zupełnie niedemokratycznych wyborów. Powstały w ten sposób twór państwowy nie miał nic wspólnego z ideałami niepodległościowymi kilku pokoleń Polaków pragnących przywrócenia II RP. Umożliwił za to uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej, przywrócił również realny wpływ na władzę: renegatom, agentom i postkomunistom przefarbowanym w socjaldemokrację.



Czy Polska wybiła się na niepodległość po czerwcowych wyborach 1989 roku?

Czy państwo działające w oparciu o konstytuantę pisaną pod dyktando okupanta, w którym 60 proc miejsc w Sejmie było z nadania komuny - a nie z wyboru, w którym prezydentem zostaje agent sowiecki - odpowiedzialny za śmierć wielu milionów swoich rodaków, mogło być niepodległe? Czy premier rządu pozwalający na niszczenie teczek z archiwów Sb-eckich, który wysyłał brygady antyterrorystyczne przeciwko patriotycznej młodzieży w obronie PZPR, był premierem niepodległego państwa? Wreszcie czy w normalnym, wolnym kraju pozwala się na rozkradanie majątku wypracowywanego przez pokolenia?

Odpowiedź jest oczywista – Polska po 1989 roku była mniej niepodległa od Królestwa Kongresowego (1815-1830). W tamtej Polsce, poza stwarzaniem pozorów, władza utożsamiana z premierem Mazowieckim, a potem także z prezydentem Wałęsą, miała mentalność lokaja, na dowód wystarczy sobie przypomnieć, choćby czas kryzysu związany z puczem Janajewa, kiedy to słano wiernopoddańcze depesze z Warszawy do Moskwy. Tymczasem, rozpadał się Związek Radziecki, kraje bałtyckie z marszu przywracały swój przedwojenny ustrój, Niemcy się jednoczyły, Czechy przeprowadziły uwłaszczenie. Polska pozostawała w tyle.



Wybijanie się na niepodległość

Przypomnijmy, Polska na niepodległość zaczęła się wybijać dopiero w wyniku przeprowadzenia pierwszych wolnych wyborów parlamentarnych, w wyniku których, w pełni demokratycznie wyłoniony Sejm - powołał rząd Jana Olszewskiego. To właśnie ten rząd podjął wtedy, próbę zbudowania pierwszego po 1939., w pełni suwerennego, sprawiedliwego i sprawnego państwa. To właśnie rząd Jana Olszewskiego w wymiarze politycznym - próbował przeprowadzić dekomunizację, lustrację oraz oczyszczenie struktur państwa z aparatu bezpieczeństwa. W wymiarze gospodarczym starał się przeprowadzić reprywatyzację, wdrożyć w życie idee powszechnego uwłaszczenia. Niestety, rząd ten napotkał zmasowany opór wszystkich tych, którzy wierni ustaleniom z Magdalenki, postanowili nadal państwo i majątek narodowy traktować jako swoje, przekazane im na użytek żerowisko. Przypomnijmy, dokonano wtedy swoistego zamachu stanu, a już wkrótce postkomuniści (nie licząc krótkiej przerwy na rządy AWS-UW), przywrócili w Polsce swoje niepodzielne wpływy.

Była jeszcze, co prawda próba utworzenia IV RP. Polskie społeczeństwo, zszokowane, oburzone aferami, w tym najgłośniejszą z nich – aferą Rywina, przejrzało na oczy i podjęło decyzję o przeprowadzeniu radykalnych zmian. Większość głosów podczas wyborów w 2005 roku padło na ugrupowania, które w ten czy inny sposób kwestionowały istniejący porządek. Niestety, wtedy znowu górę wzięła małostkowość naszych dzisiejszych polityków, niezdolnych do stworzenia trwałej i większościowej koalicji, mogącej dokonać zmian w konstytucji, by radykalnie przemodelować nasz ustrój i kraj.

Polecam również krótką retrospekcję filmową poświęconą niepodległości, patrz tutaj. http://www.youtube.com/watch?v=GN44XaRPvXs



Mariusz A. Roman (http://mariuszromangdy.blogspot.com/)

8 listopada 2009

Serwis21 z dn. 2009.11.08

KOMPROMITACJA MNISW

Czy profesor prawa administracyjnego, sprawujący funkcję ministra, może nie znać zasad wszczęcia postępowania administracyjnego? Czy można zmusić do przeniesienia z jednej uczelni na drugą, kilka tysięcy studentów, bez żadnej podstawy prawnej? Niestety okazuje się, że tak.

W dniu 2 września Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego wydał decyzję o cofnięciu na uprawnień na kierunku „informatyka” na AHE w Łodzi. 13 października identyczną decyzję wydano w sprawie kierunku „zarządzanie”. Jednak jak wynika z pisma Stowarzyszenia Interesu Społecznego do prokuratora generalnego z dnia 6.11.2009 r. ww. decyzje wydano bez podstawy prawnej, albowiem nigdy formalnie nie zostało wszczęte postępowanie ws. cofnięcia uprawnień na tych kierunkach (nie doręczono stosownych zawiadomień ani uczelni ani założycielowi), co w świetle orzecznictwa, prawa i doktryny oznacza bezskuteczność dalszych czynności urzędowych. A zatem ww. decyzje są na gruncie prawo administracyjnego nieważne. Czy minister Barbara Kudrycka, profesor prawa administracyjnego, nie wie że należy zawiadomić stronę w formie pisemnej o wszczęciu postępowania administracyjnego?

Skutkiem ww. decyzji było zakończenie nauki na kierunku „informatyka” na AHE i dla ponad 3250 studentów konieczność poszukania innej uczelni. Wiązało się to często z nieukończonymi obronami, koniecznością uzupełnienia różnic programowych, ponownego zdawania, a często także i nowych opłat. Także studenci zarządzania w części już się przeniosło, co wiązało się z wieloma trudnościami, gdyż nie miało pewności ukończenia studiów. WYRZUCANIE STUDENTÓW NASTĄPIŁO JEDNAK W WYNIKU BEZPRAWNEJ DECYZJI MNISW.

Stowarzyszenie Interesu Społecznego 6 listopada zawiadomiło prokuratora generalnego o podejrzeniu popełnienia przez MNiSW czynu noszącego znamiona art.231 KK (przekroczenia uprawnień), w związku z wydawaniem decyzji bez podstaw prawnych. CZY PROKURATOR GENERALNY ODWAŻY SIĘ WSZCZĄĆ STOSOWNE DZIAŁANIA CZY TEŻ BĘDZIE CHRONIĆ MINISTRA? CO NA TO PREMIER DONALD TUSK, CZY NADAL BĘDZIE UTRZYMYWAŁ NA STANOWISKU OSOBĘ NIEKOMPETENTNĄ I SKOMPROMITOWANĄ





KOLESIE Z ZACHODNIOPOMORSKIEGO

W województwie zachodniopomorskim politycy Platformy Obywatelskiej z rozmachem wprowadzają swych działaczy do rad nadzorczych spółek komunalnych oraz na inne stanowiska kierownicze państwowych firm ... w SCR [Szczecińskie Centrum Renowacyjne - przyp. red.] Aleksander Buwelski (szef powiatowej organizacji PO w Stargardzie) - W SPA 'Dąbie' Przemysław Włosek (dyrektor generalny Urzędu Marszałkowskiego i członek PO), W ZWiK [Zakład Wodociągów i Kanalizacji - przyp. red.] Władysław Husejko (marszałek województwa i członek władz PO) - i Karol Wasilewski (skarbnik szczecińskiej PO). MTS [Międzynarodowe Targi Szczecińskie - przyp. red.] Andrzej Przewoda. Polityce tej ma sprzyjać prezydent miasta Piotr Krzystek. "Do wskazanych - informuje portal - przez prezydenta Krzystka należy też dwójka zaufanych prawników PO. Przemysław Gardocki, poza reprezentowaniem w procesach eurodeputowanego Sławomira Nitrasa, zasiada w radzie nadzorczej MPO [Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania - przyp. red.] …. A 33-letni Stefan Mazurkiewicz reprezentuje prezydenta w Zakładzie Wodociągów i Kanalizacji.. … jako przykład upolitycznienia państwowych instytucji przez PO podaje sytuację w KARR (Koszalińska Agencja Rozwoju Regionalnego). … Z wyjaśnień poseł Magdaleny Kochan (PO) z woj. zachodniopomorskiego wynika, że w forsowaniu polityków partii do rad czy na stanowiska kierownicze nie widzi nic nagannego, o ile oczywiście uwzględnia się ich przygotowanie merytoryczne. - Jeśli chodzi o mnie, to wygląda to tak: jeśli mam dwie osoby o równych kwalifikacjach, doświadczeniu i umiejętnościach zawodowych, przy czym jedna z nich należy do partii, a druga nie, to ja poprę tę należącą do partii - mówi nam Kochan. - … Bo między innymi na tym polega członkostwo w partii, że ludzi o wysokich kwalifikacjach wspiera się we wspólnym realizowania programu, z którym się szło do wyborów - dodaje polityk PO … (Nasz Dziennik). Przypadkiem, czy Platforma nie obiecywała skończenie z polityką kolesi? Jak widać, na obietnicach się skończyło.





WIADOMOŚCI W SKRÓCIE



IDEOWY KAMIŃSKI: Zdymisjonowany szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński kolejny raz udowodnił, że jest człowiekiem idei, dla którego dobra materialne nie odgrywają żadnej roli. Tak jak wcześniej zapowiedział, odesłał pieniądze, które CBA przelało na jego konto tytułem miesięcznego wynagrodzenia (konkretnie: połowę dawniej pobieranej pensji). Jacek Cichocki z Kancelarii Premiera i nowy szef CBA Paweł Wojtunik twierdzą, że Kamiński nadal pozostaje w służbie, choć utracił stanowisko i jest zawieszony w prawach funkcjonariusza. On sam uważa natomiast, iż nie pracuje już w Biurze, a w związku z tym nie będzie pobierał nienależnego mu wynagrodzenia …. W czasach, w których głośno rozprawiający o potrzebie hołdowania wysokim wartościom i bezinteresowanego służenia ojczyźnie politycy skwapliwie pobierają wszystkie należne im świadczenia finansowe oraz materialne taki gest świadczy o prawdziwych motywach obecności w życiu publicznym wykonującego go człowieka (Sowieniec, Salon24.pl).



KOMUNISTYCZNY TRYBUNAŁ: Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że wieszanie krzyży w klasach to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów". Trybunał uznał zatem prawo jednego obywatela do narzucenia innym rodzicom zakazu oglądania krzyża. A to nie jest przypadkiem dyskryminacja wierzących i naruszenie praw człowieka? Czy przypadkiem nie przypomina to usuwanie krzyży w szkołach w czasach komunistycznej PRL?



PROPOZYCJA EMERYTALNA: Ministrowie pracy (PSL) i finansów (z nominacji PO) zaproponowali, by zwiększyć część składki emerytalnej do ZUS kosztem tej części którą płaci się obecnie do OFE i które następnie przeznaczone są na wykup obligacji państwowych. Rzeczywiście po co płacić składkę firmie prywatnej, by ta kupowała z kolei obligacje państwowe? Pomysł ministrów godny poparcia, ale można pójść krok naprzód i dodatkowo zlikwidować przymus składek na OFE, a całą składką niech gospodaruje ZUS. A jeżeli ktoś chce się ubezpieczyć prywatnie, to jest przecież tzw. III Filar. (dak)





O BUDŻECIE PAŃSTWA

Pan Radosław Oleksak wystąpił 3.11.2009 r. z pismem do marszałków sejmu, przewodniczących klubów parlamentarnych, komisji sejmowych i posłów z apelem dotyczącym budżetu państwa. Poniżej cytujemy to wystąpienie (mimo, że z niektórymi tezami trudno się zgodzić), albowiem o sprawach ekonomicznych, budżecie państwa w mediach mówi się za mało.

Głośne ostatnio afery, pojawiające się jakby na zamówienie medialne, nie są jednak tym, czemu warto bez reszty swą uwagę poświęcić.

Najważniejszym wydarzeniem politycznym ostatniego półrocza, niestety przemilczanym i zagłuszonym przez inne tematy, było ogłoszenie przez Rząd decyzji o nie podwyższaniu stawek podatkowych na rok 2010. Nieuchronną konsekwencją prowadzenia takiej polityki będzie sztucznie wywołana przez Rząd recesja gospodarcza. Braki budżetowe będą tak duże, że nie uda się ich niczym rozsądnie uzupełnić. Inwestorzy kapitałowi, wiedząc o takiej przymusowej sytuacji Polski, na pewno nie dadzą dobrej ceny za cokolwiek, co Rząd chciałby sprzedać; ani za obligacje rządowe, ani za akcje polskich przedsiębiorstw. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać, że w pewnym momencie polskie społeczeństwo zaalarmowane wyprzedażą resztek swojego majątku za bezcen, będzie się starało nie dopuścić do kontynuacji tego procederu. Ale dziura budżetowa pozostanie. Zaowocuje ona dalszymi cięciami i ograniczeniami w wydatkach. W sytuacji Polski, gdzie Państwo jest głównym płatnikiem i inwestorem, kolejne, nagłe i znaczące ograniczenie wydatków budżetowych doprowadzi do sztucznego wywołania recesji. Będzie to miało wpływ i na stopę bezrobocia i na cały polski biznes. Ale to jeszcze nie koniec; w sytuacji, gdy całe środowisko Unii Europejskiej mozolnie dźwiga się z groźnej recesji 2008/2009, wiadomość o dziwnej i nagłej recesji w Polsce 2010, sprawi że duża część zagranicznych inwestorów przeniesie swe kapitały z polskiego rynku, co jeszcze bardziej pogłębi zapaść gospodarczą w Polsce, w stopniu już niemożliwym do oszacowania.

Rząd jakby samemu przeczuwając czy rozumiejąc logikę wydarzeń, już teraz zakłada zmniejszenie wydatków budżetowych w 2010 roku w stosunku do 2009, i to także w tak newralgicznych dziedzinach jak inwestycje drogowe. Będzie to już drugi, kolejny budżet ograniczający wydatki na drogownictwo. Rząd zakłada, że w 2010 roku ok. 90 % wydatkowanych środków w tej branży pochodzić będzie z tzw. innych źródeł finansowania takich jak kredyty, obligacje. Oczywiście oznacza to realne zmniejszenie programu drogowego i radykalne zmniejszenie jego wymiaru rzeczowego, ale także podrożenie procesów inwestowania (finansowanie w 90 % z kredytów i obligacji) i obciążenie KFD na przyszłość. Przypominam, że zmniejszenie inwestycji prowadzi do nieuchronnego zmniejszenia dochodów w następnym okresie, co dalej prowadzi do nacisku na zmniejszenie inwestycji i tak dalej do jeszcze większego zmniejszenia dochodów … . Zjawisko to opisał już ok. 100 lat temu prof. Keynes. Jest to niemalże abecadło ekonomii, więc nikt ze świata polityki nie może się wymówić nieświadomością w tym zakresie.



Inną, budzącą niepokój dziedziną jest sfera obronności. Wiadomo, że w 2009 roku ze względu na kłopoty finansowe Państwa, zmniejszono znacznie budżet MON i zamówienia na sprzęt z polskich fabryk … jednocześnie zwiększając polskie zaangażowanie wojenne w Afganistanie. Dokładnie w tym samym czasie, w 2009 roku … zniesiono prawny obowiązek służby wojskowej, zamykając tym samym najmniej kosztowne źródło rekrutacji wojska.

Wygląda więc na to, że najważniejsze decyzje państwowe podejmowane są w 2009 roku w sposób lekceważący rzeczywistość i logikę, a przede wszystkim interes Polski i jej obywateli. Realizacja ideologii P.O. (niskie podatki i wyłącznie zawodowa służba wojskowa) dokonywana jest w sposób absolutnie ignorujący rzeczywistość – jak na prawdziwych ideologów przystało.

Ujawnienie przy okazji afery hazardowej faktu lekceważenia a nawet przyzwolenia na utratę przez budżet wpływów rzędu 0,5-1,5 mld zł, sumy niebotycznej chociażby dla MON czy Ochrony Zdrowia, świadczy o całkowitym lekceważeniu interesów Polski przez Rząd Donalda Tuska. Dopuszczenie do dalszej kontynuacji tej polityki, doprowadzić może do sytuacji, w której żadna rada czy nowa władza nie wiele będzie mogła pomóc. Całkiem prawdopodobna jest sytuacja, w której każda inna siła polityczna będzie się słusznie obawiać przejęcia władzy w sytuacji kompletnej ruiny i zapaści. Kurczowe utrzymywanie niskiej stawki podatkowej i obrona drogiej złotówki przez pseudo-liberałów z P.O. tylko i wyłącznie ze względów doktrynalnych i ideologicznych, nie liczenie się nawet z rzeczywistością światowego kryzysu gospodarczego, doprowadzi do sytuacji, że ze względów fiskalno-budżetowych trzeba będzie nagle i przymusowo dokonać o wiele wyższych podwyżek podatków, nawet o 7-10 punktów procentowych. Dziś wydaje się być jeszcze możliwe wprowadzenie łagodnej podwyżki skali podatków powiedzmy o 2-3 punkty procentowe, co pozwoliłoby na prowadzenie aktywnej i normalnej polityki społecznej i gospodarczej. Ważne jest też uchronienie gospodarki przed grożącą nam piramidalną huśtawką stopy podatkowej, co naprawdę jest niezdrowe i odstręcza inwestorów. Natomiast dokonanie małej korekty w górę stawki podatkowej np. o 2% - w sytuacji kryzysowych napięć wydaje się być dzisiaj jedyną rozsądną i zrozumiałą decyzją, która liczyłaby się z faktami i liczbami. (od redakcji: podatki dochodowe i pośrednie są w pewnej mierze przeciwstawne, podwyżka stawki dla wszystkich, będzie zatem negatywnie wpływała na rozwój gospodarczy; rozumiemy że autorowi chodziło o stawkę średnią. Można taki efekt uzyskać upraszczając system danin publicznych, który obecnie jest nadzwyczaj skomplikowany, co zmniejszy koszt poboru podatku oraz zwiększając część składki emerytalnej na rzecz ZUSu kosztem OFE i wprowadzając ewentualnie trzecią stawkę podatkową dla najbogatszych, natomiast samo podwyższenie stawek dla I grupy podatkowej wpłynie będzie miał efekt odwrotny, spadek popytu i poprzez efekty mnożnikowe spadek dochodów).Wymiana liderów na szczeblu rządowym jest dziś rozwiązaniem, które trzeba przynajmniej brać pod uwagę. Jeśliby to było niemożliwe w ramach obecnej koalicji, być może najlepszym rozwiązaniem byłoby zawiązanie ponadpartyjnego porozumienia społecznego, które wobec tak absurdalnych, graniczących z sabotażem błędów obecnego Rządu, miałoby duże szanse skupić się wokół linii „zdrowego rozsądku”. Mentalność ścisłego sztabu Donalda Tuska przypomina mi dziecinne fantazje młodzieńców, którzy zaplanowali najeść się za darmo w drogiej restauracji i wymknąć się bocznymi drzwiami bez płacenia za rachunek. Bezczynne czekanie do nowych wyborów mogłoby więc doprowadzić do sytuacji, w której już nie będzie o co walczyć.



Radosław Oleksak

3 listopada 2009

Serwis21 z dn. 2009.11.03

DECYZJA NIEPRAWOMOCNA

Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna złożyła wnioski o ponowne rozstrzygnięcie decyzji Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dn. 13.10.2009 r. dot. cofnięcia uprawnień na kierunku zarządzanie w AHE w Łodzi i ZOD w Wieluniu oraz w wydziale zamiejscowym w Koninie. Złożenie wniosku oznacza, iż zgodnie z prawem decyzje MNiSW są nieprawomocne i tym samym ich wykonanie jest wstrzymane (art.130§2 kpa). Oznacza to, że AHE w Łodzi może, jeżeli nie zostaną wydane nowe decyzje, kształcić na kierunku zarządzanie także po 28 lutego 2010 roku. MNiSW nie może zaś wydać decyzji na niekorzyść strony odwołującej się, chyba że decyzja rażąco narusza interes społeczny.

Tymczasem Stowarzyszenie Interesu Społecznego poinformowało, iż analiza prawna decyzji ws. cofnięcia uprawnień na kierunku Zarządzanie wskazuje, iż zostały wydane bez podstawy prawnej i z rażącym naruszeniem prawa formalno-procesowego. A zatem nawet w przypadku wydania ponownych decyzji utrzymujących w mocy poprzednie rozstrzygnięcia, AHE ma wszelkie podstawy, by nie wykonywać tych decyzji, gdyż są dotknięte wadą nieważności, co zostanie stwierdzone w toku postępowania sądowo-administracyjnego po złożeniu skargi administracyjnej (inny wyrok byłby niezgodny z dotychczasowym orzecznictwem NSA, przepisami KPA, doktryną prawa i zasadami państwa prawnego). Do władz AHE należy jednak ocena czy kontynuować kształcenie czy też podporządkować się MNiSW w oczekiwaniu na wyrok sądowy.





ZAGROŻONY GLIWICKI OPEL

Związkowcy z "Solidarności" z gliwickiego Opla apelują do rządu o interwencję w sprawie przyszłości zakładu. W wysłanym liście do wicepremiera Waldemara Pawlaka związkowcy informują, że trwające negocjacje pomiędzy zakładową "Solidarnością" a nowym właścicielem - firmą Magna - nie zmierzają do porozumienia. "Magna nie chce zgodzić się na zagwarantowanie dla zakładu minimalnych warunków niezbędnych do funkcjonowania w latach 2010-2014. Organizacja zakładowa "Solidarność" domaga się od Magny włączenia do porozumienia jedynie tych zapisów, które Magna zawarła w biznesplanie, nie stawia dodatkowych żądań, tak jak to ma miejsce w innych lokalizacjach Opla w Europie" - alarmują związkowcy. "Solidarności" zależy przede wszystkim na ujęciu w porozumieniu danych dotyczących modeli przeznaczonych do produkcji i jej wielkości. To wciąż nie nastąpiło. - A w innych krajach, w których działają fabryki General Motors, Magna określiła limity produkcji. Zobowiązała się do ograniczenia redukcji zatrudnienia i niezamykania zakładów. Dlatego obawiamy się, że nasz zakład w najbliższych kilku latach zostanie zlikwidowany - mówi wiceszef zakładowej "Solidarności" Mirosław Rzeźniczek. Związkowcy apelują do rządu o pilne skierowanie do Komisji Europejskiej i rządu Niemiec stanowiska dotyczącego sytuacji w zakładzie Opla w Gliwicach. "Liczymy także na włączenie się rządu w toczące się negocjacje, poprzez występowanie w roli mediatora, tak jak to jest w innych krajach, gdzie Opel posiada swoje zakłady" - piszą związkowcy z zakładowej "Solidarności". Apelują też do rządu, by poprzez rządowe gwarancje zachęcił Magnę utrzymania wielkości produkcji i zatrudnienia w fabryce w Gliwicach, w której łącznie z firmami kooperującymi pracę straciło w ostatnich miesiącach już ok. tysiąca osób. (za Działem informacji KK NSZZ „Solidarność”).





WIRTUALNA TARCZA

Rząd i działacze PO próbują nam wmówić, iż tarcza antykorupcyjna jest faktem, a b. szefa CBA Mariusz Kamiński kłamie. Zatem zacytujmy fragment odpowiedzi rządu z dn. 12.05.2009 r. na pismo Antykorupcyjnej Koalicji Organizacji Pozarządowych w sprawie Tarczy: Protokół z tego posiedzenia [Kolegium ds. Służb Specjalnych na którym premier wydał polecenie o które pyta AKOP] jest niejawny (chroniony na podstawie przepisów o ochronie informacji niejawnych) i nie może być udostępniony na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Projekt "Tarczy Antykoprupcyjnej" nie ma sformalizowanego, biurokratycznego charakteru związanego z wyznaczeniem sił i środków ani z zatwierdzeniem planów lub harmonogramów działań. Działania w ramach "Tarczy" są planowane i podejmowane przez służby specjalne w ramach posiadanych przez nie sił i środków, natomiast ich koordynacja i rozliczanie efektów odbywa się z pozycji KPRM. (...) Notatki ze spotkań funkcjonariuszy ABW, CBA i SKW z upoważnionymi przedstawicielami wybranych ministerstw stanowią wewnętrzną dokumentację tych służb i są objęte klauzulą tajemnicy służbowej (...) Opinie o pozytywnym wpływie Tarczy Antykorupcyjnej na przejrzystość działań osób podejmujących decyzje w sferze zamówień publicznych i prywatyzacji formułowane były przez ministrów, których resorty zostały objęte programem tarczy (Odpowiedź rządu na wniosek AKOP z dnia 12 maja 2009). Odpowiedź ta potwierdza słowa Mariusza Kamińskiego, który twierdził, iż Tarcza Antykorupcyjna nie jest dokumentem rządowym i jest jedynie hasłem używanym w korespondencji, za którym kryje się normalna działalność służb. Nic ponadto.

A jak działa tzw. Tarcza widać na przykładzie prywatyzacji stoczni. Przetarg został ustawiony, inwestorów polskich zniechęcano do udziału w nim, a w końcu i tak do sprzedaży nie doszło. Nikt nie poniósł żadnych konsekwencji, z wyjątkiem szefa CBA, który za ujawnienie tej afery i poprzedniej hazardowej stracił stanowisko.





WIADOMOŚCI W SKRÓCIE



CORAZ GORZEJ W SŁUŻBIE ZDROWIA: W służbie zdrowia dzieje się źle, brakuje pieniędzy. Przykładowo ponad 300 tys. zł brakuje Szpitalowi Wojewódzkiemu w Przemyślu na badania diagnostyczne gammakamerą. Jedno z dwóch urządzeń specjalistycznych na Podkarpaciu nie jest w pełni wykorzystywane, gdyż - jak twierdzi dyrekcja szpitala - placówka jest zmuszona do oszczędności. Procedury NFZ nie uwzględniają bowiem nagłych podwyżek cen izotopu, który jest niezbędny w badaniu i wykrywaniu m.in. nowotworów, a także w leczeniu chorób serca, płuc, nerek, układu kostnego i narządów dokrewnych. Nie lepiej jednak będzie w przyszłym roku, skoro NFZ na leczenie Polaków będzie miał o półtora miliarda mniej, a część oddziałów szpitalnych grozi zamknięcie, gdyż resort zdrowia zaostrzył wymogi kadrowe, lokalowe i sprzętowe. Te placówki, które ich nie zapewnią, nie dostaną pieniędzy z NFZ, a pacjenci nie będą mieli opieki zdrowotnej.



DYREKTORZY DO WZIĘCIA: Zarząd Telewizji Polskiej SA wszczął procedurę odwołania szefów ośrodków oddziałów terenowych w Rzeszowie i Wrocławiu. W Rzeszowie na tę funkcję liczy zarówno Lewica, jak i PiS.



GAZOWA PORAŻKA: PGNiG i GAZPROM czyli de facto rząd polski (minister gospodarki Waldemar Pawlak) i rosyjski porozumiały się w sprawie zwiększenia dostaw gazu do naszego kraju do 2037 roku. Nie wiemy po co zwiększenie dostaw, skoro za kilka lat mamy także importować gaz katarski? Strona polska zgodziła się także na wyeliminowanie z Europolgazu firmy Gas-Trading, w której udziały miał m.in. Bartimpex Aleksandra Gudzowatego. W rezultacie porozumienia strona polska nie będzie miała większości, a to de facto daje uprzywilejowaną pozycję Rosjanom, którzy będą mogli zablokować podwyżkę cen za przesył gazu.



INDOKTRYNACJA MALUCHÓW: Mowa o projekcie "Fundusze europejskie w drodze do szkoły", który propaguje Ministerstwo Rozwoju Regionalnego we współpracy z Mazowiecką Komendą Wojewódzką Policji. Projekt skierowany do najmłodszych uczniów ze szkół podstawowych ma ich uświadomić, jakie to rzekomo "wielkie dobro" niesie za sobą nasze członkostwo w UE. O dobrodziejstwach Unii maluchom opowiadają znane osobistości, które podpierają się książeczką wydaną przez resort specjalnie w tym celu. Centralną jej postacią jest minister odwiedzający szkołę i zadający dzieciom pytania dotyczące UE. - Obrzydliwa indoktrynacja godna czasów PRL i przeniesienie akcentu z tożsamości narodowej na europejską - twierdzą krytycy projektu. (Nasz Dziennik)



NIE CHCE WYNAGRODZENIA: Były szef CBA oświadczył, że nie chce otrzymywać wynagrodzenia za okres po jego zdymisjonowaniu 13 października br. Postawa Kamińskiego zasługuje na uznanie, albowiem rzadki to przypadek gdy zdymisjonowany urzędnik nie chce otrzymywać dalej wynagrodzenia.



PO UGODZIE CZAS NA UMORZENIE: Śledztwo w sprawie prywatyzacji PZU, prowadzone od 2005 roku przez gdańską prokuraturę apelacyjną, choć formalnie cały czas jest prowadzone, w rzeczywistości utknęło w martwym punkcie. Po zawarciu przez Skarb Państwa ugody z Eureko i decyzji o wypłacie na rzecz holenderskiej spółki wielomiliardowego odszkodowania nikt już nie jest zainteresowany wyjaśnieniem afery (Nasz Dziennik)



SKAZANY ZA NIEWYPŁACANIE PENSJI: Lubań: Na półtora roku więzienia skazany został biznesmen za niewypłacanie pensji. Jak napisała „Rzeczpospolita”, to pierwszy taki wypadek w Polsce. Jerzy G. został skazany na podstawie artykułu 218 paragraf 1 kodeksu karnego. Bezpośrednią przyczyną było uchylanie się od wypłaty wynagrodzenia jednej z zatrudnionych kobiet. Skazany był jej winien łącznie 5,6 tys. zł



UGODA: W Sądzie Rejonowym w Łańcucie zawarta została między Powiatowym Urzędem Pracy w Leżajsku a Moniką Zdziech ugoda, dotycząca przywrócenia do pracy przewodniczącej komisji zakładowej NSZZ Solidarność i pracownicy PUP w Leżajsku. Przed sądem strony zgodnie oświadczyły, że deklarują chęć dalszej współpracy w atmosferze wzajemnej tolerancji, szacunku i życzliwości. (Tygodnik Solidarność). A jednak duch porozumienia czasami się odnawia.



WYDATKI URZĘDNIKÓW: Za co kartami płatniczymi płacą ministerialni urzędnicy? Prawie połowę wszystkich wydatków stanowią usługi hotelowe, ale niektóre z kwot naprawdę robią wrażenie. Okazuje się np., że tylko w lipcu br. za wizyty w hotelach minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej (53 l.) zapłaciliśmy prawie 4,5 tysiąca. Również sporo kosztowały wizyty urzędników w restauracjach. Były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Rędziniak (41 l.) w ciągu miesiąca potrafił wydać w knajpie prawie 3 tys. zł! Niestety urzędnicy nadal wydają pieniądze z kart na prywatne zachcianki.





DZIENNIK ZWYKŁEGO OBYWATELA

UŁATWIENIA DLA PRZEDSIĘBIORCÓW: Ostatnio znajomy chciał zarejestrować spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Najpierw miłe zaskoczenie - koszty notarialne były ponad 2 razy niższe niż 2 lata temu. Wyglądało, że rejestracja będzie formalnością. Tylko wyglądało… W KRS urzędnik odmówił przyjęcia wniosku, bo do wniosku o wpis nie dołączono wniosku o wpis do bazy statystycznej REGON oraz wniosku o nadania NIP. Okazało się że przepisy uległy zmianie od kwietnia br. i w ramach jednego okienka wszystko trzeba składać w urzędzie. Oznacza to jednak, konieczność złożenia również dokumentu o tytule prawnym do lokalu i dodatkowy odpis umowy spółki (fotokopia już nie wystarcza) – a zatem i dodatkowy koszt odpisu. Ale na tym nie koniec, wprawdzie ww. spółka nie planuje zatrudniać pracowników, ale zgłoszenie płatnika składek ZUS ZPA też należy złożyć do KRS. W rezultacie jest tylko więcej papierków i bieganiny, albowiem i tak zgłoszenie do ZUSu, wniosek o NIP trzeba będzie aktualizować ze względu np. na konieczność umieszczenia rachunku bankowego. A zatem nie jest prościej, jest tylko więcej latania i dłuższe oczekiwanie.

DAK





URATOWAĆ EMILKĘEmilka ma 12 lat i jest chora na białaczkę. W zeszłym tygodniu nastąpiło załamanie i bez przeszczepu szpiku dziewczynka umrze. Nie ma odpowiedniego dawcy w światowych rejestrach, stąd WIELKA PROŚBA: zgłoście się do Instytutu Hematologii przy ul. Chocimskiej 4 w Warszawie i oddajcie krew (trzeba powiedzieć, że to dla Emilki Tolwaj). Liczy się każda godzina i każdy z nas może być potencjanym dawcą szpiku. Aby zarejestrować się jako potencjalny dawca szpiku należy:

Zgłosić się osobiście do Rejestru Niespokrewnionych Dawców Szpiku Instytutu Hematologii i Transfuzjologii, ul. Chocimska 4, II piętro, pok. 303, od poniedziałku do czwartku w godz. 8.00 - 12.00. (proszę upewnić się telefonicznie czy aktualnie są prowadzone badania dawców szpiku pod numerem (022) 349 66 00 wewn. 207).

Poproś kogo możesz o pomoc dla Emilki. Liczy się każda godzina!